Cannes 2025

W tegorocznej edycji Festiwalu Filmowego w Cannes, pomimo początkowych obaw związanych z przerwą w dostawie prądu, która mogła opóźnić ceremonię zamknięcia 78. edycji, wydarzenie w Grand Théâtre Lumière przebiegło bez zakłóceń.
W skład jury konkursowego, któremu przewodniczyła francuska aktorka Juliette Binoche, weszli: Halle Berry i Jeremy Strong, włoska aktorka Alba Rohrwacher, francusko-marokańska pisarka Leïla Slimani, a także reżyserzy Dieudo Hamadi, Hong Sang-soo, Payal Kapadia i Carlos Reygadas. To właśnie oni zadecydowali o tym, którzy twórcy i dzieła zostaną uhonorowani w tym roku.
Wśród nagrodzonych znalazł się - nieobecny na ceremonii - brazylijski aktor Wagner Moura, który został uznany najlepszym aktorem za rolę w politycznym thrillerze "The Secret Agent" w reżyserii Klebera Mendonça Filho. Co jest rzadkością w Cannes, film ten zdobył również drugą nagrodę za najlepszą reżyserię. Innym znaczącym zwycięzcą okazał się irański dysydent Jafar Panahi, którego film "It Was Just an Accident" otrzymał główną nagrodę festiwalu – Złotą Palmę. Stało się to zaledwie kilka dni po tym, jak firma dystrybucyjna Neon nabyła amerykańskie prawa do tego obrazu.
Pełna Lista Laureatów 78. Festiwalu Filmowego w Cannes
Poniżej przedstawiamy pełną listę laureatów tegorocznego festiwalu:
- Złota Palma: Jafar Panahi — It Was Just an Accident
- Grand Prix: Joachim Trier — Sentimental Value
- Nagroda Jury (ex aequo): Mascha Schilinski — Sound of Falling; Oliver Laxe — Sirat
- Najlepszy Reżyser: Kleber Mendonça Filho — The Secret Agent
- Najlepszy Scenariusz: Jean-Pierre i Luc Dardenne — Young Mothers
- Najlepsza Aktorka: Nadia Melliti — The Little Sister
- Najlepszy Aktor: Wagner Moura — The Secret Agent
- Nagroda Specjalna: Bi Gan — Resurrection
- Złota Kamera za Najlepszy Debiut: Hassan Hadi — The President’s Cake
- Złota Palma dla Najlepszego Filmu Krótkometrażowego: Tawfeek Barhom — I’m Glad You’re Dead Now
Te filmy zniszczyły nam dzieciństwo

Jutro Dzień Dziecka. Czas radosnych zabaw, beztroskich chwil I TRAUMY.
Jeśli widząc sarenkę albo słysząc utwór TSA zaczynasz się niekontrolowanie trząść, gratuluję - na pewno widziałeś jedną z poniższych bajek.
Klasyki, które bolały: Disney i sztuka łamania serc
Studio Walta Disneya przez dekady uchodziło za synonim familijnej rozrywki najwyższej próby. Mimo to, jego twórcy nie stronili od poruszania trudnych tematów, często serwując młodym widzom pierwsze, bolesne lekcje o stracie, smutku i złożoności świata. Te filmowe doświadczenia, choć bolesne, dla wielu stały się nieświadomym przygotowaniem do konfrontacji z realiami życia.
Bambi (1942)
Film Bambi, opowieść o małym jelonku dorastającym w lesie, dla wielu pokoleń stał się niemal synonimem pierwszej filmowej traumy. Scena śmierci matki Bambiego, choć przedstawiona niezwykle subtelnie – bez epatowania przemocą, jedynie poprzez strzał i przejmujące wołanie osamotnionego jelonka – wywarła ogromny wpływ na młodych widzów. Jej siła tkwiła w ukazaniu bezradności małego bohatera, jego nagłego osamotnienia i pierwszego, brutalnego zderzenia z nieuchronnością śmierci oraz okrucieństwem świata zewnętrznego. Ta scena jest często przywoływana jako jeden z pierwszych momentów, w których dziecko za pośrednictwem fikcji styka się z tematem śmierci rodzica, co czyni ją swoistym, choć bolesnym, rytuałem przejścia. Pustka i smutek, które pozostawia ta scena, rezonują w widzach na długo po seansie, podkreślając, jak wielką moc ma film w kształtowaniu wczesnych emocjonalnych doświadczeń.
Król Lew (1994)
Ponad pół wieku po Bambi, Disney ponownie sięgnął po motyw utraty rodzica, tym razem w Królu Lwie. Śmierć Mufasy, ojca małego Simby, to scena, która wstrząsnęła młodą widownią. W odróżnieniu od Bambiego, tutaj strata jest wynikiem nie anonimowego zagrożenia, lecz świadomej zdrady i manipulacji ze strony Skazy, brata Mufasy. Trauma Simby jest pogłębiona przez narzucone mu poczucie winy za śmierć ojca, co czyni jego los jeszcze bardziej tragicznym. Skaza, kierowany narcystycznymi pobudkami i żądzą władzy, nie tylko zabija brata, ale także próbuje pozbyć się bratanka, co wprowadza do dziecięcej opowieści motywy znane z antycznych tragedii. Ta wielowarstwowość emocjonalnego ciosu – żałoba połączona z poczuciem winy i zdradą ze strony bliskiego krewnego – sprawia, że scena ta jest wyjątkowo druzgocąca i psychologicznie złożona jak na film dla dzieci.
Galeria Disnejowskich strachów: od złowrogich czarownic po mroczne kotły
Utrata rodzica to nie jedyny sposób, w jaki filmy Disneya potrafiły wywołać niepokój. Wiele produkcji zawierało postaci i sceny, które budziły autentyczny lęk, często dzięki mistrzowskiemu połączeniu warstwy wizualnej i dźwiękowej.
W filmie Śpiąca Królewna (1959) postać Diaboliny (Maleficent) sama w sobie była uosobieniem zła. Jednak szczególnie zapadająca w pamięć okazała się scena, w której zahipnotyzowana Aurora podąża za złowrogim, zielonym światłem, prowadzona przez czarownicę ku wrzecionu, a wszystkiemu towarzyszy niepokojąca, narastająca muzyka. Ten moment, pełen napięcia i fatalizmu, dla wielu dzieci był źródłem prawdziwych dreszczy.
Podobnie w Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach (1937), pierwszej pełnometrażowej animacji Disneya, scena transformacji złej królowej w odrażającą wiedźmę, czy też pełna grozy ucieczka Śnieżki przez mroczny, pełen czyhających niebezpieczeństw las, potrafiły skutecznie przestraszyć.Te obrazy, choć dziś mogą wydawać się archaiczne, w swoim czasie stanowiły szczyt możliwości animacji w kreowaniu atmosfery grozy.
Nie można zapomnieć o Dzwonniku z Notre Dame (1996), gdzie postać sędziego Claude'a Frollo, jego obsesyjna żądza i fanatyzm religijny, a zwłaszcza sekwencja pieśni "Ogień piekielny" z wizualizacjami płomieni i potępionych dusz, stanowiły niezwykle mroczny i dojrzały element w filmie kierowanym do młodszej publiczności.
Z kolei Taran i Magiczny Kocioł (1985) to jedna z najmroczniejszych produkcji Disneya, często wymieniana jako film, który posunął się za daleko w epatowaniu grozą. Postać Rogatego Króla, jego armia nieumarłych powstała z magicznego kotła i ogólna, ponura atmosfera filmu sprawiły, że dla wielu młodych widzów seans był doświadczeniem przerażającym.
