"Red One": Dwayne "The Rock" Johnson na gwiazdkę 2024

Choć tegoroczne święta jeszcze przed nami, już teraz wiemy, co będziemy oglądać za rok.

Dwayne „The Rock” Johnson, mięśniak z sercem większym niż jego bicepsy, zapowiada swoje świąteczne wejście na wielki ekran w 2024 roku. Towarzyszyć mu będzie nikt inny, jak Kapitan Ameryka.

„Red One” to kolejna bombka na choince Dwayna, z planowaną premierą na 15 listopada 2024. Amazon MGM, znani z hitów takich jak „Air” czy „Saltburn”, postanowiło dać „Red One” wyjątkowe okno kinowe przed premierą streamingową. Czy to strategia na złoty strzał w box office?

Gwiazdorska Obsada

Jakby sam Dwayne i Chris nie byli już wystarczającą atrakcją, do obsady dołączyli tacy aktorzy jak J.K. Simmons (jako superbohaterski Święty Mikołaj!), Kiernan Shipka, Lucy Liu, czy Nick Kroll. Wygląda na to, że „Red One” zbiera samą śmietankę Hollywood.

J.K. Simmons: Od Whiplasha do Świętego Mikołaja

Przyjrzyjmy się bliżej J.K. Simmonsowi, który w „Red One” wciela się w rolę Świętego Mikołaja. To aktor, który już niejednokrotnie udowodnił swój ogromny talent, zarówno w dramatach, jak i komediach. Pamiętamy go doskonale z „Whiplash”, gdzie jego rola surowego nauczyciela muzyki przyniosła mu Oscara. Teraz, Simmons staje przed zupełnie innym wyzwaniem – wcieleniem się w ikoniczną postać Świętego Mikołaja.

W „Red One”, Święty Mikołaj w wykonaniu Simmonsa to nie będzie typowy, puszysty staruszek w czerwonym ubraniu. O nie, to będzie Święty Mikołaj w pełni sił, który, jak się wydaje, będzie mógł równać się z The Rockiem pod względem fizyczności. Simmons, znany z przemiany w swoich rolach, na potrzeby filmu zapewne przeszedł intensywny trening, by stać się „najbardziej badassowym, najmocniejszym i najbardziej kochającym Świętym Mikołajem wszech czasów”, jak to ujął sam Dwayne Johnson.

Co ciekawe, ta interpretacja Świętego Mikołaja wydaje się być krokiem dalej w zmianie tradycyjnego postrzegania tej postaci. Czyżbyśmy mieli do czynienia z nowym, superbohaterskim wcieleniem Świętego Mikołaja? Wygląda na to, że Simmons, zamiast siedzieć na biegunie, spędzał czas na siłowni, przygotowując się do tej roli z takim samym zaangażowaniem, jak do każdej innej.

To coś więcej niż tylko kolejna rola – to zupełnie nowa interpretacja Świętego Mikołaja, który nie tylko rozdaje prezenty, ale i może stanąć w obronie świątecznego ducha. „Red One” obiecuje nam przedstawić Świętego Mikołaja w sposób, jakiego jeszcze nie widzieliśmy – i jeśli ktoś może tego dokonać, to z pewnością J.K. Simmons.

Bożonarodzeniowy Akcjonariusz

„Red One” zapowiada się jako film pełen akcji, humoru i, jak przystało na święta, odrobiny magii. Dwayne „The Rock” Johnson w roli dowódcy E.L.F. zmierzy się bowiem z Krampusem.

Krampus: Bożonarodzeniowy Antagonista z Europejskich Legend

Krampus, to nie taki przyjazny dziadek jak Święty Mikołaj. Wręcz przeciwnie, jest on mrocznym i przerażającym demonem, który karze niegrzeczne dzieci. Zgodnie z tradycją, Krampus pojawia się na początku grudnia, w noc przed świętem św. Mikołaja. Wyobrażany jest jako przerażająca, bestialska istota, często z rogami, kopytami i długim, czerwonym językiem. W niektórych opowieściach nosi on łańcuchy i dzwonki, a w ręce trzyma rózgę – symbol kary dla niegrzecznych dzieci. Według legendy, Krampus porywa te najbardziej nieposłuszne dzieci do swojego lochu, gdzie czeka na nie kara.

W kulturze popularnej Krampus stał się symbolem mroczniejszej strony świąt. Jego postać była wykorzystywana w wielu filmach, książkach i grach, zazwyczaj jako kontrast dla dobrodusznej postaci Świętego Mikołaja. W „Red One” Krampus stanie się głównym antagonistą, co zapowiada nie tylko ciekawą interpretację tej legendy, ale i spektakularne starcie z bohaterem grany przez Dwayne’a Johnsona.

Oczekiwanie na to, jak film przedstawi Krampusa, staje się coraz bardziej ekscytujące. Czy będzie on tradycyjnym demonem z europejskich opowieści, czy twórcy zdecydują się na bardziej nowoczesne i oryginalne podejście do tej postaci? Niezależnie od tego, „Red One” z pewnością przyniesie świeże spojrzenie na tę mroczną postać z głębin świątecznej tradycji.

Nie możemy się też doczekać współpracy na ekranie Dwayna z Chrisem Evansem. Kiedy Evans wciela się w rolę Jacka O’Malleya, zwykłego człowieka wciągniętego w świąteczną bitwę, czujemy, że to będzie coś więcej niż tylko kolejny film akcji.

Podsumowując…

„Red One” to film, na który wg nas warto czekać. Z taką obsadą, reżyserem Jake’em Kasdanem i scenarzystą Chrisem Morganem, to nie tylko kolejny świąteczny film, ale obietnica świetnej zabawy – miejmy nadzieję, że zostanie ona spełniona.


Kurt Russell i zagadka końcówki 'The Thing'

czyli jak zakończenie filmu stało się początkiem wieloletniej dyskusji.

„The Thing”, remake filmu z 1951 roku, jest uznawany za jedno z największych dzieł kina grozy. Nie tylko z powodu mistrzowskiej realizacji, ale także dzięki swojemu niejasnemu zakończeniu. Przez ponad czterdzieści lat fani filmu zastanawiają się, który z bohaterów – MacReady (Russell) czy Childs (Keith David) – jest zarażony przez kosmicznego pasożyta.

