Czemu Super Mario i inne ekranizacje gier zawodzą fanów

"Super Mario Bros Movie" nie wypadł zbyt dobrze w oczach fanów.

Fandom gier wideo z Mario już od dawna czekał na kolejną ekranizację z wąsatym hydraulikiem w roli głównej. Oczekiwania były na tyle duże, że gdy film w końcu miał swoją premierę, zaskoczenie i rozczarowanie były niemal równie wielkie. Wbrew nadziejom wszystkich, „The Super Mario Bros. Movie” okazał się nie do końca warty aż 30 lat czekania.

Zaczynając od pozytywów, ogólnie bardzo dobrze oceniana jest wizualna strona animacji i nawiązania do gry. Niestety tu chyba kończą się plusy, bo fani równie zgodni są co do negatywów. Jednym z głównych problemów filmu jest obsada aktorska. Chris Pratt jako Luigi, wbrew wątpliwościom fanów, wypadł świetnie, ale chyba przez to reszta wypadła znacznie gorzej. Trzeba też przyznać, że nie za bardzo mieli z czym pracować – ich kwestie nie były zbyt mądre, a żarty słabe. Jeśli dodamy do tego dosyć nijaką fabułę i sporo nudy przerywanej chaotycznymi przeskokami, to skala rozczarowania niestety rośnie. 

Warto jednak pamiętać, że ekranizacje gier komputerowych to naprawdę trudny kawałek chleba. Wiele gier ma luźną lub wręcz nieistniejącą fabułę. Niezależnie od ich popularności, chęć zarobienia na ekranizacji nie zmienia faktu, że takie gry są przeznaczone do grania, a nie do oglądania i przełożenie ich na film odbiera im ich największą zaletę – grywalność. W tę kategorię wpada zarówno Mario, jak i np. “Need for Speed” z 2014 r., któremu nie pomogła ani doskonała obsada, ani świetne sekwencje pościgów.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Jordan Griffin (@imortal_misfit1)

Wiele gier komputerowych jest bardzo hermetycznych i wymaga od gracza poświęcenia czasu i wysiłku, aby zrozumieć ich pełny wydźwięk i poznać postacie oraz ich historie. Na tym wyłożył się “Tekken”, w którym zabrakło zarówno bogatego lore gry, jak i złożoności jej postaci. “Tekken” w ogóle położył temat mocno, bo do w/w problemów dołożył jeszcze: brak podobieństwa wizualnego postaci, drewnianą grę aktorską i praktycznie brak żadnej fabuły.

Kolejnym problemem może być specyficzna stylistyka, która nie zawsze jest łatwa do zinterpretowania w rzeczywistości. Tu nie popisał się “Max Payne” – ekranizacja serii gier, na którą czekało wielu fanów, zaserwowała słabą fabułę, kiepskie sceny akcji i kompletny brak odwzorowania charakterystycznego klimatu noir z oryginalnej produkcji. 

Wreszcie, coraz więcej gier komputerowych ma swoje własne uniwersa i klimaty, korzystające z licznych symboli. Taką grą jest np. “Alone in the Dark”, która bazuje na niesamowitych światach H.P. Lovecrafta. Film w reżyserii TEGO Uwe Bolla spartaczył materiał źródłowy tak samo, jak ekranizacja “Mrocznej Wieży” Stephena Kinga. W filmie nie zgadza się nic poza nazwiskiem głównego bohatera, brakuje chociażby krztyny grozy, dialogi są żenujące, a fabuła rwie się tak, że z trudem można się zorientować w tym, co dzieje się na ekranie.

Chociaż takie produkcje jak “Mortal Kombat” (pierwsza część), czy wybitne “Last of Us” dają nadzieję na przeniesienie graczy do kin, to wciąż ekranizowanie gier komputerowych jest ryzykownym przedsięwzięciem. Przedsięwzięciem, które prawdopodobnie doczeka się wielu prób po sukcesie “LoU”. Grajmy więc w nasze ulubione gry zanim ktoś je nam znów zepsuje.


