Kapitan Kirk powróci po 30 latach?

Photo by Wonderlane on Unsplash

William Shatner, na zawsze utożsamiany z rolą kapitana Jamesa T. Kirka, może dokonać najbardziej niesamowitego powrotu w historii franczyzy. Ponad 30 lat po swoim ostatnim występie w "Star Trek: Generations", 93-letni aktor rozważa powrót do kultowej serii.

Mimo swojego wieku, Shatner nie zwalnia tempa. Cztery lata temu kultowa gwiazda serii stworzonej przez Gene'a Roddenberry, po raz pierwszy postawiła stopę w "prawdziwym" kosmosie. Możliwe, że to przeżycie mogło mieć znacznie większy wpływ na aktora, niż widać na video nagranym po lądowaniu.

 

Wszystko wskazuje bowiem na to, że aktor jest zdecydowany kontynuować swoją przygodę z serią, ponownie wcielając się w rolę kapitana Kirka. W pełni świadomy ewolucji, jaką przeszła seria, Shatner, podczas występu na Fan Expo Vancouver w piątek, 21 lutego, w ramach panelu "Execute! Panel z Williamem Shatnerem", zasugerował, że legendarny powrót jest bliżej niż kiedykolwiek.

Wielokrotnie proszono mnie, abym wrócił jako Kirk. I czułem że to musi to być serial. Byłem pod takim wrażeniem scenarzysty, który się do mnie niedawno  zwrócił, że powiedziałem mu, że porozmawiamy, jak skończę w Vancouver. Czekam więc na propozycję, aby zrobić z tego serial; powinna ona pojawić się w poniedziałek lub wtorek.

Od początków do legendy

Gdy oryginalny Star Trek zadebiutował w 1966 roku, kreacja Shatnera jako charyzmatycznego kapitana Kirka rozpaliła wyobraźnię widzów. Franczyza, będąca jedną z najdłużej funkcjonujących w historii telewizji, doświadczyła wielu wzlotów i upadków, jednak powrót Kirka w nowym projekcie z pewnością wzbudziłby ogromne zainteresowanie wśród wieloletnich fanów.

Obecnie Star Trek przeżywa prawdziwy renesans za sprawą seriali streamingowych takich jak Discovery, Picard czy Strange New Worlds. Powrót Shatnera do serii wywołałby niewątpliwie falę nostalgii wśród fanów. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to pierwsza zapowiedź potencjalnego powrotu aktora - wcześniejsze plany nie doczekały się realizacji.

Nie da się jednak ukryć, że Hollywood doskonale zdaje sobie sprawę z miłości fanów do legendarnego kapitana Floty Gwiezdnej. W listopadzie fani otrzymali nieoczekiwane domknięcie historii Kirka i pana Spocka (Leonard Nimoy) za sprawą krótkometrażowego filmu upamiętniającego 30. rocznicę Star Trek Generations. W 10-minutowej produkcji zatytułowanej "765874 - Unification" Kirk przemierza Nexus i dzięki technologii CGI spotyka się ze Spockiem.

Ewentualny powrót do kanonu musiałby rozgrywać się w alternatywnej linii czasowej lub przed wydarzeniami z Generations, w którym Kirk poniósł śmierć. Nie byłoby to problemem - Star Trek to w końcu serial na wskroś science-fiction, często widzieliśmy w nim motywy podróży w czasie - również w najnowszych produkcjach, czego przykładem jest choćby seria Patricka Stewarta - Picard. Niezależnie od przyjętej formy, powrót Kirka z pewnością przykułby uwagę fanów i być może pozwolił odwrócić uwagę od przedłużającego się oczekiwania na czwarty film w linii czasowej Kelvina.


Miliard dolarów za Bonda

Photo by The Nix Company on Unsplash

Amazon MGM Studios ogłosił wczoraj przełomową decyzję o przejęciu kontroli nad franczyzą Jamesa Bonda od dotychczasowych producentów - Barbary Broccoli i Michaela G. Wilsona.

Według doniesień serwisu Deadline, gigant streamingowy zapłacił za ten przywilej astronomiczną kwotę miliarda dolarów. To kolejny krok po tym, jak w marcu 2022 roku Amazon przejął całe studio MGM za około 8,5 miliarda dolarów, choć według branżowych ekspertów rzeczywista wartość studia wynosiła około 4 miliardów.

Koniec pewnej epoki

Przez lata Broccoli i Wilson sprawowali ścisłą kontrolę kreatywną nad serią, kontynuując rodzinną tradycję. Ich restrykcyjne podejście do franczyzy skutecznie blokowało próby zaangażowania tak uznanych reżyserów jak Christopher Nolan czy Quentin Tarantino. Teraz, po zakończeniu ery Daniela Craiga, Amazon planuje znacząco rozszerzyć uniwersum Bonda, wzorując się na sukcesie Marvela, DC i Gwiezdnych Wojen.

Fani już spekulują na temat kierunku, w jakim podąży seria pod nowym kierownictwem. Amazon MGM Studios prawdopodobnie będzie dążyć do corocznych premier związanych z uniwersum Bonda - na przemian głównych filmów i projektów pobocznych. W planach mogą znaleźć się również seriale telewizyjne dla Prime Video, skupiające się na postaciach z MI6, takich jak M czy Q.

