Kobiety górą na Far East Film Festival 2025

Photo by Raimond Klavins on Unsplash

Tegoroczna edycja Far East Film Festival pokazała, że azjatyckie kino z sukcesem porusza ważne społecznie tematy, szczególnie te dotyczące pozycji kobiet we współczesnym świecie.

Na zakończonym w piątek 27. Far East Film Festival (FEFF) w Udine, główną nagrodę zdobył chiński komediodramat "Her Story" w reżyserii Yihui Shao. Film, który stał się prawdziwym feministycznym fenomenem w Chinach, został uhonorowany nagrodą publiczności Golden Mulberry. Produkcja ta nie tylko podbiła serca widzów festiwalowych, ale również okazała się sukcesem komercyjnym, przynosząc prawie 100 milionów dolarów w chińskich kinach.


"Her Story" to opowieść o dwóch samotnych kobietach, które zostają sąsiadkami. Mimo różnic w osobowościach i życiowych okolicznościach szybko nawiązują głęboką przyjaźń. W główne role wcieliły się Song Jia oraz Zhong Chuxi. Film wywołał w Chinach prawdziwą społeczną dyskusję, inspirując tysiące artykułów na temat poruszanych w nim tematów.

Drugie miejsce i nagrodę Silver Mulberry przyznano hongkońskiemu dramatowi rodzinnemu "The Last Dance" w reżyserii Anselma Chana. Podobnie jak zwycięzca festiwalu, produkcja ta okazała się fenomenem kasowym na rynku krajowym, stając się najbardziej dochodowym filmem w historii Hongkongu.


Film, osadzony w realiach pandemii, śledzi losy konsultanta ślubnego, który zmienia profesję i angażuje się w branżę pogrzebową, co skłania go do refleksji nad sensem życia. W "The Last Dance" wystąpili Dayo Wong, Michael Hui, Michelle Wai oraz Chu Pak Hong. Obraz został również doceniony przez krytyków, otrzymując nagrodę Black Dragon.

Na trzecim miejscu, z nagrodą Crystal Mulberry, uplasował się chiński film "Like a Rolling Stone" wyreżyserowany przez Yin Lichuan. Jest to kolejna silnie feministyczna chińska produkcja stworzona przez kobietę. Film opowiada historię kobiety w średnim wieku (w tej roli Mei Yong), która ucieka z toksycznego, przemocowego związku i wyrusza w życiową podróż, która pozwala jej odzyskać siebie.

Debiuty i wybitne osiągnięcia

Przyznawana przez jury nagroda White Mulberry dla najlepszego filmu debiutanckiego trafiła do filipińskiej produkcji "Diamonds in the Sand" w reżyserii Janusa Victorii.


Z kolei wyróżnienie za najlepszy scenariusz otrzymał japoński thriller psychologiczny "Welcome to the Village" autorstwa Jojo Hideo.


Tegoroczne nagrody za całokształt twórczości Golden Mulberry przyznano dwóm wybitnym postaciom azjatyckiej kinematografii: tajwańskiej aktorce i piosenkarce Sylvii Chang oraz hongkońskiemu reżyserowi Tsui Harkowi.

Rekordowa frekwencja

Zakończona właśnie 27. edycja Far East Film Festival zgromadziła imponującą liczbę uczestników – organizatorzy szacują, że w różnych wydarzeniach wzięło udział aż 65 000 osób. Podczas festiwalu zaprezentowano 77 filmów pochodzących z 12 krajów, w tym 12 światowych premier, 22 międzynarodowe premiery, 23 europejskie premiery oraz 19 włoskich premier.

Założyciele FEFF, Sabrina Baracetti i Thomas Bertacche, nie kryją zadowolenia z tegorocznej edycji:

Nigdy wcześniej nie czuliśmy tak mocno uczuć i bliskości mieszkańców Udine i dumy miasta z festiwalu. Tak, jeśli zsumujemy liczbę widzów w Teatro Nuovo i Visionario, otrzymamy liczbę 65 000 – ale naprawdę niemożliwe byłoby zliczenie wszystkich osób, które faktycznie poczuły azjatycką duszę!


Platino Awards rozdane

Odbyła się 12. edycja prestiżowych nagród Platino, odbywająca się w Madrycie i honorująca najwybitniejsze osiągnięcia iberoamerykańskiej kinematografii i telewizji.

Konkurs przyniósł znaczące zwycięstwa nagrodzonemu Oscarem brazylijskiemu filmowi "I'm Still Here". Obraz wyreżyserowany przez Waltera Sallesa triumfował w kategorii najlepszego filmu iberoamerykańskiego, a sam twórca zdobył statuetkę dla najlepszego reżysera. Główna rola przyniosła z kolei laur Fernandzie Torres, choć ani reżyser, ani aktorka nie pojawili się osobiście na ceremonii.

Wieczór obfitował również w triumfy kolumbijskiej serialowej adaptacji powieści "Sto lat samotności" wyprodukowanej przez Netflix. Produkcja zgarnęła aż trzy nagrody – za najlepszy serial telewizyjny, najlepszą rolę męską (Claudio Cataño) oraz najlepszą drugoplanową rolę męską (Jairo Camargo).

Wśród innych wyróżnionych tytułów znalazł się film Pedro Almodóvara "Pokój obok" (hiszp. "La habitación de al lado"), który zwyciężył w kategoriach najlepszej muzyki oraz zdjęć.

Nagrody Platino kontynuowały tendencję zapoczątkowaną podczas lutowej ceremonii rozdania nagród Goya, gdzie również doceniono wspomniane wcześniej produkcje. Poza nimi uznanie zdobyły również takie tytuły jak "El 47", "La Infiltrada" oraz "Segundo Premio".

