Reżyser "To właśnie miłość" przyznał, że ta kultowa scena jest dziwna

Zanim w grudniu zaatakują nas powtórki "To właśnie miłość", warto wyjaśnić sobie jedną rzecz.
Richard Curtis, scenarzysta i reżyser kultowego już filmu świątecznego „To właśnie miłość” z 2003 roku, wypowiedział się na temat jednej z jego najbardziej znanych scen. Chodzi o moment, w którym Mark (w tej roli Andrew Lincoln) wyznaje Juliet (Keira Knightley): „Dla mnie jesteś doskonała”. Curtis, po latach refleksji, przyznaje teraz, że scena ta była „trochę dziwna”. W wywiadzie dla internetowej gazety The Independent Curtis powiedział:
Przychodzi on do domu swojego najlepszego przyjaciela, żeby powiedzieć jego żonie (licząc na to, że to ona otworzy drzwi): 'Kocham cię’. Myślę, że to trochę dziwne. Pamiętam, jak około siedem lat temu, kiedy miałem uczestniczyć w jakimś wywiadzie, usłyszałem: 'Oczywiście, jesteśmy głównie zainteresowani sceną stalkera’. A ja na to: 'O jaką scenę chodzi?’ A potem mnie oświecili. Wszystko, co mogę powiedzieć, to że wiele inteligentnych osób było zaangażowanych w film w tamtym czasie i nie uważaliśmy tego za scenę stalkera.
„Love Actually” Richarda Curtisa obchodzi w 2023 roku swoją 20. rocznicę, a ten romantyczny, świąteczny film stał się światowym hitem kinowym, zarabiając imponujące 248 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym zaledwie 40 milionów. Mimo że „To właśnie miłość” nie znalazło się na liście 20 najlepszych filmów świątecznych serwisu MovieWeb, ta wzruszająca opowieść znalazła swoją publiczność i stała się pozycją obowiązkową mimo średniej oceny 64% na Rottenach. Krytycy nie byli może zbyt łaskawi, ale film znacznie bardziej spodobał się widzom, co widać po ocenie „B+” w CinemaScore i 72% w Rotten Tomatoes.
Nie myślcie jednak, że ten „związek” to jedyny problem filmu i jeśli nie chcecie, żeby Wam zepsuć tę produkcję do końca, przestańcie czytać teraz.
OTÓŻ. Terapeuta Jonathan Decker i filmowiec Alan Seawright z kanału „Cinema Therapy” podjęli próbę stworzenia rankingu par z TWM – od najgorszej, do najlepszej – i nasz stalker nie był jedynym toksycznym przykładem – gorąco zachęcamy do obejrzenia tego filmu i odkrycia, czemu najlepszy związek w „Love Actually” nie jest wcale, a wcale oparty na romantycznej miłości.
Sejmowe obrady czy Gwiezdne Wojny? – parlament w kinematografii

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wyglądałaby debata sejmowa, gdyby odbywała się w świecie filmowym – od Gwiezdnych Wojen po Mars Atakuje!?
Obrady polskiego Sejmu stały się ostatnio hitem na YouTube, przypominając nam, że polityka może być równie dramatyczna i pełna zwrotów akcji co hollywoodzkie produkcje. Weźmy na przykład Senat Galaktyczny z Gwiezdnych Wojen – czyż obrady o losach galaktyki nie przypominają naszych sejmowych dyskusji, tyle że z mieczami świetlnymi i droidami?
Dalej mamy „Lincolna” Spielberga, gdzie debata o zniesieniu niewolnictwa w amerykańskim Kongresie przypomina nam o ważnych momentach w historii parlamentarnej. To pokazuje, że decyzje podejmowane w murach parlamentu mogą zmieniać bieg historii.
Ale nie zawsze musi być tak poważnie. W „Mars Attacks!” Kongres zostaje zniszczony przez Marsjan, co może być przenośnią na to, jak czasami niezwykłe rozwiązania mogą wydawać się jedyną deską ratunku w politycznym chaosie.
Nie zapominajmy też o filmach, gdzie polityka splata się z osobistymi historiami, jak w „Idzie” Pawlikowskiego, gdzie przeszłość Polski łączy się z intymnymi dramatami bohaterów. A to dopiero początek naszej filmowej podróży przez sale parlamentów. „The King’s Speech” to kolejna produkcja, gdzie mowa króla w brytyjskim parlamencie odgrywa kluczową rolę. Podobnie jak w polskim Sejmie, czasami to nie tylko treść mowy, ale i sposób jej wygłoszenia ma kluczowe znaczenie.
W „Advise & Consent” (1962) widzimy amerykański Senat w centrum politycznego thrilleru. Tu chodzi o potwierdzenie nominacji na sekretarza stanu, ale intrygi, plotki i polityczne manewry przypominają nasze rodzime sejmowe potyczki. A jak nie wspomnieć o „Wag the Dog”, gdzie cała wojna zostaje sfingowana, by odwrócić uwagę od skandalu prezydenckiego.
Oczywiście, trzeba też wspomnieć o filmach, które ukazują bardziej satyryczne podejście do polityki. „In the Loop” z 2009 roku to świetna brytyjska komedia, która pokazuje, jak absurdalne może być życie polityczne, szczególnie w kontekście stosunków międzynarodowych.