Nie jest to pierwsza próba rozszerzenia uniwersum Bonda. Po sukcesie "Die Another Day" w 2002 roku, ostatnim filmie z Pierce'em Brosnanem, studio było bliskie realizacji spin-offu z Halle Berry w roli Jinx. Scenariusz mieli napisać wieloletni scenarzyści serii, Neal Purvis i Robert Wade, a reżyserią miał zająć się Stephen Frears. Projekt został jednak wstrzymany przez Broccoli i Wilsona z powodu różnic kreatywnych.

Wyzwania dla nowych właścicieli

Aby skutecznie rozwinąć kinowe uniwersum Jamesa Bonda, Amazon MGM Studios będzie potrzebować odpowiednika Kevina Feige'a czy Kathleen Kennedy - osoby z doświadczeniem i wizją, zdolnej pokierować tak rozległym przedsięwzięciem. Kluczowym zadaniem będzie też znalezienie nowego odtwórcy roli Bonda, który mógłby wcielać się w tę postać przez co najmniej dekadę.

Eksperci branżowi zalecają jednak ostrożność w ekspansji franczyzy. Nadmierne nasycenie rynku filmami, spin-offami, serialami, komiksami i produkcjami animowanymi może prowadzić do znużenia Bondem wśród widzów - tak samo jak stało się to chociażby z "Gwizdnymi Wojnami" po tym, jak Disney zapragnął wycisnąć z franczyzy wszystkie pieniędze świata. Dotychczas nowe filmy o Bondzie pojawiały się co 2-3 lata i każdy stanowił wyjątkowe wydarzenie, szczególnie od kiedy premiery przeniesiono na sezon jesienny.

Historia legendy

James Bond, znany jako agent 007, narodził się w wyobraźni Iana Fleminga w 1953 roku. Autor stworzył dwanaście powieści i dwa zbiory opowiadań o brytyjskim agencie. Po śmierci Fleminga w 1964 roku, serię kontynuowali uznani pisarze, w tym Kingsley Amis, John Gardner i Sebastian Faulks. Powstały również spin-offy literackie, jak seria o młodym Bondzie autorstwa Charliego Higsona czy powieści Kate Westbrook o Moneypenny.

Filmowa historia Bonda rozpoczęła się w 1962 roku filmem "Dr. No" z Seanem Connerym. Seria Eon Productions obejmuje już 25 filmów i jest drugą najbardziej dochodową franczyzą filmową w historii. Poza główną serią powstały też dwie niezależne produkcje: parodia "Casino Royale" z 1967 roku i remake "Thunderball" - "Never Say Never Again" z 1983 roku. Filmy o Bondzie słyną z charakterystycznej muzyki, nominowanych do Oscarów piosenek przewodnich oraz kultowych elementów, takich jak samochody, broń i gadżety dostarczane przez oddział Q.



Bezos, Bezos, Ty ejaju

Photo by Simone Daino on Unsplash

Po co czytać przed publikacją to, co wygenerowało AI, jak można nie czytać.

"Dog Day Afternoon", nagrodzony Oscarem klasyk z Alem Pacino, zajmuje szczególne miejsce w historii kina amerykańskiego. Film został doceniony nie tylko przez widzów i krytyków, ale także przez Bibliotekę Kongresu, która w 2009 roku uznała go za dzieło o wyjątkowym "znaczeniu kulturowym, historycznym i estetycznym", wpisując go do Narodowego Rejestru Filmowego. Jednak niedawno ta ceniona produkcja stała się przedmiotem kontrowersji za sprawą platformy Prime Video.

Oh damn Prime actually published their failed chatgpt prompt in the description

[image or embed]

— Ockeroid (@ockeroid.bsky.social) February 18, 2025 at 7:39 AM

Użytkownicy serwisu zauważyli, że w opisie filmu zamieszczono streszczenie wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Dowód? Niezwykle lakoniczny opis zakończony osobliwym komunikatem:

Mężczyzna bierze zakładników w banku w Brooklynie. Niestety nie mam wystarczających informacji, aby dalej podsumować w ramach podanych wytycznych.

To niefortunne wydarzenie nie jest pierwszym sygnałem wskazującym na wykorzystywanie AI przez Amazon w swoich usługach streamingowych. Firma wcześniej zapowiedziała wprowadzenie automatycznie generowanych streszczeń całych sezonów seriali, które miałyby pomóc widzom nadrobić zaległości bez oglądania wszystkich odcinków, co już samo w sobie było absurdalne.

Społeczne znaczenie filmu

"Dog Day Afternoon", wyreżyserowany przez Sidneya Lumeta, opiera się na autentycznych wydarzeniach opisanych w magazynie Life w 1972 roku. Film przedstawia historię napadu dokonanego przez Johna Wojtowicza i Salvatora Naturile. Na ekranie wcielili się w nich odpowiednio Al Pacino jako Sonny Wortzik i John Cazale jako Sal Naturile. Produkcja otrzymała sześć nominacji do Oscara, z których jedną - za najlepszy scenariusz oryginalny - przekuto na statuetkę dla Franka Piersona.

Szczególnie istotnym aspektem filmu jest wątek dotyczący motywacji głównego bohatera. Sonny decyduje się na napad, by sfinansować operację zmiany płci swojego partnera, Leona Shermera (w tej roli nominowany do Oscara Chris Sarandon). Postać ta została oparta na prawdziwej historii Elizabeth Eden, kobiety transpłciowej związanej z Wojtowiczem.