W podcaście Happy Sad Confused, Russell wspominał, jak z Carpenterem bawili się w kotka i myszkę z różnymi pomysłami na zakończenie. W końcu zdecydowali na scenę, która przynosi nas z powrotem do punktu wyjścia.

Zakończmy to słowami: 'Po prostu posiedzimy tu przez chwilę i zobaczymy, co się stanie’

powiedział Russell. I tak oto zakończenie filmu stało się początkiem dyskusji.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Zack Morrissette (@zacksploitation)

Zagadka mogłaby być rozwiązana, ale choć Dean Cundey, dyrektor zdjęć, sugerował, że pewien rodzaj oświetlenia w końcowej scenie zdradza prawdę, Carpenter stanowczo temu zaprzeczył:

On nie ma pojęcia. Tak, wiem, kto jest The Thing, a kto nie. Nie, nie mogę ci powiedzieć, przepraszam

„The Thing” z 2011 r.

Choć wersja „The Thing” z 1982 roku jest uznawana za klasyk, w 2011 roku zdecydowano się na odświeżenie tej historii. Reżyser Matthijs van Heijningen Jr. postanowił zaprezentować własną wizję kosmicznego najeźdźcy. Czy to był dobry pomysł? Opinie są podzielone.

Pomimo ambitnych założeń, film z 2011 roku nie osiągnął statusu kultowego, jak jego poprzednik. Na IMDb ocena tego remake’u oscyluje wokół średniej – na dzień dzisiejszy to około 6.2/10. Krytycy zarzucali filmowi brak nowości i świeżości, co w świecie horrorów jest jak pójście na randkę i stwierdzenie „jesteś sympatyczny”. Niektórzy zarzucali, że film jest zbyt podobny do oryginału, jednocześnie nie dorównując mu pod względem klimatu i napięcia.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by RetroAct Entertainment (@retroactv)

Zakończenie wersji z 2011 roku także nie pozostało bez echa. Choć nie było tak misternie skonstruowane jak w oryginalnej wersji, również pozostawiało pewien poziom niepewności. Bez zdradzania zbyt wielu szczegółów, można powiedzieć, że reżyser starał się nawiązać do pierwowzoru, jednocześnie dostarczając własną interpretację. Jednak, czy ta interpretacja była wystarczająco przekonująca? To już pytanie do widzów, którzy, jak wiemy, są niekiedy bardziej tajemniczy niż samo zakończenie filmu.

Czy poznamy w końcu prawdę?

Plotki mówią, że „The Thing” może doczekać się kontynuacji, choć na razie są to tylko domysły. Pewne jest jedno – zakończenie filmu pozostaje jedną z tych kinowych tajemnic, które wciąż intrygują i przyciągają widzów. A my? My nadal będziemy się zastanawiać, kto z nich był prawdziwym MacReady, a kto tylko kosmicznym pasożytem w ludzkiej skórze. Tak czy inaczej, „The Thing” pozostaje klasykiem, do którego warto wracać. Chociażby po to, by po raz kolejny spróbować rozwiązać tę zagadkę.


Filmy (nie do końca) świąteczne

Niezwykłe wydarzenia i emocje ukryte w cieniu bożonarodzeniowych scenerii potrafią wykroczyć daleko poza nurt tradycyjnych filmów świątecznych.

Dziś przedstawiamy Wam właśnie takie tytuły – dalekie od bycia typowymi pokrzepiającymi serca historiami, ale zawierające w sobie nutkę magii i niepowtarzalnej aury świątecznego klimatu. Od sensacyjnych przygód po superbohaterskie opowieści – te filmy przeniosą Was w magiczny świat świątecznych niespodzianek, gdzie tradycja miesza się z niesamowitymi i nierzadko budzącymi grozę wydarzeniami.

 

Szklana Pułapka (Die Hard)

Legendarny film akcji, który wręcz epatuje świątecznym klimatem. Bruce Willis wciela się w nowojorskiego policjanta, który przylatuje do Los Angeles, aby spędzić Boże Narodzenie z rodziną. Udaje się do biurowca Nakatomi Plaza, gdzie jego żona Holly (Bonnie Bedelia) uczestniczy w przyjęciu dla pracowników. Ducha świąt za nic mają jednak terroryści pod wodzą Hansa Grubera (Alan Rickman), którzy opanowują budynek, aby zrabować pieniądze ulokowane w firmowym sejfie. John McClane staje się jedyną osobą, która może ich powstrzymać.
Święta Bożego Narodzenia są tutaj tłem, ale także przeciwwagą dla brutalnej akcji, co nadaje filmowi specyficznego, niepodrabialnego klimatu. Zdecydowanie przyczyniło się to do sukcesu produkcji, która wywindowała popularność Bruce’a Willisa i zapoczątkowała kultowy cykl.

Gremliny rozrabiają (Gremlins)

Jeden z najlepszych komediowych horrorów lat 80-tych, który rozpoczyna się okresie przedświątecznym, a  jego kluczowe sceny rozgrywają się podczas świąt Bożego Narodzenia. Billy Peltzer (Zach Galligan), otrzymuje od swojego ojca niesamowite i niezaprzeczalnie słodkie zwierzątko o nazwie Mogwai. Sielanka nie trwa jednak długo, bowiem opieka nad stworzeniem obarczona jest koniecznością ścisłego przestrzegania kilku surowych zasad. Kiedy Billy nieopatrznie łamie wszystkie z nich, daje początek prawdziwemu świątecznemu pandemonium. Miasto zostaje opanowane przez złowrogie stworzenia zwane gremlinami, które nie mają sobie równych w sianiu chaosu i zniszczenia.

