Wydarzenia tygodnia (02-09.07)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

Akiva Goldsman podzielił się optymistycznymi wieściami na temat sequela do „Jestem Legendą”. Goldsman potwierdził, że projekt nadal jest w fazie rozwoju, a on sam z niecierpliwością czeka na rozpoczęcie pracy nad scenariuszem po zakończeniu trwającego strajku Writers Guild of America. Wspomniał również, że już zaczął pracować nad sequelem i prowadził rozmowy na ten temat z Willem Smithem.

Patrick Wilson, który gra Orma w „Aquaman i Zaginionym Królestwie”, potwierdził, że niedawno powrócił na plan na dodatkowe zdjęcia. Sugeruje to, że nadal wprowadzane są zmiany do sequelu superbohaterów, pomimo planowanej na grudzień premiery.

Pomimo kontrowersji związanych z użyciem prawdziwej amunicji na planach filmowych po tragedii na planie „Rust”, nadchodzący dramat o II wojnie światowej „Reveille” zdecydował się na jej użycie. Kierownik ds. broni Mike Burch i reżyser-scenarzysta Michael Akkerman zapewniają, że decyzja została podjęta przy ścisłym przestrzeganiu protokołów bezpieczeństwa. Film ma zostać wydany w formie cyfrowej i na platformach VOD 4 sierpnia 2023 roku.

Pisarz Akiva Goldsman potwierdził, że „Constantine 2” nadal jest w fazie rozwoju, pomimo plotek o jego anulowaniu. Projekt jest obecnie wstrzymany z powodu strajku Writers Guild of America, ale Goldsman planuje rozpocząć pracę nad scenariuszem, jak tylko strajk się zakończy. Wspomniał również, że prowadził rozmowy na temat sequela z Keanu Reevesem i Francisem Lawrence’em.

W wywiadzie dla The Times, Tom Cruise obalił długotrwały mit, jakoby zabraniał ludziom na planie filmowym utrzymywania z nim kontaktu wzrokowego. Ta plotka, którą Cruise uważa za najdziwniejszą historię, jaką kiedykolwiek usłyszał na swój temat, krąży od lat. Pomimo to, Cruise jest znany z sympatycznego zachowania na planie, często bierze udział w aktywnościach, takich jak tańce z obsadą i załogą. Podkreślił również, jak bardzo ceni interakcje z fanami, stwierdzając, że robi swoje filmy dla nich.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez 50 minutes inside (@50inside)

W nadchodzącym filmie „Mission: Impossible 7” Rebecca Ferguson, która wciela się w postać Ilsy Faust, pojawi się z opaską na oku. Aktorka ujawniła, że opaska nie była pierwotnie częścią scenariusza, jednak została dodana z powodu infekcji oka, której aktorka nabawiła się podczas kręcenia filmu. Infekcja była na tyle poważna, że Ferguson nie mogła otworzyć oka, co skłoniło ekipę do włączenia opaski do wyglądu jej postaci.

Trwają rozmowy na temat potencjalnej kontynuacji filmu grozy z 2002 roku „28 Days Later”, który na razie nosi roboczy tytuł „28 Years Later”. Alex Garland, scenarzysta oryginalnego filmu, wyraził zainteresowanie projektem i obecnie prowadzi rozmowy z Andrew Macdonaldem, producentem pierwszej części. Na razie nie podano jednak żadnych oficjalnych informacji ani szczegółów na temat projektu.

Stephanie Hsu, znana z roli Mei w filmie „The Marvelous Mrs. Maisel”, wyraziła swoje uznanie dla przemowy Jamie Lee Curtis wygłoszonej podczas ceremonii Oscarów. Hsu doceniła podkreślenie przez Curtis znaczenia reprezentacji w branży filmowej i jej apel o większą liczbę szans dla azjatyckich aktorów. Sama Hsu jest zaangażowana w przełamywanie stereotypów i dąży do zapewnienia większej różnorodności ról dla azjatyckich aktorów.

Tim Curry, który zagrał postać Wadswortha w filmie „Clue”, ujawnił, że istniało planowane czwarte alternatywne zakończenie filmu. W tym niewykorzystanym zakończeniu, postać Curry’ego zostałaby przedstawiona jako masowy morderca, który zabił wszystkich. Scena jednak ostatecznie nie została wykorzystana, ponieważ uznano ją za niezbyt zabawną ani zaskakującą, a jej zastosowanie skutkowałoby antyklimaktycznym zakończeniem filmu.

Jennifer Garner powróci w roli Elektry w nadchodzącym „Deadpool 3”. Garner po raz pierwszy wcieliła się w Elektrę w filmie „Daredevil” z 2003 roku, a następnie w swoim solowym filmie „Elektra” w 2005 roku. Decyzja o ponownym obsadzeniu Garner w roli Elektry jest częścią strategii „Deadpool 3” dotyczącej stworzenia swojego własnego multiversum, podobnie jak to miało miejsce w niedawnych filmach „Doctor Strange” czy „The Flash”.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez A-Cultura Pop (@acomicsll)

„Captain Marvel” został okrzyknięty najbardziej znienawidzonym filmem w Marvel Cinematic Universe (MCU) przez fanów, zgodnie z niedawną ankietą. Film, w którym Brie Larson gra tytułową postać, spotkał się z krytyką ze względu na swoją fabułę i rozwój postaci. Mimo reakcji, Larson broniła filmu i swojej postaci, stwierdzając, że jest dumna z pracy, którą wykonała, i wpływu, jaki film miał na młode dziewczyny.

Frank Grillo ma powrócić do serii „The Purge” w nadchodzącej, szóstej części, zatytułowanej „The Purge 6: On a Mission Across a Broken America”. Film pokaże postać Grillo, Leo Barnesa, nawigującego po postapokaliptycznej Ameryce w próbie przywrócenia porządku. Aktor wyraził swoje podekscytowanie powrotem do serii i możliwością zbadania swojej postaci w nowym otoczeniu.