Premiery, na które nie musimy długo czekać

Za nami premiera "The Super Mario Bros. Movie" z Chrisem Prattem, nienajlepiej przyjętego "Paint" z Owenem Wilsonem jako niezapomnianym Bobem Rossem i nowej "Cube". Jakie jeszcze premiery czekają na nas w tym miesiącu?

Renfield

Jedną z najbardziej wyczekiwanych premier jest z pewnością „Renfield” z wiele mówiącym taglinem „Bycie nim ssie”. W filmie RM Renfield (Nicholas Hoult) postanawia porzucić swoją wieloletnią pracę jako poplecznik hrabiego Draculi (Nicolas Cage) i zaczyna nowe życie we współczesnym Nowym Orleanie, gdzie zakochuje się w zadziornej, ale wiecznie agresywnej policjantce ruchu drogowego –  Rebecce Quincy (Awkwafina).

Premiera: 14 kwietnia

Suzume No Tojimari

„Suzume no Tojimari” podąża za siedemnastoletnią bohaterką, Suzume Iwato, która wyrusza w podróż po Japonii, zamykając po drodze drzwi, które – po ponownym otwarciu – sieją zniszczenie. Kiedy spotyka mężczyznę poszukującego tajemniczych drzwi, wkrótce odkrywają jedne w górach Japonii. Ich otwarcie prowadzi do katastrofy, która prawie niszczy rodzinne miasto Suzume.

Premiera: 14 kwietnia

Evil Dead Rise

„Martwe Zło: Przebudzenie” to pierwszy film z franczyzy, którego akcja rozgrywa się w mieście, a konkretnie w apartamentowcu w Los Angeles. Piąty obraz z serii, pod hasłem „Mamusia kocha Was na zabój” wyreżyserowany został przez Lee Cronina i podąża śladem Beth, która po długich wojażach odwiedza swoją starszą siostrę Ellie, która z trudem samotnie wychowuje trójkę dzieci. Ich ponowne spotkanie zostaje przerwane, gdy znajdują ukryty w głębi budynku Ellie Necronomicon.

Premiera: 21 kwietnia

Beau is Afraid

„Bo się boi” to surrealistyczny horror wyreżyserowany i współprodukowany przez Ariego Astera. W filmie występuje Joaquin Phoenix jako tytułowy Beau Wassermann – łagodny, ale pogrążony w paranoi mężczyzna, który wyrusza w surrealistyczną odyseję do rodzinnego miasta na pogrzeb swojej matki, stawiając po drodze czoła swoim największym lękom.

Premiera: 21 kwietnia

Sisu

W ostatnich, desperackich dniach II wojny światowej drogi fińskiego samotnika (Jorma Tommila) krzyżują się ze ścieżkami odwrotu nazistów, którzy opuszczają północną Finlandię. Kiedy kradną jego złoto, szybko odkrywają, że zadarli z niewłaściwym człowiekiem. Ten legendarny były komandos staje się jednoosobowym szwadronem śmierci, który zrobi wszystko, by odzyskać swoje złoto – nawet jeśli oznacza to zabicie każdego nazisty, którego spotka na swojej drodze.

Premiera: 28 kwietnia


Wydarzenia tygodnia (03-09.04)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

W filmie o Barbie będzie piosenka „Barbie Girl” zespołu Aqua.

W kolejnych „Gwiezdnych Wojnach” powrócą kultowe napisy początkowe.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Rob2019 (@robjedi2019)

Damson Idris, gwiazda produkcji „Snowfall”, zdobył upragnioną rolę w nienazwanym jeszcze filmie Brada Pitta/Apple Studios, którego motywem przewodnim będzie Formuła Jeden.

„Krzyk VI” bije w box office wszelkie rekordy ustanowione przez poprzednie tytuły franczyzy.