Eva Longoria uhonorowana za osiągnięcia

Wzruszającym momentem wieczoru było wręczenie Evie Longorii Platynowej Nagrody Honorowej, stanowiącej wyraz uznania dla jej wkładu jako reprezentantki kultury latynoskiej w Hollywood. Przemówienie aktorki spotkało się z burzliwymi owacjami publiczności, a na scenie niespodziewanie pojawiła się również jej przyjaciółka, Sofía Vergara.

Urodziłam się w Teksasie, jestem Meksykanką amerykańskiego pochodzenia, płynie we mnie hiszpańska krew, szczególnie z Asturii – powiedziała w swoim przemówieniu gwiazda seriali "Zbrodnie po sąsiedzku" i "Gotowe na wszystko" - Moja dusza jest meksykańska, kocham więź między Meksykiem a Hiszpanią; to wyjątkowe siostrzeństwo, które można poczuć w każdym zakątku tej sali. Odkąd rozpoczęłam karierę w Hollywood w 1998 roku, marzyłam o tym, by z dumą reprezentować moje korzenie i oddawać hołd szczególnie kobietom latynoskim.

Pełna lista laureatów nagród Platino:

Najlepszy film iberoamerykański: "I'm Still Here" – Walter Salles

Najlepszy reżyser: Walter Salles, "I'm Still Here"

Najlepsza rola kobieca: Fernanda Torres, "I'm Still Here"

Najlepszy miniserial lub serial telewizyjny: "Sto lat samotności"

Najlepsza rola męska w miniserialu lub serialu telewizyjnym: Claudio Cataño, "Sto lat samotności"

Najlepsza drugoplanowa rola męska w miniserialu lub serialu telewizyjnym: Jairo Camargo, "Sto lat samotności"

Najlepszy twórca serialu: Vicente Amorim, Fernando Coimbra, Luiz Bolognesi i Patrícia Andrade, "Senna"

Najlepsza rola męska: Eduard Fernández, "Marco"

Najlepsza drugoplanowa rola kobieca: Clara Segura, "El 47"

Najlepsza drugoplanowa rola męska: Daniel Fanego, "Kill the Jockey" (pośmiertnie, nagrodę odebrał Manu Fanego)

Najlepsza rola kobieca w miniserialu lub serialu telewizyjnym: Candela Peña, "The Asunta Case"

Najlepsza drugoplanowa rola kobieca w miniserialu lub serialu telewizyjnym: Carmen Maura, "Land of Women"

Najlepszy scenariusz: Amelia Mora i Arantxa Echevarría, "Undercover" ("La infiltrada")

Najlepszy montaż: Victoria Lammers, "Undercover" ("La infiltrada")

Najlepszy film dokumentalny: "The Echo", Tatiana Huezo

Najlepszy film animowany: "Black Butterflies", David Baute

Najlepszy debiut reżyserski: "The Dog Thief", Vinko Tomicic

Najlepsza komedia iberoamerykańska: "Idol Affair" ("Buscando a Coque"), Teresa Bellón i César F. Calvillo

Najlepszy film edukacyjny przedstawiający wartości: "Memories of a Burning Body", Antonella Sudasassi

Najlepsza muzyka oryginalna: Alberto Iglesias, "Pokój obok"

Najlepsze zdjęcia: Edu Grau, "Pokój obok"

Najlepsza scenografia: Eugenio Caballero i Carlos Y. Jacques, "Pedro Páramo"

Najlepszy dźwięk: Diana Sagrista, Alejandro Castillo, Eva Valiño, Antonin Dalmasso, "Segundo Premio"


Folwark zwierzęcy - znamy obsadę nowej adaptacji powieści Orwella

Photo by Sam Carter on Unsplash

Andy Serkis ujawnił w końcu listę gwiazd, które zaangażował do długo przygotowywanej animowanej adaptacji przełomowej powieści George'a Orwella "Folwark zwierzęcy" z 1945 roku.

Na czele obsady stoi Seth Rogen (znany z "The Studio"), który wcieli się w rolę żądnego władzy wieprza Napoleona. Ta postać, wraz z innymi zwierzętami gospodarskimi, poprowadzi bunt przeciwko ludzkim właścicielom w próbie przejęcia farmy. Pod nieustępliwą dyktaturą tyrana Napoleona stado stanie jednak przed nowymi wyzwaniami, które zmuszą je do znalezienia odwagi, by przeciwstawić się despotycznemu przywódcy.

W imponującej obsadzie znaleźli się również: Gaten Matarazzo ("Stranger Things"), Steve Buscemi ("Zakazane imperium"), Glenn Close ("Fatalne zauroczenie"), Laverne Cox ("Orange is the New Black"), Kieran Culkin ("Sukcesja"), Woody Harrelson ("Detektyw"), Jim Parsons ("Teoria wielkiego podrywu"), Kathleen Turner ("Peggy Sue wyszła za mąż") oraz Iman Vellani ("Pani Marvel"). Sam Andy Serkis, oprócz reżyserii, użyczy również głosu jednemu ze zwierząt – według informacji z IMDb będzie to cyniczna postać osła Benjamina.

Długa droga do ekranu

"Folwark zwierzęcy" znajduje się na liście projektów Serkisa od ponad dekady. Oficjalne ogłoszenie jego roli jako reżysera miało miejsce już w 2012 roku. Film powstaje na podstawie scenariusza Nicholasa Stollera, znanego ze swojej pracy przy takich produkcjach jak "Muppety" czy "Bociany". Warto zaznaczyć, że będzie to trzecia filmowa adaptacja tej politycznie satyrycznej opowieści, po filmie animowanym z 1954 roku oraz wersji aktorskiej z 1999 roku.

Oczekuje się, że najnowsza interpretacja nada klasycznej historii nowoczesny charakter. Sam Stoller opisuje ją jako "nieco zaktualizowaną" i "bardziej mroczną niż książka", co sugeruje świeże spojrzenie na ponadczasowe przesłanie Orwella.