Karan Soni, gwiazda „Deadpool 3”, podzielił się spostrzeżeniami na temat tego, jak franczyza zmieniła się pod przewodnictwem Disneya. Soni, który gra Dopindera w filmie, zapewnił fanów, że film utrzymuje swoje ostre ratingi R i nie różni się od dwóch poprzednich odsłon. Aktor pochwalił również Ryana Reynoldsa za jego kreatywny wkład i zaangażowanie w film, wyrażając optymizm co do ostatecznego wyniku.

Nadchodzący film „Blue Beetle” przedstawi Susan Sarandon w roli złośniczki Victorii Kord. Kord jest zdeterminowana, aby wykorzystać moce starożytnego kosmicznego artefaktu znanego jako Scarab. Fabuła filmu ujawnia więcej na temat motywacji i charakteru Kord, co budzi zainteresowanie wśród fanów DC. Sarandon, laureatka Oscara, wnosi do DC Universe formidabilną obecność dzięki temu filmowi.

Danny DeVito wyraził swoją gotowość do powrotu do roli Pingwina w przyszłych projektach DC. DeVito, który zagrał tę postać w filmie „Batman Returns” z 1992 roku, stwierdził, że „na pewno rozważyłby” powrót do roli, opisując go jako „szansę życia”. Choć nie ma oficjalnych planów dotyczących powrotu DeVito, możliwość ta pozostaje otwarta w multiversum DC.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Danky Devito (@dankydevito)


10 najlepszych - wg Rotten Tomatoes - horrorów 2023 r.

Skoro mamy już za sobą pierwszą połowę 2023 roku, przyjrzyjmy się, jakie filmy grozy cieszyły się w tym okresie najwyższymi ocenami na Rotten Tomatoes.

Minęła już połowa roku 2023, a my mieliśmy okazję zobaczyć wiele dobrych horrorów. Scream 6, The Boogeyman i Beau is Afraid odnotowały dobre wyniki w box office, pomimo mieszanych recenzji, podczas gdy wiele mniej znanych zagranicznych filmów zadebiutowało na ekranie pod batutą debiutujących reżyserów. Wciąż czekamy na Five Nights at Freddy’s, Insidious: The Red Door i The Exorcist: Believer. Jednak zanim to nastąpi, chwileczkę przystaniemy i przyjrzymy się najlepszym filmom grozy tegorocznego sezonu, ocenianym wyłącznie na podstawie wyników na Rotten Tomatoes.

10. Martwe Zło: Przebudzenie – 84%

Minęło 10 lat od premiery ostatniej odsłony franczyzy Evil Dead, więc kiedy zapowiedziano Evil Dead Rise, fani z niecierpliwością oczekiwali, w którym kierunku potoczy się seria. Opuszczając typowe dla serii ustawienie – chatkę w lesie, fabuła przenosi się na nieznane dotąd terytorium – opuszczone mieszkanie w kompleksie apartamentowym w Los Angeles. Po tym jak trzęsienie ziemi wydobywa na powierzchnię tom Naturom Demonto, nieumarli (Deadites) są wyzwoleni, by siać spustoszenie wśród niczego nie podejrzewającej rodziny.

Evil Dead Rise zarobił 146 milionów dolarów, stając się tym samym najbardziej dochodowym filmem w historii franczyzy. Spotkał się z pozytywnym przyjęciem zarówno wśród krytyków, jak i fanów, torując drogę dla przyszłych sekweli. Choć nic nie jest pewne, Bruce Campbell stwierdził, że razem z Samem i Ivanem Raimi chciałby tworzyć kolejne filmy co dwa, trzy lata.

9. Gniew Becky – 86%

Sequel filmu Becky z 2020 roku. Lulu Wilson powraca jako tytułowa bohaterka, aby chronić swoich bliskich, uratować psa i wymierzyć krwawą sprawiedliwość bandzie faszystów. Film, w którym wystąpił także Seann William Scott, zadebiutował na festiwalu filmowym South by Southwest w marcu 2023 roku, a w kinach pojawił się w maju.

„Gniew Becky” jest bardziej komediowy niż jego poprzednik, ale godny bycia sequelem – więcej jest w nim pomysłowych scen zabójstw oraz tej samej, ogromnej ilości krwi, z której seria zaczęła być znana. Trzecia część jest w trakcie tworzenia, ale nie ujawniono jeszcze planowanej daty premiery.

8. Infinity Pool – 86%

W głównych rolach w „Infinity Pool” występują Alexander Skarsgård i ulubienica fanów horrorów, Mia Goth. Za reżyserię odpowiadał Brandon Cronenberg, syn uznanej postaci świata filmu, Davida Cronenberga. Film jest zakręconą, science-fiction odmianą horroru, nawiązującą do takich tytułów jak „Wicker man” czy „Midsommar”, z dodatkiem fetyszu przemocy dla pełniejszego efektu.

Początkowo film otrzymał kategorię NC-17, ale został przemontowany na bardziej korzystne dla dystrybucji R. Chociaż miał ograniczoną premierę w Kanadzie, Infinity Pool szybko trafił do serwisów VOD, gdzie udostępniono również wersję nieocenzurowaną. Biorąc pod uwagę, że jest to dopiero trzeci pełnometrażowy film Brandona Cronenberga, możemy spodziewać się od niego coraz to większych i ciekawszych rzeczy. Jego następnym projektem będzie adaptacja powieści Super-Cannes, którą wyreżyseruje jako limitowany serial.