Siła tych scen często wynikała nie tylko z samej narracji, ale z umiejętnego budowania napięcia poprzez obraz i dźwięk. Disneyowscy animatorzy i kompozytorzy potrafili stworzyć niezwykle sugestywne sekwencje, gdzie niepokojące wizualizacje (jak zielony ogień Diaboliny czy piekielne wizje Frollo) łączyły się z mroczną, wwiercającą się w pamięć muzyką, tworząc wielozmysłowe doświadczenie strachu, które omijało racjonalne filtry i trafiało wprost w dziecięce emocje.
Polskie podwórko grozy: Piszczałka i wilcza armia
Polskie kino familijne ma na swoim koncie równie przerażające produkcje.
Przyjaciel wesołego diabła (1986) to film, którego tytułowy bohater, Piszczałka, miał być postacią pozytywną i zabawną. Jednak jego kudłaty wygląd, charakterystyczne widły i nieprzewidywalne zachowanie dla wielu dzieciaków epoki PRL-u i transformacji stały się źródłem lęku. Mimo że Piszczałka pomagał głównemu bohaterowi, jego diaboliczna natura i wygląd, przypominający nieco przerośniętego, słowiańskiego Muppeta, budziły raczej strach niż sympatię. Film zawierał także inne niepokojące elementy, jak olbrzymy czy pająk strzelający laserami, co dodatkowo potęgowało wrażenie obcowania z czymś dziwnym i potencjalnie groźnym.
Akademia Pana Kleksa (1983) , choć generalnie jest barwną i pełną fantazji opowieścią, zawiera jedną scenę, która na trwałe zapisała się w pamięci wszystkich dzieci epoki PRL-u. Chodzi oczywiście o słynny "Marsz Wilków" – najazd armii wilków na bajkowe królestwo. Nagła zmiana tonu filmu z radosnego i magicznego na mroczny i brutalny była dla młodych widzów szokująca. Maszerujące w rytm ciężkiej, rockowej muzyki zespołu TSA wilki o czerwonych, mechanicznych oczach, pojawiające się wśród płomieni i dymu, do dzisiaj wywołują dreszcze.
Mroczne perełki animacji: historie nie dla każdego dziecka
Poza głównym nurtem kina dziecięcego istnieją animacje, które świadomie lub nie, przekraczały granice tego, co uznawane jest za odpowiednie dla najmłodszych. Są to często filmy artystycznie wartościowe, ale niosące ze sobą potężny ładunek mroku i egzystencjalnego niepokoju.
Chirin no Suzu (Dzwoneczek Chirin) (1978) to japońska animacja, która stanowi doskonały przykład takiego dzieła. Film rozpoczyna się w stylu przypominającym klasyczne produkcje Disneya – poznajemy uroczego, niewinnego baranka Chirina, żyjącego beztrosko u boku matki. Ta sielanka zostaje jednak brutalnie przerwana, gdy wilk zabija matkę Chirina. Od tego momentu film dokonuje gwałtownego zwrotu w stronę mrocznej opowieści o zemście. Chirin, pałający żądzą pomszczenia matki, postanawia uczyć się od samego wilka, jak stać się silnym i bezwzględnym. Jego transformacja z łagodnego baranka w potężnego, przerażającego barana-zabójcę jest szokująca. Zmienia się nie tylko jego wygląd, ale i cała paleta barw filmu, przechodząc od jasnych, ciepłych kolorów do ciemnych, zimnych odcieni, co doskonale oddaje wewnętrzną przemianę bohatera. Ten film nie ma happy endu, nie oferuje łatwych odpowiedzi ani pocieszenia, a fakt, że produkcja ta w niektórych krajach otrzymała kategorię wiekową G (dla wszystkich widzów), do dziś budzi zdumienie i kontrowersje. Cały film można obejrzeć na platformie YouTube.
Watership Down (Wzgórze Królików) (1978) oraz The Plague Dogs (Psi Los) (1982) to dwie brytyjskie animacje oparte na powieściach Richarda Adamsa, które zasłynęły z bezkompromisowego ukazywania brutalności świata zwierząt. Wzgórze Królików opowiada o grupie królików uciekających ze swojej zagrożonej kolonii w poszukiwaniu nowego domu. Film nie szczędzi widzom scen walk, krwi, śmierci i wszechobecnego zagrożenia. Wizje jednego z bohaterów, Piątka, pełne są apokaliptycznych obrazów, a sam film skutecznie burzy stereotypowe wyobrażenie o "słodkich króliczkach".
Z kolei The Plague Dogs to jeszcze mroczniejsza historia dwóch psów, które uciekają z laboratorium, gdzie poddawane były okrutnym eksperymentom. Ich wędrówka przez niegościnny świat, walka z głodem, ludzką nieufnością i prześladowaniem jest przejmująco smutna. Film ukazuje cierpienie zwierząt w sposób niezwykle realistyczny, a jego zakończenie jest niejednoznaczne i przygnębiające. Niektórzy określają tę produkcję mianem "emocjonalnej maszynki do mięsa". Obie te animacje wywołują u widza poczucie bezsilności wobec cierpienia niewinnych istot, ukazując świat, w którym okrucieństwo jest wszechobecne i często systemowe, a ucieczka od niego wydaje się niemożliwa. Ten film jest tak traumatyzujący, że nawet oglądanie trailera dla wielu osób jest zbyt trudne.
Inne animacje z dreszczykiem: Pradawny Ląd (1988), Tajemnica IZBY (1982).
Warto również wspomnieć o innych produkcjach, które, choć może nie tak ekstremalne, również potrafiły wywołać silne emocje. Pradawny Ląd (oryg. The Land Before Time), film wyprodukowany m.in. przez Stevena Spielberga i George'a Lucasa, a wyreżyserowany przez Dona Blutha, przedstawiał kolejną poruszającą scenę śmierci matki małego dinozaura Liliputa (Littlefoota), która ginie, broniąc go przed tyranozaurem. Ta scena, podobnie jak w Bambi, była dla wielu dzieci pierwszym filmowym zetknięciem z tematem straty rodzica.
Don Bluth, twórca Pradawnego Lądu, zasłynął zresztą z animacji o poważniejszym i często mroczniejszym wydźwięku niż typowe produkcje Disneya z tamtego okresu. Jego wcześniejszy film, Tajemnica IZBY (oryg. The Secret of NIMH, w Polsce znany też pod tytułem Dzielna pani Brisby), opowiadał historię owdowiałej myszy starającej się ocalić swoje chore dziecko. Film cechował się bardziej złożoną fabułą, mroczniejszą atmosferą i realnym poczuciem zagrożenia, co wyróżniało go na tle innych bajek. Bluth nie bał się pokazywać w swoich filmach intensywnych emocji, realnego niebezpieczeństwa i wizualnej ciemności, co sprawiało, że jego dzieła, choć skierowane do rodzin, pozostawiały silne, czasem niepokojące wrażenie na młodych widzach.
Dlaczego te filmy tak mocno zapadły nam w pamięć?