Iron Man 3

Tony Stark (Robert Downey Jr.) zmaga się z osobistymi problemami po wydarzeniach przedstawionych w firmie „Avengers”. Jednocześnie musi stawić czoła nowemu niebezpiecznemu wrogowi, Mandarynowi (Ben Kingsley), który atakuje światową infrastrukturę technologiczną. Akcja filmu rozgrywa się w okresie przedświątecznym, a same święta stanowią istotne tło dla wielu scen, które widzimy na ekranie. Do tego stopnia, że dla sporej grupy fanów Marvela „Iron Man 3” stał się nieodzownym elementem świątecznych maratonów filmowych. Oczywiście zaraz obok „Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta” (The Guardians of the Galaxy Holiday Special) i serialu „Hawkeye”.

Zabójcza Broń (Lethal Weapon)

„Zabójcza Broń” ukazała się rok przed „Szklaną Pułapką” i wcale nie jest gorsza pod względem budowania bożonarodzeniowego klimatu. W końcu film rozgrywa się w okresie świątecznym i opowiada historię Martina Riggsa (Mel Gibson) – samotnego, nękanego myślami samobójczymi mężczyzny, który stopniowo odnajduje sens życia. Kulminacją tego procesu jest świąteczna kolacja z rodziną nowego przyjaciela i policyjnego partnera, Rogera Murtaugha. Zanim jednak do niej dojdzie zobaczymy m.in. całe mnóstwo udekorowanych świątecznymi ozdobami lokacji, pocisk przebijający karton ajerkoniaku czy strzelaniny na działce z choinkami.

Powrót Batmana (Batman Returns)

Sequel filmu Tima Burtona z 1989 jest wręcz przesiąknięty świąteczną atmosferą, która stanowi nieodzowne tło walki Batmana z Pingwinem (Danny DeVito), Catwoman (Michelle Pfeiffer) i Maxem Shreckiem (Christopher Walken). Całe Gotham zasypane jest warstwami śniegu i przepełnione sezonowymi dekoracjami, a gang Pingwina przeprowadza swój atak podczas ceremonii rozświetlania ogromnej choinki. Bożonarodzeniowych odniesień jest znacznie więcej, czego zwieńczeniem jest świąteczne pozdrowienie, jakim Bruce Wayne (Michael Keaton) obdarza swojego wiernego kamerdynera, Alfreda (Michael Gough).

Rambo: Pierwsza Krew (First Blood)

To, że pierwsza część Rambo jest filmem świątecznym łatwo przeoczyć, ale faktem jest, że akcja tej kultowej produkcji rozgrywa się w okresie Bożego Narodzenia. W fikcyjnym miasteczku Hope, do którego trafia John Rambo można dostrzec świąteczne dekoracje, czego najlepszym przykładem jest choinka zdobiąca posterunek policji. Honorowe wyróżnienie zdecydowanie zatem się należy.


Złote Globy 2024 – poznaliśmy nominacje

Pomimo licznych kontrowersji Złote Globy pozostają jedną z najważniejszych nagród filmowych i telewizyjnych o kilkudziesięcioletniej tradycji. Poznaliśmy właśnie listę nominacji.

Złote Globy to nagrody filmowe i telewizyjne, przyznawane od 1944, a zarazem jedne z najbardziej prestiżowych wyróżnień branży rozrywkowej. Nadchodząca edycja będzie z pewnością końcem pewnej epoki, ponieważ w czerwcu br. organizacja założycielska Złotych Globów – Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej (Hollywood Foreign Press Association, HFPA) – ogłosiła swoje zamknięcie, co było pokłosiem narastających problemów wizerunkowych. Tym samym coroczne wręczenie nagród stało się przedsięwzięciem komercyjnym, za które odpowiada teraz Eldridge Industries i Dick Clark Productions. Nowy właściciel marki powierzył wybór nominacji 300 dziennikarzom z całego świata.

Kontrowersje wokół Złotych Globów pojawiły się w 2021 roku, kiedy to światło dzienne ujrzały publiczne oskarżenia zarzucające HFPA rasizm, dyskryminację i korupcję, co zakończyło się szerokim bojkotem. Od tego czasu organizacja podjęła wiele działań mających na celu ocieplenie wizerunku i zwiększenie transparentności. W 2022 roku wręczenie nagród nie było transmitowane i odbyło się bez udziału publiczności. Rok później gala wróciła jednak na antenę, a w 2024 roku zobaczymy jej pierwszą odsłonę pod skrzydłami nowego właściciela.

Ceremonia wręczenia Złotych Globów odbędzie się 7 stycznia 2024 roku. Nagrody zostaną przyznane w 27 kategoriach, w tym dwóch zupełnie nowych: Osiągnięcie kinowe i w box office” („Cinematic and Box Office Achievement”) oraz „Najlepszy występ komediowy stand-up w telewizji” („Best Performance in Stand-Up Comedy on Television”).

Liderem w kategoriach kinowych jest „Barbie”, która ma na koncie aż dziewięć nominacji. Zaraz za nią plasuje się „Oppenheimer” z ośmioma nominacjami. Po 7 nominacji zgarnęły natomiast „Czas krwawego księżyca” i „Biedne istoty”.

Spośród produkcji telewizyjnych najwięcej, bo aż dziewięć nominacji zdobyła „Sukcesja”. Na dalszych pozycjach plasują się „The Bear” i „Zbrodnie po sąsiedzku” z pięcioma nominacjami oraz „The Crown” z czterema.

Złote Globy 2024 - nominacje

Najlepszy film dramatyczny

„Oppenheimer”
„Czas krwawego księżyca”
„Maestro”
„Poprzednie życie”
„Strefa interesów”
„Anatomia upadku”

Najlepsza komedia lub musical

„Barbie”
„Biedne istoty”
„American Fiction”
„Przesilenie zimowe”
„Obsesja”
„Air”

Osiągnięcie kinowe i w box office

„Barbie”
„Strażnicy Galaktyki Vol. 3”
„John Wick 4”
„Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One”
„Oppenheimer”
„Spider-Man: Poza Uniwersum”
„Super Mario Bros: Film”
„Taylor Swift: The Eras Tour”

Najlepsza reżyseria

Bradley Cooper, „Maestro”
Greta Gerwig, „Barbie”
Yorgos Lanthimos, „Biedne istoty”
Christopher Nolan, „Oppenheimer”
Martin Scorsese, „Czas krwawego księżyca”
Celine Song, „Poprzednie życie”