(Kolejne) kontrowersje wokół AI

Niepełne streszczenie wygenerowane przez AI, które zostało już usunięte z platformy, wywołało dyskusję o możliwych ograniczeniach systemów sztucznej inteligencji w rozpoznawaniu i opisywaniu tematyki związanej z osobami transpłciowymi. Jak zauważył jeden z użytkowników platformy Bluesky:

Biorąc pod uwagę temat filmu, nie chcę czuć się zmuszonym do założenia, że 'wytyczne' uniemożliwiające lepszy opis mogą brzmieć 'nie wspominaj o osobach transseksualnych'.

Komentujący spekulowali, że może Istnieje alternatywna interpretacja sytuacji - być może niekompletny opis miał służyć zachowaniu elementu zaskoczenia dla nowych widzów, podobnie jak w przypadku oryginalnej kampanii marketingowej filmu. Jednak takie podejście pokazuje, że zbyt wiele wiary pokładamy w inteligencję sztucznej inteligencji, zakładając, że ma ona jakieś ukryte motywy, zahaczające wręcz o myślenie. Pamiętajmy, że termin "halucynacje AI" został ukuty wyłącznie po to, żeby nie mówić wprost, że AI nieustannie popełnia błędy. W końcu komuś, kto ciągle się myli, trudno byłoby przekazywać miliardy dolarów i zwalniać z jego powodu rzesze pracowników, którzy nie "halucynują" co 5 minut.


Constantine 2 zasłuży na kategorię R - zapowiada reżyser

Photo by Oliver Sharp on Unsplash

Miłośnicy Constantine'a mogą spać spokojnie - reżyser filmu, Francis Lawrence, podzielił się obiecującymi informacjami o kontynuacji tytułu.

Dzisiaj minęło dokładnie 20 lat od kinowej premiery pierwszej części. Film, bazujący na serii komiksów Hellraiser wydawnictwa Vertigo, przedstawił Keanu Reevesa jako Johna Constantine'a - kultowego już dziś specjalistę od magii okultystycznej w uniwersum DC Comics. Choć produkcja osiągnęła umiarkowany sukces kasowy, z czasem zgromadziła oddane grono fanów. Po latach spekulacji, we wrześniu 2022 r. oficjalnie ogłoszono powstanie Constantine 2.

Reżyser zdradza więcej szczegółów

W wywiadzie dla Entertainment Weekly Francis Lawrence zdradził, że prace nad filmem są w toku.

Właśnie zaczęliśmy gromadzić pomysły. Powiem, że jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek kontynuacji Constantine i jest pomysł, który Keanu, Akiva i ja wszyscy naprawdę kochamy, i który jest teraz aktywnie rozwijany — powiedział Lawrence.

Pierwszy film, początkowo planowany z kategorią PG-13, ostatecznie otrzymał kategorię R. Tym razem twórcy od początku celują w bardziej dojrzałą widownię.

Szczerze mówiąc, wyszliśmy z pierwszego [filmu] kochając proces i nie kochając faktu, że dostaliśmy kategorię R. Teraz doszliśmy do wniosku, że i tak dostaniemy R, więc to zaakceptujmy i zróbmy coś, co naprawdę na nią zasługuje.

Przeszkody w realizacji

Zapytany o powody wieloletnich opóźnień, Lawrence wyjaśnił złożoność sytuacji:

Strajki miały niewielki wpływ na opóźnienia... Problemem były liczne zmiany władz w Warner Bros., w DC i przerzucanie postaci DC z osoby na osobę. Największą przeszkodą w ciągu ostatnich 20 lat było to, kto ma prawa do tych postaci Vertigo lub „DC Dark". Przez to zawsze byliśmy stopowani, ale w końcu - myślę, że to się stało tuż przed strajkami - stworzyliśmy koncepcję, na którą wszyscy się zgodzili i dostaliśmy zielone światło.

Harmonogram i obsada

Mimo rozpoczęcia prac nad Constantine 2, widzowie muszą uzbroić się w cierpliwość. Lawrence potwierdził, że najpierw zrealizuje Igrzyska śmierci: Wschód żniw, którego premierę zaplanowano na 20 listopada 2026 r. Na razie szczegóły fabuły sequela pozostają tajemnicą, a jedynym potwierdzonym członkiem obsady jest Keanu Reeves, który wielokrotnie apelował do Warner Bros. o kontynuację.

Pierwszy Constantine trafił do kin w szczególnym momencie dla filmowych adaptacji DC. Mimo mrocznego charakteru, został przyćmiony przez premierę Batmana. W amerykańskich kinach film zarobił 75 milionów dolarów, co przy budżecie 100 milionów mogło wydawać się porażką. Jednak łączne wpływy na poziomie 230 milionów dolarów oraz świetna sprzedaż DVD udowodniły, że film znalazł swoją widownię, a interpretacja głównej roli przez Reevesa spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem.

Droga do realizacji

Film z 2005 roku pozwolił szerokiej publiczności poznać postać Johna Constantine'a, który stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów DC Comics. Warner Bros. rozważało początkowo stworzenie serialu dla platformy Max, nad którym miał pracować J.J. Abrams w ramach DCEU. Ostatecznie studio postawiło jednak na pełnometrażową kontynuację, chcąc wykorzystać rosnącą popularność Keanu Reevesa. Choć projekt Constantine 2 ogłoszono na miesiąc przed objęciem sterów DC Studios przez Jamesa Gunna i Petera Safrana, sequel przetrwał zmiany, otrzymując status produkcji Elseworlds. To, co w 2005 roku wydawało się nieosiągalnym marzeniem fanów, jest teraz coraz bliższe realizacji.