W dzieciństwie odbiór świata, w tym fikcji filmowej, jest niezwykle intensywny. Emocje są przeżywane mocniej, a granica między tym, co na ekranie, a tym, co rzeczywiste, bywa jeszcze płynna. Dzieci bardzo silnie identyfikują się z bohaterami, zwłaszcza gdy są to inne dzieci, małe zwierzątka czy postacie budzące sympatię. Ich losy, radości i smutki, stają się niemal osobistymi doświadczeniami młodego widza. Dlatego śmierć matki Bambiego czy Mufasy odczuwana jest tak boleśnie – to strata kogoś bliskiego, z kim dziecko zdążyło nawiązać emocjonalną więź.
Filmy te często poruszały tematy tabu, rzadko obecne w codziennych rozmowach z dziećmi, takie jak śmierć, zdrada, okrucieństwo czy samotność. Dla wielu młodych widzów seans stawał się pierwszym, niekiedy szokującym, kontaktem z tymi trudnymi aspektami życia. Niezrozumienie skomplikowanych motywacji postaci, niejednoznaczne moralnie sytuacje czy brak szczęśliwego zakończenia mogły dodatkowo budzić niepokój i poczucie zagubienia.
Istotnym czynnikiem jest również subwersja oczekiwań. Animacja, zwłaszcza ta klasyczna, rysunkowa, jest kulturowo postrzegana jako medium bezpieczne, stworzone z myślą o najmłodszych. Kiedy więc ta forma – urocze postacie, bajkowa sceneria – zostaje wykorzystana do opowiedzenia historii mrocznej, brutalnej czy pełnej egzystencjalnego smutku, efekt jest potęgowany. To swoiste "nadużycie zaufania" wobec medium może być bardziej wstrząsające niż seans filmu, który od początku sygnalizuje swój straszny charakter. Dziecko, nie spodziewając się zagrożenia ze strony "bajki", jest mniej przygotowane na przyjęcie trudnych treści.
Czy było warto?
Choć niektóre seanse z pewnością nie należały do przyjemnych, a wspomnienie pewnych scen do dziś wywołuje dreszcz, nie można zaprzeczyć, że były to doświadczenia w jakiś sposób formujące. Być może to właśnie dzięki nim, oglądanym w bezpiecznych warunkach domowego zacisza lub kina, wielu z nas po raz pierwszy zetknęło się z trudnymi emocjami, ucząc się je rozpoznawać i, z czasem, oswajać.
Te filmy mimo wszystko, wniosły coś do naszego rozwoju – czy to ucząc empatii wobec cierpienia innych, czy pokazując, że świat nie zawsze jest prosty i sprawiedliwy, a czasem trzeba stawić czoła przeciwnościom. Wspólne wspominanie tych "filmowych traum" ma dziś często wymiar nostalgiczny, stając się tematem rozmów i anegdot, łączącym pokolenia widzów, którzy dzielili podobne ekranowe lęki. To pokazuje, jak silnie kultura popularna, nawet w swoich bardziej mrocznych odsłonach, potrafi kształtować zbiorową pamięć.
Kino plenerowe wystartuje w czerwcu

3 czerwca startuje trzecia edycja wakacyjnego kina plenerowego – LOT Kino Letnie: W Stronę Zachodzącego Słońca. Wydarzenie, organizowane przez Kinotekę, ponownie zagości na Placu Defilad w Warszawie.
Tegoroczną edycję zainauguruje seans filmu "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig. Projekcje będą odbywać się regularnie: w każdy wtorek, czwartek i sobotę, począwszy od 3 czerwca aż do 6 września. Filmy wyświetlane będą tuż po zachodzie słońca, w samym sercu stolicy. W czerwcu i lipcu seanse rozpoczną się o godzinie 21:30, natomiast w sierpniu i wrześniu o 20:30.
Dla każdego coś filmowego
Na wielkim ekranie plenerowym zaprezentowane zostaną zarówno współczesne hity, tytuły nagradzane na prestiżowych festiwalach, jak i nieśmiertelne klasyki.
Wśród propozycji znajdą się między innymi: kultowa "Casablanca" z 1942 roku (najstarszy film w zestawieniu), "Czas apokalipsy" Francisa Forda Coppoli, "Erin Brockovich", kultowe "Pulp Fiction" i współczesne klasyki, takie jak "Amelia", "Incepcja" czy "Parasite".
Nie zabraknie również filmów z aktualnego repertuaru Kinoteki, w tym tegorocznego laureata Oscara – "Konklawe", szalonej "Substancji" oraz "Babygirl" z Nicole Kidman.
Miłośnicy komedii będą mogli obejrzeć takie tytuły jak "Palm Springs", "Big Lebowski", "Seksmisja", "Tajemnice Silver Lake" czy "Chłopaki nie płaczą". Dla widzów poszukujących mocnych wrażeń przygotowano seanse filmów "Nienawiść", "Taksówkarz", "Joker" oraz "Lśnienie".
Nowość: Silent Disco pod gwiazdami
Po raz pierwszy w historii wydarzenia, oprócz wieczorów filmowych, publiczność zostanie zaproszona do udziału w silent disco. To wyjątkowa okazja, by przetańczyć całą noc w słuchawkach pod gwiazdami na Placu Defilad. Uczestnicy będą mieli do wyboru trzy różne ścieżki muzyczne. Zaplanowano cztery wieczory z silent disco, które odbędą się w wybrane piątki: 27 czerwca, 25 lipca, 22 sierpnia oraz 5 września, w godzinach od 22:00 do 03:00.
Wstęp na wszystkie pokazy jest bezpłatny. Żadne seanse nie są odwoływane – w przypadku niekorzystnych warunków pogodowych, pokazy przenoszone są do sali kinowej w Kinotece. Partnerem tytularnym tegorocznej edycji, podobnie jak w roku ubiegłym, są Polskie Linie Lotnicze LOT, seanse filmowe będzie można umilić sobie produktami ze strefy gastronomicznej Kinoteki a partnerzy projektu mają zadbać o dodatkowe atrakcje i specjalne niespodzianki dla uczestników.
Organizatorzy i Partnerzy
- Organizator: Kinoteka
- Współorganizatorzy: Miasto Stołeczne Warszawa, Pałac Kultury i Nauki
- Partner tytularny: Polskie Linie Lotnicze LOT
- Partnerzy: Hisense, Wealthon, Xiaomi, TKMaxx, Pyszne.pl, Hortex, Bracia Sadownicy, Kinads Media
- Patroni medialni: TVP Kultura, Rzeczpospolita, Filmweb, Stroer, VIVA!, KMAG, Radio Eska, Magazyn Pismo, SKM, eBilet NOW
Szczegółowe informacje na temat pokazów dostępne są TUTAJ.
„Diabeł ubiera się u Prady” powraca
W 2006 roku, w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”, przerażająca redaktor naczelna grana przez Meryl Streep zbywa swoje oddane asystentki, w które wcieliły się Anne Hathaway i Emily Blunt, chłodnym „To wszystko”. Wygląda na to, że jednak nie.
W lipcu 2024 roku portal Puck doniósł, że kontynuacja „Diabła" jest w fazie wczesnego rozwoju. Źródła potwierdziły również tę wiadomość dla serwisu Deadline, choć przedstawiciele studia nie udzielili oficjalnego komentarza. Teraz jest to już oficjalne: jak podaje Variety, Disney wypuści drugi film z serii „Diabeł ubiera się u Prady” w maju 2026 roku.
