Liam Neeson jest już zmęczony Gwiezdnymi Wojnami

Liam Neeson, znany z roli Qui-Gona Jinna w "Gwiezdnych Wojnach", wyraził swoje obawy dotyczące ciągłego rozszerzania tego uniwersum.

Aktor uważa, że nadmierna ekspansja osłabiła ogólny wpływ serii na widzów. Coraz częstsze pojawianie się nowych treści związanych z Gwiezdnymi Wojnami sprawia, że każda z nich traci na wyjątkowości. I chociaż jakość poszczególnych projektów w obrębie rozwijającego się uniwersum Gwiezdnych Wojen jest zróżnicowana, Neeson jest zdania, że siła Gwiezdnych Wojen polega na selektywności projektów. Kiedy Neeson wcielił się w postać Qui-Gona Jinna po raz pierwszy, uniwersum Gwiezdnych Wojen było znacznie mniejsze. Teraz obejmuje ono 11 filmów fabularnych, kilka seriali animowanych i coraz więcej seriali aktorskich dostępnych na Disney+. Co więcej, Disney zapowiedział rozwijanie kolejnych filmów i programów.

Czy ciągłe pojawianie się nowych treści osłabiło wyjątkowość nowych wydań Gwiezdnych Wojen? Wcześniej każdy nowy dodatek do serii był wydarzeniem wyczekiwanym z niecierpliwością. Jednak z rozwojem Disney+ i ciągłym napływem nowych treści entuzjazm wokół każdej premiery stopniowo słabł. I trudno się dziwić, jeśli przy każdym wejściu na tę platformę streamingową widzimy kolejne bannery promujące nowe serie i inne Asoki.

Niektóre projekty, takie jak „The Mandalorian”, przyczyniają się do ogólnej witalności serii. Inne, takie jak „The Book of Boba Fett”, spotkały się ze sceptycyzmem. Wielkość nowych treści związanych z Gwiezdnymi Wojnami niewątpliwie osłabiła unikalność każdej premiery, niezależnie od jej indywidualnej jakości.

Krytyka Neesona dotycząca ekspansji Gwiezdnych Wojen podkreśla szerszą debatę na temat przyszłości serii. Chociaż niektórzy sugerują, że ciągły napływ nowych treści wzmacnia uniwersum Gwiezdnych Wojen, inni, w tym Neeson, uważają, że podważa to ogólny wpływ. Ostateczny werdykt zależy od jakości poszczególnych projektów i ich wspólnego wkładu w większą narrację.

Planowane projekty z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”:

Disney nie planuje przestać zaglądać w portfele fanów Wojen, chociaż te wydają się mieć coraz chudsze kieszonki na franczyzę. Kolejne zapowiedziane w niej projekty, to:

  • Star Wars: Young Jedi Adventures (serial od 2 sierpnia 2023)
  • Star Wars: Ahsoka  (serial od 23 sierpnia 2023)
  • Star Wars Skeleton Crew  (serial, prawdopodobna data premiery w 2024)
  • Star Wars: Andor, sezon 2 (sierpień 2024)
  • Star Wars: The Acolyte (serial, 2024)
  • Film z serii reżyserowany przez Taika Waititi (w fazie rozwoju)
  • Film Ancient Jedi reżyserowany przez Jamesa Mangolda (w fazie rozwoju)
  • Film z uniwersum Mando w reż. Dave’a Filoni (w fazie rozwoju)
  • Film „Jedi Order” w reż. Sharmeen Obaid-Chinoy’a (w fazie rozwoju)
  • Star Wars: Rogue Squadron (film, status nieznany)
  • The Book of Boba Fett: sezon 2 (status nieznany)
  • Star Wars: Lando (serial, status nieznany)
  • Star Wars: Rangers of the New Republic (serial, prawdopodobnie anulowany)

W obliczu szeregu poważnych opóźnień w Disneyu, daty premier kolejnych trzech filmów z serii Gwiezdne Wojny zostały ustalone na 22 maja 2026, 18 grudnia 2026 oraz 17 grudnia 2027. Nie wiemy jeszcze, które daty odpowiadają którym zapowiedzianym filmom. Po długiej przerwie bez nowych filmów, fani zostaną jednak obdarowani trzema filmami z Gwiezdnych Wojen w ciągu zaledwie dwóch lat. Zakładając oczywiście, że te daty premier nie zostaną ponownie przesunięte.

Lucasfilm poinformowało również, że w produkcji jest jeszcze kilka niezapowiedzianych filmów. Co to mogą być za filmy? Tylko czas… i Moc… pokażą.


Wydarzenia tygodnia (20-27.08)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

Minęło 25 lat od debiutu Wesleya Snipesa jako Blade.

Studio Ghibli opłakuje śmierć Nizo Yamamoto, artysty odpowiedzialnego m.in. za słynne chmury Nizo, który odszedł w wieku 70 lat.

Baz Luhrmann rzekomo ma stworzyć dla Disneya fabularną wersję „Zaplątanych”.

Boże Narodzenie możemy świętować już w listopadzie z okazji 35. rocznicy premiery „Wigilijnej opowieści” z Billem Murrayem, która dostanie swoją zremasterowaną wersję 4K UHD.

„Lord of the Rings: Wojna Rohirrimów” oczekuje teraz na zimową premierę po opóźnieniu z powodu strajków.

Aktor z „Rebel Moon” oznajmił, że jego film to „Gwiezdne Wojny”, tyle że z seksem, przemocą i przekleństwami.

„Barbie” prześcignęła Harry’ego Pottera stając się najbardziej dochodowym filmem Warner Bros. wszechczasów.

Reżyser „Diuny” ma nadzieję stworzyć trylogię i przenieść na ekran „Diunę: Mesjasza”.

Prace stworzone przez AI nie podlegają prawom autorskim, orzekł amerykański sędzia w trakcie strajków w Hollywood.

Denzel Washington prezentuje swoje umiejętności walki w najnowszym zwiastunie nadchodzącej kontynuacji filmu akcji, „The Equalizer 3”.