Taika Waikiki pisze scenariusz do fabularnej wersji filmu o Akirze.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by The Geekster (@thegeekster_)

Gwiazda franczyzy „Karate Kid” Ralph Macchio chce jeszcze długo grać Daniela Larusso.

„Gwiezdne wojny: Powrót Jedi” będzie obchodzić 40. rocznicę w kinach.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by José Infante Néto (@infanteneto)

Niedawna fuzja Warner Bros. i Discovery może znaleźć się w centrum uwagi, ponieważ została uznana za łamiąca przepisy dot. zapobiegania monopolizacji.

Studio DC pod skrzydłami Jamesa Gunna wydało oświadczenie, że ma już 25 projektów w fazie rozwoju.

Brian Krause stwierdził, że jego powrót jest koniecznością, jeśli kiedykolwiek powstanie kontynuacja filmu „Sleepwalkers”, który powstał na bazie powieści Stephena Kinga.

James Mangold potwierdził, że pisze scenariusz do planowanego w DCU „Potwora z bagien”.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by James Gunn News (@jamesgunnnews)


Piąty Indiana Jones zadebiutuje w Cannes

"Indiana Jones and the Dial of Destiny" zadebiutuje na 76. dorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes.

„Indiana Jones and the Dial of Destiny” reżysera Jamesa Mangolda będzie miał swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Cannes już w przyszłym miesiącu, 18 maja, ale szersza publiczność będzie musiała poczekać do czerwca, aby zobaczyć słynnego archeologa z powrotem na dużym ekranie.

W 1995 roku miałem zaszczyt przyjechać do Cannes ze swoim pierwszym filmem w ramach Director’s Fortnite. Dwadzieścia osiem lat później z dumą powracam z nieco większym spektaklem. Moi legendarni współpracownicy i ja jesteśmy bardzo podekscytowani, że możemy podzielić się z wami zupełnie nową – i ostatnią – przygodą Indiany Jonesa.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by ColonneSonore.net (@colonne_sonore)

Piąta część ukochanej serii po raz kolejny podąży za Harrisonem Fordem jako nieustraszonym poszukiwaczem przygód, żyjącym teraz na tle Wyścigu Kosmicznego. Indy jest zaniepokojony faktem, że rząd USA zwerbował byłych nazistów, aby pomogli pokonać Związek Radziecki w rywalizacji o lot w kosmos. Wraz ze swoją chrześniaczką Heleną próbuje więc powstrzymać Jürgena Vollera, członka NASA i byłego nazistę zaangażowanego w program lądowania na Księżycu, który chce uczynić świat lepszym miejscem – oczywiście wg własnych, skrzywionych pomysłów.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Jake (@moviebuff_93)

Harrison Ford potwierdził, że jego rola w filmie „Indiana Jones and the Dial of Destiny” będzie ostatnią, w której zagra legendarnego bohatera, archeologa i ikonę kina, Indianę Jonesa.

Zawsze chciałem to zrobić. Dopisać resztę historii, by zobaczyć koniec jego kariery.

– wyjaśnił Ford zapytany, dlaczego zdecydował się wrócić na piątą odsłonę

Ponieważ jest to ostatnia wycieczka Jones’a, film najprawdopodobniej będzie czymś w rodzaju celebracji spuścizny Forda jako Indiany Jonesa, z kilkoma sekwencjami, które mają zawierać „odstarzoną” wersję aktora.

W filmie obok Forda wystąpią też: Phoebe Waller-Bridge (Fleabag), Antonio Banderas (Pain and Glory), John Rhys-Davies (Poszukiwacze zaginionej arki), Shaunette Renee Wilson (Czarna Pantera), Thomas Kretschmann (Das Boot), Toby Jones (Jurassic World: Upadłe królestwo), Boyd Holbrook (Logan), Oliver Richters (Czarna wdowa), Ethann Isidore (Mortel) i Mads Mikkelsen (Fantastyczne zwierzęta: Sekrety Dumbledore’a).