"Małpa" trafi do kościołów?

Screenshot z oficjalnego zwiastuna "The Monkey"

Uprawnione instytucje religijne mogą złożyć wniosek o wyświetlanie najnowszego filmu opartego na prozie Stephena Kinga.

Zgodnie z najnowszym komunikatem prasowym „Po raz pierwszy w historii NEON przekazuje dzieło Osgooda Perkinsa The Monkey wszystkim dzieciom bożym, umożliwiając jego wyświetlanie w kościołach w całym kraju równolegle z kinami". To nie żart – uprawnione instytucje religijne mogą składać wnioski za pośrednictwem strony internetowej God's Bowling Strikes Tonight. Na premierze filmu Perkins wyjaśnił, że wybrał taką nazwę, bo usłyszał, że w przypadku jednoczesnej śmierci wielu osób mówi się „dziś wieczorem boskie kręgle uderzają".

Nagłówek strony internetowej głosi: „Podziel się darem The Monkey ze swoją kongregacją". Poniżej widnieje cytat z Biblii, z Księgi Objawienia 6:8:

A oto koń blady, a który siedział na nim, imię jemu Śmierć, a piekło szło za nim, i dana mu jest moc nad czterema częściami ziemi, zabijać mieczem, głodem i śmiercią, i przez bestyje ziemskie.

Następnie zamieszczono przesłanie:

Po raz pierwszy od stworzenia wielkiej ziemi Bożej, film pełnometrażowy jest dostępny do wyświetlania w kościołach równocześnie z multipleksami w całej Ameryce. Chwała Panu za ten dar od Bogów Filmowych; i Osgoodowi Perkinsowi za napełnienie naszych serc tym darem na zielonej ziemi Bożej. Zjednoczcie swoją kongregację i podzielcie się tym świętym darem życia; wyświetlcie The Monkey i kliknijcie poniżej.

Po kliknięciu przycisku składania wniosku pojawiają się trzy pytania. Pierwsze brzmi:

Dlaczego wasza kongregacja powinna dostąpić błogosławieństwa oglądania daru The Monkey?

Drugie dotyczy tego, czy zbawienie pochodzi z wiary, czy z filmu. Trzecie pyta:

Jaki jest największy ze wszystkich grzechów?

Na to pytanie dostępna jest tylko jedna odpowiedź: „Korzystanie z telefonu w kinie".

Formularz nie wymaga jednak podania żadnych danych kontaktowych. Prawdopodobne jest więc, że - jeśli już - NEON zorganizuje pokazy w wybranych kościołach i katedrach.

Marketingowi weterani

NEON zasłynęło z nietypowych i często błyskotliwych kampanii marketingowych, czego przykładem było stopniowe wprowadzanie na rynek Longlegs, poprzedniego filmu studia autorstwa Oza Perkinsa. The Monkey nie jest wyjątkiem, czego dowodzi ta najnowsza akcja. Co więcej, zwiastun The Monkey stał się najczęściej oglądanym trailerem niezależnego horroru w historii. Komunikat prasowy informuje:

Rekordowa premiera zwiastuna ugruntowała pozycję The Monkey jako tegorocznego horroru, którego nie można przegapić. W ciągu tygodnia od premiery pełnometrażowy zwiastun nadchodzącego horroru Perkinsa osiągnął status najczęściej oglądanego zwiastuna niezależnego horroru w historii. Wyczekiwana adaptacja opowiadania Stephena Kinga zgromadziła ponad 43 miliony wyświetleń na świecie w pierwszej dobie od publikacji. W ciągu trzech dni liczba ta przekroczyła 100 milionów, osiągając dotychczas 109 milionów wyświetleń na wszystkich platformach.

 

The Monkey to drugi - po sukcesie kasowym Longlegs - film Perkinsa dystrybuowany przez NEON. Studio ponownie połączy siły ze scenarzystą/reżyserem przy wydaniu jego kolejnego projektu Keeper w październiku 2025 r. The Monkey trafi do kin (i kościołów) 21 lutego 2025 r.

W obsadzie znaleźli się Theo James, Tatiana Maslany, Christian Convery, Colin O'Brien, Rohan Campbell, Sarah Levy i Elijah Wood. Za produkcję odpowiadają: James Wan (Obecność, Piła) i Michael Clear z Atomic Monster, Dave Caplan (Babylon) z C2 Motion Picture Group, Brian Kavanaugh-Jones (Naznaczony) z Range Select oraz Chris Ferguson (Longlegs, Laleczka Chucky) z Odd Fellows. Film sfinansowało C2.


AI przekracza granice, Scarlett Johansson protestuje

Photo by Liam Edwards on Unsplash

Nie, nie ma czegoś takiego, jak deepfake w dobrej sprawie.

Nawet szczytny cel nie usprawiedliwia nadużywania sztucznej inteligencji - to główne przesłanie oświadczenia Scarlett Johansson w sprawie kontrowersyjnego deepfake'a. Aktorka zdecydowanie sprzeciwia się wykorzystaniu jej wizerunku w wideo potępiającym antysemickie wypowiedzi Kanye Westa.