7. The Blackening – 87%

„The Blackening” to pełna humoru satyra na stare schematy horrorów i stereotypy rasowe. Przedstawia nowe spojrzenie na kiczowaty horror o chacie w lesie, jednocześnie dając widzom do zrozumienia, że są oni częścią żartu.

Po premierze na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto w 2022 roku, „The Blackening” zostało wykupione przez Lionsgate, które wydało film kinowo 16 czerwca 2023 roku. Do tej pory zarobił on 8 milionów dolarów w box office, a krytycy zgodnie uznali go za przyzwoitą parodię horroru w reżyserii Tima Story, twórcy takich filmów jak „Na fali” i „Srebrny Surfer” z 2005 roku.

6. Chory – 87%

Być może trochę za późno, by wywrzeć zamierzony wpływ, „Chory” to pełen samoświadomości slasher, który rozgrywa się w 2020 roku, w szczytowym momencie pandemii COVID-19. Współautorem scenariusza jest Kevin Williamson, ten sam pisarz, który dał nam „Krzyk” oraz „Wiem, co zrobiłeś minionego lata”. Chory bada nasze lęki związane z izolacją, jednocześnie wykorzystując niebezpieczeństwa związane z mediami społecznościowymi.

W obsadzie znaleźli się tacy aktorzy jak Gideon Adlon, Dylan Sprayberry i Marc Menchaca. Film miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto w 2022 roku, a następnie został wydany jako oryginalna produkcja Peacocka w styczniu tego roku.

5. Brooklyn 45 – 89%

Co się stanie, gdy grupa weteranów wojennych zdecyduje się zorganizować seans spirytystyczny w 1945 roku? Chaos, ale w najlepszy możliwy sposób, dzięki wybitnej obsadzie filmu Brooklyn 45. Ten supernaturalny horror doskonale wie, czego oczekują od niego widzowie i z całą pewnością im to dostarcza, a Larry Fessenden wygłasza prawdopodobnie jeden z najlepszych monologów aktora drugoplanowego ever. Brooklyn 45 przygląda się bólowi po stracie, jednocześnie badając powojenne paranoje, że każdy, nawet Twoja matka, może być szpiegiem nazistów.

Film Brooklyn 45 został wyprodukowany przez serwis streamingowy Shudder. Miał swoją światową premierę na festiwalu South by Southwest w 2023 roku, a miesiąc później zadebiutował w domach na całym świecie jako oryginalna produkcja Shudder.

4. Influencerka – 91%

Kolejny oryginalny film Shudder na tej liście to inteligentny horror o influencerce z mediów społecznościowych, która spędza wakacje w Tajlandii. Mimo że online wydaje się żyć pełnią życia, rzeczy nie zawsze są takie, jakimi się wydają, a wtedy film nabiera znacznie mroczniejszych tonów, przestrzegając nas, że trawa nie zawsze jest zieleńsza po drugiej stronie. Mimo tematyki, na którą publiczność zaczyna już reagować zmęczeniem, w „Influencerce” znajdziemy kilka wyśmienitych momentów grozy.

3. M3GAN – 93%

Najbardziej dochodowy film na liście, „M3GAN”, trafił do kin 6 stycznia 2023 roku i okazał się hitem, którego nikt się nie spodziewał. Opowiadając historię lalki z wbudowaną sztuczną inteligencją, która staje się samoświadoma, „M3GAN” wnika głęboko w nasze uzależnienie od technologii i pokazuje, co się dzieje, gdy ta technologia zwraca się przeciwko nam. Ta koncepcja sprawia, że film dostarcza równie dużo śmiechu, co przerażenia.

Sequel „M3GAN” został już zaplanowany na 2025 rok, ale biorąc pod uwagę trwający strajk WGA, kto wie, czy ten termin zostanie zachowany. Na razie widzowie mogą obejrzeć ten film w serwisie Peacock.

2. Przywiązanie – 95%

Dodanie czegoś świeżego do dobrze znanego schematu horroru nie jest łatwe, ale „Przywiązanie” odnosi sukces tam, gdzie innym się nie powiodło. Ten duński film korzysta z motywu opętania, owijając go wokół historii miłosnej dwóch głównych bohaterek, Mai i Leah. Dodajmy do tego dominującą matkę, tematy współzależności, żydowskiej folklorystyki i rodzinnych tajemnic, a dostaniemy genialne „Przywiązanie”.

Numer 2 na tej liście to powolnie rozwijający się horror, który polega bardziej na napięciu niż na krwawych scenach, więc może nie być dla wszystkich, ale na podstawie recenzji zdecydowanie warto obejrzeć go przynajmniej raz.

1. Huesera: The Bone Woman – 98%

Chociaż film miał swoją premierę na Tribeca w 2022 roku, „Huesera: The Bone Woman” trafił do szerokiej dystrybucji dopiero w lutym 2023 roku, kiedy to stał się ekskluzywnym tytułem na Shudder. Od tego czasu zdobył 12 nagród i został nominowany do niezliczonych innych przez różne organizacje. I słusznie, ponieważ ten horror z Meksyku to niemal doskonały film, który wnika głęboko w traumę cielesną, meksykańską mitologię i lęki związane z zostaniem matką.

Huesera nawiązuje do takich klasyków, jak „Dziecko Rosemary”, jednocześnie wprowadzając świeże pomysły w temacie oczekiwania na macierzyństwo. Pozbywając się wszystkich konwencji podgatunku horroru o ciąży, dostarcza surowe napięcie i obrazy, które sprawią, że nawet najbardziej cyniczny fan horroru zadrży. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut reżyserski Michelle Garza Cervera, będzie to trudny do prześcignięcia film, ale jeśli jest to jakiekolwiek wskazanie jej talentów, możemy spodziewać się wspaniałej filmografii od świetnej reżyserki.