Pierwszy rzut oka na animowaną obsadę

źr.: Aniventure/The Imaginarium Studios

Pierwsze opublikowane ujęcie z nadchodzącej adaptacji "Folwarku zwierzęcego" prezentuje wstępny wgląd w animowaną społeczność zwierząt, w tym liczne świnie, kury i prawdopodobnie owcę, która może w pewnym momencie wypowiedzieć słynne zdanie: "Cztery nogi dobre, dwie nogi złe".

Poza znanymi z książki bohaterami, takimi jak Napoleon, Stary Major, Śnieżka, Piszczałka, Bokser czy Benjamin, w zaktualizowanej fabule pojawi się nowa postać. Stoller zdradził w wywiadzie dla Collidera, że wraz z Serkisem stworzyli młodszego bohatera, który będzie centralnym elementem odświeżonej narracji. To młode zwierzę ma pokazać, jak stworzenia dorastające pod uciskiem Napoleona są przez niego manipulowane oraz jak ostatecznie uwalniają się spod jego wpływu w poszukiwaniu prawdy i wolności.

Za kulisami produkcji

Za obsadę nowej wersji "Folwarku zwierzęcego" odpowiadała Margery Simkin, natomiast animacją zajęło się studio Cinesite pod nadzorem producentki Connie Nartonis Thompson. Całość wyprodukowały firmy Aniventure i The Imaginarium Studios, a wśród producentów znaleźli się Adam Nagle, Dave Rosenbaum, Jonathan Cavendish oraz sam Andy Serkis.

Woody Harrelson pełnił również funkcję producenta wykonawczego wraz z Mattem Reevesem, który wcześniej współpracował z Serkisem przy filmach z serii "Planeta małp" oraz przy "Batmanie" (w którym Serkis ma powtórzyć swoją rolę kamerdynera Bruce'a Wayne'a, Alfreda Pennywortha, w planowanej kontynuacji).

Historyczny kontekst i nowe spojrzenie

Choć animowana adaptacja "Folwarku zwierzęcego" powstała już na początku zimnej wojny (co ciekawe, była finansowana przez CIA), wersja Serkisa ma ambicje, by wnieść świeży wkład do historycznej dyskusji.

Oryginalna powieść Orwella wykorzystuje prostą farmę i jej zwierzęcych mieszkańców jako alegorię przemian władzy w komunistycznej Rosji – od ideologii Lenina prowadzonej przez Lwa Trockiego, aż po jej wypaczenie w bezwzględną opresję pod rządami Stalina i jego prawej ręki, Ławrientija Berii. Adaptacja z 1954 roku stanowiła jeden z elementów amerykańskiej propagandy mającej na celu wzbudzenie niezadowolenia w Związku Radzieckim. Całą animację można obejrzeć na YouTube.

Premierę najnowszej adaptacji "Folwarku zwierzęcego" w amerykańskich kinach zaplanowano na 11 lipca 2025 roku.


Netflix jedzie do Narnii

Photo by Tim Alex on Unsplash

Długo wyczekiwany projekt Grety Gerwig związany z adaptacją "Opowieści z Narnii" wreszcie nabiera kształtów.

Jak donosi "The Hollywood Reporter", jedna z kluczowych ról została już obsadzona. Emma Mackey ma wcielić się w postać Jadis, znanej również jako Biała Czarownica, w nowej filmowej wersji klasycznego cyklu powieści fantasy C.S. Lewisa. Wygląda na to, że reżyserka zdecydowała się zaprosić do współpracy aktorkę, z którą pracowała już przy okazji globalnego hitu "Barbie".

 

View this post on Instagram

 

A post shared by cineatomy (@cineatomy)

Mackey, która zyskała rozpoznawalność dzięki przełomowej roli w serialu Netflixa "Sex Education", pokonała w wyścigu o tę rolę kilka znaczących nazwisk. Wśród kandydatek znajdowały się m.in. piosenkarka i aktorka Charli XCX, która była jedną z faworytek do tej roli, oraz Margaret Qualley znana z filmu "The Substance". Według doniesień to właśnie Qualley była najpoważniejszą konkurentką Mackey.

Mimo że oficjalne potwierdzenie ze strony produkcji jeszcze nie nastąpiło, wszystko wskazuje na to, że umowa została już sfinalizowana. Angaż do roli Białej Czarownicy to kolejny sukces w imponującej karierze Mackey, która po debiucie w "Sex Education" pojawiła się w remake'u "Śmierci na Nilu" Kennetha Branagha i zagrała główną rolę w filmie "Emily", za którą otrzymała szereg nominacji do prestiżowych nagród za wcielenie się w postać Emily Brontë.

Nowe podejście do klasycznej serii

Zgodnie z doniesieniami branżowymi, filmowa podróż Grety Gerwig do świata Narnii rozpocznie się od adaptacji "Siostrzeńca czarodzieja" - historii będącej prequelem do najbardziej znanej części cyklu "Lew, czarownica i stara szafa". Opowieść ta przedstawia pochodzenie Jadis oraz historię powstania samej Narnii, co stanowi interesujące odejście od dotychczasowych adaptacji, które zazwyczaj rozpoczynały się od bardziej rozpoznawalnej drugiej części sagi.

Pojawia się pytanie, czy świat potrzebuje kolejnej adaptacji "Opowieści z Narnii", skoro "Lew, czarownica i stara szafa" doczekały się już licznych wersji - od animacji, przez seriale, aż po wielkobudżetowe produkcje kinowe. Jeśli jednak Gerwig zdoła podjąć się ambitnego zadania przeniesienia na ekran wszystkich siedmiu powieści Lewisa, tworząc spójną wizję artystyczną, przedsięwzięcie może okazać się warte uwagi.

Gwiazdorska obsada i plany produkcyjne

Oprócz Mackey, do projektu mają być zaangażowane inne znane nazwiska. Według niepotwierdzonych informacji, Meryl Streep prowadzi rozmowy dotyczące roli Aslana, a Daniel Craig jest łączony z postacią wuja Andrew Ketterleya - jednego z głównych antagonistów w "Siostrzeńcu czarodzieja".