Kino, podobnie jak polityka, potrafi być areną wielkich emocji, dramatycznych konfrontacji i historycznych decyzji. Przyglądając się parlamentarnym scenom w filmach, możemy zauważyć, jak blisko są one naszej rzeczywistości – choćby były umiejscowione w odległej galaktyce.
Kino akcji z lat 90. - nostalgiczny powrót do korzeni

Zapnijcie pasy i przygotujcie popcorn, bo zabieramy Was w sentymentalną podróż do czasów, gdy kina były pełne dymu z wybuchów, a dialogi były tak ostre jak noże Rambo. Lata 90. to era, w której kino akcji było synonimem ekstremalnych pościgów, niewiarygodnych wybuchów i bohaterów, którzy mówili mniej niż milczeli. Ale czy te filmy nadal trzymają w napięciu?
Klasyczne Przykłady: "Speed" i "Face/Off"
„Speed” to film, w którym Keanu Reeves wciela się w rolę odważnego policjanta, Jacka Travisa, który musi zapobiec eksplozji autobusu, który wybuchnie, jeśli zwolni poniżej określonej prędkości. Z kolei „Face/Off” to thriller, gdzie John Travolta i Nicolas Cage zamieniają się tożsamościami – jeden jest agentem FBI, a drugi terrorystą. Te filmy były jak rollercoaster bez pasów bezpieczeństwa – dzikie, nieprzewidywalne i totalnie odjechane, a przy okazji były też kasowymi hitami – „Speed” zarobił ponad 350 milionów dolarów na całym świecie, a „Face/Off” przekroczył 245 milionów.
Bohaterowie i ich wpływ
Bohaterowie lat 90. mieli więcej mięśni niż dialogów. Ale czy to źle? W końcu, kto potrzebuje słów, kiedy ma się karabin i parę dobrych pięści? Te postacie były jak stare dobre rockowe hity – proste, ale wpadające w ucho. I choć dzisiaj bohaterowie mają więcej warstw niż cebula, to ci z lat 90. mieli coś, czego często brakuje dzisiejszym – charyzmy wielkości Empire State Building.
Weźmy Johna McClane’a z „Die Hard” – typowego twardziela, który mimo niekorzystnych sytuacji zawsze znajdował drogę do zwycięstwa. A co powiecie na Sarah Connor z „Terminatora 2”? Jej przemiana z przestraszonej kobiety w bezkompromisową wojowniczkę była inspirująca. Ci bohaterowie nie potrzebowali wielu słów, by pokazać swoją siłę.
Efekty specjalne
Pamiętacie te plastikowe modele eksplozji? Dzisiaj efekty specjalne robią się na komputerze, a w latach 90. robiło się je… no właśnie, jak? 'Staromodne’ efekty mają swój niepowtarzalny urok. Były jak dobra stara kaseta VHS – nie idealne, ale z duszą.
W „Jurassic Park” Steven Spielberg użył połączenia animatroniki i CGI, by ożywić dinozaury – efekt był pionierski i niezapomniany.
W „Terminatorze 2” zastosowano zaawansowane techniki CGI do stworzenia postaci T-1000, co było wówczas rewolucją w efektach specjalnych.
W „Aliens” James Cameron zastosował imponujące efekty praktyczne, w tym animatronikę i modele, by stworzyć przekonujące obce stworzenia.
W „Predatorze” zastosowano specjalne kostiumy i techniki kamuflażu, aby nadać tytułowemu stworzeniu niewidzialność.
W „Total Recall” Paula Verhoevena, by osiągnąć surrealistyczne efekty, twórcy użyli zaawansowanych modeli i makijażu, w tym w pamiętnej scenie z trzema piersiami.
Wpływ na współczesne blockbustery
Kino akcji lat 90. wywarło znaczący wpływ na współczesne produkcje. Na przykład, „Mad Max: Na drodze gniewu” czerpie z estetyki i stylu narracyjnego filmów akcji z tamtego okresu, jednocześnie wnosząc nowoczesne elementy.
„John Wick” z Keanu Reevesem w roli głównej również nawiązuje do klasycznego stylu kina akcji, łącząc surową brutalność z elegancją choreografii walki.
Film „Baby Driver” Edgara Wrighta jest hołdem dla kina akcji lat 90., szczególnie poprzez dynamiczne sceny pościgów samochodowych i charakterystyczną dla tamtych czasów ścieżkę dźwiękową.
Z kolei „Atomic Blonde” z Charlize Theron nawiązuje do stylu i estetyki tamtego okresu, szczególnie w scenach walki, które przypominają bezpośredniość i brutalność kina akcji sprzed lat.
Kino akcji lat 90. to była dzika jazda bez trzymanki, pełna niewiarygodnych kaskaderskich wyczynów i bohaterów, którzy byli twardzi jak skała. Dzisiaj, kiedy technologia poszła do przodu, a filmy stały się bardziej 'cyfrowe’, te stare produkcje przypominają nam o czasach, kiedy to adrenalina i kreatywność były kluczem do sukcesu. Może nie były doskonałe, ale miały coś, czego często brakuje współczesnym produkcjom – serce i duszę.
Czy superbohaterowie potrzebują terapii?