Pierwszy zwiastun „Good Burger 2” ponownie łączy Kenana Thompsona i Kela Mitchella.

Reżyserka Catherine Hardwicke ujawniła, że przed jej wielomilionową adaptacją filmową „Zmierzchu”, otrzymała za swoją pracę jedynie 3 dolary.

„One Piece” uznawane za najlepszą filmową adaptację anime wszech czasów.

NSYNC ma się ponownie połączyć i stworzyć muzykę do filmu „Trolle 3”.

Logan Paul powiedział, że wyszedł z „Oppenheimera”, ponieważ w filmie „wszyscy tylko rozmawiali”.

Nowa plotka z Marvela sugeruje, że film o Ghost Riderze jest obecnie w fazie rozwoju i ruszy do przodu jak tylko zakończą się strajki w branży.

„Zakonnica II” ma otwarcie z 30 milionami dolarów, dowodząc, że w uniwersum „The Conjuring” wciąż jest się czego bać.

Ekspert od rabunków bankowych daje najwyższą ocenę popularnemu filmowi o napadzie z Keanu Reevesem i Patrickiem Swyze: „Point Break”.

Mimo że Vince Lozano z „Piratów z Karaibów” uważa, że Johnny Depp „zasługuje na kolejną szansę” jako Jack Sparrow, nie widzi, by to miało się wydarzyć.

Reżyser biografii Michaela Jacksona mówi, że film nie będzie unikać kontrowersji związanych z ikoną popu.

Reżyser „Marvel’s Thunderbolts” twierdzi, że film nie będzie kontynuacją żadnych poprzedników MCU, ale samodzielnym doświadczeniem.

Gwiazda „Zakonnicy” oskarża i pozywa Warner Bros o rzekome ukrywanie jej zysków.

Główny złoczyńca „Thora 5” sprawi, że Hela wyda się spacerkiem w parku.


Gran Turismo nie zachwyca krytyków

"Gran Turismo" nieźle sobie radzi w kinach, ale krytycy nie są zachwyceni najnowszym filmem Blomkampa.

Najnowsza produkcja reżyserska Neilla Blomkampa, „Gran Turismo”, przyciąga uwagę swoim niekonwencjonalnym podejściem narracyjnym. Zamiast tradycyjnie przełożyć grę na ekran, obraz opowiada prawdziwą historię Janna Mardenborougha – młodego człowieka, którego umiejętności w grach okazały się przepustką do profesjonalnej kariery wyścigowej.

Jann zaczyna swoją przygodę od pasji do serii gier na PlayStation – „Gran Turismo”. Urodzony w 1991 roku w Darlington, w hrabstwie Durham w Anglii, Jann z czasem zwrócił swoją uwagę ku wirtualnym torom „Gran Turismo”. Jego droga do sławy jest ściśle związana z GT Academy, inicjatywą współfinansowaną przez Nissan i Sony Interactive Entertainment. Akademia miała na celu zatarcie granic między wirtualnymi a rzeczywistymi wyścigami, identyfikując najlepszych graczy „Gran Turismo” i dając im szansę na rozpoczęcie kariery w prawdziwym świecie wyścigowym. Po intensywnych rywalizacjach w grach, najzdolniejsi gracze dostawali się do Akademii, gdzie uczyli się przenosić swoje wirtualne umiejętności na rzeczywisty tor wyścigowy.

Niebywałe umiejętności Janna w grach przyciągnęły uwagę GT Academy w 2011 roku. Wygrywając z 90 000 rywali, stał się najmłodszym mistrzem tej rywalizacji. Po tym sukcesie dołączył do szeregów Nissana, rozpoczynając ekscytującą karierę wyścigową, która udowodniła, że przejście z wirtualnego kierowcy do udanego zawodnika na rzeczywistych torach wyścigowych jest możliwe.

Film „Gran Turismo” w reżyserii Neilla Blomkampa to hołd dla autentycznej narracji i siły niezłomnego pragnienia. Blomkamp, znany z prowokujących do myślenia opowieści science fiction, odchodzi od swojego typowego gatunku, by zgłębić świat dramatu sportowego. Jego mistrzowska reżyseria przywołuje na ekran podróż Janna Mardenborougha, doskonale oddając skomplikowaną relację między wirtualnymi grami a rzeczywistymi wyścigami. Subtelne podejście Blomkampa sprawia, że film przekracza swoje korzenie związane z grą, nawiązując kontakt z widzami niezależnie od ich wcześniejszej znajomości serii Gran Turismo.

Wizualna struktura filmu jest precyzyjnie skonstruowana, oddając z zapierającą dech w piersiach dokładnością ekscytację płynącą z wyścigów. Każda klatka zanurza widza w sensoryczne doznania akcji w wysokim tempie, od pięknie odtworzonych torów wyścigowych po wrzask silników i piszczące opony. Dzięki skłonności Neilla Blomkampa do realizmu i dbałości o szczegóły, wyścigi na ekranie przekształcają się w spektakle, które odzwierciedlają napięcie i intensywność prawdziwych wyścigów.

Krytycy zdają się jednak mieć odmienne zdanie na temat filmu. Portal Rotten Tomatoes ukazuje wyraźny podział opinii – z jednej strony widzowie wyrażają swoje entuzjastyczne poparcie dla filmu, przyznając mu imponujący wynik 98% pozytywnych opinii na podstawie ponad 250 recenzji. Z drugiej strony ocena krytyków wynosi 59% na podstawie 102 recenzji.

Mimo mieszanych opinii, „Gran Turismo” wykazał się w box office, zgarniając w ostatni weekend 6,3 miliona dolarówwi podnosząc swoje globalne zarobki do 22,7 miliona dolarów. Utrzymująca się popularność filmu, z niewielkim, 37% spadkiem w drugi weekend w różnych krajach, wskazuje na jego potencjał do dalszych sukcesów na dużym ekranie.