"Powrót do Przyszłości 4": wszystko, co powiedziano o kontynuacji

Dokądkolwiek się wybierają, będą potrzebować znacznie więcej niż dróg. Oto wszystko, co dotychczas powiedziano o potencjalnej czwartej części "Powrotu do Przyszłości".

„Powrót do Przyszłości” zadebiutował w lipcu 1985 roku i stał się najbardziej dochodowym filmem w Ameryce w tamtym roku. Obraz jest pierwszą odsłoną trylogii, choć początkowo nie planowano tworzenia więcej niż jednej części. Druga część, kontynuująca wydarzenia z pierwszej, skupia się bardziej na przyszłości niż przeszłości. Trzeci i jak na razie ostatni film przenosi głównych bohaterów z powrotem do ery westernu, kończąc trylogię na najbliższe lata. Biorąc pod uwagę, że franczyza zakończyła się w sposób pozornie idealny, trudno wyobrazić sobie, co mogłaby przynieść ewentualna czwarta część „Powrotu do Przyszłości”.

Ponoć przez lata toczyły się dyskusje na temat czwartej części franczyzy, ale nigdy nie zaowocowały one nowym filmem. Z perspektywy producenta, 2023 rok to idealny moment na ożywienie franczyzy, ponieważ kinematografia wydaje się obecnie znajdować w erze odświeżania starych hitów. Jednakże fani mają na ten temat inną opinię. Michael J. Fox, który doskonale wciela się w rolę głównego bohatera Marty’ego McFly’a, nie zamierza powrócić, jeśli do realizacji dojdzie czwarty film. Powrót Christophera Lloyda, partnera scenicznego Foxa, również jest niepewny, biorąc pod uwagę, że jest on obecnie w połowie swoich lat osiemdziesiątych.

Podsumowując, szanse na udane odświeżenie serii wydają się niewielkie. Ale w Hollywood zdarzały się już bardziej zaskakujące rzeczy. Oto przegląd wszystkiego, co powiedziano do tej pory o potencjalnej czwartej części „Powrotu do Przyszłości”.

„Przyszłość” bez Foxa

Kariera aktorska Foxa nabrała tempa w 1978 roku, kiedy wystąpił w kanadyjskim sitcomie „Leo i Ja”. Kilka lat później otrzymał rolę w serialu „Family Ties”, ale pragnął roli, w której mógłby pokazać swoje komediowe talenty. Jak podaje Insider, aktor kręcił „Teen Wolf”, gdy dowiedział się, że Spielberg jest w okolicy, szukając miejsc na zdjęcia do „Powrotu do Przyszłości”. Jak mówi historia, główna rola Marty’ego McFly’a była wolna, ponieważ produkcja zdecydowała się zastąpić Erica Stoltza, aby dodać postaci Marty’ego więcej komediowego błysku.

Fox, zadowolony z prezentacji scenariusza Roberta Zemeckisa, dostał rolę i nigdy nie patrzył wstecz. Aktor miał potem okazję powtórzyć swoją rolę Marty’ego jeszcze w dwóch filmach i na zawsze został zapamiętany jako twarz tej franczyzy. Niemal nie da się wyobrazić „Powrotu do Przyszłości” bez Foxa, ale wobec rozmów o ewentualnej czwartej części „Powrotu do Przyszłości”, fani mogą być zmuszeni to zrobić.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Delorean Rental (@deloreanrental)

Prawie 40 lat po pierwotnej premierze filmu, pojawiło się wiele dyskusji na temat czwartej części „Powrotu do Przyszłości”. Franczyzy takie jak „Halloween”, „Krzyk” czy „Top Gun” powróciły do głównego nurtu kina, przynosząc ze sobą świeże opowieści. Jednak kiedy w 2020 roku pojawiły się pytania o potencjalną kontynuację Powrotu, zdawało się, że istnieje pewien niepokój co do przyszłości tej franczyzy.

W 1991 roku u Foxa zdiagnozowano chorobę Parkinsona, co skierowało jego karierę na inną ścieżkę. W 2020 roku aktor ogłosił zakończenie kariery aktorskiej ze względu na swoją chorobę. To postawiło fanów przed zasadniczym pytaniem: Co to oznacza dla Marty’ego McFly’a? W wywiadzie dla Variety, Fox wyraził przekonanie, że reboot nie jest konieczny, ponieważ uważa, że opowiedziano już pełną historię. Te komentarze, jak również jednoznaczne stwierdzenia, potwierdziły, że gdyby reboot miał miejsce, Fox nie byłby jego częścią.

Palące pytanie dotyczące czwartej części „Powrotu do Przyszłości” zwykle zwraca uwagę na to, jaki cel miałby służyć kolejny film. Według Screen Crush, Zemeckis twierdzi, że czwarty film z pewnością byłby wielkim kinowym hitem, ale nie miał żadnych pomysłów na to, jak ten film miałby wyglądać. Nawet jako fan, trudno jest sobie wyobrazić, dokąd mogłaby zmierzać ta franczyza. Trzeci film kończy się na rozstaniu Marty’ego i Doc’a, z tym ostatnim, który wyrusza w podróż pociągiem podróżującym w czasie.

Oczywiście, reboot mógłby skupić się na jednym z krewnych Marty’ego, ale bez udziału Foxa, mogłoby to być trudne do sprzedania. Czwarta część „Powrotu do Przyszłości” mogłaby również podążać ścieżką „Hocus Pocus 2”, gdzie niczego nieświadomy nastolatek natyka się na zepsuty Delorean. Potencjał i możliwości są nieskończone, szczególnie w dzisiejszym, zdominowanym przez rebooty krajobrazie kinematograficznym. Hollywood jest w stanie wyprodukować prawie wszystko, a wykorzystywanie nostalgii to duża część tej gry.