Najlepszy scenariusz

Greta Gerwig, Noah Baumbach, „Barbie”
Tony McNamara, „Biedne istoty”
Christopher Nolan, „Oppenheimer”
Eric Roth, Martin Scorsese, „Czas krwawego księżyca”
Celine Song, „Poprzednie życie”
Justine Triet, Arthur Harari, „Anatomia upadku”

Najlepsza aktorka w filmie dramatycznym

Lily Gladstone, „Czas krwawego księżyca”
Carey Mulligan, „Maestro”
Sandra Hüller, „Anatomia upadku”
Annette Bening, „Nyad”
Greta Lee, „Poprzednie życie”
Cailee Spaeny, „Priscilla”

Najlepszy aktor w filmie dramatycznym

Bradley Cooper, „Maestro”
Cillian Murphy, „Oppenheimer”
Leonardo DiCaprio, „Czas krwawego księzyca”
Colman Domingo, „Rustin”
Andrew Scott, „Dobrzy nieznajomi”
Barry Keoghan, „Saltburn”

Najlepszy aktor w komedii lub musicalu

Nicolas Cage, „Dream Scenario”
Timothée Chalamet, „Wonka”
Matt Damon, „Air”
Paul Giamatti, „Przesilenie zimowe”
Joaquin Phoenix, „Bo się boi”
Jeffrey Wright, „American Fiction”

Najlepsza aktorka w komedii lub musicalu

Fantasia Barrino, „Kolor purpury”
Jennifer Lawrence, „Bez urazy”
Natalie Portman, „Obsesja”
Alma Pöysti, „Opadające liście”
Margot Robbie, „Barbie”
Emma Stone, „Biedne istoty”

Najlepszy aktor drugoplanowy

Willem Dafoe, „Biedne istoty”
Robert DeNiro, „Czas krwawego księżyca”
Robert Downey Jr, „Oppenheimer”
Ryan Gosling, „Barbie”
Charles Melton, „Obsesja”
Mark Ruffalo, „Biedne istoty”

Najlepsza aktorka drugoplanowa

Emily Blunt, „Oppenheimer”
Danielle Brooks, „Kolor purpury”
Jodie Foster, „Nyad”
Julianne Moore, „Obsesja”
Rosamund Pike, „Saltburn”
Da’Vine Joy Randolph, „Przesilenie zimowe”

Najlepszy film animowany

„Chłopiec i czapla”
„Elemental”
„Spider-Man: Poprzez multiwersum””
„Super Mario Bros: Film”
„Suzume”
„Życzenie”

Najlepszy film nieanglojęzyczny

„Anatomia upadku”
„Ja, kapitan”
„Poprzednie życie”
„Śnieżne bractwo”
„Strefa interesów”

Najlepsza muzyka

Ludwig Göransson, „Oppenheimer”
Jerskin Fendrix, „Biedne istoty”
Robbie Robertson, „Czas krwawego księżyca”
Mica Levi, „Strefa interesów”
Daniel Pemberton, „Spider-Man: Poprzez multiwersum”
Joe Hisaishi, „Chłopiec i czapla”

Najlepsza piosenka

„Barbie” – „What Was I Made For?”, Billie Eilish i Finneas
„Barbie” – „Dance the Night”, Caroline Ailin, Dua Lipa, Mark Ronson i Andrew Wyatt
„Przyszła do mnie” – „Addicted to Romance”, Bruce Springsteen and Patti Scialfa
„Super Mario Bros: Film” – „Peaches”, Jack Black, Aaron Horvath, Michael Jelenic, Eric Osmond i John Spiker
„Barbie” – „I’m Just Ken”, Mark Ronson, Andrew Wyatt
„Rustin” – „Road to Freedom”, Lenny Kravitz

Najlepszy serial dramatyczny

„1923”
„The Crown”
„Dyplomatka”
„The Last of Us”
„The Morning Show”
„Sukcesja”

Najlepszy miniserial, antologia lub film telewizyjny

„Awantura”
„Lekcje chemii”
„Daisy Jones & the Six”
„Światło, którego nie widać”
„Fellow Travelers”
„Fargo”

Najlepszy serial komediowy lub musical

„The Bear”
„Ted Lasso”
„Misja: podstawówka”
„Jury Duty”
„Zbrodnie po sąsiedzku”
„Barry”

Najlepszy aktor w serialu dramatycznym

Pedro Pascal, „The Last of Us”
Kieran Culkin, „Sukcesja”
Jeremy Strong, „Sukcesja”
Brian Cox, „Sukcesja”
Gary Oldman, „Kulawe konie”
Dominic West, „The Crown”

Najlepszy aktor w serialu komediowym lub musicalu:

Bill Hader, „Barry”
Steve Martin, „Zbrodnie po sąsiedzku”
Martin Short, „Zbrodnie po sąsiedzku”
Jason Segel, „Terapia bez trzymanki”
Jason Sudeikis, „Ted Lasso”
Jeremy Allen White, „The Bear”

Najlepszy aktor w miniserialu, antologii lub filmie telewizyjnym

Matt Bomer, „Fellow Travelers”
Sam Claflin, „Daisy Jones & the Six”
Jon Hamm, „Fargo”
Woody Harrelson, „Hybraulicy z Białego Domu”
David Oyelowo, „Lawmen: Bass Reeves”
Steven Yeun, „Awantura”

Najlepsza aktorka w serialu dramatycznym

Helen Mirren, „1923”
Bella Ramsey, „The Last of Us”
Keri Russell, „Dyplomatka”
Sarah Snook, „Sukcesja”
Imelda Staunton, „The Crown”
Emma Stone, „The Curse”

Najlepsza aktorka w serialu komediowym lub musicalu

Ayo Edebiri, „The Bear”
Natasha Lyonne, „Poker Face”
Quinta Brunson, „Misja: podstawówka”
Rachel Brosnahan, „Wspaniała Pani Maisel”
Selena Gomez, „Zbrodnie po sąsiedzku”
Elle Fanning, „Wielka”