Film „Gran Turismo” w reżyserii Neilla Blomkampa to hołd dla autentycznej narracji i siły niezłomnego pragnienia. Blomkamp, znany z prowokujących do myślenia opowieści science fiction, odchodzi od swojego typowego gatunku, by zgłębić świat dramatu sportowego. Jego mistrzowska reżyseria przywołuje na ekran podróż Janna Mardenborougha, doskonale oddając skomplikowaną relację między wirtualnymi grami a rzeczywistymi wyścigami. Subtelne podejście Blomkampa sprawia, że film przekracza swoje korzenie związane z grą, nawiązując kontakt z widzami niezależnie od ich wcześniejszej znajomości serii Gran Turismo.

Wizualna struktura filmu jest precyzyjnie skonstruowana, oddając z zapierającą dech w piersiach dokładnością ekscytację płynącą z wyścigów. Każda klatka zanurza widza w sensoryczne doznania akcji w wysokim tempie, od pięknie odtworzonych torów wyścigowych po wrzask silników i piszczące opony. Dzięki skłonności Neilla Blomkampa do realizmu i dbałości o szczegóły, wyścigi na ekranie przekształcają się w spektakle, które odzwierciedlają napięcie i intensywność prawdziwych wyścigów.

Czy David Harbour miał więc rację?

Gwiazda „Stranger Things”, David Harbour, niedawno podzielił się swoim początkowym sceptycyzmem wobec koncepcji adaptacji filmowej gry Gran Turismo. W wyłącznym wywiadzie dla MovieWeb, Harbour wyznał, że jego pierwsze wrażenie było dość negatywne. Przyznał, że gdy po raz pierwszy usłyszał o projekcie, uznał go za „okropny pomysł” z powodu braku spójnej fabuły w grze.

Jednak jego perspektywa diametralnie się zmieniła, gdy miał okazję zapoznać się ze scenariuszem. Opisał go jako „szalony” i „poruszający” obraz, który zrobił na nim duże wrażenie i sprawił, że chciał być częścią tego projektu.

Grałem w Gran Turismo chyba na studiach, musiała to być wcześniejsza wersja, coś w stylu Gran Turismo 2 czy 3. Ale nigdy nie była to moja bajka, a gdy gry stawały się bardziej zaawansowane, ja traciłem zainteresowanie. Nie przepadam za grami symulacyjnymi, bardziej interesują mnie gry RPG. Więc Gran Turismo nigdy nie było dla mnie tym czymś. Gdy powiedzieli mi, że zamierzają zrobić z tego film, pomyślałem: 'To okropny pomysł’. Przecież tam nawet nie ma historii, to symulator. A potem przysłali mi scenariusz. Przeczytałem go i pomyślałem: 'Wow, to szalone, to prawdziwa historia, która jest bardzo poruszająca’.

To było niesamowite. Zgromadzili cały zespół ludzi, którzy wiedzieli, jak ścigać się tymi samochodami, oraz ekipę mechaników. Wszystko, co widzicie na ekranie, dzieje się w czasie rzeczywistym. Rzeczywiście nauczyliśmy się, jak wymieniać części w tych samochodach podczas pit-stopów. Mieliśmy zespół ludzi, kierowców ścigających się samochodami z prędkością 150-170 mil na godzinę, przeplatających się między innymi pojazdami. Nadawało to wszystkiemu naprawdę namacalne, wręcz brutalne odczucia, przypominające trochę „Top Gun Maverick” czy coś w tym stylu.


"Zombie Town" R.L. Stine'a ożywa dzięki Danowi Aykroydowi i Chevy Chase'owi

"Czy nie możesz zasnąć nocami, martwiąc się o zombie?" - takie pytanie postawił R.L. Stine w swojej powieści "Zombie Town". Teraz na to samo pytanie odpowiadać będzie Dan Aykroyd i Chevy Chase.

R.L. Stine jest prawdopodobnie najlepiej znany z niezrównanej serii „Goosebumps”, której niektóre historie zostały już zaadaptowane na potrzeby filmu i telewizji. Teraz „Zombie Town” również trafi na wielki ekran, z udziałem Dana Aykroyda i Chevy Chase’a. Sprawdź zwiastun „Zombie Town” poniżej:

W zwiastunie widzimy, że pierwszy od 30 lat film o zombie Lena Carvera (Dan Aykroyd) ma mieć premierę w Carverville („Dom największego twórcy filmów grozy”) w Halloween. Kiedy film zaczyna zamieniać mieszkańców Carverville w żywych trupów, Carver decyduje, że tylko pewien człowiek o imieniu Mezmerian (Chevy Chase) może pomóc zakończyć rzeź. Jednak kiedy Mezmerian twierdzi, że jedynym rozwiązaniem problemu jest zniszczenie filmu, zombie w kinie stają się bardzo niezadowolone, gdy projekcja filmu nagle się kończy.

W obsadzie horroru, obok Aykroyda i Chase’a, znanych z „Saturday Night Live”, występuje również Henry Czerny z serii „Mission: Impossible”. Reżyserią „Zombie Town” zajmuje się Peter Lepeniotis, a scenariusz napisał wspólnie z Michaelem Samonkiem i Michaelem Schwartzem. Niestety, dla fanów R.L. Stine’a zwiastun ujawnia, że film ma niewiele wspólnego z materiałem źródłowym.

Film wydaje się czerpać jedynie z najbardziej podstawowych elementów książki. W zwiastunie skupiono się bardziej na postaci reżysera filmów grozy, Lenie Carverze (Aykroyd), niż na Mike’u (Marlon Kazadi) i Amy (Madi Monroe), która zresztą w książce nazywa się Karen. Akcent na Carverze to oczywista próba promocji „Zombie Town” jako nowego projektu współpracy Aykroyda i Chase’a, którzy już wcześniej dzielili ekran w komediach takich jak „Spies Like Us”, „Caddyshack II” czy „Nothing But Trouble”. Problem polega na tym, że książka „Zombie Town” nie jest o nich. Skupia się na 12-letnim Mike’u i jego przyjaciółce Karen.