Kontrowersyjne wideo i reakcja Johansson

W ostatnich dniach w internecie pojawiło się wideo stworzone przy pomocy AI, przedstawiające znanych żydowskich celebrytów, w tym Scarlett Johansson, Stevena Spielberga i Davida Schwimmera. W nagraniu wszyscy noszą białe koszulki z prowokacyjnym symbolem - Gwiazdą Dawida wpisaną w dłoń pokazującą środkowy palec, umieszczoną pod nazwiskiem Kanye'go.

Jestem Żydówką, która nie toleruje antysemityzmu ani mowy nienawiści w żadnej formie. Ale jednocześnie stanowczo wierzę, że potencjał mowy nienawiści zwielokrotniony przez AI stanowi znacznie większe zagrożenie niż pojedyncza osoba, która bierze za nią odpowiedzialność - oświadczyła Johansson za pośrednictwem magazynu Variety.

Kontekst

Wideo pojawiło się w odpowiedzi na najnowszy antysemicki wpis Westa na platformie X oraz jego kontrowersyjną reklamę podczas Super Bowl, promującą stronę sprzedającą koszulki ze swastykami. Materiał kończy się hasłami "Dość znaczy dość" oraz "Dołącz do walki z antysemityzmem".

Mimo że nagranie wygląda dość realistycznie, uważni obserwatorzy zauważają jego sztuczność. Co więcej, pojawienie się w nim kontrowersyjnych postaci, takich jak Woody Allen, dodatkowo podważa wiarygodność przekazu.

To nie pierwszy raz, kiedy Scarlett Johansson występuje przeciwko nadużyciom sztucznej inteligencji:

Niestety, stałam się bardzo publiczną ofiarą AI, ale prawda jest taka, że zagrożenie dotyczy nas wszystkich - podkreśla aktorka.

W 2023 roku aktorka podjęła kroki prawne przeciwko aplikacji AI, która bezprawnie wykorzystała jej wizerunek w reklamie. Rok później musiała interweniować, gdy OpenAI użyło jej głosu z filmu "Ona" (2013) w chatbocie GPT-4, mimo wcześniejszej odmowy aktorki.

Apel o regulacje prawne

Johansson wykorzystuje swoją pozycję do nagłośnienia problemu:

Nadchodzi gigantyczna fala związana z AI, na którą kilka postępowych krajów, nie licząc Stanów Zjednoczonych, odpowiedziało w odpowiedzialny sposób. Przerażające jest to, że rząd USA jest sparaliżowany, jeśli chodzi o uchwalanie przepisów chroniących wszystkich obywateli przed nadchodzącymi zagrożeniami ze strony AI.

Aktorka kończy swoje oświadczenie pilnym apelem do władz USA o priorytetowe potraktowanie legislacji ograniczającej wykorzystanie AI, podkreślając, że jest to kwestia ponadpartyjna, mająca ogromny wpływ na przyszłość całej ludzkości. Biorąc jednak pod uwagę, że ten, którego imienia nie wolno wymawiać, a który kontroluje obie ręce prezydenta Trumpa, dumnie rozwija swoje X-owe AI, nie spodziewamy się, żeby pojawiły się jakiekolwiek regulacje mogące ograniczyć Muska (ups).


Kobieca epopeja w najnowszym filmie mistrza włoskiego kina

Najnowsza produkcja studia A24 zabiera widzów w podróż do słonecznej Italii. W centrum uwagi znajduje się Neapol, gdzie rozgrywa się najnowsze dzieło laureata Oscara Paolo Sorrentino ("Wielkie piękno").

Film "Parthenope" z wschodzącą gwiazdą włoskiego kina, Celeste Dalla Porta, to znacznie więcej niż tylko biograficzna opowieść o tytułowej bohaterce.

Czas jako główny bohater

W rozmowie z MovieWeb, przy pomocy tłumaczki Lilii Pino Blouin, Sorrentino zdradza główny motyw filmu:

Najważniejszym tematem w filmie jest upływ czasu i nasz stosunek do jego przemijania, to jak pewne rzeczy pozostają w naszej pamięci, podczas gdy inne po prostu znikają. To, co pozostaje w naszej pamięci, nabiera wymiaru sacrum - staje się dla nas niezwykle istotne.

Kobieca epopeja na miarę czasów

"Parthenope" to kolejny oryginalny scenariusz włoskiego autora. O genezie swojego dzieła Sorrentino mówi:

Historia wyrasta z mojej obsesji na punkcie przemijania czasu. Chciałem w pełni zrozumieć, jak ten temat może wpłynąć na konkretną postać. Myślałem o kobiecej bohaterce, ponieważ nadawało to opowieści wymiar epicki. W dzisiejszych czasach, tworząc epicką opowieść, powinno się mieć kobiecą protagonistkę, ponieważ żyjemy w epoce, w której działania kobiet nabrały epickiego wymiaru. Chciałem opowiedzieć historię kobiety od jej narodzin, przez dorosłość, aż po starość - chciałem objąć całe jej życie.

Neapol w roli głównej

Film oferuje oszałamiające sekwencje i obrazy na tle rodzinnego miasta reżysera. Zapytany o najlepszy sposób na poznanie Neapolu, Sorrentino odpowiada:

W przypadku Neapolu, jak i każdego innego miasta, najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, to spacerować bez celu, bez konsultowania przewodników, nie wiedząc dokładnie, gdzie ten spacer się skończy. Myślę, że to najlepszy sposób, by naprawdę poznać jakiekolwiek miejsce.