Najlepsza aktorka w miniserialu lub filmie telewizyjnym

Riley Keough,”Daisy Jones & the Six”
Brie Larson, „Lekcje chemii”
Elizabeth Olsen, „Miłość i śmierć”
Juno Temple, „Fargo”
Rachel Weisz, „Nierozłączne”
Ali Wong, „Awantura”

Najlepsza aktorka drugoplanowa – telewizja

Elizabeth Debicki, „The Crown”
Abby Elliott, „The Bear”
Christina Ricci, „Yellowjackets”
J. Smith-Cameron, „Sukcesja”
Meryl Streep, „Zbrodnie po sąsiedzku”
Hannah Waddingham, „Ted Lasso”

Najlepszy aktor drugoplanowy – telewizja

Billy Crudup, „The Morning Show”
Matthew Macfadyen, „Sukcesja”
James Marsden, „Jury Duty”
Ebon Moss-Bachrach, „The Bear”
Alan Ruck, „Sukcesja”
Alexander Skarsgård, „Sukcesja”

Najlepszy występ komediowy stand-up w telewizji

Ricky Gervais, „Ricky Gervais: Armageddon”
Trevor Noah, „Trevor Noah: Where Was I”
Chris Rock, „Chris Rock: Selective Outrage”
Amy Schumer, „Amy Schumer: Emergency Contact”
Sarah Silverman, „Sarah Silverman: Someone You Love”
Wanda Sykes, „Wanda Sykes: I’m an Entertainer”


Porcja świeżych zwiastunów

W 2024 roku z pewnością będzie co oglądać. Wybraliśmy dla Was kilka soczystych trailerów prezentujących filmy, które zdecydowanie warto mieć na celowniku w nadchodzących miesiącach.

Furiosa

Jedna z najbardziej wyczekiwanych premier nadchodzącego roku, a zarazem powrót do postapokaliptycznego uniwersum wykreowanego w filmach z serii Mad Max. Poprzeczka zawieszona jest niezwykle wysoko, ponieważ poprzednia odsłona szturmem zdobyła serca zarówno widzów, jak i krytyków, czego zwieńczeniem było obsypanie „Mad Max: Na drodze gniewu” kilkoma Oscarami (m.in. za najlepsze kostiumy, scenografię, dźwięk i montaż). Za kamerę powraca George Miller, który tym razem zaserwuje nam samodzielną historię o początkach tytułowej Furiosy, w którą wciela się Anya Taylor-Joy. Na ekranie zobaczymy też Chrisa Hemswortha, który prezentuje się co najmniej osobliwie.

Po publikacji trailera pojawiły się głosy, że od strony wizualnej film nie wygląda tak dobrze, jak „Mad Max: Na drodze gniewu”. Coś faktycznie w tym jest, ale pozostaje mieć nadzieję, że George Miller także tym razem dostarczy nam produkt doskonałej jakości. Premiera kinowa filmu zapowiedziana jest na maj 2024 roku.

I.S.S.

Thriller science fiction o niezwykle ciekawym i oryginalnym punkcie wyjścia. Jego akcja rozgrywa się na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, podczas gdy na ziemi wybucha wojna atomowa. W wyniku tego nieoczekiwanego zdarzenia miejsce pracy amerykańskich i rosyjskich astronautów przekształca się w klaustrofobiczną strefę walki o przejęcie kontroli nad orbitą. W filmie, który miał swoją premierę na Festiwalu Tribeca wystąpią m.in. Ariana DeBose, Chris Messina i Pilou Asbæk. Za reżyserię odpowiada Gabriela Cowperthwaite. Premierę kinową zapowiedziano na 19 stycznia 2024 roku.

Godzilla i Kong: Nowe imperium

Nadchodzący film jest kontynuacją Godzilla vs. Kong, a zarazem kolejną częścią tzw. Monsterverse, czyli amerykańskiej sagi filmów o gigantycznych potworach. Szczegóły fabuły nie są jeszcze znane, ale wiemy, że tytułowe monstra będą musiały stawić czoła nowemu, nieznanemu wcześniej zagrożeniu. Możemy też spodziewać się nowych informacji na temat genezy tytanów i tego, w jaki sposób ich losy zostały związane ze światem ludzi.  Za reżyserię odpowiada Adam Wingard, który ma na swoim koncie poprzednią odsłonę potwornej serii. W obsadzie znalazł się m.in. Dan Stevens, z którym Wingard pracował w 2014 r. przy bardzo udanym filmie „Gość” (The Guest). Premierę zaplanowano na 12 kwietnia 2024 roku.

Warto wspomnieć, że na ekranach króluje właśnie doskonale przyjęta „Godzilla Minus One”, czyli japoński film, który w wielkim stylu honoruje 70-lecie Godzilli. Kosztująca zaledwie 15 mln dolarów produkcja udowodniła, że gargantuiczne potwory nie wymagają równie wielkich budżetów, aby zdobyć serca widzów i krytyków.

Madame Web

Nowy film spod skrzydeł Studia Sony, a zarazem kolejna część Spider-Man Universe, które obejmuje takie tytuły jak „Venom”, „Morbius” czy „Kraven Łowca”. Tym razem historia skupi się na jasnowidzącej Madame Web, w którą wciela się Dakota Johnson. Udostępniony trailer wskazuje na to, że twórcy mocno odeszli od komiksowego pierwowzoru. Tytułowa bohaterka wstępowała tam jako niewidoma, przykuta do wózka starsza Pani, okazjonalnie wspierająca Petera swoimi zdolnościami telepatii i przewidywania przyszłości. W filmie zobaczymy natomiast swoiste origin story ze znacznie młodszą wersją tej postaci. Partnerowała jej będzie m.in. grana przez Sydney Sweeney Julia Carpenter, czyli późniejsza Spider-Woman. Premierę zaplanowano na 14 lutego 2024 roku.