Od książki do kinowego hitu
Pierwszy film, oparty na bestsellerowej powieści Lauren Weisberger, która przedstawiała jej pracę w roli asystentki redaktor naczelnej Vogue – Anny Wintour, śledzi losy Andy Sachs (Anne Hathaway), która wkracza w świat wydawnictw modowych. Andy jest zafascynowana potężną Mirandą Priestly (Meryl Streep), ale pod koniec filmu wyrywa się spod jej wpływu. Postać Andy spotyka się jednak ze swoją byłą szefową w dwóch kolejnych powieściach Weisberger.
Po premierze oryginalny film zarobił ponad 326 milionów dolarów na całym świecie, zdobył dwie nominacje do Oscara i doczekał się musicalu scenicznego z Vanessą Williams w roli Mirandy Priestly, który obecnie jest wystawiany na londyńskim West Endzie. Nic więc dziwnego, że studia dążyły do stworzenia sequela. Jednak w swojej najnowszej historii na okładce Vanity Fair, Hathaway umniejszała ideę kontynuacji, głównie dlatego, że woli, aby jej filmy były prawdziwą ucieczką od codziennych szczegółów, takich jak pisanie SMS-ów.
Dylematy współczesnego świata mediów
Prawie rok po tym, jak po raz pierwszy pojawiły się doniesienia o sequelu, Disney potwierdził, że film jest oficjalnie w przygotowaniu. Jak wcześniej informował Puck, kontynuacja będzie koncentrować się na wyzwaniach stojących przed mediami drukowanymi w XXI wieku – co jest jednym z powodów, dla których Hathaway wyrażała obiekcje co do projektu.
Oto co powiedziała na ten temat w programie „The View” w 2022 roku:
Po prostu uważam, że ten film należał do innej ery. Wszystko stało się tak cyfrowe, a ten film koncentrował się na koncepcji tworzenia fizycznej rzeczy. Mimo to kuszące jest myślenie o tym, że Andy i Emily [postać grana przez Emily Blunt] muszą zanieść kawę Mirandzie, która jest gdzieś w Europie, a po drodze zgarniają we Włoszech Stanleya Tucci.
Zobaczymy, jak ta pokusa zostanie zrealizowana w koncepcji, która według Pucka przedstawia się następująco:
fabuła skupia się na Mirandzie Priestly, protagonistce w stylu Wintour granej przez Streep, pod koniec jej kariery, stojącej w obliczu upadku tradycyjnego wydawnictwa magazynowego. Jest zmuszona zmierzyć się ze swoją byłą asystentką, Emily Charlton graną przez Blunt, obecnie wysoko postawioną menedżerką w grupie luksusowej w stylu Kering lub LVMH, której pieniędzy z reklam Priestly desperacko potrzebuje.
Kto powróci w sequelu „Diabła ubiera się u Prady”?
Według Entertainment Weekly, Streep, Hathaway, Blunt i Tucci – który grał ultra-lojalnego dyrektora artystycznego Runwaya, Nigela – prowadzą rozmowy w sprawie powrotu do swoich ról w filmie. (Brak informacji o Nate'cie Adriena Greniera i jego drogocennych tostach z serem). To samo dotyczy oryginalnego reżysera filmu, Davida Frankela, scenarzystki Aline Brosh McKenny i producentki Wendy Finerman.
Jednak Hathaway nie jest jedyną aktorką, która wcześniej wyrażała wątpliwości co do powrotu do świata Runwaya. W lutym, krótko przed ponownym spotkaniem z Hathaway i Streep na scenie SAG Awards, Blunt odrzuciła pomysł sequela „Diabła ubiera się u Prady” w podcaście Happy Sad Confused. Podzieliła się informacją, że „nigdy” nie było planów na kontynuację dodając:
Czasami pewne rzeczy powinny być pielęgnowane i zachowane w tej bańce, i to jest w porządku.
Filmowa adaptacja "Elden Ring" coraz bliżej

Najlepiej sprzedająca się gra wideo „Elden Ring” oficjalnie doczeka się adaptacji filmowej. Produkcją zajmie się studio A24, a za reżyserię i scenariusz będzie odpowiedzialny Alex Garland.
Sukces ekranizacji "The last of us" i Minecraftu zdecydowanie popchnął branżę w stronę graczy. A24 intensyfikuje swoją działalność w branży filmów opartych na grach wideo, rozwijając również film „Death Stranding”, oparty na franczyzie Hideo Kojimy, z Michaelem Sarnoskim, reżyserem filmu „Pig”, na stanowisku reżysera. Produkcją „Elden Ring” zajmą się Peter Rice, Andrew Macdonald i Allon Reich z DNA, a także George R. R. Martin i Vince Gerardis.
Wizja FromSoftware i rola George'a R. R. Martina
W 2024 roku, podczas wywiadu dla The Guardian, Miyazaki odniósł się do możliwości przeniesienia świata „Elden Ring” do innego medium.
Nie widzę powodu, by odmawiać innej interpretacji czy adaptacji Elden Ring, na przykład filmu. Ale nie sądzę, abym ja, ani FromSoftware, mieli wiedzę czy zdolności do stworzenia czegoś w innym medium. Więc tutaj w grę wchodziłby bardzo silny partner. Musielibyśmy zbudować wiele zaufania i porozumienia co do tego, co próbujemy osiągnąć, ale zainteresowanie jest na pewno.
Wydaje się, że A24 stało się właśnie tym specjalnym współpracownikiem.
Wcześniej w tym roku George R. R. Martin zdawał się sugerować, że film „Elden Ring” jest w fazie dyskusji. Nie ujawnił jednak, które studio pracuje nad projektem, ani czy reżyser lub scenarzysta zostali do niego przypisani. Sam Martin może być jednak zaangażowany w produkcję - mimo jego ciągłej krytyki sposobu, w jaki HBO radzi sobie z spin-offami „Gry o tron”, pozostaje on bliskim współpracownikiem przy trwających projektach. Należy jednak zaznaczyć, że w tym przypadku Martin nie był jedynym autorem „Elden Ring” i przyczynił się jedynie do aspektów budowania świata gry wideo.
Świat "Elden Ring"
„Elden Ring” to epicka gra wideo fantasy, charakteryzująca się niespotykaną skalą. Gracz, jako Zmatowiały (Tarnished) – postać, która straciła łaskę magicznego Drzewa Erd (Erdtree) znajdującego się w Krainach Pomiędzy (Lands Between) – ma za zadanie zdobyć tytułowy Elden Ring. Na drodze do celu stają królewscy bogowie i potężni wojownicy, którzy również dążą do przejęcia władzy nad rozpadającym się królestwem. W pewnym stopniu jest to połączenie „Gry o tron” i „Władcy Pierścieni”, ale na sterydach.
Coś dla oka, coś dla ucha

Niedawne Oskary nie rozpieściły nas w kontekście filmowego dźwięku, a przecież muzyka filmowa to jeden z najpotężniejszych, a zarazem najbardziej subtelnych elementów języka kina.
Muzyka w filmie buduje atmosferę - od klaustrofobicznego napięcia w thrillerze, przez epicki rozmach w filmie kostiumowym, po sielankowy spokój w dramacie obyczajowym, nadaje tempo narracji, tworzy napięcie i suspens, charakteryzuje postacie, a nawet ułatwia identyfikację gatunku - pewne style muzyczne są silnie związane z konkretnymi gatunkami filmowymi, np. jazz z kinem noir, symfoniczna orkiestracja z fantasy, a elektronika z science fiction.