Superbohaterowie. Niewzruszeni obrońcy sprawiedliwości, niestrudzeni w walce ze złem, niemal niezniszczalni. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co kryje się za ich maskami? Czy Tony Stark miał bezsenne noce, myśląc o Thanosie? A może Batman, nocny stróż Gotham, powinien rozważyć regularne wizyty u psychologa?
Tony Stark: heroiczny geniusz z PTSD
Tony Stark, czyli Iron Man, jest postacią, która na pierwszy rzut oka wydaje się niezniszczalna. Jednak za jego błyszczącą zbroją kryje się człowiek, który przeżył traumę i cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD). W filmie „Iron Man 3”, obserwujemy go borykającego się z atakami paniki i lękami po wydarzeniach w „Avengers”. Jego doświadczenia z inwazji na Nowy Jork zostawiają trwałe ślady. Stark ma koszmary, unika rozmów o tamtym zdarzeniu, a jego relacje z najbliższymi, w tym z Pepper, są napięte. Ta postać pokazuje, jak trudna może być droga powrotna do normalności po doświadczeniu ekstremalnego stresu. Tony, mimo swej zbroi i technologii, musi zmierzyć się z własnymi demonami, co jest metaforą walki z PTSD w rzeczywistym życiu.
Batman: Mroczny rycerz z bliznami z przeszłości
Bruce Wayne to postać z głęboko zakorzenioną traumą dziecięcą. Przez całą serię filmów Christophera Nolana oglądamy, jak jego traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, zwłaszcza śmierć rodziców, wpływają na jego decyzje i działania jako Batmana. W „Batman: Początek”, jego lęk przed nietoperzami i decyzja o stworzeniu persony Batmana wynikają z pragnienia przezwyciężenia własnych obaw. W „Mrocznym rycerzu” jego relacje z kobietami, szczególnie z Rachel, ujawniają jego wewnętrzne konflikty i niezdolność do nawiązania głębszych relacji emocjonalnych. W „Mrocznym rycerzu powstaje” widzimy, jak trudno mu jest porzucić mantel Batmana, nawet gdy jego ciało i psychika są już wyczerpane. Batman ukazuje, jak głęboko zakorzeniona trauma może wpływać na całe życie, prowadząc do samotności, izolacji i obsesyjnego dążenia do sprawiedliwości.
Thor: Od boga do bohatera z kryzysem tożsamości
Thor, mityczny bóg i superbohater, na pierwszy rzut oka wydaje się niezachwiany. Jednak w jego historii kryje się głęboki kryzys tożsamości. W pierwszym filmie „Thor”, jesteśmy świadkami jego wygnania z Asgardu i konieczności odnalezienia się na Ziemi. To wydarzenie staje się punktem zwrotnym, zmuszając go do zastanowienia się nad swoją prawdziwą naturą. Jego dążenie do bycia godnym Mjolnira, magicznego młota, jest odzwierciedleniem poszukiwania akceptacji i próbą udowodnienia swojej wartości. W „Thor: Ragnarok” widzimy, jak Thor zmaga się z utratą ojca, Asgardu i swojego młota, co prowadzi go do dalszych refleksji nad tym, co naprawdę definiuje jego siłę i tożsamość. Thor symbolizuje walkę z kryzysem tożsamości i poszukiwaniem własnego miejsca w świecie.
Czarna Wdowa: Tajemnice z przeszłości kształtujące teraźniejszość
Natasha Romanoff, znana jako Czarna Wdowa, to postać o skomplikowanej przeszłości. W „Avengers: Age of Ultron”, konfrontuje się ze swoimi traumatycznymi wspomnieniami z „Czerwonej Sali”, gdzie była szkolona jako zabójczyni. Te wspomnienia ukazują jej walkę o odnalezienie własnej tożsamości i miejsca w świecie. Jej relacje z innymi członkami Avengersów, szczególnie z Hulkiem, często są naznaczone trudnościami w nawiązaniu głębszego połączenia, co jest wynikiem jej traumatycznych doświadczeń. W filmie „Czarna Wdowa” widzimy, jak mierzy się z demonami przeszłości, stając twarzą w twarz z tym, co ukształtowało ją jako bohaterkę.
Hulk: Gniew jako odbicie wewnętrznych konfliktów
Bruce Banner jest przykładem postaci, w której gniew jest reakcją na głęboko zakorzenioną traumę i stres. W filmach z serii „Avengers”, widzimy, jak próbuje kontrolować swoje emocje, które mogą w każdej chwili wywołać jego przemianę. W „Avengers: Endgame”, dochodzi do momentu, gdzie łączy w sobie człowieka i potwora, tworząc zrównoważoną wersję Hulka. Ta ewolucja postaci pokazuje, jak ważna jest akceptacja własnych emocji i radzenie sobie z nimi w zdrowy sposób.
Nawet superbohaterowie, z ich nadludzkimi mocami, mogą zmagać się z problemami psychicznymi. Ich historie dają nam cenną lekcję: zdrowie psychiczne jest ważne dla każdego, a szukanie pomocy to nie oznaka słabości, ale siły. Jeśli nawet nadludzie muszą mierzyć się z własnymi demonami, to nie ma wstydu w tym, aby prosić o pomoc. Z problemami warto się zgłosić do specjalisty, który wie, że zdrowie psychiczne jest równie ważne jak fizyczne, a dbanie o nie jest kluczem do pełni życia.