Handling The Undead

Norweska odpowiedź na filmy o zombie może być dokładnie tym, czego ten wyeksploatowany gatunek od dawna potrzebował. Mamy tutaj do czynienia z adaptacją drugiej powieści pisarza Johna Ajvide Lindqvista, który najlepiej znany jest z książki „Wpuść mnie”, doskonalone zekranizowanej w 2008 r. jako „Pozwól mi wejść (Låt den rätte komma in). Akcja rozgrywa się w Oslo i przedstawia losy trzech rodzin, których zmarli bliscy w tajemniczy sposób powrócili do życia. Całość utrzymana jest w klimacie nastrojowego dramatu grozy, poruszającego takie kwestie jak śmierć, żałoba czy akceptacja straty. Wśród aktorów zobaczymy m.in. Renate Reinsve, która zasłynęła główną rolą w obsypanym nagrodami „Najgorszym człowieku na świecie”. Premiera filmu została zaplanowana na 9 stycznia 2024 r.


Jak dobrze znasz świąteczne filmy?

Nadchodzi czas magii, radości i niepowtarzalnej atmosfery, której nic nie oddaje tak dobrze, jak świąteczne filmy.

No dobra, bywa z tym różnie, bo przedświąteczny wysyp polewanych lukrem bożonarodzeniowych historii potrafi nawet największego entuzjastę przyprawić o niezły ból głowy. Dlatego mamy tu na myśli tylko te sprawdzone, kojące niczym stare kapcie klasyki, do których wszyscy chętnie wracamy.

Czy jednak zastanawialiście się, jak dobrze znacie te kultowe produkcje? Czy bez mrugnięcia okiem potraficie rozpoznać postacie i przypomnieć sobie szczegóły fabuły? Aby sprawdzić Waszą wiedzę na temat tych uroczych i czasem nieco szalonych produkcji, przygotowaliśmy dla Was świąteczny quiz.


Kinowe premiery grudnia

Przedświąteczne obowiązki potrafią przytłoczyć, a nic nie da Wam lepszej chwili oddechu niż spontaniczny seans. W końcu kina są w niemal każdym centrum handlowym, prawda? Dlatego koniecznie sprawdźcie kilka propozycji, jakie wybraliśmy dla Was spośród wielu grudniowych premier.

Godzilla Minus One (Gojira Mainasu Wan)

Godzilla Minus One jest najnowszą pełnometrażową produkcją o legendarnym potworze, wyprodukowaną przez studio Toho. Akcja filmu rozgrywa się w Japonii tuż po zakończeniu II wojny światowej. Mieszkańcy zrujnowanego wyniszczającym konfliktem kraju próbują powrócić do normalności. Nadzieję na lepszą przyszłość burzy jednak pojawienie się Godzilli – gigantycznego, siejącego śmierć i zniszczenie potwora, który powstał w wyniku działania promieniowania atomowego.

Godzilla Minus One odnotowała już świetne otwarcie w japońskim box office, gdzie film zadebiutował na początku listopada. Bardzo obiecujące są też pierwsze oceny krytyków.

W kinach od 1 grudnia.

Nóż w nocnej ciszy (It's A Wonderful Knife)

Czym byłyby Mikołajki bez świątecznego horroru? Na szczęście w tym roku nie musimy szukać odpowiedzi na to pytanie. Film opowiada o Winnie Carruthers, która w Wigilię Bożego Narodzenia uratowała swoje miasto przed psychopatycznym mordercą, tracąc przy tym brata i bliską przyjaciółkę. Marząc o tym, aby nigdy się nie urodzić trafia do alternatywnej rzeczywistości, w której odkrywa, jak jej życie wpłynęło na innych ludzi i otaczający ją świat. Widać zatem, że angielski tytuł filmu nie przypadkowo nawiązuje do świątecznego klasyka „To wspaniałe życie” („It’s a Wonderful Life). Nakręcony przez Tylera MacIntyre’a film łączy grozę z humorem, będąc jednocześnie satyrą na współczesne społeczeństwo i jego problemy, takie jak samotność, depresja czy znaczenie życia.

W kinach od 6 grudnia

Wonka

Prequel „Charlie’ego i fabryki czekolady”, którego gwiazdą jest niezwykle rozchwytywany Timothée Chalamet. Film opowiada o młodym Willy’m Wonce i przedstawia jego metamorfozę z drobnego sprzedawcy czekolady w w znanego na całym świecie ekscentrycznego geniusza, wynalazcę i magika. Historia ukazuje jego przygody w różnych zakątkach globu, gdzie poznaje całą plejadę niezwykłych postaci i odkrywa tajniki wytwarzania czekolady. Zobaczymy też początki słynnej fabryki i nawiązanie przyjaźni z pracującymi w niej Umpa-Lumpami. Film wyreżyserował Paul King, znany z filmów o Paddingtonie. Obok Timothée Chalamet’a na ekranie zobaczymy takich aktorów, jak Hugh Grant, Rowan Atkinson, Olivia Colman, Sally Hawkins czy Keegan-Michael Key.

W kinach od 14 grudnia.

Aquaman i Zaginione Królestwo (Aquaman and the Lost Kingdom)

Niemal dokładnie 5 lat po premierze pierwszej części na ekrany wraca Aquaman, w którego ponownie wciela się Jason Momoa. Jest to zarazem piętnasty i ostatni film rozgrywający się w DC Extended Universe. Pierwsza część dostarczyła widzom sporo dobrej rozrywki i zarobiła na całym świecie ponad miliard dolarów. Analitycy są jednak bardzo dalecy od prognozowania podobnego sukcesu w przypadku kontynuacji. Wpływ na to może mieć mniejsze zainteresowanie kinem superbohaterskim, zamieszanie z restartem kinowego uniwersum DC, mało pochlebne opinie po pokazach testowych i wzbudzający kontrowersje udział w filmie Amber Heard.

O tym, czy sequel okaże się dobrym filmem przekonamy się już wkrótce. Nawet jeśli Aquaman pójdzie na dno, to jest szansa, że Jason Momoa powróci do filmowego uniwersum w innym wcieleniu. Fani nie mają wątpliwości, że nikt nie zagra kultowego antybohatera Lobo tak dobrze, jak on.

W kinach od 21 grudnia.