Film może trafić do kin w grudniu 2026 roku jako jedna z nielicznych produkcji Netflixa otrzymujących pełnoprawną dystrybucję kinową. Warto zauważyć, że od momentu pierwszych dyskusji na temat tego projektu do jego premiery minie ponad siedem lat, co świadczy o skali przedsięwzięcia.

Historia ekranizacji "Opowieści z Narnii"

"Opowieści z Narnii" to seria angielskich filmów fantasy wyprodukowanych przez Walden Media, opartych na cyklu powieści C.S. Lewisa. Spośród siedmiu książek wchodzących w skład serii, dotychczas powstały trzy adaptacje filmowe: "Lew, czarownica i stara szafa" (2005), "Książę Kaspian" (2008) oraz "Podróż Wędrowca do Świtu" (2010).

Dotychczasowe produkcje koncentrowały się na przygodach dzieci w magicznym świecie Narnii, których przewodnikiem jest Aslan - mówiący lew i prawdziwy władca krainy. Głównymi bohaterami byli członkowie rodziny Pevensie, a główną antagonistką - Biała Czarownica, Jadis, której pochodzenie zostanie szczegółowo przedstawione w nadchodzącym filmie Gerwig.

Pierwsze dwa filmy wyreżyserował Andrew Adamson, producentem był Mark Johnson, a dystrybutorem Walt Disney Pictures. Trzeci film, jako pierwszy z serii, został wydany w technologii Digital 3D. Za jego reżyserię odpowiadał Michael Apted, a dystrybutorem była wytwórnia 20th Century Fox.

Warto podkreślić, że pierwsza część plasuje się na 42. miejscu najbardziej dochodowych filmów wszech czasów, a cała seria zarobiła dotychczas ponad 1,5 miliarda dolarów, zajmując 22. pozycję wśród najbardziej kasowych serii filmowych w historii kina, nic dziwnego więc, że Netflix ostrzy pazury na kawałek tego ogromnego tortu.


Rozpoczęły się prace nad "Toy Story 5"

Photo by Ali Kokab on Unsplash

Produkcja piątej części kultowej serii "Toy Story" właśnie ruszyła.

Tom Hanks, który ponownie wcieli się w postać szeryfa Woody'ego, poinformował o tym fakcie za pośrednictwem swojego konta na Instagramie. Aktor opublikował zdjęcie zza kulis studia nagraniowego, na którym można zobaczyć go stojącego przed mikrofonem z uniesioną dłonią układającą się w cyfrę pięć. Choć na fotografii nie widać innych członków obsady, jedno jest pewne - zabawki wracają na ekrany.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Tom Hanks (@tomhanks)

Hanks napisał: "Pierwszy dzień pracy nad pewną historią numer 5! Potrzebujesz wskazówki? Disney. Studio B". Nie trzeba Sherlocka, by rozszyfrować tę zagadkę - od dłuższego czasu wiadomo, że ukochana seria "Toy Story" doczeka się kolejnej części.

Na przestrzeni lat Woody i Buzz stawiali czoła niezliczonym przygodom - od ucieczki z rąk złowrogiego sąsiada Andy'ego, przez misję ratunkową grupy "Woody's Roundup", problemy w przedszkolu, aż po wspólne podróże z nowymi i starymi przyjaciółmi. Tym razem jednak fabuła prawdopodobnie skupi się na innej postaci niż ten dynamiczny duet. Według nieoficjalnych informacji, w centrum nadchodzącej części znajdzie się Jessie - kowbojka, której głosu użycza Joan Cusack, postać znana widzom od "Toy Story 2".

Mimo że szczegóły obsady piątej części "Toy Story" nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone, wszystko wskazuje na to, że oprócz Woody'ego, Buzza i Jessie powrócą także inne ulubione przez fanów zabawki. Grafiki koncepcyjne zaprezentowane podczas wydarzenia D23 zawierały takie postacie jak Slinky, Rex, Hamm, Bullseye czy Forky, choć aktorzy podkładający im głosy nie potwierdzili jeszcze swojego udziału w produkcji. Do obsady dołączyła również legenda "Pogromców duchów", która przejmie rolę Combat Carla po zmarłym Carlu Weathersie, który wcześniej użyczał głosu tej figurce akcji w "Toy Story 4" oraz w specjalnym halloweenowym odcinku "Toy Story of Terror!".

Za reżyserię "Toy Story 5" odpowiada weteran studia Pixar, Andrew Stanton, który jest również autorem scenariusza. Fabuła filmu ma koncentrować się na wyzwaniach, jakie stawia przed zabawkami rosnąca obecność technologii w ich domu - Bonnie jest teraz dumną posiadaczką tabletu. Tim Allen, który powraca jako głos Buzza Lightyeara, wcześniej sugerował, że Jessie znajdzie się w "dużych tarapatach", a film rozpocznie się "niesamowitą sceną z Buzzem". Inny element koncepcyjny opublikowany w zeszłym roku przedstawiał armię niesprawnych figurek Buzza Lightyeara, co może mieć związek z "kłopotami", które czekają kowbojkę.

Kinowa premiera "Toy Story V" zaplanowana jest na 19 czerwca 2026 roku.


Oscarowy Adam Sandler?

Kadr z oficjalnego teasera "Happy Gilmore 2"

Gwiazdor "Happy Gilmore", Adam Sandler, może być na prostej drodze do oscarowej chwały. Uwielbiany aktor i komik ponownie nawiąże współpracę z Netflixem, który podobno zamierza intensywnie promować Sandlera do rozważenia przez Akademię.