Historyczne kino w wydaniu Ridley’a Scotta

Ridley Scott to żywa legenda kinematografii i twórca, który dał światu wyprzedzające swoje czasy, definiujące gatunek filmy science-fiction, takie jak "Obcy" czy "Blade Runner". Nadchodząca wielkimi krokami premiera "Napoleona" i nieco mniejszymi "Gladiatora 2" przypomina jednak, że równie imponujący jest jego wkład w rozwój kina historycznego.
Chociaż nakręcone przez niego filmy nie zawsze spotykają się z w pełni pozytywnym odbiorem, to zazwyczaj wszyscy zgodni są co do jednego – pod względem wizualnym Ridley Scott nie ma sobie równych.
Pojedynek (The Duelist), 1977
Pełnometrażowy debiut Ridley’a Scotta, od którego premiery minęło już 46 lat, to opowieść osadzona w okresie wojen napoleońskich. Fabuła koncentruje się na dwóch oficerach, którymi są Armand D’Hubert (Keith Carradine) i Gabriel Feraud (Harvey Keitel). Ich błahy konflikt daje początek obsesyjnej rywalizacji, którą obserwujemy na przestrzeni wielu lat. Film powstał na podstawie opowiadania Josepha Conrada, wydanego w 1908 w tomie Sześć opowieści. Chociaż nie zdobył takiej sławy jak niektóre późniejsze dzieła Scotta, to jest ceniony za świetne kreacje aktorskie, jakość wykonania i szczegółowość przedstawienia epoki.
1492: Wyprawa do raju (1492: Conquest of Paradise), 1992
500 lat po słynnej podróży Krzysztofa Kolumba Ridley Scott zaprezentował światu swoją wizję odkrycia Ameryki. Film o budżecie 47 mln dolarów nie spotkał się z przychylnym przyjęciem i często uważa się go za komercyjną porażkę. Dzieło ma jednak swoich fanów, którzy cenią go za spektakularne wizualia, przekonujące aktorstwo Gérarda Depardieu i wszechobecnego ducha wielkiej przygody.
Gladiator, 2000
Osadzona w czasach starożytnego Rzymu historia Maximusa Decimusa Meridiusa (Russell Crowe) to spektakularne widowisko, które cieszy się ogromną popularnością i uznaniem zarówno wśród krytyków, jak i widzów. Film momentalnie zapisał się na liście klasyków kina, łącząc w sobie doskonałe aktorstwo, reżyserię, efekty specjalne i głęboką narrację. Wprawdzie spośród 5 zdobytych przez „Gladiatora” Oscarów żaden nie trafił do Scotta, ale kto wie, może zmieni się to za sprawą nadchodzącej kontynuacji.
Królestwo Niebieskie (Kingdom of Heaven), 2005
Film rozgrywa się w czasach wypraw krzyżowych i skupia się na postaci Baliana z Ibelinu (Orlando Bloom), który próbuje odnaleźć swoje miejsce w konflikcie między chrześcijanami a muzułmanami w Ziemi Świętej. Pomimo doskonałej obsady oraz powszechnych zachwytów nad imponującą stroną wizualną, filmowi nie udało się podbić kin i zyskać przychylności krytyków, którzy zarzucali mu m.in. naiwność, sztuczne postacie i popadanie w sztampę. W 2006 roku „Królestwo Niebieskie” doczekało się jednak trwającej ok. 190 minut wersji reżyserskiej, która w opinii wielu jest tą jedyną właściwą. Nowe sceny oraz rozwinięcie istotnych wątków sprawiły, że film stał się bardziej kompleksowy, spójny i klarowny.
Robin Hood, 2010
Dekadę po „Gladiatorze” Ridley Scott powrócił do współpracy z Russellem Crowe, co zaowocowało nową wersją opowieści o najsłynniejszym angielskim łuczniku. Jak się okazało, nieco zbyt „nową” i zdecydowanie za mało awanturniczą, co przełożyło się na umiarkowanie optymistyczne opinie wśród widzów i krytyków. Film jest pewnym odświeżeniem legendy o Robin Hoodzie, skupiając się bardziej na wczesnych latach bohatera, zanim stał się legendarnym rozbójnikiem w lesie Sherwood. Niektórzy docenili nowe podejście, podczas gdy inni byli rozczarowani odejściem od tradycyjnej legendy.
Exodus: Bogowie i Królowie (Exodus: Gods and Kings), 2014
Film jest epicką opowieścią o wierze, odwadze i determinacji, osadzoną w religijnych i historycznych kontekstach starożytnego Egiptu i Izraela. Akcja skupia się na losach dwóch przybranych braci – Mojżesza (Christian Bale), który odkrywa swoje pochodzenie jako Hebrajczyk, i Ramzesa (Joel Edgerton), przyszłego faraona Egiptu. Po odkryciu swojego dziedzictwa Mojżesz staje się prorokiem i przywódcą Izraelitów w ich walce o wolność. Choć jak zwykle nie brakowało zachwytów nad warstwą wizualną, to film zebrał mieszane recenzje. Spotkał się też z licznymi głosami niezadowolenia wobec obsadzenia białych aktorów w rolach postaci biblijnych.