Ferrari

Biograficzna opowieść o życiu i karierze Enzo Ferrari, założyciela jednej z najsłynniejszych firm produkujących samochody sportowe. Akcja filmu rozgrywa się w 1957 roku, kiedy Enzo Ferrari zmaga się z problemami finansowymi, rodzinnymi i emocjonalnymi, jak również przygotowuje swój zespół do wyścigu Mille Miglia. Zobaczymy także wątki z wcześniejszych i późniejszych etapów życia i kariery bohatera, jak początki w roli kierowcy wyścigowego, założenie firmy, związki z kobietami czy rywalizacja z innymi producentami samochodów. Film jest oparty na książce “Enzo Ferrari: The Man, the Cars, the Races, the Machine” autorstwa Brocka Yatesa i został wyreżyserowany przez Michaela Manna. W głównej roli występuje Adam Driver, który w 2021 roku wcielił się w innego sławnego Włocha, Maurizio Gucciego. Partnerują mu m.in Penélope Cruz, Shailene Woodley, Jack O’Connell i Patrick Dempsey.

W kinach od 29 grudnia.

Dream Scenario

Kolejny etap powrotu Nicholasa Cage’a z aktorskiego czyśćca, w którym utknął na wiele długich lat występując w produkcjach znacznie poniżej jego wszechstronnego talentu. Opinie widzów i krytyków, którzy mieli już okazję obejrzeć „Dream Scenario” dają do zrozumienia, że tym razem mamy do czynienia z nietuzinkową historią i prawdziwym aktorskim popisem. Nicholas Cage wciela się w postać niczym nie wyróżniającego się profesora, którego życie wywraca się do góry nogami, gdy z nieznanych przyczyn miliony nieznajomych zaczynają widzieć go w swoich snach. Napisany i wyreżyserowany przez Kristoffera Borgli film miał swoją premierę na festiwalu w Toronto 9 września 2023 r. i spotkał się z bardzo przychylnym odbiorem.

W kinach od 29 grudnia.


Reżyser "To właśnie miłość" przyznał, że ta kultowa scena jest dziwna

Zanim w grudniu zaatakują nas powtórki "To właśnie miłość", warto wyjaśnić sobie jedną rzecz.

Richard Curtis, scenarzysta i reżyser kultowego już filmu świątecznego „To właśnie miłość” z 2003 roku, wypowiedział się na temat jednej z jego najbardziej znanych scen. Chodzi o moment, w którym Mark (w tej roli Andrew Lincoln) wyznaje Juliet (Keira Knightley): „Dla mnie jesteś doskonała”. Curtis, po latach refleksji, przyznaje teraz, że scena ta była „trochę dziwna”. W wywiadzie dla internetowej gazety The Independent Curtis powiedział:

Przychodzi on do domu swojego najlepszego przyjaciela, żeby powiedzieć jego żonie (licząc na to, że to ona otworzy drzwi): 'Kocham cię’. Myślę, że to trochę dziwne. Pamiętam, jak około siedem lat temu, kiedy miałem uczestniczyć w jakimś wywiadzie, usłyszałem: 'Oczywiście, jesteśmy głównie zainteresowani sceną stalkera’. A ja na to: 'O jaką scenę chodzi?’ A potem mnie oświecili. Wszystko, co mogę powiedzieć, to że wiele inteligentnych osób było zaangażowanych w film w tamtym czasie i nie uważaliśmy tego za scenę stalkera.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Love Actually (@loveactuallyfilm)

„Love Actually” Richarda Curtisa obchodzi w 2023 roku swoją 20. rocznicę, a ten romantyczny, świąteczny film stał się światowym hitem kinowym, zarabiając imponujące 248 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym zaledwie 40 milionów. Mimo że „To właśnie miłość” nie znalazło się na liście 20 najlepszych filmów świątecznych serwisu MovieWeb, ta wzruszająca opowieść znalazła swoją publiczność i stała się pozycją obowiązkową mimo średniej oceny 64% na Rottenach. Krytycy nie byli może zbyt łaskawi, ale film znacznie bardziej spodobał się widzom, co widać po ocenie „B+” w CinemaScore i 72% w Rotten Tomatoes.

Nie myślcie jednak, że ten „związek” to jedyny problem filmu i jeśli nie chcecie, żeby Wam zepsuć tę produkcję do końca, przestańcie czytać teraz.

OTÓŻ. Terapeuta Jonathan Decker i filmowiec Alan Seawright z kanału „Cinema Therapy” podjęli próbę stworzenia rankingu par z TWM – od najgorszej, do najlepszej – i nasz stalker nie był jedynym toksycznym przykładem – gorąco zachęcamy do obejrzenia tego filmu i odkrycia, czemu najlepszy związek w „Love Actually” nie jest wcale, a wcale oparty na romantycznej miłości.


Sejmowe obrady czy Gwiezdne Wojny? – parlament w kinematografii

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wyglądałaby debata sejmowa, gdyby odbywała się w świecie filmowym – od Gwiezdnych Wojen po Mars Atakuje!?

Obrady polskiego Sejmu stały się ostatnio hitem na YouTube, przypominając nam, że polityka może być równie dramatyczna i pełna zwrotów akcji co hollywoodzkie produkcje. Weźmy na przykład Senat Galaktyczny z Gwiezdnych Wojen – czyż obrady o losach galaktyki nie przypominają naszych sejmowych dyskusji, tyle że z mieczami świetlnymi i droidami?

Dalej mamy „Lincolna” Spielberga, gdzie debata o zniesieniu niewolnictwa w amerykańskim Kongresie przypomina nam o ważnych momentach w historii parlamentarnej. To pokazuje, że decyzje podejmowane w murach parlamentu mogą zmieniać bieg historii.

Ale nie zawsze musi być tak poważnie. W „Mars Attacks!” Kongres zostaje zniszczony przez Marsjan, co może być przenośnią na to, jak czasami niezwykłe rozwiązania mogą wydawać się jedyną deską ratunku w politycznym chaosie.

Nie zapominajmy też o filmach, gdzie polityka splata się z osobistymi historiami, jak w „Idzie” Pawlikowskiego, gdzie przeszłość Polski łączy się z intymnymi dramatami bohaterów. A to dopiero początek naszej filmowej podróży przez sale parlamentów. „The King’s Speech” to kolejna produkcja, gdzie mowa króla w brytyjskim parlamencie odgrywa kluczową rolę. Podobnie jak w polskim Sejmie, czasami to nie tylko treść mowy, ale i sposób jej wygłoszenia ma kluczowe znaczenie.