Stine jako mistrz krótkiej formy

Zaplanowana wyłącznie na projekcję kinową premiera również może zaszkodzić projektowi. Jeśli kiedykolwiek był autor, którego twórczość mogłaby skorzystać z platform streamingowych, to z pewnością jest nim R.L. Stine.

Książki R.L. Stine’a od lat fascynują czytelników. Jego powieści dla dorosłych pełne są cliffhangerów i zwrotów akcji, które trzymają w napięciu. Film czy serial oparty na bardziej skierowanych do dorosłych tytułach Stine’a miałby szerokie grono odbiorców i przyciągnąłby wiele uwagi. Stine opisuje swoją relację z postaciami jako antagonistyczną. W wywiadach mówił, że nie uważa głównego bohatera za swojego przyjaciela. Jako Autor kreuje sytuacje, które jego postacie muszą pokonać. Dziecięce książki Stine’a zawsze łączyły w sobie równą dawkę horroru i humoru, co czyniło je atrakcyjnymi dla młodszych czytelników. W dorosłych książkach Stine’a humor wynika raczej z założeń fabularnych niż z postaci. Niektóre z dorosłych powieści Stine’a mają bardziej absurdalne założenia niż te typowe dla gatunku i niejednokrotnie były porównywane do tego, co można znaleźć w twórczości Kafki.

Ta fantastyczna i bardziej humorystyczna jakość dorosłych książek Stine’a świetnie sprawdziłaby się w adaptacji filmowej czy serialowej, ponieważ współczesne gusta bardziej akceptują połączenie różnych gatunków z czarnym humorem. Wiele uwielbianych i udanych seriali, takich jak „Gra o tron” czy „The Walking Dead”, łączy elementy z wielu różnych gatunków z horrorem. R.L. Stine ma ogromny zasób materiału do adaptacji filmowej czy serialowej z jego dorosłych książek. Ma do wyboru co najmniej 20 różnych książek skierowanych do dorosłych, co oznacza, że jest dużo swobody twórczej w zakresie adaptacji. Jego książka „Temptation” została opisana jako połączenie „Cruel Intentions” z „Pamiętnikami wampirów”. Byłaby to świetna kombinacja na serial o wampirach. W innej książce, „First Evil”, Stine używa horroru i humoru, by opowiedzieć historię grupy cheerleaderek i straszliwych rzeczy, które im się przytrafiają. Książka „Red Rain” została uznana za jedną z pierwszych prób Autora w dotarciu do kochających horror dorosłych. Książka została wydana w 2012 roku i do tej pory nie doczekała się adaptacji filmowej. Opowiada fascynującą historię dwóch osieroconych chłopców, których prawdziwie złe oblicze ujawnia się w miasteczku na Long Island. Horror jest makabryczny, przerażający i pełen napięcia. Stine powiedział w wywiadzie, że jedyna lekcja w jego książkach to „uciekaj”. Mając tak wiele materiału do wyboru, są rzeczy, przed którymi postacie będą uciekać, a których widzowie jeszcze nie widzieli.

Stine ma również serię książek zatytułowaną „The Fear Street Saga”, w której wiele książek nie zostało zaadaptowanych na potrzeby telewizji czy kina. Niektóre z tych historii zostały włączone do trylogii „Fear Street”, wydanej w 2021 roku na Netflixie. „Fear Street” jest podzielone na trzy różne części, które rozgrywają się w różnych okresach czasowych. Pozytywne opinie, jakie ta seria otrzymała od publiczności i krytyków, dobrze rokuje dla przyszłych adaptacji książek R.L. Stine’a w takiej właśnie formie.


Nowy film "Ghostbusters" przesunięty, ale mamy dla Was niespodziankę!

Fani wyczekujący nowej odsłony "Pogromców duchów" dostali coś na osłodzenie przesunięcia premiery.

Kilka tygodni temu fani „Ghostbusters” doznali pewnego, choć w dużej mierze przewidywalnego, zawodu. Okazało się, że najnowsza odsłona przygód naszych ulubionych łowców duchów nie trafi na ekrany kin aż do 2024 roku z powodu trwających strajków scenarzystów i aktorów. Jednak Sony postanowiło nieco osłodzić to oczekiwanie i w ramach swojej konferencji „Sony Creator’s Conference” pokazało wcześniej niewidziany krótkometrażowy film.

Chociaż w sieci krąży wiele filmów fanowskich, a także zapowiedzi nowych gier i projektów animowanych planowanych na Netflix, to teraz fani mogą cieszyć się krótkim filmem bezpośrednio od Sony. Opisano go jako „proof of concept”, stworzony przy użyciu technologii silnika gier Unreal Engine. Film nie jest realizowany w technice live-action, ale przynosi nam powrót dobrze znanego, piankowego marynarza oraz ikonicznego Ecto-1, który przemierza ulice Nowego Jorku.

Ten krótki film ma głębszy cel niż tylko przypomnienie, że franczyza „Ghostbusters” jest wciąż żywa i gotowa dostarczyć nam wiele nowych projektów. Krótkometrażówkę wyreżyserował Jason Reitman, który przejął pałeczkę po swoim ojcu, zmarłym Ivanie Reitmanie, w filmie „Ghostbusters: Afterlife” (pol. „Pogromcy duchów: Dziedzictwo”). Reitman, będąc również współproducentem nowego filmu „Ghostbusters”, w tym wideo wyraża uznanie dla możliwości produkcji bez użycia kamery w silniku Unreal Engine i jak może to pomóc w przyszłej produkcji filmowej. Reitman powiedział:

Jako reżyser nie ma dla mnie nic ważniejszego niż aktorstwo. Pixmondo dało mi możliwość reżyserowania prawdziwego aktora i uzyskania takiego występu od postaci cyfrowej, jakiego nigdy bym nie osiągnął, stojąc za plecami artysty. Chodzi o to, żeby mieć więcej czasu i większy zakres. To niesamowite uczucie, kiedy mogę być na planie i ustawić porę dnia, reżyserować aktora, nie martwiąc się o to, kiedy zacznie się godzina szczytu czy kiedy zachodzi słońce. Kontrola nad środowiskiem w ten sposób naprawdę zmieniła moje postrzeganie tego, co jest możliwe.