Jaka będzie kolejna, flagowa franczyza Netflixa?

Netflix ogłosił, że zamierza w nadchodzących latach rozszerzyć swoje franczyzy. Jakie serie mają największe szanse na realizację?

Netflix, jedna z najpopularniejszych platform streamingowych na świecie, słynie z ciągłego uzupełniania swojej oferty o nowe filmy i seriale. Znajdziemy tu zarówno szpiegowskie thrillery, jak i ciepłe, codzienne historie. Chociaż większość z nich to pozycje idealne na weekendowy maraton, platforma często decyduje się na długoterminowe inwestycje w dobrze prosperujące seriale i franczyzy filmowe. Podobnie jak w przypadku serii Marvela czy Gwiezdnych Wojen, wiele z tych filmów kończy się na otwartym zakończeniu, pozostawiając miejsce na rozwinięcie wątków w kolejnych odsłonach.

Często spotykamy się też z sytuacjami, gdy seria, tak jak „13 powodów dlaczego”, mogłaby zakończyć się po drugim sezonie, jednak Netflix decyduje się na jej kontynuację, by podtrzymać jej popularność i zyski. Wydaje się, że Netflix nie tylko produkuje ogromną ilość seriali, ale również planuje ustanowić franczyzy filmowe. Jeśli odniosą one sukces, przyniosą subskrybentom innowacyjną formę rozrywki. Nasuwa to pytanie: jaką postać przyjmie następna wielka franczyza Netflix i czy odniesie ona sukces?

Netflix zgromadził imponującą bibliotekę filmów z różnych gatunków i w tym sensie oczywiście dominuje na rynku, chociaż duża część takich produkcji często rozczarowuje widzów. Dlatego zamiast tworzyć nieskończoną ilość filmów i seriali, które nie przyczynią się do rozwoju platformy, warto skupić się na udanej serii filmowej.

Weźmy pod uwagę niektóre ostatnie filmy i seriale Netflixa, takie jak „1899”, który został szybko anulowany po pierwszym sezonie, czy „Troll”, norweska produkcja idealna do dalszego rozwijania jej uniwersum. Gdyby Netflix przyjął metodę podziału hitu filmowego lub serialu na wiele odcinków i rozwijał emocjonalne więzi widzów z bohaterami, zamiast zdejmować lubiane produkcje z ekranu, nastawienie do platformy i – w efekcie – jej zyski, miałyby szansę znacznie wzrosnąć.

Netflix z powodzeniem eksperymentował z tym podejściem, jak dobrze pokazuje przykład „Stranger Things”, które zdecydowanie cieszy się największą popularnością wśród fanów w ostatnich latach. Podobnie jest z serialem „Dark”, który mimo pewnych podobieństw do „Stranger Things”, jest zdecydowanie bardziej brutalny i mroczny. To tylko kilka przykładów z wielu, ale Netflix nie inwestował tak znacznie w franczyzy filmowe, jak zrobił to w przypadku seriali. „Extraction” wydaje się dla platformy całkiem realistyczną opcją – drugi film, mimo iż nie spełnił w pełni oczekiwań fanów, to jednak dostarczył sporego widowiska akcji, szczególnie w pierwszej godzinie.

Zważywszy na to, że „Thor: Love and Thunder” nie do końca spełnił oczekiwania widzów, Chris Hemsworth mógłby zaangażować się w „Extraction” tak, jak Tom Cruise poświęcił się serii „Mission Impossible” przez te wszystkie lata. Kolejnym doskonałym wyborem jest „The Gray Man”, oparty na powieści Marka Greaneya, który napisał wiele kontynuacji tej serii książek. Dzięki reżyserii braci Russo (twórcy „Avengers: Endgame”), film okazał się spektakularnym widowiskiem i ma wszystko, by stać się jedną z najbardziej emocjonujących franczyz. Jedynym zmartwieniem jest koszt rozwijania tego kierunku.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Filmogen | فیلموژن (@filmo.gen)

Jednakże „Extraction” i „The Gray Man” to nie koniec drogi, gdyż Netflix już teraz produkuje kolejne potencjalne hity. Przykładowo, film „Heart of Stone” z Gal Gadot ma za zadanie rozpocząć franczyzę na wzór długotrwałych serii filmowych. Z kolei „Red Notice”, w którym główne role zagrali trzej znakomici aktorzy – Dwayne Johnson, Ryan Reynolds i Gal Gadot, doczeka się kontynuacji w 2024 lub 2025 roku. Netflix inwestuje również mocno w Zacka Snydera – od jego poprzedniego filmu z zombie „Army of the Dead” po nowy film science fiction „Rebel Moon”, który ma być początkiem nowej franczyzy.

Inne przykłady to „Knives Out”. Netflix nabył prawa do sequela po tym, jak pierwszy film okazał się hitem, a drugi film stał się dużym sukcesem dla platformy. „Fear Street” to jedna z najlepszych franczyz horrorów, jakie kiedykolwiek wyprodukował Netflix, a biorąc pod uwagę, że każdy film zachował swoją oryginalność, ma szanse na stanie się jeszcze większą franczyzą. Jeśli chodzi o telewizję, Netflix zainwestował zarówno w „Wiedźmina” jak i „Sandmana” od DC.

Fani z nieukrywanym entuzjazmem oczekują wiadomości o nowych produkcjach Netflixa, ale czy odniosą one sukces? Z nielicznymi wyjątkami, Netflix wykazuje tendencję do szybkiego przeprowadzania projektów, zamiast inwestować czas w ich rozbudowę. Jeśli te franczyzy filmowe mają przyciągnąć widzów, Netflix powinien poświęcić czas na przemyślane opracowanie każdego scenariusza.