Ostatni Pojedynek (The Last duel), 2021
Połączenie sił z Mattem Damonem i Benem Affleckiem przyniosło film, który przez wielu traktowany jest jako najlepszy obraz reżysera w ostatnich latach. Niestety jest też spektakularną porażką finansową i jedną z największych ofiar ciężkiego dla kina roku 2021. Pełna ponadczasowych prawd historia rozgrywa się w XIV-wiecznej Francji i ukazana jest z trzech perspektyw: giermków Jeana de Carrougesie (Matt Damon) i Jacquesa LeGrisa (Adam Driver) oraz żony tego pierwszego, Marguerite (Jodie Comer). Narastający konflikt doprowadza do rozstrzygnięcia w postaci jednego z ostatnich prawnie usankcjonowanych pojedynków na śmierć i życie we Francji.
"The Room" Tommy'ego Wiseau: 20 lat kultowego fenomenu

W 2003 roku świat kinematografii zmienił się na zawsze, wzbogacając się o jedno z najbardziej kontrowersyjnych i niezrozumiałych dzieł filmowych w historii.
„The Room” odniósł sukces, ale zupełnie inny niż ten, który zaplanował jego twórca. Marzący o karierze w Hollywood Tommy Wiseau, niemający wcześniej żadnej styczności z przemysłem filmowym, planował nakręcić głęboki dramat skupiony na relacjach miłosnych, przyjaźni i zdradzie. Centralną postacią stworzonej przez siebie historii uczynił Johnny’ego – poczciwego, odnoszącego sukcesy bankowca z San Francisco.
Poukładane życie bohatera rozpada się na kawałki, gdy jego dziewczyna Lisa dopuszcza się zdrady. Co gorsza, obiektem jej miłosnych uniesień jest Mark – najlepszy przyjaciel Tommy’ego. Daje to początek serii dziwacznych konfliktów, dialogów i nieporozumień, które skąpane są w oparach jeszcze bardziej kuriozalnego aktorstwa. Szczególnie w wykonaniu samego Tommy’ego Wiseau, który nie tylko napisał scenariusz i wyreżyserował film, ale również zagrał w nim główną rolę, dostarczając światu jedną z najbardziej pamiętnych kreacji w historii. Jego długie, kruczoczarne włosy, trupioblada cera, wschodnioeuropejski akcent oraz charakterystyczna mimika i gesty to coś, bez czego „The Room” nigdy nie zyskałby statusu fenomenu, jakim cieszy się do dziś.
„The Room” przepełniony jest całą masą ikonicznych momentów, które dzięki surrealistycznej otoczce i realizacyjnej nieporadności obrosły kultem wśród fanów filmów tak złych, że aż dobrych. Wystarczy wspomnieć wypowiadane przez Tommy’ego zdania „Oh, hi Mark!” czy inspirowane Jamesem Deanem „You’re tearing me apart, Lisa!”. Sama produkcja kosztowała podobno 6 milionów dolarów, co stanowi całkiem pokaźną kwotę, jak na niezależny dramat z nieznanymi aktorami. Podczas seansu można jednak tylko zgadywać na co przeznaczone zostały te pieniądze. Filmowi nie sposób jednak odmówić specyficznego, niepodrabialnego i magnetyzującego klimatu, który zbudowano m.in. za pomocą powtarzanego w kółko motywu muzycznego czy kuriozalnego wykorzystania green screen’u.
W rolę Marka wcielił się Greg Sestero, którego Tommy Wiseau poznał na zajęciach z aktorstwa. Panowie zamieszkali wspólnie w Los Angeles i to właśnie tam w głowie Tommy’ego narodził się pomysł zrealizowania swojego własnego filmu. Zaangażowany w niemal wszystkie etapy produkcji Sestero podzielił się swoimi doświadczeniami w książce „The Disaster Artist. Moje życie na planie The Room, najlepszego złego filmu na świecie”. Przybliża ona wiele zabawnych i niezwykłych anegdot z planu filmowego, a także ukazuje trudności, z jakimi Sestero i inni aktorzy musieli się zmierzyć podczas tworzenia tego kultowego filmu. To jednak nie jedyna gratka dla fanów „The Room”. W 2017 ukazała się udana ekranizacja książki w reżyserii Jamesa Franco, który zagrał także rolę Tommy’ego Wiseau.
Tommy Wiseau był przekonany, że jego dzieło zostanie okrzyknięte jednym z najlepszych filmów w historii kinematografii. Jak się można domyślać, premiera „The Room” nie okazała się sukcesem finansowym ani artystycznym i film przeszedł przez kina praktycznie bez echa. Z czasem jednak został dostrzeżony przez koneserów złego gustu i uzyskał zasłużony status dzieła kultowego, nazywanego nierzadko „Obywatelem Kane’em kina klasy B”.
W całej tej historii jest też rodzimy akcent. W 2020 roku potwierdziła się bowiem plotka, że Tommy Wiseau jest Polakiem i pochodzi z Poznania.
Pierwszy teaser polskiego akcyjniaka science fiction

"Rage of Stars" to polski, ale kręcony w amerykańskim stylu film łączący dramat, akcję i science fiction. Czyli coś, co w naszym kraju jest wręcz ewenementem. Do sieci trafił właśnie pierwszy teaser tej nietuzinkowej produkcji.