Kiedy ogłoszono, że „Ghostbusters: Afterlife” przywróci oryginalnych Pogromców Duchów oraz wprowadzi zupełnie nową obsadę, w której znaleźli się między innymi McKenna Grace i Finn Wolfhard znany z „Stranger Things”, fani od razu byli zachwyceni kontynuacją opowieści o Pogromcach trzy dekady później. Film odniósł sukces, mimo że został wydany podczas wczesnego otwierania kin po pandemii Covid. Kontynuacja była więc bardzo prawdopodobna i wkrótce rozpoczęto prace nad czwartym filmem z oryginalnej serii.

Nie wiadomo jeszcze, co dokładnie czeka naszą ekipę w najnowszej odsłonie, ale pojawiło się wiele teorii na temat tego, jak Pogromcy Duchów zostaną ponownie wciągnięci w walkę z nadprzyrodzonym niebezpieczeństwem, zwłaszcza że w grę wraca złoczyńca z filmu z 1984 roku – Walter Peck.

 

„Ghostbusters: Afterlife 2” ma trafić do kin 20 marca 2024 roku.


Alec Baldwin może ponownie stanąć przed sądem w związku ze strzelaniną na planie filmu "Rust"

Nowe doniesienia wskazują, że broń mogła wystrzelić jedynie w przypadku "wystarczającego naciśnięcia" spustu.

Według niedawnego raportu Variety, aktor Alec Baldwin może ponownie zostać oskarżony w sprawie filmu „Rust”, po tym jak ekspertyza balistyczna wykazała, że rewolwer Colt .45, którym posługiwał się aktor, wymagał „wystarczającego naciśnięcia” spustu, aby wystrzelić. W październiku 2021 roku gwiazdor filmu „Infiltracja” został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci w związku ze śmiercią operatorki filmowej Halyny Hutchins. Jednak zarzuty wobec Baldwina zostały później wycofane, gdy obrona podniosła kwestię modyfikacji broni, co wywołało wątpliwości co do jej prawidłowego działania w chwili strzelaniny.

W wywiadach Baldwin wielokrotnie podkreślał, że nie naciskał spustu broni. „Spust nie został naciśnięty. Ja nie naciskałem spustu,” powiedział aktor znany z „Bettlejuice” w rozmowie z ABC News (za pośrednictwem CNN). Baldwin dodał: „Nigdy bym nie wymierzył broni w kogoś, a potem nie nacisnął spustu.”

Specjalni prokuratorzy ds. sprawy „Rust”, Kari Morrissey i Jason Lewis, wcześniej zlecili nową ekspertyzę balistyczną broni i od tego czasu czekali na wyniki, aby zdecydować, czy ponownie postawić zarzuty gwiazdorowi „Polowania na Czerwony Październik”. Wyniki ekspertyzy zostały przekazane prokuratorom na początku tego miesiąca i opublikowane 15 sierpnia w publicznym akcie sądowym. Eksperci zrekonstruowali rewolwer (który został wcześniej uszkodzony podczas testów przez FBI) i stwierdzili, że broń mogła wystrzelić jedynie w przypadku „wystarczającego naciśnięcia” spustu. W raporcie napisano: „Ten tragiczny incydent był wynikiem ręcznego naciągnięcia kurka do jego pełnej, napiętej pozycji, a następnie naciśnięcia spustu.”

W czerwcu prokuratorzy stwierdzili, że aktor zostanie ponownie oskarżony, jeśli okaże się, że broń działała prawidłowo. Oświadczyli:

Jeśli stwierdzi się, że broń nie miała awarii, postępowanie przeciwko panu Baldwinowi zostanie wznowione.

Mimo to Baldwin nie został ponownie oskarżony. Prokurator Morrissey w niedawnym mailu stwierdziła jednak, że wkrótce zostanie ogłoszona decyzja w tej sprawie.

Hannah Gutierrez Reed, odpowiedzialna za broń w filmie „Rust”, jest obecnie oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci i fałszowanie dowodów. Jej proces rozpocznie się w grudniu. Poprzez swoich prawników twierdzi, że Seth Kenney, dostawca broni do filmu, był odpowiedzialny za pomieszanie prawdziwej amunicji z atrapami. Na planie filmu znaleziono łącznie pięć prawdziwych naboi (oprócz tego, który śmiertelnie ranił Hutchins). Eksperci próbowali również ustalić źródło amunicji, ale potwierdzili jedynie, że te pobrane od Kenneya podczas śledztwa różniły się od innych przejętych naboi.

„Rust”

Finalizacja prac nad filmem „Rust” odbyła się za zgodą Matthew Hutchinsa, wdowca po Halynie Hutchins. Do projektu dołączył On jako producent wykonawczy. Na planie w Montanie obecna była również ekipa filmowa, która pracowała nad oddzielnym dokumentem dotyczącym tworzenia filmu oraz tragicznego incydentu, w wyniku którego zginęła Halyna. Baldwin brał udział w tworzeniu tego dokumentu, którego reżyserią zajmuje się Rachel Mason, a produkcją – Julee Metz. W projekcie uczestniczy również sam Matthew Hutchins.

Nie zamierzam wdawać się w wzajemne oskarżenia ani obwinianie (czy to producentów, czy pana Baldwina – stwierdził Matthew w oświadczeniu po dołączeniu do projektu jako producent wykonawczy.
Wszyscy jesteśmy przekonani, że śmierć Halyny była tragicznym wypadkiem. Jestem wdzięczny, że producenci i środowisko filmowe postanowili uczcić jej ostatnie dzieło.