Paolo Sorrentino - mistrz włoskiego kina

Paolo Sorrentino to jeden z najwybitniejszych współczesnych reżyserów włoskich. Jego międzynarodową sławę ugruntował film "Wielkie piękno" (2013), który przyniósł mu Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny. W swojej twórczości często porusza tematy przemijania, władzy i dekadencji, łącząc wizualny przepych z głęboką refleksją nad kondycją człowieka. Jego charakterystyczny styl wizualny i umiejętność tworzenia niezapomnianych postaci uczyniły go jednym z najważniejszych autorów europejskiego kina.

A24 - niezależne studio z wizją

Studio A24, założone w 2012 roku, zrewolucjonizowało amerykańskie kino niezależne. Znane z produkcji ambitnych i oryginalnych filmów, studio zdobyło uznanie zarówno krytyków, jak i widzów. W swoim portfolio ma takie tytuły jak "Moonlight", "Lady Bird" czy "Everything Everywhere All at Once". Współpraca z Sorrentino przy "Parthenope" potwierdza międzynarodowe ambicje studia i jego nieustające zaangażowanie w produkcję wartościowego artystycznie kina.

Film "Parthenope" miał premierę kinową 7 lutego 2025 roku.


Zombie Mall: kultowy horror vs korporacyjna rzeczywistość

Kadr z filmu "Świt żywych trupów" (1978)

Kultowe Monroeville Mall w Pensylwanii, uwiecznione w legendarnym filmie George'a A. Romero "Świt żywych trupów", zostało oficjalnie zakupione przez sieć Walmart i  fani nie są zadowoleni z nadchodzącej profanacji tego miejsca.

Zgodnie z informacjami portalu Bloody Disgusting, Walmart nabył słynne centrum handlowe w transakcji wartej 34 miliony dolarów. Szczególnie dotkliwy jest fakt, że do przejęcia doszło 4 lutego — w dniu urodzin Romero.

Zamierzamy na nowo wyobrazić sobie Monroeville Mall jako centrum handlowo-komercyjne — głosi oficjalne oświadczenie Walmart.

 

 

Wspólnie z Cypress Equities sieć planuje wykorzystać przestrzeń na różnorodne cele publiczne, w tym sklepy detaliczne, restauracje, obiekty rozrywkowe i obiekty hotelarskie. Chris Maguire, dyrektor wykonawczy Cypress, zapowiedział dokładne przebadanie lokalnej społeczności, potwierdzając obawy wielu fanów Romero:

Przeprowadzimy kompleksową analizę demograficzną i psychograficzną, aby zrozumieć, kto mieszka w okolicy, a następnie dopasować to do bazy danych handlowych i zidentyfikować potencjalne luki rynkowe.

Historia kultowego miejsca

Monroeville Mall, otwarty w 1969 roku jako typowe centrum handlowe, zyskał ogólnokrajową sławę, gdy Romero wykorzystał jego przestrzeń do nakręcenia filmu "Świt żywych trupów" w 1978 roku. Od tamtej pory stało się popularną lokalizacją turystyczną dla fanów horroru z całego kraju.

Wewnątrz budynku znajduje się Muzeum Żywych Trupów oraz popiersie Romero. W 2008 roku Kevin Smith dodatkowo uhonorował Romero, używając tego centrum handlowego jako planu zdjęciowego do komedii "Zack i Miri kręcą porno". Corocznie organizowany jest w nim również Weekend Żywych Trupów, który w tym roku odbędzie się w dniach 6-8 czerwca — mimo przejęcia przez Walmart.

Sprzeciw fanów horroru

Jako pomnik niesamowitego dziedzictwa Romero, Monroeville Mall reprezentuje dekady historii, kultury i sztuki. Niemal nikt nie jest zadowolony ze sprzedaży tego kultowego miejsca.

Ludzie w okolicy są nieprawdopodobnie wściekli — mówi jeden z fanów.

Niektóre rzeczy powinny pozostać nietknięte — dodaje inny.

Krytycy nie szczędzą ironicznych komentarzy dotyczących przekształcenia miejsca, które w oryginale stanowiło krytykę konsumpcjonizmu:

George z pewnością by się śmiał, widząc, że Walmart kupił jego dawne terytorium. Oto prawdziwy szczyt komercjalizmu.

Głos rodziny Romero

Suzanne Romero, wdowa po reżyserze, nie potępia sprzedaży, ale wyraża nadzieję na uhonorowanie spuścizny męża w nowej wizji centrum handlowego:

Oczywiste jest, że przy przekształceniu miejsce się zmieni. Mam nadzieję, że w jakiś sposób uhonoruje przeszłość. Miasta muszą zachować historię, a to jest jej częścią.


Od krainy Oz do świata Dr. Seussa - Jon M. Chu z nowym projektem

Photo by Taylor Heery on Unsplash

Mimo że nie otrzymał nominacji do Oscara w kategorii Najlepszy Reżyser, Jon M. Chu może świętować - jego "Wicked" zdobył dziesięć nominacji do Akademii Filmowej. Podczas gdy sequel "Wicked: For Good" ma trafić do kin w listopadzie 2025 roku, Chu już planuje kolejny projekt.

Reżyser przesiądzie się ze świata Franka L. Bauma ("Czarnoksiężnik z Krainy Oz") do "The Wubbulous World of Dr. Seuss", realizując "Oh, the Places You'll Go". Fani będą musieli jednak uzbroić się w cierpliwość - animowany musical nie pojawi się w kinach przed 2028 rokiem.