„Rage of Stars” jest ambitnym przedsięwzięciem, które stanowi rozwinięcie krótkometrażowego filmu „No Stars Anymore”, nakręconego w 2021 r. przez Łukasza Roga – niezależnego filmowca-samouka z Rzeszowa. Była to opowieść o członkini amerykańskich sił specjalnych S.W.A.T., którą dręczy nieustające przeczucie zbliżającego się końca ludzkości. Film spotkał się z szerokim uznaniem zdobywając liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach.
Nowy film ma znacznie więcej rozmachu niż pierwowzór, który sam twórca określa jako „zerobudżetowy”. Na planie odpowiedzialny był wówczas za wszystko – od scenariusza, reżyserii, produkcji i postprodukcji po dźwięk, montaż, oświetlenie, scenografię czy stroje. Zdjęcia do pełnometrażowego debiutu, realizowane tym razem we współpracy z profesjonalną ekipą, rozpoczęły się w lipcu 2023 roku i trwały blisko dwa miesiące. W większości kręcone były w nocy, a jako scenerie posłużyły rzeszowskie ulice i okoliczne podkarpackie obiekty, jak tor motocrossowy w Ropczycach, pofabryczne hale, strzelnica w Lutoryżu czy lotnisko szybowcowe w Bezmiechowej. Bazą filmowców była natomiast Politechnika Rzeszowska.
Jak przystało na film kręcony w amerykańskim stylu, produkcja jest anglojęzyczna. Na ekranie zobaczymy międzynarodową obsadę reprezentowaną przez takich aktorów jak Andrea Tivadar, Małgorzata Klara, Mayu Gralińska-Sakai, Jord Knotter, Jack McEvoy i Elijah Rowen. Jako inspiracje twórca wymienia m.in. Sicario i Drive, czyli filmy kładące duży nacisk na gęsty, mroczny klimat oraz wysmakowane sceny akcji.
Odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię Łukasz Róg nagrywał wcześniej teledyski i tworzył reklamy dla Red Bull’a oraz Monster Energy. Technicznych aspektów filmowania uczył się natomiast samodzielnie za pomocą youtube’owych tutoriali i wrzucanych do szuflady przeróbek teledysków ulubionych kapel.
Producentem filmu jest Lukra Films, a jego premierę zaplanowano na drugą połowę 2024 roku.
Garść gorących zwiastunów

Chcecie być na bieżąco z nadchodzącymi filmowym nowościami? W takim razie koniecznie sprawdźcie nasze zestawienie najciekawszych zwiastunów, jakie pojawiły się w ostatnich tygodniach.
The Fall Guy
Kinowa wersja serialu z lat 80-tych. Ryan Gosling wciela się w byłego kaskadera, który ponownie wkracza do akcji po tym, jak zaginęła gwiazda megaprodukcji reżyserowanej przez jego byłą dziewczynę. Partnerują mu m.in. Emily Blunt oraz Aaron Taylor-Johnson. Za reżyserię odpowiada David Leitch, który ma na koncie takie obrazy jak pierwszy John Wick, drugi Deadpool czy Bullet Train. Co ciekawe, przed swoim reżyserskim debiutem sam przez wiele lat pracował jako kaskader.
The Marvels
Finałowa zapowiedź „The Marvels”, którą udostępniono tuż przed premierą zaplanowaną na 10 listopada. Poza Carol Danvers (Brie Larson) na ekranie zobaczymy także dwie inne bohaterki Ms. Marvel (Kamala Khan) oraz Monicę Rambeau (Teyonah Parris), które – chcąc nie chcąc – łączą siły, aby wspólnie stawić czoła ogromnemu wyzwaniu. Nadchodzący film będzie swoistym sprawdzianem dla nieco podupadającego ostatnio filmowego uniwersum superbohaterów.
Królestwo Planety Małp
Od premiery ostatniego filmu z serii minęło 6 lat, ale nowa produkcja zabiera nas jeszcze dalej. Akcja rozgrywa się kilka pokoleń po objęciu władzy przez Cezara. Małpy są dominującym, żyjącym w harmonii gatunkiem, a ludzie zostali zredukowani do egzystowania w ich cieniu. Za kamerą stoi Wes Ball, znany przede wszystkim jako reżyser serii „Więzień labiryntu”. W rolach głównych zobaczymy m.in. Freyę Allan, czyli Ciri z netfliksowego Wiedźmina.
Chłopiec i Czapla
Wyczekiwane i przez długi czas owiane tajemnicą anime legendarnego Hayao Miyazakiego. Zwiastun przedstawia anglojęzyczną wersję filmu, w której usłyszymy m.in. Christiana Bale’a, Florence Pugh, Roberta Pattinsona, Willema Dafoe, Dave’a Bautistę i Marka Hamilla.
Lisa Frankenstein
Historia miłosna o nastolatce i jej ukochanym, który okazuje się być trupem. Po tym, jak przerażające okoliczności przywracają go do życia, oboje wyruszają w podróż w poszukiwaniu miłości, szczęścia i kilku brakujących części ciała. Komediowy horror reżyseruje córka Robina Williamsa, Zelda, a za scenariusz odpowiada Diablo Cody.