Ciekawostka
Choć nagłe momenty strachu (jumpscary) są dziś znakiem rozpoznawczym horrorów, ich prawdziwy rozkwit nastąpił dopiero wraz z ewolucją technologii dźwięku. W erze kina niemego i wczesnego kina dźwiękowego możliwości manipulowania głośnością i dynamiką ścieżki audio były ograniczone. Dopiero rozwój zaawansowanych systemów nagrywania i odtwarzania dźwięku umożliwił tworzenie gwałtownych, przeszywających dźwięków, które w połączeniu z nagłym obrazem stały się kluczowym elementem budowania jumpscare'owego przerażenia, jakiego znamy dziś.
Jak to działa w praktyce?
Christopher Nolan i Hans Zimmer w "Dunkierce": tykająca bomba
Film "Dunkierka" Christophera Nolana to mistrzowski przykład tego, jak dźwięk i muzyka mogą budować nieustające, fizyczne wręcz napięcie. Hans Zimmer, kompozytor ścieżki dźwiękowej, we współpracy z Nolanem, stworzył coś więcej niż tradycyjną ilustrację muzyczną. Wykorzystali m.in. tzw. "Shepard tone" – iluzję dźwiękową, która sprawia wrażenie ciągle wznoszącej się lub opadającej skali, choć w rzeczywistości dźwięk powtarza się w oktawach. W "Dunkierce" ten zabieg, połączony z tykającym zegarem, tworzy poczucie niekończącej się eskalacji napięcia i presji czasu.
Na plaży w Dunkierce, gdzie tysiące żołnierzy czeka na ewakuację, muzyka nie daje wytchnienia. Jest jak nieustający, narastający szum, dudnienie, które potęguje klaustrofobię i poczucie uwięzienia. Brak tradycyjnych, wpadających w ucho melodii sprawia, że muzyka nie odrywa nas od ekranu, ale wpycha głębiej w beznadziejną sytuację bohaterów, czyniąc doświadczenie widza niezwykle intensywnym i emocjonalnie wyczerpującym.
John Williams i "Gwiezdne Wojny": potęga motywów przewodnich
Niewiele ścieżek dźwiękowych jest tak rozpoznawalnych i tak mocno związanych z filmową serią jak muzyka Johna Williamsa do "Gwiezdnych Wojen". Williams to mistrz wykorzystania motywów przewodnich. Każda ważna postać (Luke Skywalker, Księżniczka Leia, Darth Vader) czy idea (Moc, Rebelia) ma swój własny, charakterystyczny temat muzyczny.
Te motywy powracają w różnych wariacjach w całej sadze, sygnalizując pojawienie się postaci, ewolucję ich charakterów (np. "Marsz Imperialny" staje się coraz bardziej złowieszczy wraz z potęgą Imperium) czy rozwój fabuły. Muzyka Williamsa nie tylko ilustruje akcję, ale stanowi emocjonalny i narracyjny kręgosłup opowieści, tworząc bogate uniwersum dźwiękowe, które stało się równie kultowe jak same filmy.
Zbigniew Preisner i filmy Krzysztofa Kieślowskiego: muzyka duszy
Twórczość Zbigniewa Preisnera, często związana z filmami Krzysztofa Kieślowskiego, to przykład muzyki, która nie dominuje, ale subtelnie oddaje najgłębsze emocje i duchowe poszukiwania bohaterów. W filmach takich jak "Podwójne życie Weroniki" czy tryptyk "Trzy kolory", muzyka Preisnera jest liryczna, pełna melancholii, a często nawet wręcz dramatycznie gotycka.
Hans Zimmer i "Gladiator": epicki rozmach
Powracamy do Hansa Zimmera, tym razem w zupełnie innym wydaniu – epickim i pełnym rozmachu, jak w ścieżce dźwiękowej do "Gladiatora". Muzyka do tego filmu, często tworzona we współpracy z Lisą Gerrard, to połączenie potężnych orkiestracji, chórów i etnicznych brzmień.
W "Gladiatorze" muzyka odgrywa kluczową rolę w budowaniu skali widowiska – sceny bitewne zyskują na dynamice i brutalności dzięki intensywnym perkusyjnym rytmom i heroicznym motywom. Jednocześnie, utwory towarzyszące scenom refleksyjnym czy wspomnieniom Maximusa o rodzinie są pełne melancholii i wzruszenia, ukazując emocjonalną głębię bohatera. Muzyka Zimmera w tym przypadku nie tylko podkreśla heroizm i tragedię opowieści, ale także nadaje jej ponadczasowy, niemal mityczny wymiar.
Dlaczego zapamiętujemy filmy przez ich muzykę?
Wiele filmów pozostaje w naszej pamięci właśnie dzięki swojej muzyce. Kiedy słyszymy pierwsze nuty przewodniego motywu z "Indiany Jonesa", od razu przenosimy się w świat przygody. Melodia z "Amelii" przywołuje uśmiech i paryski klimat. To dowód na to, jak silnie muzyka potrafi zakotwiczyć w naszej świadomości wspomnienia związane z filmem i wywołać emocje, których doświadczyliśmy podczas seansu. Albumy ze ścieżkami dźwiękowymi cieszą się popularnością, a koncerty muzyki filmowej gromadzą tłumy, co świadczy o tym, że muzyka filmowa ma ogromną wartość artystyczną i emocjonalną także poza kontekstem samego obrazu.
Darth AI, czyli sztuczna inteligencja w świecie Gwiezdnych Wojen

Sztuczna inteligencja (AI) jest obecnie prominentnym tematem w branży filmowej, jednak większość aktorów, reżyserów i kinomanów wolałaby trzymać tę kontrowersyjną technologię z dala od samego procesu tworzenia obrazów. Niestety, wydaje się, że studia powoli próbują wdrażać generatywną AI, a franczyza Gwiezdnych Wojen może być następną, która zastosuje ją w produkcji.
Industrial Light & Magic (ILM), kultowe studio efektów wizualnych odpowiedzialne za Gwiezdne Wojny, a także za niemal każdą inną dużą franczyzę, zaprezentowało właśnie swój konceptualny film Gwiezdne Wojny stworzony przez AI. Wielu fanów ma szczerą nadzieję, że nie zobaczą tego w żadnej galaktyce.
Krótki metraż został zaprezentowany podczas niedawnego TED Talku, którego gospodarzem był weteran ILM, Rob Bredow. Podczas prelekcji Bredow przedstawił historię kinową firmy, w tym pracę nad Gwiezdnymi Wojnami, Indianą Jonesem i innymi produkcjami, zanim przeszedł do przyszłości. Podczas gdy większość filmowców jest przeciwna używaniu AI w produkcji filmowej, Bredow i zespół ILM wydają się być otwarci na jej wdrożenie.
Co się dzieje, gdy oddamy najnowsze narzędzia AI w ręce utalentowanych artystów, aby sprawdzić, jak dobre są te narzędzia obecnie i jaki mają wpływ na wyobraźnię naszych artystów? - zapytał Bredow publiczność - Zamierzam zaprezentować wam zupełnie nowy film krótkometrażowy. To tylko test, nie gotowy produkt. Został stworzony przez jednego artystę w ciągu dwóch tygodni, aby zbadać, jak wyglądałoby wysłanie sondy zwiadowczej na zupełnie nową planetę ze świata Gwiezdnych Wojen.
Czym jest "Star Wars Field Guide"?