 

View this post on Instagram

 

A post shared by FéeClochette (@feeclochette750)

Wyreżyserowany przez Jamesa Mangolda „Indiana Jones and the Dial of Destiny” został wyprodukowany przez Kathleen Kennedy, Franka Marshalla i Simona Emanuela, a producentami wykonawczymi są Steven Spielberg i George Lucas. Film zawiera ścieżkę dźwiękową autorstwa Johna Williamsa.

Film trafi do kin 30 czerwca.


Nowa składanka Strażników Galaktyki

W oczekiwaniu na premierę filmu możemy już posłuchać ścieżki "Guardians of the Galaxy Vol. 3".

Dostępna na Spotify „Guardians of the Galaxy Vol. 3” ma nam umilić oczekiwanie na zaplanowaną na 5 maja premierę.

Ścieżki dźwiękowe „Strażników Galaktyki” stały się tak samo ważne i uwielbiane jak same filmy, z Peterem Quillem granym przez Chrisa Pratta i jego miłością do lat 60. Niektóre z utworów, które znajdują się w nowej składance to akustyczna wersja „Creep” Radiohead, „Reasons” Earth, Wind and Fire, „Since You Been Gone” od Rainbow z 1976 roku , czy „I’m Always Chasing Rainbows” Alice’a Coopera.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by MarvelFlix (@marvelflix_arg)

Napisany i wyreżyserowany przez Jamesa Gunna, „Guardians of the Galaxy Vol. 3” rozpoczyna się, gdy tytułowy zespół dostosuje się do życia na Knowhere. Niestety Rocketa dopada przeszłość i cała grupa musi chronić szopa w misji, która może zniszczyć Strażników.

W trzecim filmie z serii po raz kolejny zobaczymy obsadę w składzie: Chris Pratt jako Peter Quill znany jako Star-Lord, Zoe Saldaña jako Gamora, Dave Bautista jako Drax the Destroyer, Karen Gillan jako Nebula, Pom Klementieff jako Mantis, Vin Diesel jako Groot, Bradley Cooper jako Rocket i Sean Gunn jako Kraglin Obfonteri.

Kontynuacja wprowadzi również kilka nowych postaci, które będą znane fanom Marvel Comics, w tym Chukwudi Iwuji jako High Evolutionary, Maria Bakalova jako Cosmo the Spacedog oraz długo oczekiwany debiut Adama Warlocka, którego zagra gwiazda Midsommar – Will Poulter.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Justin Hollauer (@justin_nerdknight)

Grany przez Willa Poultera Adam Warlock jest potężną, sztuczną istotą stworzoną przez Suwerena w celu zniszczenia Strażników, a James Gunn przewiduje, że widzowie szybko zakochają się we wszechpotężnym antagoniście:

Och, on jest najlepszy. Najlepszy. Kradnie cały show. Ludzie naprawdę pokochają Adama, a przynajmniej go docenią.

Poulter najwyraźniej włożył dużo ciężkiej pracy, aby ożywić bohatera i chociaż oczekuje się, że postać ta pojawi się w przyszłych produkcjach Marvela, Poulter jeszcze nieśmiało stwierdza:

Tak, biorę to pod uwagę,

– powiedział aktor zapytany, czy Adam Warlock pojawi się ponownie po wydarzeniach ze Strażników Galaktyki vol. 3.

ale prawda jest taka, że tak naprawdę nie wiem, co przyniesie mi przyszłość w odniesieniu do tej postaci.

„Strażnicy Galaktyki vol. 3” będzie mieć swoją premierę w Stanach Zjednoczonych 5 maja, jako część piątej fazy MCU.


Wydarzenia tygodnia (20-26.03)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

Reżyser sequela „Ghostbusters: Afterlife” zrekrutował do obsady Kumaila Nanjiani i Pattona Oswalta.

Lucasfilm podobno było instruowane przez Disneya, by skupić się wyłącznie na Gwiezdnych Wojnach, a resztę projektów (w tym Indianę Jonesa i serial „Willow”) odłożyć na półkę.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Mister Brick (@mrbrick81)

PETA wystosowała apel do Kenana i Kela, żeby w „Good Burger 2” znalazły się wegańskie kanapki.