Baldwin również wraca do swojej aktorskiej kariery. Po zakończeniu pracy nad „Rust”, pojawiły się informacje, że aktor dołączył do obsady komedii kryminalnej pt. „Hollywood Heist”. W filmie tym Baldwin wcieli się w postać wzorowaną na sobie samym, grając u boku takich gwiazd jak Mickey Rourke, Mike Hatton, Tara Reid i Nick Cannon. Za reżyserię filmu odpowiada Mike Hatton. Wiadomo też, że aktor zaczął pracę nad filmem „Kent State” opowiadającym o masakrze studentów prostestujących przeciwko wojnie w Wietnamie w 1970 r. Mimo że studenci zostali wtedy rozstrzelani przez Gwardię Narodową Ohio, na planie filmu nie będzie broni.


Robert Downey Jr twierdzi, że zrobi lepszą wersję Vertigo niż Hitchcock

Robert Downey Jr planuje remake jednego z najsłynniejszych thrillerów wszechczasów.

W historii filmu nazwisko Alfreda Hitchcocka jest symbolem doskonałości. Jego psychologiczny thriller „Vertigo” wyróżnia się jako film, który zrewolucjonizował zarówno narrację, jak i wizualną stronę kinematografii. Teraz Robert Downey Jr odważnie ogłosił, że widzi potencjał w nowej wersji filmu, która miałaby przewyższyć oryginał.

Podczas niedawnego wywiadu dla „The New York Times”, Robert Downey Jr. wyjawił swoje ambicje dotyczące thrillera Hitchcocka. Mimo świadomości odwagi takiego przedsięwzięcia, jego determinacja jest niezachwiana.

Rozważamy to na pewno. Pamiętacie koncepcję oryginału? Myślę, że możemy zrobić to lepiej.

To odważne słowa, biorąc pod uwagę miejsce „Vertigo” w historii kina. Film ten często był klasyfikowany przez krytyków obok takich gigantów kinematografii jak „Obywatel Kane” czy „2001: Odyseja kosmiczna”. Downey jest jednak chętny do eksploracji nowych środków wyrazu filmowego i dostarczenia doświadczenia, które wnika w psychologiczny lęk.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez DUCKLINGS COLLECTION (@rdjpicsvault)

Pomysł powrotu do „Vertigo” nie jest dla aktora, znanego z roli Iron Mana, jedynie przelotnym kaprysem. Osobiste doświadczenie Downeya z zawrotami głowy zainspirowało go do podjęcia tego tematu. Jego opowieść o utracie pewności siebie podczas wspinaczki, kiedy jego ciało sparaliżował strach, odzwierciedla emocje, które oryginalny film Hitchcocka tak mistrzowsko przedstawił. Downey chce pójść dalej, wykorzystując nowoczesne techniki, aby stworzyć świeże spojrzenie na temat, który jest zarówno ponadczasowy, jak i przerażający.

Jednym z technicznych cudów w „Vertigo” Hitchcocka był efekt zawrotu głowy, stworzony za pomocą kamery dolly, która zmienia perspektywę pierwszego i drugiego planu. Zainteresowanie Downeya odwzorowaniem tego uczucia mdłości, a być może nawet jego wzmocnieniem, wskazuje na chęć nie tylko oddania hołdu oryginałowi, ale także rozwinięcia go w innowacyjny sposób.

W marcu ogłoszono, że Downey wraz z żoną Susan poprowadzi produkcję nowej wersji „Vertigo” pod szyldem Team Downey. Współpracując z Davis Entertainment, Johnem Davisem i Johnem Foxem oraz ze scenariuszem napisanym przez twórcę „Peaky Blinders”, Stevena Knighta, zespół wydaje się gotowy podjąć to ogromne wyzwanie. Produkcją remaku zajmie się Paramount Pictures, które nabyło prawa do filmu. Paramount było preferowanym studiem do realizacji remaku, w przeciwieństwie do Universal, które posiadało prawa do spuścizny Hitchcocka od lat 80. XX wieku. Mając wcześniej w swoim katalogu oryginalny film, a także wiele z najbardziej znanych filmów Hitchcocka, w tym „Okno na podwórze”, „Człowieka, który wiedział za dużo” oraz ikoniczną „Psychozę”, powrót „Vertigo” do jego pierwotnego „domu” ma sens.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Tapes of Mind (@tapesofmind)

„Vertigo” to coś więcej niż detektywistyczna opowieść. Oryginalny film Hitchcocka, oparty na powieści z 1954 roku „D’entre les morts” autorstwa Boileau-Narcejac, przedstawia Jamesa Stewarta jako byłego detektywa zmagającego się z lękiem wysokości i zawrotami głowy. Poza Stewartem w filmie zagrali: Kim Novak, Barbara Bel Geddes, Tom Helmore, Raymond Bailey i Henry Jones. „Vertigo” nie tylko jest uważany za jeden z najlepszych filmów Hitchcocka, ale w 2012 roku obraz przewyższył „Obywatela Kane’a” w rankingu Sight & Sound jako największy film wszech czasów.

Próba przerobienia takiego klasyka to niewątpliwie ambitne przedsięwzięcie. Jeśli jest osoba o odwadze, artystycznym zacięciu i szacunku dla oryginału, która może uczynić ten projekt sukcesem, to Robert Downey Jr. pasuje do tego opisu. Chociaż data premiery pozostaje nieznana, emocje wokół tej innowacyjnej wersji „Vertigo” rosną. Czy przewyższy ona ponadczasowy klasyk Hitchcocka, czy pozostanie w jego cieniu? Tylko przyszłość pokaże, ale podejście Downeya do „Vertigo” zapowiada fascynującą kinową przygodę.


Ostatni film zmarłego Romero w trakcie prac

"Twilight of the Dead" będzie siódmą odsłoną zombie franczyzy George'a A. Romero.