"Jay Kelly", reżyserowany przez nominowanego do Oscara twórcę "Marriage Story", Noaha Baumbacha, to komedia o przyjacielach, granych przez Sandlera i George'a Clooneya, odkrywających na nowo swojego młodzieńczego ducha podczas burzliwego spotkania po latach. Pierwsze opinie z wczesnego pokazu już się pojawiły. Branżowe źródła, dziennikarze i raporty z testowych pokazów twierdzą, że Sandler kradnie show w "Jay Kelly", a gwiazdor "Billy Madison" może odgrywać najlepszą rolę w swojej karierze. Jak czytamy na World of Wheel:

Zobaczyłem wczesny pokaz 'Jay Kelly'. Po seansie powszechna opinia wśród widowni była taka, że Sandler skradł cały film. Jest zabawny, wzruszający i bardzo smutny jako żałosna postać, a jego chemia z Clooneyem jest naprawdę dobra. To być może najbardziej, jak kiedykolwiek 'rozciągnął' swoje aktorskie możliwości. Nie wiedziałem, że ma w sobie potencjał do takiej roli.

Obok Adama Sandlera i George'a Clooneya, "Jay Kelly" może pochwalić się gwiazdorską obsadą, w której znaleźli się Laura Dern, Billy Crudup, Riley Keough, Jim Broadbent, Jamie Demetriou, Isla Fisher, Greta Gerwig, Eve Hewson, Stacy Keach, Emily Mortimer i wielu innych. Film nie ma jeszcze ustalonej konkretnej daty premiery.

Oryginalny post

Sandler - nie tylko komik

Choć nadal najbardziej znany z komedii takich jak "Happy Gilmore", "The Waterboy", "The Wedding Singer", "Big Daddy", "Murder Mystery", serii "Grown Ups" i innych, "Jay Kelly" nie byłby pierwszym razem, gdy aktor zachwyca dramatyczną rolą. Sandler wcześniej wzbudził oscarowe spekulacje swoją intensywnie chaotyczną kreacją w kryminalnym dramacie A24 i Netflixa "Uncut Gems". Aktor znakomicie sprawdził się również w takich produkcjach jak "Punch-Drunk Love", "The Meyerowitz Stories", "Funny People" oraz niedawnym dramacie science fiction "Spaceman".

Powrót do korzeni z "Happy Gilmore 2"

Zanim zobaczymy Sandlera w "Jay Kelly", aktor powróci na znajome terytorium w długo wyczekiwanej komediowej kontynuacji "Happy Gilmore 2". Pierwszy "Happy Gilmore" z 1996 roku opowiada o hokeiście z wybuchowym temperamentem, który odkrywa w sobie talent do golfa.

Sequel, który ma trafić na Netflixa 25 lipca, oznacza ponowne spotkanie Sandlera z reżyserem "Murder Mystery", Kyle'em Newacheckiem.


W obsadzie pojawią się również znajome twarze, w tym Julie Bowen jako Virginia Venit, Dennis Dugan jako Doug Thompson, Christopher McDonald jako Shooter McGavin i Ben Stiller jako Hal L. Do obsady dołączyli także Bad Bunny, Kym Whitley, Kid Cudi, Margaret Qualley, Benny Safdie oraz cała plejada golfowych supergwiazd.


Nie będzie amerykańskich filmów w Chinach?

Photo by Sung Jin Cho on Unsplash

W odpowiedzi na cła nałożone na Chiny przez administrację Donalda Trumpa, CFA (China Film Administration) potwierdziła niepokojące dla Hollywood informacje - Chiny oficjalnie ogłosiły ograniczenie liczby amerykańskich filmów dystrybuowanych na tamtejszym rynku.

CFA wydała oświadczenie w odpowiedzi na pytania dziennikarzy dotyczące wpływu podwyższonych ceł na import amerykańskich filmów do Chin:

W odpowiedzi na niedawne pytanie dziennikarza, czy dodatkowe cła nałożone przez Stany Zjednoczone na Chiny wpłyną na import amerykańskich filmów, rzecznik Narodowej Administracji Filmowej stwierdził, że błędna decyzja rządu USA o nadużywaniu ceł wobec Chin nieuchronnie dodatkowo zmniejszy przychylność krajowej publiczności wobec amerykańskich produkcji.

W dalszej części oświadczenia ujawniono, że Chiny "umiarkowanie zmniejszą" liczbę dystrybuowanych filmów ze Stanów Zjednoczonych, jednocześnie przestrzegając zasad rynkowych. Decyzja ta stanowi poważny cios dla Hollywood, gdyż chiński rynek przyczynił się do astronomicznych wyników kasowych wielu hollywoodzkich produkcji, w tym filmów z uniwersum MCU, franczyzy "Avatar" Jamesa Camerona, serii "Szybcy i wściekli" oraz niedawnego hitu "A Minecraft Movie".

W oświadczeniu czytamy również, że:

Będziemy przestrzegać zasad rynkowych, szanować wybory widowni i umiarkowanie redukować liczbę importowanych amerykańskich filmów. Chiny są drugim największym rynkiem filmowym na świecie. Zawsze stosowaliśmy politykę wysokiego poziomu otwarcia na świat zewnętrzny i będziemy wprowadzać więcej doskonałych filmów z całego świata, aby sprostać wymaganiom rynku.

Zaskoczenie dla chińskich kin

Globalna wojna handlowa prowadzona przez administrację Donalda Trumpa nieoczekiwanie zwolniła tempo, gdy prezydent USA wstrzymał podwyżki ceł dla wszystkich krajów z wyjątkiem Chin. Oświadczenie CFA pojawiło się w następstwie doniesień i spekulacji, że Chiny rozważają całkowity zakaz lub ograniczenie dystrybucji amerykańskich filmów w chińskich kinach. Według magazynu The Hollywood Reporter, poprzednia umowa handlowa zobowiązywała Chiny do "dystrybucji 34 zagranicznych filmów rocznie na zasadach podziału przychodów, z zezwoleniem dla zagranicznych studiów na 25-procentowy udział w sprzedaży biletów".