Filmy jak „Red Notice” są do pewnego stopnia monotonne pod względem koncepcji, ale ich niezaprzeczalna popularność wynika z gwiazdorskiej obsady, która nawet dla Netflixa była sporym obciążeniem budżetowym. Jeżeli więc platforma planuje zainwestować miliardy dolarów w te franczyzy, powinna zrobić to prawidłowo, równomiernie skupiając się na doborze historii, jakości produkcji oraz na aktorach, którzy przyciągną uwagę swoich fanów.


Blumhouse zakupił prawa do ekranizacji powieści "The Quiet Tenant"

Jason Blum stwierdził: "Historia ma wszystkie elementy świetnej adaptacji filmowej"

Powieść autorstwa Clémence Michallon, zatytułowana „The Quiet Tenant”, została zakupiona przez Blumhouse z myślą o adaptacji na serial telewizyjny lub film dostępny na platformach streamingowych. Książka przedstawia postać Aidana Thomasa, który dla społeczności jest autorytetem, lecz w rzeczywistości jest seryjnym mordercą.

Jason Blum jest jednym z najbardziej dynamicznych producentów pracujących dzisiaj, z imponującą listą filmów i seriali telewizyjnych, a każdy z nich przykuwa widzów do ekranu. Jego wizja przekształcenia 'The Quiet Tenant’ w coś, co widzowie będą mogli zobaczyć, jest niesamowicie silna. Jestem zachwycona, że zainteresował się moją pracą i że będę mogła współpracować z nim nad tym projektem

powiedziała Michallon, która będzie również producentką show.

Powieść, którą Amazon określa jako „genialny thriller i przenikliwe studium traumy, przetrwania oraz dynamiki władzy”, opowiedziana jest z trzech różnych perspektyw. Poznajemy Rachel, najnowszą ofiarę, którą Aidan jest zmuszony zabrać ze sobą po śmierci swojej żony. Cecilia, nastoletnia córka mordercy, może okazać się kluczem do ucieczki Rachel, a Emily to właścicielka restauracji, która zakochuje się w Aidanie.

„The Quiet Tenant”, wydany przez Knopf w Stanach Zjednoczonych i Abacus w Wielkiej Brytanii, jest jednym z najbardziej wyczekiwanych tytułów literackich roku według IndieNext i GoodReads. Megan Abbot, autorka „Dare Me”, określiła książkę mianem „czarującej”, natomiast Brad Thor, autor „The Lions of Lucerne”, nazwał „The Quiet Tenant” „absolutnie genialnym”. Jak pokazuje nowa umowa filmowa lub serialowa, nie byli oni jedynymi, którzy byli pod wrażeniem powieści.

Przeczytałem powieść Clémence jednym tchem i byłem zafascynowany. Historia ma wszystkie elementy, które są potrzebne do stworzenia świetnej adaptacji filmowej.

powiedział Jason Blum, założyciel i dyrektor generalny Blumhouse.

Z kolei Paul Tremblay, autor „The Cabin at the End of the World” (adaptowanego jako „Knock at the Cabin”), określił książkę jako „inteligentną i pełną napięcia”. Vogue nazwał ją „przerażającą, klaustrofobiczną i fascynującą”, The Big Thrill, opisał powieść jako „mocny pokaz napięcia i charakteru”, a New York Times stwierdził: „Perfekcyjnie skonstruowany thriller psychologiczny z trzymającym w napięciu finałem”.

Blumhouse ma pełne ręce roboty

Z „M3GAN” wypuszczoną 6 stycznia, Blumhouse w tym roku uraczyć nas ma jeszcze takimi tytułami, jak: „Insidious: The Red Door”, „They Listen”, „The Exorcist: Believer” i „Five Nights at Freddy’s”.

Z kolei Prime Video niedawno opublikowało zwiastun swojego nadchodzącego serialu „The Horror of Dolores Roach”, którego producentem jest Blumhouse. Seria skupia się na postaci tytułowej, granej przez Justinę Machado, która po 16 latach spędzonych w więzieniu wraca do domu w Washington Heights. Po powrocie Dolores odkrywa, że jej dzielnica uległa gentryfikacji, rodzina zniknęła, a chłopak zaginął. Zwiastun, który można obejrzeć poniżej, przedstawia Dolores, która nawiązuje kontakt ze swoim dawnym przyjacielem, Luisem (Alejandro Hernandez). Luis hojnie oferuje jej miejsce do mieszkania i pracy jako masażystki w piwnicy swojego sklepu z empanadami –  Empanada Loca.

Początkowo nowe zajęcie Dolores, znanej jako „Magic Hands”, idzie dobrze, ale kiedy nowy klient, grany przez Marca Marona, przekracza granice, Dolores traci panowanie nad sobą. Klient kończy martwy, a Dolores zaczyna drogę do bycia seryjną morderczynią. Ale horror nie kończy się na tym… między Dolores a Luisem tworzy się nieprawdopodobna współpraca, gdy ten zaczyna wykorzystywać ciała ofiar Dolores do wypełniania swoich smacznych empanad.

„The Horror of Dolores Roach” jest opisany jako „współczesna legenda miejska inspirowana Sweeney Toddem, opowiadająca o miłości, zdradzie, marihuanie, kanibalizmie i przetrwaniu najsilniejszych”. „The Horror of Dolores Roach” dołącza do niedawnych seriali takich jak „Monster: The Jeffrey Dahmer Story” i „Yellowjackets”, oraz filmów takich jak „Fresh” na Hulu i „Bones and All” Luca Guadagnino, które przedstawiają kanibalizm jako centralny motyw.


Kolejny film Wesa Andersona będzie czymś zupełnie nowym

Następny film Wesa Andersona to mroczna opowieść szpiegowska z Benicio del Toro występującym w każdym ujęciu.