Putin
Patryk Vega, nazywający siebie teraz Besaleelem, powraca z filmem przedstawiającym sylwetkę postaci, przy której bohater „Niewidzialnej Wojny” wydaje się empatycznym, pełnym pokory i skromności człowiekiem. Zapowiedziana już jakiś czas temu produkcja nosiła wcześniej tytuł „The Vor in Law”, ale nowy zwiastun odkłada na bok tego typu subtelności. Znakiem rozpoznawczym filmu jest oparcie go na technologii deep fake w rozmiarach, jakich w kinie jeszcze nie widzieliśmy.
Fuks 2
Polska komedia sensacyjna z 1999 roku doczekała się kontynuacji, którą będzie można obejrzeć już 12 stycznia 2024 roku. Tym razem w roli głównej zobaczymy Michała Musiała, który wciela się w syna znanego z pierwszej części Aleksa Bagińskiego. Powraca również grający go Maciej Stuhr oraz Mirosław Gajos, który ponownie wcieli się w oficera Mazura. Podobnie jak w pierwowzorze, za kamerą stanął Maciej Dutkiewicz.
Wystartował Korean Film Festival
Rozpoczęło się święto kina koreańskiego, podczas którego można zobaczyć 16 wyjątkowych produkcji. Festiwal odbywa się obecnie w Warszawie, a w kolejnych tygodniach odwiedzi Gdynię i Wrocław.
W ostatnich latach kinematografia koreańska zyskała status jednego z najgorętszych tematów w świecie filmu. To odważna i dynamiczna branża, której produkcje zachwycają zarówno krytyków, jak i publiczność. Długometrażowe dzieła pochodzące z Korei Południowej zdobywają uznanie nie tylko podczas międzynarodowych festiwali filmowych, ale również na rynkach kinowych w różnych częściach globu. Sukcesy te nie są dziełem przypadku. Wynikają z nieustannego wysiłku, kreatywności oraz innowacyjnego podejścia koreańskich twórców do sztuki filmowej.
Rozpoczynający się właśnie Korean Film Festival (a dokładnie jego stołeczna odsłona o nazwie Warsaw Korean Film Festival) to doskonała okazja do zagłębienia się w intrygujący świat azjatyckiego kina. Prawdziwą gratką jest z pewnością znajdujące się w programie wydarzenia spotkanie z reżyserem Kimem Jee-woon, jednym z najważniejszych współczesnych twórców południowokoreańskich. To właśnie spod jego ręki wyszły tak cenione filmy, jak “Słodko-gorzkie życie” (“A Bittersweet Life”) czy „Ujrzałem Diabła” („I Saw the Devil”), które będzie można zobaczyć podczas festiwalu. Na widzów czeka też najnowsze dzieło reżysera, czyli wyświetlany w Cannes “Cobweb”.
Lista filmów wyświetlanych podczas Warsaw Korean Film Festival
3 listopada 2023
- Pajęczyna / Cobweb / Geomijip, reż. Kim Jee-woon, 2023, 135’ – otwarcie festiwalu
4 listopada 2023
- Walk Up / Tap, reż. Hong Sang-soo, 2022, 97’
- Słodko-gorzkie życie / A Bittersweet Life / Dalkomhan insaeng, reż. Kim Jee-woon, 2005, 119’
- The Roundup No Way Out / Beomjoedosi 3, reż. Lee Sang-yong, 2023, 105’
5 listopada 2023
- Smugglers / Milsu, reż. Ryu Seung-wan, 2023, 129’
- Next Sohee / Daeum Sohui, reż. July Jung, 2022, 134’
- Concrete Utopia / Konkeuriteu yutopia, reż. Eom Tae-hwa, 2023, 130’
6 listopada 2023
- In Water / Mul aneseo, reż. Hong Sang-soo, 2023, 61’
- Opowieść o dwóch siostrach / A Tale Of Two Sisters / Janghwa, Hongryeon, reż. Kim Jee-woon, 2003, 114’ + spotkanie z reżyserem
7 listopada 2023
- Killing Romance / Killing romaenseu, reż. Lee Won-seok, 2023, 106’
- Ujrzałem diabła / I Saw The Devil / Akmareul boassda, reż. Kim Jee-woon, 2010, 144’ + zapowiedź reżysera przed filmem + spotkanie z reżyserem
8 listopada 2023
- The Hill of Secrets / Bimirui eondeok, reż. Lee Ji-eun, 2022, 121’
- Tajna misja w Seulu 2: widmo zagłady / Confidential Assignment 2 International / Gongjo2, reż. Lee Seok-hoon, 2022, 129’
9 listopada 2023
- Poprzednie życie / Past Lives, reż. Celine Song, 2023, 105’
- Ransomed / Bigongsikjakjeon, reż. Kim Seong-hun, 2023, 132’
10 listopada 2023
- Where Would You Like to Go / Eodiro gago sipeusingayo, reż. Kim Hee-jung, 2023, 104’ + spotkanie z reżyserką
Warsaw Korean Korean Film Festival jest organizowany od 3 do 10 listopada w stołecznej Kinotece. Następnie wydarzenie odwiedzi Gdynię (10-18 listopada w Gdyńskim Centrum Filmowym) oraz Wrocław (17-24 listopada w Kinie Nowe Horyzonty).
Kinowe premiery listopada

Na co warto pójść się do kina w listopadzie? Wybór jest naprawdę spory. Oto tytuły, które zdecydowanie warto wziąć pod uwagę podczas planowania jesiennego seansu.