Zatytułowany Star Wars Field Guide, film krótkometrażowy wyglądał jak dokument przyrodniczy w stylu Davida Attenborougha, choć pozbawiony ludzkiego akcentu. W filmie widzimy różne koncepcje stworzeń przez obiektyw droida zwiadowczego. Uniwersum Gwiezdnych Wojen słynie z innowacyjnych projektów stworzeń i kosmitów, ale te dziwaczne hybrydowe istoty wydają się pasować bardziej do wyspy doktora Moreau. W filmie pojawiają się m.in. pomarańczowy leniwiec, pasiasta małpa, hybryda ryby i jaszczurki oraz lew połączony z niedźwiedziem polarnym. Z pewnością nie przypominają Bantów ani Rancorów, kultowych stworzeń z sagi.
Reakcje fanów
Gwiezdne Wojny są znane z posiadania jednego z najbardziej toksycznych fandomów w całej popkulturze. Ale tym razem społeczność fanów zjednoczyła się niczym Rebeliancki Sojusz – przeciwko wykorzystaniu AI w Gwiezdnych Wojen. "Ten film AI to ten sam chłam, który oglądamy od dawna" – napisał jeden z użytkowników w komentarzach pod wideo, podczas gdy inny stwierdził:
To wydaje się sprzeczne. Ta 'twórczość' AI to antyklimatyczny śmieć.
Najlepsza reakcja cytowała Dartha Vadera, który powiedział:
Nie bądź zbyt dumny z technologicznego terroru, który zbudowałeś.
Nie ujawniono, czy ILM planuje faktycznie wykorzystać AI w którymkolwiek ze swoich nadchodzących projektów. Jednak jeśli zdecydują się użyć tej kontrowersyjnej technologii, prawdopodobnie nastąpi jeden z dwóch scenariuszy. Filmowcy zbuntują się przeciwko temu, szukając innych firm od efektów wizualnych do przyszłych filmów. Albo, biorąc pod uwagę szeroki wachlarz franczyz, nad którymi pracuje ILM, można spodziewać się znacznie więcej AI w filmach w nadchodzących latach.
BAFTA TV Awards 2025 - zwycięzcy i niespodzianki
W minioną niedzielę londyńska Royal Festival Hall wypełniła się największymi gwiazdami brytyjskiej sceny filmowej i telewizyjnej. Ceremonia wręczenia nagród BAFTA TV Awards, organizowana przez Brytyjską Akademię Sztuki Filmowej i Telewizyjnej, po raz kolejny uhonorowała najlepsze produkcje małego ekranu emitowane w poprzednim roku.
Największym wydarzeniem ceremonii było zwycięstwo Jessiki Gunning, gwiazdy serialu "Baby Reindeer", która zdobyła statuetkę w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa za rolę złożonej i niejednoznacznej postaci Marthy Scott. To kolejny triumf aktorki, która wcześniej za tę samą rolę została uhonorowana nagrodą Emmy, Złotym Globem oraz nagrodą Gildii Aktorów Ekranowych (SAG).
Warto zauważyć, że mimo czterech nominacji, "Baby Reindeer" ostatecznie zdobył tylko jedną nagrodę. Z taką samą liczbą nominacji do ceremonii przystępował "Mr Bates kontra The Post Office" - oparty na faktach dramat o skandalu w brytyjskiej poczcie, który zwyciężył w kategorii najlepszy serial limitowany.
Wśród innych znaczących zwycięzców znalazł się "Shōgun", rekordzista pod względem nagród Emmy, który triumfował w kategorii najlepsza produkcja międzynarodowa, pokonując między innymi australijską komedię romantyczną "Colin From Accounts" oraz produkcję HBO "Detektyw: Kraina nocy". Natomiast osadzony w Belfaście policyjny dramat BBC "Blue Lights" został uznany za najlepszy serial dramatyczny, zdobywając uznanie po dwóch sezonach rosnącego zainteresowania krytyków.
Ceremonia prowadzona przez Alana Cumminga nie była transmitowana na żywo. Widzowie w Wielkiej Brytanii mogli obejrzeć zmontowaną wersję wydarzenia na BBC One od godziny 14:00 czasu wschodniego.
Pełna lista zwycięzców
Kategorie aktorskie
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa
ZWYCIĘZCA: Marisa Abela - "Industry"
Nominacje: Anna Maxwell Martin - "Until I Kill You", Billie Piper - "Scoop", Lola Petticrew - "Say Nothing", Monica Dolan - "Mr Bates kontra The Post Office", Sharon D Clarke - "Mr Loverman"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy
ZWYCIĘZCA: Lennie James - "Mr Loverman"
Nominacje: David Tennant - "Rivals", Gary Oldman - "Slow Horses", Martin Freeman - "The Responder", Richard Gadd - "Baby Reindeer", Toby Jones - "Mr Bates kontra The Post Office"
Najlepsza aktorka drugoplanowa
ZWYCIĘZCA: Jessica Gunning - "Baby Reindeer"
Nominacje: Katherine Parkinson - "Rivals", Maxine Peake - "Say Nothing", Monica Dolan - "Sherwood", Nava Mau - "Baby Reindeer", Sue Johnston - "Truelove"
Najlepszy aktor drugoplanowy
ZWYCIĘZCA: Ariyon Bakare - "Mr Loverman"
Nominacje: Christopher Chung - "Slow Horses", Damian Lewis - "Wolf Hall: The Mirror and the Light", Jonathan Pryce - "Slow Horses", McKinley Belcher III - "Eric", Sonny Walker - "The Gathering"
Najlepsza rola kobieca w komedii
ZWYCIĘZCA: Ruth Jones - "Gavin & Stacey: The Finale"
Nominacje: Anjana Vasan - "We Are Lady Parts", Kate O'Flynn - "Everyone Else Burns", Lolly Adefope - "The Franchise", Nicola Coughlan - "Big Mood", Sophie Willan - "Alma's Not Normal"
Najlepsza rola męska w komedii
ZWYCIĘZCA: Danny Dyer - "Mr Bigstuff"
Nominacje: Bilal Hasna - "Extraordinary", Dylan Thomas-Smith - "G'Wed", Nabhaan Rizwan - "Kaos", Oliver Savell - "Changing Ends", Phil Dunning - "Smoggie Queens"
Kategorie serialowe
Najlepszy serial dramatyczny
ZWYCIĘZCA: "Blue Lights"
Nominacje: "Sherwood", "Supacell", "Wolf Hall: The Mirror And The Light"
Najlepszy serial limitowany
ZWYCIĘZCA: "Mr Bates kontra The Post Office"
Nominacje: "Baby Reindeer", "Lost Boys And Fairies", "One Day"
Najlepszy serial komediowy
ZWYCIĘZCA: "Alma's Not Normal"
Nominacje: "Brassic", "G'Wed", "Ludwig"
Najlepsza produkcja międzynarodowa
ZWYCIĘZCA: "Shōgun"
Nominacje: "After The Party", "Colin From Accounts", "Say Nothing", "Detektyw: Kraina nocy", "You Are Not Alone: Fighting The Wolfpack"
Kategorie rozrywkowe
Najlepszy występ rozrywkowy
ZWYCIĘZCA: Joe Lycett - "Late Night Lycett"
Nominacje: Anthony McPartlin, Declan Donnelly - "Ant & Dec's Saturday Night Takeaway", Claudia Winkleman - "The Traitors", Graham Norton - "The Graham Norton Show", Romesh Ranganathan, Rob Beckett - "Rob & Romesh kontra", Stacey Solomon - "Sort Your Life Out"
Najlepsza rozrywka faktograficzna
ZWYCIĘZCA: "Grand Tour Roba i Rylana"
Nominacje: "W modzie: Lata 90.", "Wyścig przez świat", "Sort Your Life Out"
Najlepszy program dzienny
ZWYCIĘZCA: "Karaibska przygoda Clive'a Myrie"
Nominacje: "Loose Women", "Morning Live", "Dom gier Richarda Osmana"
Nagroda P&O Cruises za niezapomniany moment
ZWYCIĘZCA: "Strictly Come Dancing" - Chris McCausland i Dianne Buswell tańczą walca do „You'll Never Walk Alone"
Nominacje: "Bridgertonowie" - Scena w powozie, gdy Colin wyznaje swoje prawdziwe uczucia Penelope; "Gavin i Stacey: Finał" - Ślub Smithy'ego; "Pan Bates kontra poczta" - Jo Hamilton dzwoni na infolinię Horizon; "Rywale" - Rupert Campbell-Black i Sarah Stratton przyłapani na grze w tenisa nago; "The Traitors" - „Paul nie jest moim synem… ale Ross jest!"