George A. Romero odmienił sposób, w jaki kinomani patrzyli zarówno na zombie, jak i na centra handlowe. Dziedzictwo mistrza filmów grozy trwa nadal. Biorąc pod uwagę ich wybitne wyniki na Rotten Tomatoes, zarówno krytycy, jak i widzowie zgadzają się, że kultowy film „Night of the Living Dead” oraz jego pierwsza kontynuacja „Dawn of the Dead” (1978) to prawdziwe arcydzieła amerykańskiego kina. To, co zaczęło się od niskobudżetowego (116 000 dolarów) filmu grozy w 1968 roku, przekształciło się w jedną z najbardziej trwałych serii o zombie wszech czasów.

Jednak w serii „Dead” pozostała jeszcze jedna historia do opowiedzenia. Jak podaje serwis Deadline, produkcja „Twilight of the Dead” rozpocznie się jeszcze w tym roku.

„Twilight Of The Dead” zagłębia się w mroczną naturę ludzkości z perspektywy ostatnich ludzi na Ziemi, którzy są uwikłani między frakcjami nieumarłych. Zgodnie z twórczością Romero, producenci przedstawiają go jako „prowokujący do myślenia komentarz społeczno-polityczny zawarty w utworze gatunkowym.”

2 sierpnia oficjalnie ogłoszono, że spadkobiercy George’a A. Romero nawiązali współpracę z Roundtable Entertainment, aby stworzyć „Twilight of the Dead”. Siódma odsłona serii filmowej jest kręcona w Puerto Rico i rozgrywa się na tropikalnej wyspie. George A. Romero zmarł 16 lipca 2017 roku, ale jego pomysł na nowy film trwa.

„Twilight of the Dead” George’a A. Romero staje się rzeczywistością. Wdowa po Romero, Susan, która stoi na czele majątku rodziny, szukała wraz z producentami reżysera do prowadzenia projektu, ale strajki Writers Guild of America (WGA) oraz Screen Actors Guild – American Federation of Television and Radio Artists (SAG-AFTRA) tymczasowo wstrzymały proces. „Twilight of the Dead” będzie pierwszym filmem w serii, który nie będzie reżyserowany przez George’a A. Romero. Jednak zespół stojący za szóstą kontynuacją „Night of the Living Dead” podejmuje odpowiednie kroki, aby uzyskać tymczasową umowę.

Susan Romero powiedziała w raporcie opublikowanym przez Deadline:

Cieszę się, że mogę połączyć siły z Roundtable, aby przenieść niesamowitą ewolucję uniwersum Romero na ekran. Roundtable zaimponowało mi swoją długotrwałą i głęboką miłością do twórczości George’a. Wierzę, że mają wizję, aby wyprodukować najlepszą wersję tego filmu, która uczci dziedzictwo Romero. Nie mogę się doczekać rozpoczęcia zdjęć!

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Sarah Donnelly Woodley (@sarahdnyc)

Chociaż siódma odsłona serii „Dead” została wspomniana po raz pierwszy w 2021 roku, minęły ponad dwa lata, zanim projekt w końcu ujrzał światło dzienne. Scenariusz – na podstawie koncepcji G.A. Romero – napisało trzech twórców: Joe Knetter, Robert Lucas i Paolo Zelati. Zelati pełni również funkcję jednego z producentów filmu.

4 kwietnia 1968 roku Romero zakończył kręcenie „Night of the Living Dead”. Tego samego dnia wrzucił taśmy ze swoim filmem o zombie do bagażnika swojego samochodu i ruszył w drogę, mając nadzieję, że niektóre kina pokażą jego film od razu. W trakcie podróży w radiu pojawiła się wiadomość, że Martin Luther King Jr. został zastrzelony i zabity w Lorraine Motel w Memphis, w stanie Tennessee. Premiera kinowa filmu miała miejsce później, w październiku tego samego roku. Pomimo mrocznych początków serii, wizja George’a A. Romero całkowicie odmieniła krajobraz zombie w amerykańskim kinie i nadal jest silna, mimo że minęło już 55 lat od jej początku.


Będzie Donnie Darko 3?

Reżyser Richard Kelly nie może doczekać się powrotu do mrocznego świata Donnie Darko.

Richard Kelly, reżyser kultowego „Donnie Darko”, ujawnił plany powrotu do świata bohatera, którego zagrał w 2001 r. Jake Gyllenhaal, a być może nawet nakręcenie trzeciego filmu. Rozmawiając z The Film Stage, Kelly był tajemniczy na temat potencjału dalszych prac nad światem Donnie Darko, sugerując, że już zaczął pracę nad czymś.

Jest wiele rzeczy, o których nie mogę jeszcze mówić, ale ponownie zanurzyłem się w tym świecie. Pewnie będę o tym mówił przez resztę mojego życia [śmiech], chyba że ktoś w końcu mi powie, żeby przestać. Ale tak: myślę, że jest tyle rzeczy w tych filmach, że zaczynam odkrywać coś nowego.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Lucas Silva (@cerberus._7)

Po wyrażeniu żalu z powodu oddania praw do pierwszego Donnie Darko („Oddałem prawa do tego filmu, kiedy miałem 24 lata, zbliżałem się do 25, więc nie miałem żadnej przewagi. Byłem członkiem WGA, kiedy reżyserowałem ten film; nie byłem jeszcze członkiem DGA.„), Kelly stwierdził, że chciałby wrócić z większym budżetem i nakręcić trzeci film Donnie Darko.

Chciałbym wrócić i zrobić trzecią wersję Donnie Darko z prawdziwym budżetem na efekty specjalne i zrobić rzeczy, na które nigdy nie mogliśmy sobie pozwolić.

To nie pierwszy raz, kiedy Richard Kelly zdradza informacje o produkcji Donnie Darko 3. Już w 2021 roku reżyser sugerował, że w projekcie zrobiono już dużo:

Cóż, prawdopodobnie nie mogę powiedzieć nic więcej niż to, że została wykonana ogromna ilość pracy. Mam nadzieję, że uda nam się zgłębić ten świat w bardzo ekscytujący sposób. Ale zobaczymy, co się stanie. Wiele pracy zostało już zrobione.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Now That’s A Shot (@nowthatsashot_)

Wydany w 2001 roku i napisany oraz wyreżyserowany przez Richarda Kelly’ego, „Donnie Darko” z doskonałą rolą Gyllenhaala, przerażającymi obrazami i skomplikowaną fabułą szybko zdobył kultową sławę.