Źródło podaje również, że nagłe zagrożenie redukcją zaskoczyło "wiele osób w chińskim przemyśle filmowym, szczególnie lokalnych dystrybutorów". Zmiana stawia pod znakiem zapytania nadchodzące premiery, takie jak "Thunderbolts" Disneya i Marvela.

Raport dodaje, że dystrybutorzy:

z optymizmem oczekują pozytywnych wiadomości na temat innych nadchodzących amerykańskich premier, w tym filmu wyścigowego 'F1' firmy Apple z Bradem Pittem w roli głównej.

Konsekwencje dla globalnego rynku filmowego

Ta zmiana z pewnością będzie ciosem zarówno dla amerykańskiego, jak i chińskiego box office'u, ponieważ - tak jak na całym świecie - kina w obu krajach nadal zmagają się z konsekwencjami pandemii COVID-19, strajków w branży filmowej oraz trwających nacisków ekonomicznych.

Chiński rynek filmowy, jako drugi największy na świecie, stanowi kluczowy element w globalnej strategii dystrybucyjnej hollywoodzkich studiów. Ograniczenie dostępu do tego rynku może znacząco wpłynąć na ogólne przychody z dystrybucji międzynarodowej, zmuszając producentów do przemyślenia strategii finansowania i marketingu swoich największych produkcji.


Liam Drebin, morderczy Skarsgard i nowy Wes Anderson

Kadr z oficjalnego zwiastuna "Nagiej broni"

Mijający tydzień uraczył nas zdrową porcją zwiastunów.

Nowa odsłona "Nagiej broni", ostatni rozdział "Mission: impossible" i najnowszy, klasycznie Andersonowski "The Phoenician Scheme" właśnie wjechały ze zwiastunami i wydaje się, że czego jak czego, ale igrzysk na pewno nam nie zabraknie.

Murderbot od Apple TV+

Oparty na nagradzanej, bestsellerowej serii Marthy Wells, Murderbot opowiada historię robota, który szuka sensu życia.


W technologicznie zaawansowanej przyszłości robot, skonstruowany do zapewniania bezpieczeństwa ludzi (Alexander Skarsgård), potajemnie zyskuje wolną wolę. Aby pozostać w ukryciu, niechętnie dołącza do nowej misji ochrony naukowców na niebezpiecznej planecie, mimo że jedyne, czego chce, to oglądać opery mydlane.

Premiera Murderbota zaplanowana jest na 16 maja.

The Phoenician Scheme

Wes Anderson tym razem opowie nam historię Zsa Zsa Kordy - bogatego biznesmena, który zdecydowanie nie powinien latać.


Anderson jak zwykle dostarczy absurd, wizualne zachwyty i absolutnie genialną obsadę, na którą tym razem złożą się: Benicio del Toro, Mia Threapleton, Riz Ahmed, Tom Hanks, Bryan Cranston, Mathieu Amalric, Richard Ayoade, Jeffrey Wright, Scarlett Johansson, Benedict Cumberbatch, Rupert Friend i Hope Davis.

Premiera w kinach zaplanowana jest na 30 maja.

Mission: Impossiblle - The Final Reckoning

Po blisko 30 latach franczyza niewykonalnych misji dobiega końca.


Ostatnia (planowo) misja Toma Cruisa pojawi się w kinach 23 maja.

Love Death + Robots Volume F***

Netflix zapowiedział 10 kolejnych odcinków animowanej serii, które na platformie pojawią się 15 maja.

Naga broń

Czy Liam Neeson da radę dorównać Leslie Nielsenowi?


W komentarzach do zwiastuna oczywiście widać sporo hejtu, bo żyjemy w czasach, kiedy uwielbiamy krytykować rzeczy, których nie znamy, muzykę, której nie słyszeliśmy i filmy, których nie widzieliśmy. Neeson ma potencjał, bo poza tym, że jest po prostu dobrym aktorem, to dodatkowo - tak jak Nielsen - ma twarz, która absolutnie nie powinna pasować do tej roli. Czy on sam podoła legendzie, a scenarzyści unikalnemu humorowi, za który kochana jest oryginalna seria, zobaczymy 1 sierpnia.


Death Stranding ma reżysera

Okładka gry "Death Stranding" od Kojima Productions

Dobre wiadomości dla fanów Death Stranding! Hideo Kojima i A24 rozpoczęli prace nad filmową adaptacją gry z 2018 r.

Złożona, emocjonalna, postapokaliptyczna historia, w której wystąpili Norman Reedus i Léa Seydoux zostanie przedstawiona przez Michaela Sarnoskiego.

Reżyser z wizją

Jak podaje Deadline, Michael Sarnoski ("Ciche miejsce: Dzień pierwszy", "Świnia") napisze scenariusz i wyreżyseruje Death Stranding dla A24 i Kojima Productions. Obecnie Sarnoski kończy montaż swojego najnowszego filmu "Śmierć Robin Hooda" i zostaje w A24 na swój kolejny, prawdopodobnie najbardziej ambitny projekt. Według Deadline, film opowie o tajemniczym fenomenie "Death Stranding":

katastroficznym ciągu wydarzeń, który zatarł granice między światem żywych i umarłych, sprowadzając koszmarne istoty do rozbitego świata na skraju zagłady.

W "Śmierci Robin Hooda" zagrali Hugh Jackman, Jodie Comer, Bill Skarsgård, Murray Bartlett i Noah Jupe. Już pokazano pierwsze ujęcia z planu, na których widać gwiazdę "Deadpoola i Wolverine'a" w głównej roli. Tytuł sugeruje, że Sarnoski sięga po mroczniejszą wersję klasycznej opowieści, zgłębiając skomplikowaną przeszłość protagonisty.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by @cultur_addict

Nieprzypadkowo zarówno "Robin Hood", jak i nadchodząca adaptacja gry mają w tytule słowo "śmierć". Death Stranding będzie kolejnym filmem Sarnoskiego zgłębiającym tematy człowieczeństwa i śmierci, mieszającym gatunki w postapokaliptycznej historii o podzielonej Ameryce.