Szczegóły produkcji

Jak donosi "Variety", Warner Bros. wyznaczył datę premiery animacji "Oh, the Places You'll Go" na 17 marca 2028 roku. Chu będzie współreżyserować film z Jill Culton, która ma na swoim koncie "Sezon na misia" (2006) i "O Yeti!" (2019). Za produkcję odpowiada J.J. Abrams i jego firma produkcyjna Bad Robot w ramach umowy first-look z Warner Bros.

Do projektu dołączyli także laureaci Oscara Benj Pasek i Justin Paul, autorzy piosenek do "La La Land", którzy napisali również utwory do "Król rozrywki" i "Drogi Evanie Hansenie". Będą oni odpowiedzialni za stworzenie oryginalnych piosenek do animowanego musicalu.

Historia książki

"Oh, the Places You'll Go" była ostatnią książką napisaną za życia przez Theodora Geisela, znanego lepiej jako Dr. Seuss. Została opublikowana w styczniu 1990 roku, rok przed jego śmiercią. Opowieść, napisana w drugiej osobie, eksploruje podróż przez życie, jego wyzwania i radości, pozostawiając otwarte zakończenie dotyczące tego, jakie wielkie przygody czekają na nas w przyszłości.

Książka od momentu publikacji odnosi sukcesy zarówno krytyczne, jak i komercyjne. Jest często wręczana jako prezent dla uczniów i studentów z okazji ukończenia szkoły - od przedszkola po studia. Próby stworzenia filmu fabularnego rozpoczęły się krótko po publikacji książki, ale projekt pozostawał w rozwojowym limbo przez lata, aż do 2021 roku, kiedy Chu został wybrany na reżysera.

Plany Warner Bros.

"Oh, the Places You'll Go" to drugi film animowany Warner Bros. zaplanowany na 2028 rok, obok animacji DCU "Dynamic Duo", która skupi się na historii Dicka Graysona i Jasona Todda zostających Robinem. Choć rok 2028 wydaje się odległy, taki harmonogram wynika z długiego procesu tworzenia filmu animowanego, który zazwyczaj trwa od trzech do czterech lat.

Mimo że do 2028 roku pozostały trzy lata i studia dopiero zaczynają planować premiery na 2027 rok, inne filmy również rezerwują już daty premier z dużym wyprzedzeniem. Marvel Studios zabezpieczyło już daty 18 lutego, 5 maja i 10 listopada 2028 roku dla niezatytułowanych jeszcze projektów, prawdopodobnie związanych z nowymi "X-Men".

Współpraca z Seuss Enterprises

W 2018 roku Warner Animation Group ogłosiło kreatywne partnerstwo z Seuss Enterprises, które zaowocowało niedocenianym serialem animowanym Netflixa "Green Eggs and Ham", emitowanym w latach 2019-2022. Przed premierą "Oh, the Places You'll Go", Warner Bros. Animation wypuści "Kota w kapeluszu" z Billem Haderem w roli tytułowej - premiera zaplanowana jest na 6 marca 2026 roku.

Ostatnim filmem bazującym na książce Dr. Seussa był "Grinch" studia Universal Pictures i Illumination Entertainment z 2018 roku. Chociaż adaptowanie twórczości Dr. Seussa często stanowiło wyzwanie dla filmowców, Chu jest niewątpliwie na fali wznoszącej po sukcesie "Wicked". Zebrał imponujący zespół kreatywnych twórców, by przenieść tę historię na wielki ekran.


"Nosferatu" - bezkompromisowa wizja i finansowy triumf

"Nosferatu", wybitna współczesna adaptacja klasycznego filmu F.W. Murnau z 1922 roku w reżyserii Roberta Eggersa, osiągnął znaczący sukces w 2024 roku. Film, który miał premierę w Boże Narodzenie, zarobił ponad 135 milionów dolarów, wyprzedzając znaczące premiery takie jak "Longlegs" czy "The Substance".

Tym samym stał się najbardziej dochodowym horrorem roku, który nie był prequelem ani sequelem. Choć wciąż jest to remake, trudno mówić o braku oryginalności - mówimy tu przecież o przeróbce stuletniego filmu (nie licząc wersji Wernera Herzoga z 1979 roku).

Historia i dziedzictwo

"Nosferatu" z 1922 roku, będący luźną adaptacją klasycznego "Draculi" Brama Stokera (przerobionym wówczas z powodów prawnych), od dawna uznawany jest za jeden z najwybitniejszych horrorów wszech czasów. Remake z 2024 roku był projektem pasji dla Eggersa, którego pomysł na nową adaptację kiełkował w jego umyśle od czasu, gdy zaczął kręcić hollywoodzkie filmy, takie jak "Czarownica". "Nosferatu" jest jego jedynym podejściem do istniejącego IP, co nie oznacza, że jest mniej oryginalny. W momencie pisania tego tekstu film utrzymuje 85% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i posiada etykietę Certified Fresh, która rzadko jest przyznawana horrorom.

Metodologia i podejście do historycznej dokładności

Robert Eggers wyjaśniał swoje podejście w rozmowie z MovieWeb:

Każdy pojedynczy element jest głęboko zbadany i przemyślany. Mocno pracuję nad tym, by być jak najbardziej zgodnym z historią.