Jeff Goldblum potwierdził swoją rolę w filmie „Wicked” dodając, że „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” był jego dziecięcym koszmarem.

Linda Blair powróci na plan „Egzorcysty” w planowanym reboocie klasycznego horroru.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Pop Faction (@popfaction)

Tommy Wiseau wyreżyserował pierwszy film od czasów „The Room”.

Christopher McQuarrie potwierdził niespodziewany powrót postaci z pierwszego filmu „Mission: Impossible” w dwuczęściowym finale serii.

Kel Mitchell oświadczył, że ma dobry pomysł na „Mystery Men 2”, o którym zamierza porozmawiać z Benem Stillerem.

Twórca „Peaky Blinders” napisze nowy film z cyklu „Gwiezdne wojny” po tym, jak z franczyzy odszedł Damon Lindelof.

Keanu Reeves oświadczył, że z przyjemnością nakręci „Speed 3” jeśli tylko otrzyma świetny scenariusz i świetną historię do odegrania.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Sébastien Go (@go_seb35)

Pierwsze recenzje „Air” Bena Afflecka dały filmowi 100% Approval Rating na Rotten Tomatoes.

Todd Field oznajmił, że istnieje duża szansa, że po „Tárze” może już nigdy nie wyreżyserować filmu.


Netflix cały na biało (i czerwono)

Netflix od dłuższego czasu stawia na lokalne produkcje - widzieliśmy już miesiące, w których wchodziły na platformę dziesiątki niemieckich, koreańskich czy hinduskich produkcji. W tym roku zobaczymy mnóstwo polskich tytułów.

Najbardziej znaną (i kontrowersyjną) premierą ma być oczywiście (niebędący remakiem – co podkreślają twórcy tytułu) „Znachor” z Leszkiem Lichotą w roli głównej, a na drugim miejscu jeśli chodzi o świadomość premiery jest „Pan Samochodzik i Templariusze” z Mateuszem Janickim jako tytułowym bohaterem.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Natalia Mykowska (@myknatalia)

Na Netflixie pojawią się też inne ekranizacje polskich książek. Zobaczymy więc „Forsta” Remigiusza Mroza, „Fanfika” Natalii Osińskiej i wyczekiwaną „Informację zwrotną” Jakuba Żulczyka z Arkadiuszem Jakubikiem w roli byłego piosenkarza rockowego szukającego zaginionego syna.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by @opusfilm

Wiele Netflixowych produkcji jest przeznaczonych dla rynku young adults, podobnie będzie z polskimi premierami. Jak mówi Anna Negler, Dyrektor ds. Lokalnych Seriali Oryginalnych CEE w Netflixie:

Nasze tegoroczne premiery serialowe to opowieści osadzone w polskich realiach, w których często swoim głosem mówią współcześni młodzi dorośli. Ich wyzwania dotyczą bliskich nam wszystkim rozterek i emocji, które mogą poruszać zarówno młodszą, jak i nieco starszą widownię.

I tak z tej kategorii, oprócz „Fanfika” zobaczymy m.in.: „Infamię” opowiadającą o nastoletniej Romce próbującej wyrwać się z kajdanów rodzinnej tradycji, czy „Absolutnych debiutantów” o kręcących film przyjaciołach, którzy tą produkcją chcą zdobyć przepustkę na studia.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Piotr Litwic (@piotrlitwic)

Dodatkowo zobaczymy m.in.: „Fenomen” (science-fiction), „Dzień Matki” (akcja), „Freestyle” (dramat) i „Gorzko, gorzko” (komedia romantyczna).


J.K. Rowling dalej niszczy nasze dzieciństwo

Wygląda na to, że autorka serii o Harrym Potterze nie zna powiedzenia mówiącego, że jeśli dwie osoby mówią Ci, że jesteś pijany, to powinieneś iść do domu.