Reżyser „Asteroid City” i „The Grand Budapest Hotel”, Wes Anderson, ujawnia szczegóły swojego następnego projektu, w którym główną rolę zagra laureat Oscara, Benicio del Toro. Jak się okazuje, główna rola będzie wymagała od aktora pojawienia się w każdym ujęciu. Omawiając swoje plany z francuskim medium LeMonde, Anderson ujawnia, że jego następny film porzuci antologiczne podejście, jakie widzieliśmy w „The French Dispatch”, i zabierze filmowca w znacznie ciemniejsze miejsce niż kiedykolwiek wcześniej:

Mój następny film będzie liniowy, z Benicio Del Toro w każdym ujęciu. Nie mogę powiedzieć ci o nim dużo więcej, oprócz tego, że będzie to opowieść o szpiegostwie, relacji ojca i córki utrzymana w, powiedzmy, dość mrocznym tonie.

Mroczna opowieść szpiegowska ze skomplikowaną relacją ojca i córki w centrum i doskonały Benicio del Toro w każdym ujęciu, na pewno brzmi jak coś, co warto zobaczyć. Chociaż na razie to wszystko, co Anderson jest skłonny ujawnić, z pewnością wystarczy to, aby zainteresować widzów, szczególnie, że mimo zmiany tonu na poważniejszy i „ciemniejszy”, nadal możemy oczekiwać fantastycznej stylistyki, z której reżyser jest znany.

Najbardziej znany z ról w takich filmach jak „Sicario”, „The Usual Suspects” i „Traffic”, a także z udziału w uniwersum MCU i franczyzie Star Wars, Benicio del Toro już wcześniej pracował pod kierunkiem Wesa Andersona w filmie „The French Dispatch” z 2021 roku, który opowiada trzy różne historie, gdy francuski zagraniczny biuro fikcyjnej gazety „Liberty, Kansas Evening Sun” publikuje swój ostatni numer.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Cube/Mitchell (@geek_cube)

Podczas oczekiwania na wejście Wesa Andersona i Benicio del Toro w świat szpiegostwa, widzowie mogą obecnie oglądać najnowszy film reżysera, „Asteroid City”, który jest już dostępny w kinach. Opowiadając serię antologicznych opowieści, „Asteroid City” rozgrywa się w fikcyjnym amerykańskim miasteczku na pustyni około 1955 roku.

Plan konwencji Junior Stargazer/Space Cadet (zorganizowanej, aby zebrać studentów i rodziców z całego kraju na wspólnotę i naukową rywalizację) jest spektakularnie zakłócony przez wydarzenia zmieniające świat

czytamy w oficjalnym opisie „Asteroid City”.

„Asteroid City” prezentuje najbogatszą obsadę w historii projektów Wesa Andersona, bo występują w nim: Jason Schwartzman (Rushmore), Scarlett Johansson (The Avengers), Tom Hanks (Saving Private Ryan), Jeffrey Wright (The Batman), Tilda Swinton (Three Thousand Years of Longing), Bryan Cranston (Breaking Bad), Edward Norton (Glass Onion: A Knives Out Mystery), Adrien Brody (The Grand Budapest Hotel), Liev Schreiber (Spotlight), Hope Davis (Synecdoche, New York), Steve Park (The French Dispatch), Rupert Friend (The Death of Stalin), Maya Hawke (Stranger Things), Steve Carell (The Big Short), Matt Dillon (The House That Jack Built), Hong Chau (The Whale), Willem Dafoe (The Lighthouse), Margot Robbie (Babylon), Tony Revolori (Spider-Man: No Way Home), Jake Ryan (Isle of Dogs) i Jeff Goldblum (Jurassic World Dominion).

Chociaż „Asteroid City” zostało opisane przez Juliana Romana z MovieWeb jako jeden z „najbardziej abstrakcyjnych” filmów Andersona, komediodramat antologiczny odniósł duży sukces w box office. W rzeczywistości, „Asteroid City” osiągnęło najwyższy dochód z weekendu dla filmu Wesa Andersona, przynosząc 10,2 miliona dolarów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, oraz 6,5 miliona dolarów w innych terytoriach, i całkowity dochód na świecie wynoszący 16,7 miliona dolarów.


Wydarzenia tygodnia (11-18.06)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

W najnowszym serialu dokumentalnym Netflixa, Sylvester Stallone bez ogródek opowiedział o swojej wieloletniej rywalizacji z Arnoldem Schwarzeneggerem. Przyznał, że lata 80. były przełomowe dla gatunku filmów akcji, w których on i Schwarzenegger walczyli o miano najlepszego i że Schwarzenegger wygrał tę rywalizację.

„Nimona”, długo wyczekiwana produkcja Netflixa, miała swoje triumfalne otwarcie podczas Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy. Film, będący adaptacją powieści graficznej ND Stevensona, zabiera widzów na niezwykłą przygodę w futurystycznym, średniowiecznym świecie, opowiadając historię niesłusznie oskarżonego rycerza, Ballistera Boldhearta, i jego sprytnej nastoletniej sojuszniczki, Nimony, która posiada niezwykły dar przemiany. Produkcja trafiła na ekrany mimo licznych przeciwności.

„The Boogeyman”, najświeższa ekranizacja opowieści Stephena Kinga, mimo ostrej rywalizacji z hollywoodzkimi blockbusterami takimi jak „Mała Syrenka”, „Spider-Man: Across the Spider-Verse” czy „Transformers: Rise of the Beasts”, notuje dobry wynik kasowy, z prawie 40 milionami dolarów na koncie i szansą na więcej. Nie wiadomo jednak, czy te rezultaty wystarczą do zrealizowania kontynuacji, choć reżyser Rob Savage jest gotów na ewentualne „The Boogeyman 2”, twierdząc, że ma w zanadrzu świetny pomysł na sequel, który spotkał się z entuzjazmem dyrektorów 20th Century. Decyzja o zielonym świetle dla drugiej części będzie jednak uzależniona od ostatecznych wyników box office pierwszej odsłony.