Najlepszy program rozrywkowy
ZWYCIĘZCA: "Czy skłamałbym?"
Nominacje: "Klub 1%", "Michael McIntyre's Big Show", "Taskmaster"
Najlepszy reality show
ZWYCIĘZCA: "The Jury: Murder Trial"
Nominacje: "Dragons' Den", "Love Is Blind", "The Traitors"
Kategorie dokumentalne i reportażowe
Najlepsza relacja z wydarzeń
ZWYCIĘZCA: "BBC Breakfast: Post Office Special"
Nominacje: "Channel 4 News: Inside Sednaya – The Fall Of Assad", "Channel 4 News: Undercover Inside Reform's Campaign"
Najlepsze aktualności
ZWYCIĘZCA: "State of Rage"
Nominacje: "Life and Death in Gaza - Storyville", "Maternity: Broken Trust - Exposure", "Ukraine's War: The Other Side"
Najlepszy pojedynczy dokument
ZWYCIĘZCA: "Ukraine: Enemy In The Woods"
Nominacje: "Hell Jumper", "Tell Them You Love Me", "Undercover: Exposing The Far Right"
Najlepsza seria dokumentalna
ZWYCIĘZCA: "To Catch A Copper" (W pogoni za gliniarzem)
Nominacje: "American Nightmare", "Freddie Flintoff's Field Of Dreams On Tour", "The Push: Murder On The Cliff"
Najlepszy dokument specjalistyczny
ZWYCIĘZCA: "Atomic People" (Ludzie atomu)
Nominacje: "Billy & Molly: An Otter Love", "Children of the Cult", "Miners' Strike 1984: The Battle For Britain"
Pozostałe kategorie
Najlepsza transmisja wydarzenia na żywo
ZWYCIĘZCA: "Glastonbury 2024"
Nominacje: "D-Day 80: Tribute To The Fallen", "Last Night Of The Proms"
Najlepsza forma krótkometrażowa
ZWYCIĘZCA: "Quiet Life" (Spokojne życie)
Nominacje: "Brown Brit", "Peaked"
Najlepsza relacja sportowa
ZWYCIĘZCA: "Paris 2024 Olympics" (Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024)
Nominacje: "Euro 2024", "Wimbledon 2024"
Najlepsza produkcja dziecięca niepisana
ZWYCIĘZCA: "Disability and Me (FYI Investigates)" (Niepełnosprawność i ja)
Nominacje: "Boosnoo", "Operation Ouch!", "Reu & Harper's Wonder World"
Najlepsza produkcja dziecięca pisana
ZWYCIĘZCA: "CBeebies As You Like It at Shakespeare's Globe" (CBeebies: Jak wam się podoba w Shakespeare's Globe)
Nominacje: "Horrible Histories", "Ready Eddie Go!", "Tweedy & Fluff"
Godzilla x Kong: Supernova wystartowała z produkcją

Świat kina z niecierpliwością oczekuje na kolejne starcie tytanów w najnowszej odsłonie franczyzy MonsterVerse - Godzilla x Kong: Supernova.
Wytwórnie Warner Bros. i Legendary oficjalnie ogłosiły, że Godzilla x Kong: Supernova to tytuł nadchodzącego filmu, którego premiera kinowa zaplanowana jest na 26 marca 2027 roku. Będzie to już szósty film w serii, która rozpoczęła się w 2014 roku produkcją "Godzilla", a której ostatnim jak dotąd przedstawicielem był film "Godzilla x Kong: Nowe imperium" z 2024 roku. Z okazji rozpoczęcia produkcji wytwórnia wypuściła krótki teaser.
Za reżyserię "Supernovej" odpowiada Grant Sputore, znany z filmu "Jestem matką". Scenariusz przygotowali David Callaham oraz Michael Lloyd Green. W obsadzie mają pojawić się takie gwiazdy jak Kaitlyn Dever, Dan Stevens, Jack O’Connell, Matthew Modine, Delroy Lindo, Alycia Debnam-Carey oraz Sam Neill. Chociaż szczegóły fabuły są na razie trzymane w tajemnicy, wiadomo, że film wprowadzi szereg nowych bohaterów, podczas gdy Godzilla i Kong staną do walki z siłą zagrażającą istnieniu świata. Producentami obrazu są Mary Parent i Thomas Tull.
Poprzednia część sagi, "Godzilla x Kong: Nowe imperium", wyreżyserowana przez Adama Wingarda, okazała się znaczącym sukcesem komercyjnym, przekraczając globalnie 570 milionów dolarów wpływów z box office. W filmie tym Dan Stevens wcielił się w postać Trappera, swoistego "dentystę potworów", który powróci również w "Supernovej". Warto odnotować, że krytycy, tacy jak Frank Scheck z "The Hollywood Reporter", docenili w "Nowym imperium" próbę nadania opowieści czegoś na kształt emocjonalnego łuku, szczególnie chwaląc Konga za ukazywanie bardziej ludzkich emocji niż wielu współczesnych aktorów. Godzilla, według recenzenta, pozostała jednak nieco ociężała. Fani MonsterVerse z pewnością ucieszy fakt, że w filmie pojawiła się również Mothra, co sugeruje jej możliwy powrót w przyszłych odsłonach.
Franczyza MonsterVerse to jednak nie tylko filmy kinowe. Rozwija się ona również na małym ekranie dzięki serialowi "Monarch: Dziedzictwo potworów" dostępnemu na platformie Apple TV+. Produkcja ta, w której występują Anna Sawai i Kiersey Clemons oraz Wyatt Russell i Kurt Russell (dzielący rolę Lee Shawa), została już przedłużona na drugi sezon, co świadczy o jej popularności i zaangażowaniu twórców w dalsze budowanie tego uniwersum.
Początki legendy
Aby w pełni docenić obecny kształt MonsterVerse i nadchodzącą "Supernovą", warto cofnąć się do korzeni. Historia Godzilli sięga roku 1954, kiedy to japońska wytwórnia Toho wypuściła pierwszy film zatytułowany po prostu "Godzilla" (jap. "Gojira"). Wyreżyserowany przez Ishirō Hondę obraz był czymś znacznie więcej niż tylko filmem o potworze. Stanowił głęboką metaforę lęków Japonii po II wojnie światowej, w szczególności traumy związanej z atakami atomowymi na Hiroszimę i Nagasaki oraz obaw przed dalszymi testami broni jądrowej. Godzilla, przebudzony przez testy nuklearne, stał się ucieleśnieniem niszczycielskiej siły natury i konsekwencji ludzkich działań.