Minęły lata, odkąd wypowiedzi J.K. Rowling na temat społeczności trans odbiły się przykrym echem w jej mediach społecznościowych, przez co wielu fanów sagi przestało ją śledzić, a wielu deklaruje nawet, że nie ogląda ani nie czyta już niczego związanego z serią Wizarding World.

Debata wciąż się nie kończy, niektórzy fani nadal kłócą się z Rowling, a inni jej bronią. Swoje opinie wyraziło również wielu aktorów, którzy wystąpili w kultowych już filmach i nie stoją oni po tej samej stronie, co ukochana onegdaj pisarka. Rowling odsunęła się więc od stworzonego świata, nie uczestniczyła nawet w świętowaniu 20. rocznicy serii.

W ostatnich tygodniach Rowling wróciła do tematu wraz z premierą podcastu The Witch Trials of J.K. Rowling, którego gospodarzem jest Megan Phelps-Roper – amerykańską działaczkę polityczną, byłą członkinię i rzeczniczkę Kościoła Baptystów Westboro, kalwińskiej sekty chrześcijańskiej, sklasyfikowanej przez niektóre organizacje jako grupa nienawiści. W podcaście obie Panie analizują niektóre z najbardziej kontrowersyjnych konfliktów w życiu i karierze autorki.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by @_god.loves_you

Jak mówi Rowling, skala reakcji ją zaskoczyła. Autorka została określona przez wielu terminem „TERF”, co oznacza „radykalną feministkę wykluczającą trans”, a także porównano ją do Adolfa Hitlera i nazistowskiego reżimu. Wielu byłych już fanów krytykowało Rowling i twierdziło, że będą bojkotować serię o Harrym Potterze tak długo, jak długo ta będzie w nią zaangażowana. Chociaż Rowling mówi, że po jej stronie było wielu fanów wysyłających tysiące wiadomości wsparcia, przyznaje, że ta reakcja mocno na nią wpłynęła.

Mnóstwo fanów Pottera wciąż było ze mną. I w rzeczywistości mnóstwo fanów Pottera było wdzięcznych za to, co powiedziałam. Osobiście nie było to zabawne i czasami bałam się o własne bezpieczeństwo i, w przeważającej mierze, o bezpieczeństwo mojej rodziny. Czas powie, czy się mylę. Mogę tylko powiedzieć, że myślałam o tym głęboko, ciężko i długo i słuchałam, obiecuję, drugiej strony.

Rowling w przedziwny sposób tłumaczy również skąd wiedziała, że je fani będą niezadowoleni z jej wypowiedzi, sama w pewien sposób stwierdzając, że nie stoi po dobrej stronie:

Absolutnie wiedziałam, że jeśli się odezwę, wielu ludzi, którzy kochali moje książki, będzie ze mnie głęboko niezadowolonych. Wiedziałam to. Wiedziałam, ponieważ widziałam, że wierzyli, że żyją zgodnie z wartościami, które wyznawałam w tych książkach. Wierzyli, że walczą o słabszych i o sprawiedliwość.

W jednym z odcinków podcastu Rowling powiedziała, że „nigdy nie zamierzała nikogo skrzywdzić”, kiedy brała udział w debacie dotyczącej tożsamości płciowej i że nie żałuje ani jednego słowa, które napisała:

Podtrzymuję każde słowo, które tam napisałam, ale pytanie brzmi: jaka jest prawda?


Piątek 13go i inne powroty

Adrienne King zdradziła kilka ważnych informacji na temat nadchodzącego serialu "Crystal Lake".

Piątek trzynastego przygotowuje swój powrót. Oprócz pracy nad nowym filmem z franczyzy mającej swój początek w 1980 roku, Peacock rozwija również serial „Crystal Lake”, który będzie prequelem do historii Jasona i skupia się na słynnym obozie, w którym Voorhees dokonuje krwawych i makabrycznych morderstw.