Świat Death Stranding

Czym właściwie jest Death Stranding? Nawet fani gry wciąż dyskutują na ten temat. W skrócie - przełomowe dzieło Kojimy pokazuje przyszłe Stany Zjednoczone po katastrofie, w której świat opanowały istoty z innego wymiaru zwane "Wyrzuconymi na brzeg" (Beached Things). Gracze wcielają się w Sama Portera Bridgesa (Norman Reedus), którego zadaniem jest dostarczanie przesyłek przez całą Amerykę i łączenie odizolowanych społeczności podzielonego kraju. Oprócz Reedusa w grze wystąpili inni znani aktorzy i filmowcy: Léa Seydoux, Nicolas Winding Refn, Guillermo del Toro i Troy Baker.

Gra otrzymała aż 50 nominacji i zdobyła 11 statuetek, w tym Best Game Direction, Best Score/Music i Best Performance (Mads Mikkelsen) na The Game Awards 2019, Outstanding Achievement in Audio Design i Outstanding Technical Achievement na 23rd Annual D.I.C.E. Awards, Excellence in Musical Score i Excellence in Technical Achievement na SXSW Gaming Awards, Technical Achievement na 16th British Academy Games Awards oraz PC Game of the Year (Golden Joystick Awards 2020), Most Innovative Gameplay Award (The Steam Awards 2020) i Best Game on the Go (The Steam Awards 2022).

Kojima, znany kinoman, osobiście nadzoruje adaptację przez swoją firmę Kojima Productions. Nie wiadomo jeszcze, czy film będzie wiernie odtwarzał fabułę gry, czy raczej opowie nową historię w tym samym uniwersum. W przypadku pierwszej opcji trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nie zobaczymy oryginalnej obsady,  zwłaszcza że sama gra ma już bardzo filmowy charakter.


Ścieżka Śnieżki do porażki

Photo by Steven Beyer on Unsplash

Nie każdy rozgłos jest korzystny - Disney uczy się tego boleśnie przy okazji niedawnej premiery aktorskiej adaptacji "Królewny Śnieżki", która przy budżecie 270 milionów dolarów zarobiła w weekend otwarcia zaledwie 42,2 miliona.

"Śnieżka" była skazana na porażkę od samego początku - etap rozwoju projektu, okres zdjęciowy i późniejsza promocja były usiane wpadkami, a cała atmosfera wokół filmu była tak negatywna, że zniechęciła publiczność, zanim ta w ogóle miała szansę zobaczyć obraz. Magiczne zwierciadło Disneya powinno było to przewidzieć.


Niezależnie od stosunku do zalewu aktorskich remake'ów Disneya, rozwój "Królewny Śnieżki" rozpoczął się całkiem nieźle. Do głównej roli obsadzono debiutantkę Rachel Zegler, świeżo po zdobyciu Złotego Globu za występ w adaptacji "West Side Story" w reżyserii Stevena Spielberga. Mimo że dopiero wkraczała do branży, dosłownie wyciągnięta ze szkolnej ławki, by zagrać Marię u Spielberga, Zegler udowodniła, że posiada talent i głos pozwalający udźwignąć aktorską, musicalową wersję "Królewny Śnieżki".


Na Złą Królową wybrano Gal Gadot, co wydawało się interesującym posunięciem, bo Gadot zdaje się mieć doskonałą umiejętność wyciągnięcia z siebie czegoś wystarczająco lodowatego, żeby być doskonałym złoczyńcą. Oba te wybory okazały się jednak nietrafione, chociaż z różnych powodów. Ale zacznijmy od tego, że pierwsze kontrowersje wywołało - oczywiście - idiotyczne przekonanie, że białe postaci z bajek powinny być białe, bo przecież inny kolor skóry W BAJKACH jest niewiarygodny.

Mała Syrenka 2

Ponieważ Zegler jest Kolumbijką bez "skóry białej jak śnieg", aktorka natychmiast stała się celem rasistowskich trolli, którym nie podobało się jej obsadzenie w głównej roli. Niestety, stało się to powszechnym zjawiskiem, ilekroć postać, zazwyczaj przedstawiana w popkulturze jako biała, jest grana przez osobę kolorową. Jak pamiętamy obsadzenie Afroamerykanki Halle Bailey jako Ariel w aktorskiej wersji "Małej Syrenki" spotkało się z podobną rasistowską krytyką. Zegler niestety również musiała zmagać się z falą rasistowskich komentarzy, które trwały aż do weekendu otwarcia filmu. To negatywny rozgłos, którego ani Zegler, ani film nie prowokował, ale który stał się rzeczywistością z chwilą ogłoszenia obsady.


Niektórzy twierdzili, że ich krytyka nie miała podłoża rasistowskiego, a wynikała raczej z niezadowolenia, że Disney staje się "przebudzony" (woke), obsadzając Latynoskę jako Królewnę Śnieżkę, by pokazać swoją progresywność. Owszem, w działaniach Disneya jest coś performatywnego, ale internetowa reakcja na obsadę wykraczała daleko poza niezadowolenie fanów z "przebudzenia" studia. Wiele komentarzy było jednoznacznie i obraźliwie rasistowskich, a choć Disney publicznie poparł swoją decyzję obsadową, wydaje się, że nie zrobił wystarczająco dużo, by chronić Zegler przed tą burzą.

Kontrowersyjne wypowiedzi i polityka

Osobiste opinie Zegler również przyczyniły się do złej prasy, przynajmniej wśród internetowych trolli, którzy już wcześniej wzięli ją na cel wyłącznie ze względu na jej pochodzenie. Kiedy aktorka wyraziła, jak ta wersja Królewny Śnieżki będzie różnić się od animacji z 1937 roku, tylko dolała oliwy do ognia. W jednym z wywiadów nazwała animowany film "przestarzałym" i stwierdziła, że książę był przedstawiony jako "facet, który dosłownie prześladuje Śnieżkę". Rozwinęła tę myśl, mówiąc:

Mam na myśli tylko to, że nie jest już rok 1937 i napisaliśmy Królewnę Śnieżkę, która nie zostanie uratowana przez księcia i nie będzie marzyć o prawdziwej miłości.