Fabuła „Donnie Darko” jest prosta: silnik odrzutowca uderza w dach domu Donniego wpadając prosto do jego pokoju, ale nastolatka nie ma tam w tym momencie – z powodu lunatycznego spaceru zasnął na polu golfowym na drugim końcu miasta. Jednak gdy wraca do domu, zauważa, że coś jest nie tak. Nauczyciele i przyjaciele patrzą na niego inaczej, jakby dzielili z nim jakąś tajemnicę, choć na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Wtedy pojawia się Frank. Frank to blisko dwumetrowy królik, który informuje chłopaka, że świat zakończy się za „28 dni, sześć godzin, 42 minuty i 12 sekund”. Zaczynamy przypuszczać, że Donnie miał zostać zabity przez spadający silnik odrzutowca, ale Frank odwrócił przeznaczenie. Ponieważ Donnie nie zginął, odkrywamy, że teraz żyje w alternatywnym wszechświecie.

Donnie Darko doczekał się wersji reżyserskiej, która została wydana w 2004 roku, oraz sequela, S. Darko, który dzieje się siedem lat po pierwszym filmie i śledzi losy młodszej siostry Donniego, Samanthy. Niestety, S. Darko w żaden sposób nie dorównało swojemu poprzednikowi i im mniej o nim mówimy, tym lepiej.

Miejmy nadzieję, że Kelly ma coś znacznie lepszego w planach dla Donnie Darko 3.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Cinema Mon Amour (@cinemamonamourpage)


Monopoly trafi na ekrany

Monopoly, jedna z najpopularniejszych gier planszowych w historii, trafi na duży ekran w formie filmu fabularnego.

Lionsgate i Hasbro są gotowi przenieść jedną z najpopularniejszych gier planszowych w historii na duży ekran. Monopoly – podążając śladem sukcesu Barbie – dostanie swój własny film fabularny.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Marcos Edwards (@m_edw504)

W 2015 roku ogłoszono, że słynny magnat z wąsem dostanie swój własny film, ale od tamtej pory nie podzielono się żadnymi nowościami na temat projektu. Do teraz. Wcześniej w tym tygodniu, Variety ujawniło, że Lionsgate oficjalnie nabyło Entertainment One, znane również jako eOne, od Hasbro i zawarło kilka umów z firmą produkującą zabawki na tworzenie nowych treści, w tym projekt filmu Monopoly.

Prezes Hasbro, Chris Cook, wyraził swoje podekscytowanie w oficjalnym oświadczeniu:

Ta sprzedaż w pełni wpisuje się w naszą strategię i cieszymy się, że możemy zakończyć proces sukcesem. Zespół zarządzający Lionsgate ma doświadczenie w dziedzinie rozrywki i umiejętność generowania wartości i cieszymy się, że znaleźliśmy tak dobre miejsce dla naszego biznesu filmowego i telewizyjnego eOne. Nie możemy się doczekać partnerstwa z Lionsgate, zwłaszcza przy adaptacji filmowej Monopoly. Rozrywka pozostaje priorytetem dla Hasbro. Hasbro będzie nadal rozwijać i produkować rozrywkę opartą na bogatej skarbnicy marek Hasbro. Będziemy także ożywiać nowe oryginalne pomysły, w tym zabawki, wydawnictwa, gry, czy licencjonowane produkty konsumenckie.

Gry planszowe mają długą historię adaptacji filmowych

Podobnie jak Disney przeniósł niektóre ze swoich najpopularniejszych atrakcji parków rozrywki na duży ekran za pomocą filmów takich jak Piraci z Karaibów, Jungle Cruise czy ostatnio Haunted Mansion, wiele gier planszowych miało okazję zabłysnąć w kinach.

Jednym z najbardziej pamiętnych przypadków jest Clue, gra detektywistyczna, która koncentruje się na rozwiązaniu morderstwa. W 1985 roku przeniesiono ją na ekrany w filmie, który podążał za oryginalną historią kryminalną wzbogacając ją o tony czarnej komedii. W filmie zgromadzono genialną obsadę, w tym takie nazwiska jak Eileen Brennan, Tim Curry, Madeline Kahn, Christopher Lloyd, Michael McKean i Martin Mull.

Chociaż dla wielu nie jest to gra, tablica Ouija zawsze była sprzedawana jako gra planszowa, i oczywiście miała swój własny film. W 1986 roku wydano film grozy oparty na popularnym artefakcie, który rzekomo ułatwiał kontakt ze zmarłymi. W 2016 roku Mike Flanagan wypuścił sequel tego filmu, a teraz remake z Jamie Campbellem Bowerem jako jedną z głównych gwiazd trafia do kin.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Sean O. Hill (@sean_o_hill)

Mówiąc o grach, które zostały zaadaptowane na ekran, nie można nie wspomnieć o Dungeons & Dragons, nawet jeśli nie jest to ściśle gra planszowa. Popularna gra fabularna stała się światowym fenomenem i została przedstawiona zarówno w filmach, jak i serialach telewizyjnych. Wcześniej w tym roku Paramount Pictures wydał nową odsłonę filmową opartą na popularnej franczyzie, która została całkiem dobrze przyjęta zarówno przez fanów D&D, jak i ogólną publiczność.

Monopoly – gra, która uczy ekonomii

Monopoly to klasyczna gra planszowa, która polega na poruszaniu się po planszy, kupowaniu nieruchomości, pobieraniu czynszu od innych graczy, którzy lądują na posiadanych przez ciebie polach, oraz unikaniu bankructwa. Jest to gra strategiczna, która uczy podstaw ekonomii i zarządzania finansami, a także promuje umiejętności negocjacji i podejmowania decyzji.


Privacy Preference Center