Od czasu ogłoszenia serialu zdradzano bardzo niewiele szczegółów na jego temat – poza kluczowym faktem, czyli powrotem oryginalnej final girl Adrienne King, która w końcu ujawniła więcej informacji na swoim Instagramie:

Miłego piątku, Obozowicze! Bryan Fuller, nasz cholernie genialny Główny Doradca Obozowy/Producent nadchodzącego serialu „Crystal Lake” spotkał się ze mną i wyjaśnił, co nas czeka w Camp Blood! Nie mogę się doczekać, aż będę mogła podzielić się szczegółami!

W ostatnich latach wiele klasyków miało okazję kontynuować swoje historie lub poszerzyć uniwersum na dużym lub małym ekranie. „Halloween” było jednym z pierwszych, któremu udało się odejść od ostatnich nieudanych prób kontynuowania oryginalnej historii.

„Koszmar minionego lata” próbował zrobić to samo w telewizji, ale z niewielkim sukcesem. Trwają jednak prace nad kontynuacją filmów, z możliwym powrotem oryginalnej obsady. Tytułem, który zdołał zabłysnąć jako serial, był „Child’s Play”, której twórca Don Mancini ponownie podbił serca fanów laleczki Chucky.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Charlee Ray (@chuckywear)

Innym świetnym przykładem jest „Krzyk”, którego piąta część pojawiła się w 2022 roku, a wytwórnia bardzo szybko potwierdziła kontynuację, która trafiła do kin zaledwie kilka tygodni temu i już odniosła ogromny sukces. Wielu nazywa „Krzyk VI” najlepszą odsłoną od czasu oryginalnego filmu.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Scream Franchise (@screamlegacy)

Tyle szczęścia nie miała „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, z którą w 2022 r. powrócił Netflix i spotkał się z bardzo złym przyjęciem zarówno przez krytyków, jak i fanów uznanego horroru z 1978 roku.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Flippy Wiggler (@flippy.wiggler)


Wydarzenia tygodnia (13-19.03)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

„Wszystko wszędzie naraz” zgarnęło niezłą pulę nagród na Oscarowej gali, w tym za najlepszy film, najlepszy scenariusz oryginalny, najlepszą reżyserię, najlepszy montaż, najlepszą aktorkę pierwszoplanową, najlepszą aktorkę drugoplanową i najlepszego aktora drugoplanowego.

Aktor Freddie Prinze Jr. stwierdził, że żałuje swojej roli w filmach Scooby-Doo i ogłosił, że nie chce występować w trzecim filmie.

Sam Reimi zdradził, że „Evil Dead” nie był pierwszym pomysłem na tytuł pierwszej części kultowej już franczyzy. Początkowo zdjęcia do horroru odbywały się pod hasłem „The Book of the Dead”.

Jack Dylan Grazer zdradził, że otrzymał propozycję zagrania roli Ashtraya w „Euforii” jednak odrzucił ją na rzecz „Shazam!”.

James Gunn oświadczył, że planuje współpracować z Margot Robbie przy swoich kolejnych projektach.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Harley Quinn (@harls_tr)

Willem Dafoe chce ponownie zagrać Zielonego Goblina w trzecim filmie o Spider-Manie.

„Good Burger 2” z Kenanem Thompsonem i Kelem Mitchellem oficjalnie otrzymał zielone światło w Paramount +.

Reżyser filmu „Ghost of Tsushima” uważa, że „The Last of Us” udowodniło, że filmową adaptację gry wideo można zrobić dobrze.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by MauroOo (@mauro.jpeg)

„Evil Dead Rise” zadebiutowało na SXSW z doskonałym wynikiem 100% na Rotten Tomatoes.

Ikona Hollywood, Denzel Washington, jest w trakcie ostatnich negocjacji do roli w kontynuacji Gladiatora.

Bruce Campbell ma jeden warunek dotyczący powrotu do roli Asha… Telefonu od Sama Reimiego.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Home of Horror (@theinstahorror)