Fani oryginalnego filmu i miłośnicy Disneya skrytykowali Zegler za te komentarze, oskarżając ją o umniejszanie znaczenia oryginalnego filmu, niemniej jednak, obiektywnie patrząc na całą sytuację, trudno się nie zgodzić z tym, że "stare" bajki mają na koncie wiele problematycznych przekazów. Nie ma też nic dziwnego w tym, że twórcy próbują na nowo odkrywać klasyki, unowocześniając ich przekaz. Zegler nie pomogło jednak też to, że wydaje się ona niezbyt miłą osobą. Jej złościlwe komentarze w sieci, czy filmiki, w których mówi, że wierzy, że ludzie będą się ustawiać w kolejkach tylko po to, żeby ją zobaczyć, na pewno nie przysporzyły jej sympatii.

Kontrowersje, nasiliły się jeszcze bardziej, gdy po zaprezentowaniu pierwszego zwiastuna filmu na D23 w 2024 roku, aktorka zamieściła w mediach społecznościowych podziękowania dla fanów, a następnie dodała osobny wpis o treści: "I zawsze pamiętajcie, wolna Palestyna." Wiele napisano już na ten temat, a niedawno ujawniono, że producent Marc Platt poleciał do Nowego Jorku, by porozmawiać z Zegler o tym poście. Osobiste przekonania polityczne zarówno Zegler, jak i Gadot (która jest Izraelką, a jej posty wspierające Izrael również przyciągnęły uwagę - ceremonia wręczenia gwiazdy w Alei Sław została nawet przerwana przez protestujących zwolenników Palestyny) wysunęły się na pierwszy plan, zanim film w ogóle trafił do kin.

Polityka zawsze jest problematyczna jeśli chodzi o publiczne wypowiedzi gwiazd i może mocno namieszać w projektach, których są częścią. Z drugiej strony narzekamy, że gwiazdy, mając taką tubę medialną, nie wykorzystują jej do próby uczynienia świata lepszym. Wypowiedzi Zegler zdecydowanie pokazują, że nowe pokolenie aktorów poważnie traktuje odpowiedzialność, jaka na nich spoczywa, jednak pytanie o właściwy czas i miejsce pozostaje - łączenie tak trudnego tematu z bajką dla dzieci nie wydaje się dobrym posunięciem.

Problemy podczas produkcji i postprodukcji

Film borykał się również z licznymi niepowodzeniami podczas zdjęć. Po wycieku zdjęcia, które miało przedstawiać nowych siedmiu krasnoludków, Peter Dinklage publicznie skrytykował Disneya, zmuszając studio do zmiany kierunku i przekształcenia postaci w bohaterów CGI. Film dotknęły także różne opóźnienia z powodu COVID-19, zmiany harmonogramu, by Zegler mogła wystąpić na 94. ceremonii wręczenia Oscarów (na którą początkowo nie została zaproszona, mimo udziału w nominowanym do Oscara "West Side Story"), a także pożar drzewa, który uszkodził plan zdjęciowy w Pinewood Studios. Wkrótce zaczęły pojawiać się doniesienia, że budżet wymyka się spod kontroli, a ostateczna kwota 270 milionów dolarów nie była planowanym kosztem produkcji. Ostatnie opóźnienie nastąpiło, gdy premierę filmu przesunięto o pełen rok, tłumacząc to strajkiem SAG-AFTRA.

Większość tych historii trafiła do opinii publicznej przed premierą filmu, jeszcze zanim doniesiono (tuż przed weekendem otwarcia), że Disney zorganizuje ograniczoną premierę, nie chcąc, by prasa wypytywała kogokolwiek o kontrowersje sprzed premiery.

Przedziwny miszmasz

Miło by było, gdyby po tym wszystkim okazało się, że film jest dobry, ale nawet nie wiadomo od czego zacząć. Gal Gadot może potrafi spojrzeć jak złoczyńca, ale to tyle. Jej gra jest albo nijaka, albo absurdalnie przerysowana, co czyni Gadotową Złą Królową najgorszą Złą Królową, jaką widzieliśmy na ekranie.


Postać Śnieżki nie rozwija się w żaden sposób, przez co kompletnie traci wiarygodność - widzimy bowiem królewnę, która od początku kwestionuje poczynania macochy i nie boi się jej postawić, a jednocześnie pokornie myje podłogi w stroju służącej i która kompletnie psuje napięcie w finałowej scenie robiąc właściwie to samo, co od początku doradzała królowej.

Dodajmy do tego przerażające CGI-owe krasnoludki, postacie bandytów, które mogły wnieść coś do filmu, ale ich sceny zostały pocięte, jak konfetti i więcej nieścisłości, niż zawierają wypowiedzi Elona Muska, a dostaniemy pełen obraz tego, jak wygląda film, który na IMDB ma obecnie ocenę 1.6/10.

Ile można?

Oprócz wszystkich kontrowersji, które prawdopodobnie nie pomogły filmowi, widzowie mają też już dość aktorskich remaków Disneya. Mimo że wiele z nich okazało się dochodowych, większość uznawana jest za bezduszne próby zarobku. Wyjątkiem może być "Lilo i Stich", którego zwiastun cieszy się rekordową liczbą wyświetleń, a sam film wzbudza ogromne zainteresowanie. Jednak zmęczenie kolejnymi przeróbkami jest widoczne nawet w wytwórni, Disney zawiesił bowiem produkcję aktorskiej wersji "Zaplątanych".

"Śnieżka" jest obecnie wyświetlana w kinach, ale lepiej pójść na spacer.


Privacy Preference Center