Jego metoda działania zawsze opierała się na badaniach, dokładności i specyfice w budowaniu świata przedstawionego. Wiedział, że jego "Nosferatu" i hrabia Orlok muszą być wierni historycznemu folklorowi.

Wampiry z wczesnego folkloru bałkańskiego i słowiańskiego były chodzącymi, gnijącymi zwłokami, wizualnie bardziej podobnymi do filmowych zombie niż do przystojnego, eleganckiego, bladego Roberta Pattinsona.

- powiedział Eggers i nie da się ukryć, że wizja gnijących zwłok mocno kierowała reżyserem. Orlok w "Nosferatu" jest bowiem absolutnie odrażającą, wydającą się być zaledwie o krok od rozsypania się, kreaturą. Warto też zaznaczyć, że bohater Eggersa, charakterologicznie, nie otrzymał ani krzty człowieczeństwa, spełniając obietnicę reżysera, który na wiele miesięcy przed premierą filmu oznajmił, że przyszedł czas na powrót do prawdziwie przerażających wampirów. Przy okazji nie można zapomnieć o postaci Herr Knocka - odpowiednika Renfielda - który na wzór "Martwego zła", czy japońskiego podejścia do życia pozagrobowego pokazuje, że bycie raz dotkniętym przez zło, pozostawia na Tobie niewymazywalne piętno. Podczas gdy znany nam np. z "Drakuli Brama Stokera" Renfield zachowywał resztki humanizmu, Herr Knock jest absolutnie szalonym i odpychającym osobnikiem, pogrążającym się w szaleństwie na niepojętą wręcz skalę.

Kontrowersje wokół wąsów i innych detali

Historycznie poprawne szczegóły wygrały niemal ze wszystkim w "Nosferatu", nawet gdy Eggers wiedział, że niektóre detale mogą nie spodobać się części widowni:

Wąsy były absolutnie kluczowe. Rozumiem ludzi, którzy nie są nimi zachwyceni, bo spodziewali się czegoś bardziej przypominającego ikoniczną kreację Maxa Schreka, ale przy moim podejściu, bazującym na historii, nie ma absolutnie żadnej pieprzonej możliwości, w żadnej sytuacji, żeby ten facet nie miał wąsów. I to dotyczy też wszystkich jego ubrań, skomplikowanych butów, kapelusza - wszystko jest oparte na badaniach.

Biorąc pod uwagę, że wampiry nie istnieją, trudno mówić o "historycznej" dokładności. Co zatem motywowało decyzję o dodaniu Orlokowi zarostu? Eggers wyjaśnił:

Pytanie, które musiałem sobie natychmiast zadać, biorąc pod uwagę kim jest ten wampir, brzmiało: 'No cóż, jak właściwie wyglądałby martwy transylwański szlachcic?' Dlatego oparliśmy rysy twarzy na pewnych elementach, które miały uczynić go przerażającym, męskim i szlachetnym.

Kino kontra badania historyczne

Mimo że Robert Eggers tworzy "świat", ostatecznie tworzy też film, który ma bawić, i czasami trzeba wziąć pod uwagę pewne wymogi.

W wiktoriańskiej żałobnej odzieży z tego okresu nie byłoby w ogóle błyszczących elementów - mówił Eggers - ale ponieważ wiele tych ubrań miało być pokazywane w nocnej scenerii, musieliśmy być w stanie je zobaczyć. Więc to była jedna z rzeczy, które zostały zmienione, ale to tylko bardzo drobne szczegóły.

Eggers podzielił się też sytuacją, w której był "kuszony" do zejścia z prawilnie historycznej drogi:

Kostiumograf chciał, żeby kapelusz Orloka był jeszcze większy. Oczywiście, są takie przykłady. Powiedziałem jednak: 'Gdyby to była historia o węgierskich i wołoskich watażkach, gdyby każda inna postać miała gigantyczny futrzany kapelusz, moglibyśmy pójść tak daleko, ale ponieważ to jedyna postać, którą zobaczymy, musimy to ograniczyć'.

Główna bohaterka idealnie odnalazła się w pedantycznym stylu Eggersa, świetnie wykorzystując jego specyficzne podejście.

Próbowaliśmy zastosować historyczne fryzury, które były dokładne, ale też korzystnie wyglądały - wyjaśniał Eggers - ale Aaron Taylor Johnson zdecydowała się na dość ekstrawagancką z wiernych historycznie fryzur i obawialiśmy się, że to będzie za dużo. Finalnie jednak dzięki temu zyskała mocniejszą osobowość i fizyczność.

Wyniki finansowe i sukces komercyjny

Nic dziwnego, że wyniki "Nosferatu" w box office są imponujące. Film wyprzedził "Longlegs", horror o seryjnym mordercy w reżyserii Osgooda Perkinsa z Nicolasem Cage'em i Maiką Monroe w rolach głównych. "Longlegs", dystrybuowany przez NEON, zarobił 127 milionów dolarów przy budżecie produkcyjnym nieprzekraczającym 10 milionów. Film Eggersa był znacznie droższy - budżet produkcji wyniósł imponujące 50 milionów USD, jednak reżyserowi udało się stworzyć nie tylko niezapomniane wizualnie dzieło, ale też wisceralne wręcz doświadczenie z oglądania "Nosferatu", który jeszcze długo po obejrzeniu pozostawia w widzach realny dyskomfort i niepokój.