Przejścia (Passages) - 3 listopada
Ira Sachs, uznany nowojorski scenarzysta i reżyser, przedstawia szczere i nietuzinkowe spojrzenie na współczesne związki. Rozgrywający się w Paryżu dramat opowiada historię Tomasa (Franz Rogowski) i Martina (Ben Whishaw), pary gejów, których małżeństwo przechodzi kryzys, gdy Tomas rozpoczyna namiętny romans z Agathe (Adèle Exarchopoulos), młodą kobietą, którą poznaje po ukończeniu swojego najnowszego filmu.
Inwestorzy amatorzy (Dumb Money) - 3 listopada
Film śledzi losy zwykłych ludzi, którzy namieszali na Wall Street i wzbogacili się windując ceny akcji sklepu z grami komputerowymi GameStop. Jest to opowieść o wydarzeniu z 2021 r. znanym jako „the GameStop short squeeze”, które odbiło się szerokim echem w świecie ekonomii i pokazało jak społeczność internetowa może wpłynąć na rynki finansowe. Podstawą scenariusza była książka autorstwa Bena Mezricha, który wcześniej opisał też historię Facebooka zekranizowaną przez Davida Finchera w „The Social Network”.
Marvels (The Marvels) - 10 listopada
Powrót Brie Larson do roli Carol Danvers, znanej we wszechświecie jako Kapitan Marvel. Jest to zarówno kontynuacja historii z 2019 roku, jak i wątków przedstawionych w serialach „Ms. Marvel” oraz „WandaVision”. Na ekranie zobaczymy także dwie inne bohaterki: Monicę Rambeau (Teyonah Parris oraz Ms. Marvel (Kamala Khan) ). W wyniku przedziwnych zdarzeń moce całej trójki splatają się ze sobą, dając początek nietypowej drużynie zmuszonej do wspólnego stawienia czoła ogromnemu zagrożeniu. Za reżyserię filmu odpowiada Nia DaCosta, która wcześniej stworzyła m.in. Candymana i Little Woods.
Siostrzeństwo świętej sauny (Savvusanna sõsarad) - 10 listopada
Kręcony przez 8 lat dokument opowiadający o grupie kobiet, które spotkają się w tradycyjnej estońskiej saunie dymnej. Dzielą się tam swoimi najskrytszymi sekretami i intymnymi doświadczeniami, zmywając wstyd uwięziony w ich ciałach oraz odzyskując siłę dzięki poczuciu wspólnoty. Film miał światową premierę podczas Festiwalu Filmowego w Sundance, gdzie zdobył nagrodę za reżyserię w konkursie World Cinema Documentary Competition. Jest też estońskim kandydatem do Oscara.
Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży (The Hunger Games: The Ballad of Songbirds and Snakes) - 17 listopada
Najnowsza odsłona kultowej serii dla młodzieży, w której nie zobaczymy jednak wszystkich bohaterów znanych z dotychczasowych filmów. Tym razem mamy do czynienia z prequelem, którego akcja dzieje się 64 lata przed znanymi wydarzeniami. Film przedstawi losy Coriolanusa Snowa na długo zanim został prezydentem państwa Panem i jednym z głównych antagonistów w oryginalnej serii. W postać odgrywaną dotychczas przez Donalda Sutherlanda wcielił się Tom Blyth znany z występów w serialach „Billy the Kid” oraz „Pozłacany wiek”.
Życzenie (Wish) - 22 listopada
Animowana komedia muzyczna wyprodukowana przez Walt Disney Animation Studios, rozgrywająca się w magicznym Królestwie Rosas. W obliczu nadchodzącego zagrożenia młoda bohaterka o imieniu Asha zwraca się z prośbą o pomoc w kierunku gwiazd. Na jej życzenie odpowiada kosmiczna siła w postaci małej kuli bezgranicznej energii. Asha, wspólnie z wiernym osiołkiem Valentino i nowym gwiezdnym towarzyszem stawiają czoła nikczemnemu królowi Magnifico. Głosów postaciom w oryginalnej wersji udzielili m.in. Ariana DeBose, Alan Tudyk, Chris Pine oraz Evan Peters.
Napoleon - 24 listopada
Długo wyczekiwana, monumentalna produkcja z Joaquinem Phoenixem w tytułowej roli. Film przedstawi szybką i bezwzględną drogę do władzy francuskiego cesarza przez pryzmat jego uzależniającego i często niestabilnego związku z żoną i jedyną prawdziwą miłością, Józefiną (Vanessa Kirby). Jak przystało na filmy reżysera Ridley’a Scotta, możemy spodziewać się doskonałej warstwy wizualnej i spektakularnych scen batalistycznych.
How to have sex - 24 listopada
Mocny, nagrodzony w Cannes debiut Molly Manning Walker, określany jako „coming of age, jakiego jeszcze nie było”. Film opowiada o trzech młodych dziewczynach, które wybierają się na dziki summer break do Malii – słynącego z rozpusty i imprezowej kultury miasteczka położonego na północnym wybrzeżu Krety. Jednak pomimo takiego streszczenia nie należy spodziewać się gatunkowych klisz. Zamiast tego czeka nas szczery, energetyczny i intrygujący portret pokolenia Z.