Od tamtego czasu Godzilla stała się ikoną popkultury, pojawiając się w dziesiątkach filmów, które można podzielić na kilka charakterystycznych er. Era Shōwa (1954-1975) to okres, w którym Godzilla stopniowo ewoluowała od przerażającego niszczyciela do obrończyni Japonii, walczącej z innymi gigantycznymi potworami (kaijū). Era Heisei (1984-1995) przyniosła powrót do mroczniejszych korzeni, z Godzillą ponownie przedstawianą jako poważne zagrożenie. Następnie nadeszła Era Millennium (1999-2004), która charakteryzowała się serią filmów niepowiązanych ze sobą bezpośrednią ciągłością fabularną, często eksperymentujących z wizerunkiem i historią potwora. Najnowsza japońska era to Reiwa (od 2016), zapoczątkowana przez doceniony przez krytyków "Shin Godzilla", który na nowo zinterpretował pochodzenie i naturę bestii.
Godzilla zdobywa Hollywood
Popularność Godzilli szybko przekroczyła granice Japonii. Pierwszą próbą przeniesienia potwora na amerykański grunt był film "Godzilla" z 1998 roku w reżyserii Rolanda Emmericha. Choć odniósł sukces komercyjny, spotkał się z mieszanymi reakcjami fanów oryginalnej serii, głównie ze względu na znaczące zmiany w wyglądzie i zachowaniu Godzilli. Dopiero w 2014 roku, wraz z premierą "Godzilli" Garetha Edwardsa, narodziło się kinowe uniwersum MonsterVerse, które postawiło sobie za cel wierniejsze oddanie ducha japońskich produkcji, jednocześnie dostosowując je do oczekiwań współczesnej widowni.
Film Edwardsa z 2014 roku stał się kamieniem węgielnym dla całego cyklu. Następnie w 2017 roku na ekrany wszedł "Kong: Wyspa Czaszki", który wprowadził do tego samego uniwersum innego ikonicznego potwora – King Konga. Kolejnym krokiem było "Godzilla II: Król potworów" z 2019 roku, gdzie Król Potworów zmierzył się z innymi klasycznymi przeciwnikami, takimi jak Mothra, Rodan czy Król Ghidorah. Kulminacją dotychczasowej fazy było starcie dwóch tytanów w filmie "Godzilla vs. Kong" z 2021 roku. Ostatnia, piąta odsłona to wspomniane "Godzilla x Kong: Nowe imperium" z 2024 roku. Tym samym nadchodzący "Godzilla x Kong: Supernova" będzie szóstym rozdziałem tej amerykańskiej sagi.
Zarówno bogata historia japońskiej franczyzy, jak i dynamiczny rozwój amerykańskiego MonsterVerse pokazują, że fascynacja gigantycznymi potworami nie przemija. Zapowiedź "Godzilla x Kong: Supernova" to kolejny dowód na to, że widzowie wciąż pragną oglądać spektakularne starcia i odkrywać tajemnice świata, w którym ludzkość musi nauczyć się koegzystować z siłami przekraczającymi jej wyobrażenie.
"The Long Walk" – pierwsze zdjęcia z planu

Spośród wielu adaptacji twórczości Stephena Kinga, które pojawiły się na dużym i małym ekranie, żadna prawdopodobnie nie jest tak brutalna jak "The Long Walk".
Produkcja oparta na powieści z 1979 roku o tym samym tytule trafiła w ręce Francisa Lawrence'a, znanego z reżyserii serii "Igrzyska śmierci". Twórca zabiera widzów w wyczerpującą podróż samopoznania, która stanowi metaforę zarówno życia, jak i śmierci. Film, którego premiera kinowa zaplanowana jest na 12 września, przedstawia Coopera Hoffmana w roli głównego bohatera książki, Raya Garraty'ego.

Pierwsze zdjęcia z planu produkcji, opublikowane przez Vanity Fair, uchylają rąbka tajemnicy co do wizualnej strony filmu. Materiały pokazują między innymi uczestników tytułowego marszu oraz gwiazdy takie jak Mark Hamill i Judy Greer, którzy wcielają się odpowiednio w role Majora i pani Garraty.

Oprócz już wymienionych aktorów, w obsadzie "The Long Walk" znaleźli się również David Jonsson jako Peter McVries, Garrett Wareing jako Stebbins, Charlie Plummer jako Gary Barkovitch oraz Ben Wang jako Hank Olson.
Dystopijny świat totalitarnego reżimu
Akcja filmu rozgrywa się w mrocznej, dystopijnej przyszłości, gdzie władzę sprawuje totalitarny rząd. Co roku reżim organizuje konkurs, w którym udział bierze 100 nastoletnich chłopców, a stawką jest ich życie. Uczestnicy "The Long Walk" muszą utrzymać tempo marszu powyżej 4 mil na godzinę, aby nie stracić tzw. biletu – co w praktyce oznacza karę śmierci.

Film osadzono w ponadczasowych realiach, co sprawia, że łatwo dostosować jego przekaz do różnych kontekstów społeczno-politycznych. Dla pokolenia, które dorastało w cieniu wojny w Wietnamie (a do niej odnosiła się oryginalna powieść), jak i dla współczesnych odbiorców mierzących się z problemami dzisiejszego świata, "The Long Walk" oferuje przestrzeń do własnych interpretacji i refleksji.
Metafora ludzkiej egzystencji
"The Long Walk", poza oczywistą krytyką nadużyć władzy, stanowi również głęboką metaforę codziennych zmagań człowieka. 22-letni Cooper Hoffman w wywiadzie dla Vanity Fair podkreślił intymny wymiar powieści, który jego zdaniem doskonale sprawdza się na dużym ekranie.
'The Long Walk' jest w moich oczach metaforą życia" – wyjaśnił aktor. "To metafora wszelkich trudnych rzeczy, przez które przechodzisz, czy to depresja, lęk, złamane serce czy cokolwiek innego. Czasami w życiu chcesz przestać iść i to jest naprawdę mroczna myśl. Ale w chwili, gdy to przyznasz i pogodzisz się z tym – i będziesz iść dalej – to będzie naprawdę piękna rzecz.
Ze względu na tematykę i osobę reżysera, "The Long Walk" nieuchronnie przywodzi na myśl skojarzenia z "Igrzyskami śmierci". Sam Francis Lawrence zaznacza jednak, że podobieństwa między produkcjami ograniczają się do podstawowej koncepcji konkursu z udziałem młodych ludzi.
W 'Igrzyskach śmierci' wszyscy rywalizują w zupełnie inny sposób" – komentuje reżyser. "Są sojusze i bohaterowie próbują się nawzajem zabić. Tutaj tak naprawdę nie próbujecie się nawzajem zabić. To zupełnie inna dynamika, jeśli chodzi o relacje.
Ta różnica nie oznacza jednak braku antagonistów. W filmie tę rolę odgrywa między innymi postać Plummera oraz Majora - obaj za wszelką cenę dążą do wyeliminowania pozostałych uczestników marszu.
Film "The Long Walk" trafi do kin 12 września. Za produkcję odpowiada Lionsgate Pictures.