W „Advise & Consent” (1962) widzimy amerykański Senat w centrum politycznego thrilleru. Tu chodzi o potwierdzenie nominacji na sekretarza stanu, ale intrygi, plotki i polityczne manewry przypominają nasze rodzime sejmowe potyczki. A jak nie wspomnieć o „Wag the Dog”, gdzie cała wojna zostaje sfingowana, by odwrócić uwagę od skandalu prezydenckiego.

Oczywiście, trzeba też wspomnieć o filmach, które ukazują bardziej satyryczne podejście do polityki. „In the Loop” z 2009 roku to świetna brytyjska komedia, która pokazuje, jak absurdalne może być życie polityczne, szczególnie w kontekście stosunków międzynarodowych.

Kino, podobnie jak polityka, potrafi być areną wielkich emocji, dramatycznych konfrontacji i historycznych decyzji. Przyglądając się parlamentarnym scenom w filmach, możemy zauważyć, jak blisko są one naszej rzeczywistości – choćby były umiejscowione w odległej galaktyce.


Kino akcji z lat 90. - nostalgiczny powrót do korzeni

Zapnijcie pasy i przygotujcie popcorn, bo zabieramy Was w sentymentalną podróż do czasów, gdy kina były pełne dymu z wybuchów, a dialogi były tak ostre jak noże Rambo. Lata 90. to era, w której kino akcji było synonimem ekstremalnych pościgów, niewiarygodnych wybuchów i bohaterów, którzy mówili mniej niż milczeli. Ale czy te filmy nadal trzymają w napięciu?

Klasyczne Przykłady: "Speed" i "Face/Off"

„Speed” to film, w którym Keanu Reeves wciela się w rolę odważnego policjanta, Jacka Travisa, który musi zapobiec eksplozji autobusu, który wybuchnie, jeśli zwolni poniżej określonej prędkości. Z kolei „Face/Off” to thriller, gdzie John Travolta i Nicolas Cage zamieniają się tożsamościami – jeden jest agentem FBI, a drugi terrorystą. Te filmy były jak rollercoaster bez pasów bezpieczeństwa – dzikie, nieprzewidywalne i totalnie odjechane, a przy okazji były też kasowymi hitami – „Speed” zarobił ponad 350 milionów dolarów na całym świecie, a „Face/Off” przekroczył 245 milionów.

Bohaterowie i ich wpływ

Bohaterowie lat 90. mieli więcej mięśni niż dialogów. Ale czy to źle? W końcu, kto potrzebuje słów, kiedy ma się karabin i parę dobrych pięści? Te postacie były jak stare dobre rockowe hity – proste, ale wpadające w ucho. I choć dzisiaj bohaterowie mają więcej warstw niż cebula, to ci z lat 90. mieli coś, czego często brakuje dzisiejszym – charyzmy wielkości Empire State Building.

Weźmy Johna McClane’a z „Die Hard” – typowego twardziela, który mimo niekorzystnych sytuacji zawsze znajdował drogę do zwycięstwa. A co powiecie na Sarah Connor z „Terminatora 2”? Jej przemiana z przestraszonej kobiety w bezkompromisową wojowniczkę była inspirująca. Ci bohaterowie nie potrzebowali wielu słów, by pokazać swoją siłę.

Efekty specjalne

Pamiętacie te plastikowe modele eksplozji? Dzisiaj efekty specjalne robią się na komputerze, a w latach 90. robiło się je… no właśnie, jak? 'Staromodne’ efekty mają swój niepowtarzalny urok. Były jak dobra stara kaseta VHS – nie idealne, ale z duszą.

W „Jurassic Park” Steven Spielberg użył połączenia animatroniki i CGI, by ożywić dinozaury – efekt był pionierski i niezapomniany.

W „Terminatorze 2” zastosowano zaawansowane techniki CGI do stworzenia postaci T-1000, co było wówczas rewolucją w efektach specjalnych.

W „Aliens” James Cameron zastosował imponujące efekty praktyczne, w tym animatronikę i modele, by stworzyć przekonujące obce stworzenia.

W „Predatorze” zastosowano specjalne kostiumy i techniki kamuflażu, aby nadać tytułowemu stworzeniu niewidzialność.

W „Total Recall” Paula Verhoevena, by osiągnąć surrealistyczne efekty, twórcy użyli zaawansowanych modeli i makijażu, w tym w pamiętnej scenie z trzema piersiami.

Wpływ na współczesne blockbustery

Kino akcji lat 90. wywarło znaczący wpływ na współczesne produkcje. Na przykład, „Mad Max: Na drodze gniewu” czerpie z estetyki i stylu narracyjnego filmów akcji z tamtego okresu, jednocześnie wnosząc nowoczesne elementy.

„John Wick” z Keanu Reevesem w roli głównej również nawiązuje do klasycznego stylu kina akcji, łącząc surową brutalność z elegancją choreografii walki.

Film „Baby Driver” Edgara Wrighta jest hołdem dla kina akcji lat 90., szczególnie poprzez dynamiczne sceny pościgów samochodowych i charakterystyczną dla tamtych czasów ścieżkę dźwiękową.

Z kolei „Atomic Blonde” z Charlize Theron nawiązuje do stylu i estetyki tamtego okresu, szczególnie w scenach walki, które przypominają bezpośredniość i brutalność kina akcji sprzed lat.

Kino akcji lat 90. to była dzika jazda bez trzymanki, pełna niewiarygodnych kaskaderskich wyczynów i bohaterów, którzy byli twardzi jak skała. Dzisiaj, kiedy technologia poszła do przodu, a filmy stały się bardziej 'cyfrowe’, te stare produkcje przypominają nam o czasach, kiedy to adrenalina i kreatywność były kluczem do sukcesu. Może nie były doskonałe, ale miały coś, czego często brakuje współczesnym produkcjom – serce i duszę.