Kultowy film „The Room” Tommy’ego Wiseau, często określany jako najgorszy film wszechczasów, powraca na duży ekran z okazji swojego 20-lecia. Inspiracja do stworzenia książki i filmu „The Disaster Artist”, „The Room” będzie wyświetlany w wybranych kinach w całych Stanach Zjednoczonych, dzięki współpracy z Fathom Events. Mimo poważnej tematyki, film traktowany jest przez fanów jako czarna komedia i stał się legendą za sprawą swojego nietypowego aktorstwa i dialogów. Wiseau, twórca filmu, zaprasza wszystkich na te specjalne pokazy, podczas których często pojawia się osobiście, obserwując reakcje widzów i wchodząc z nimi w interakcje.

Melissa Barrera, znana z roli w serii „Scream”, przekonuje, że cykl morderstw Ghostface’a zakończy się, kiedy tylko widzowie przestaną oczekiwać kolejnych części horroru. Wprawdzie siódma część Krzyku nie został jeszcze oficjalnie zapowiedziany, ale według Barrery to tylko kwestia czasu, zwłaszcza po sukcesie ostatniej części – „Scream VI”, która jako pierwsza przekroczyła próg 100 milionów dolarów zysku, stając się najbardziej dochodowym filmem franczyzy.

Przyszłość Keanu Reevesa jako Johna Wicka jest niepewna, jednak franczyza ma potencjał na  kontynuację dzięki innym postaciom z tego uniwersum, które mogą stać się bohaterami samodzielnych filmów. Serię ma poszerzyć „Ballerina” z Aną de Armas jako nową zabójczynią, a także prequel „The Continental” emitowany na platformie Peacock, ukazujący wydarzenia z czasów sprzed filmów o Johnie Wicku. Podczas rozmowy w programie „The Joe Rogan Experience”, reżyser Chad Stahelski otworzył możliwość powrotu Halle Berry jako Sofii, co potwierdza plany rozwoju „projektów satelitarnych” dla franczyzy „John Wick”.

Choć „Jurassic Park” od trzydziestu lat odciska piętno na popkulturze, nie wszyscy są świadomi niektórych tajemnic z planu filmu. Janet Hirshenson, dyrektor castingu, ujawnia, że Jeff Goldblum, który wcielił się w rolę Dr. Iana Malcolma, nie był jedynym kandydatem do tej roli – o nią ubiegał się także Jim Carrey. Mimo, że Carrey wykazał się dużym zaangażowaniem i jego interpretacja postaci była bardziej komediowa, to jednak to Goldblum, swoją unikalną interpretacją, zrobił na Hirshenson większe wrażenie, co zdecydowało o ostatecznym wyborze.

Bill Murray, doświadczony aktor i komik, pomimo kontrowersyjnych nagłówków prasowych, wciąż może liczyć na lojalność swojego długoletniego przyjaciela, reżysera Wesa Andersona. Para wielokrotnie współpracowała, a ostatnio miała się spotkać na planie „Asteroid City”. Jednak Murray, pomimo początkowej obsady, opuścił projekt przed rozpoczęciem produkcji, co przypisywano zarówno diagnozie COVID-19, jak i kontrowersjom wokół aktora. W wywiadzie dla IndieWire, Anderson zapewnia, że pomimo tych kłopotów, nie zrezygnuje z dalszej współpracy z Murrayem, który był jego zwolennikiem od początku kariery. Anderson uważa, że są jak rodzina, co skłania go do podtrzymania tej długotrwałej relacji, niezależnie od niesprzyjających okoliczności.

Rozpoczął się czas odliczania dla fanów „Venoma”. Trzecia odsłona popularnej serii z Tomem Hardym jako Eddiem Brockiem planuje swoją premierę na październik 2024 roku. Mimo iż produkcja „Venom 3” jeszcze nie ruszyła, a strajk scenarzystów nadal powoduje problemy dla wielu filmów, wydaje się, że musimy poczekać co najmniej rok, aby zobaczyć, jakie losy czekają naszego ulubionego antybohatera po jego krótkiej wizycie w MCU. Reżyserią filmu zajmie się Kelly Marcel, scenarzystka „Venom”, natomiast Andy Serkis odmówił powrotu na stanowisko reżysera po „Venom: Let There Be Carnage”. Do obsady dołączyła Juno Temple, która zdradziła, że zdjęcia rozpoczną się „bardzo, bardzo wkrótce”, i wyznała, że jest „niezmiernie podekscytowana, że może być częścią tego projektu”.

Amber Heard powraca do Hollywood na premierę swojego najnowszego filmu „In the Fire” na 69. Festiwalu Filmowym w Taorminie. Tym razem w nadnaturalnym thrillerze, Heard wciela się w rolę amerykańskiej psychiatrżki, która w 1899 roku próbuje rozwiązać zagadkę ponoć opętanego dziecka w kolumbijskim gospodarstwie. Ten film jest jej pierwszym ważnym projektem po głośnym procesie rozwodowym z byłym mężem, Johnny Deppem, choć przed jego rozpoczęciem zdążyła ukończyć pracę nad sequelem „Aquaman and the Lost Kingdom”.


Wszystko co wiemy o "Piratach z Karaibów 6"

Szósta część Piratów jest w produkcji od kilku lat. Oto wszystko, co wiadomo na temat potencjalnego powrotu Jacka Sparrowa.

Piraci z Karaibów to jedna z najbardziej udanych franczyz Disneya, na tyle popularna, że nawet ci, którzy nie oglądali filmów, znają jej głównego bohatera, brawurowego kapitana Jacka Sparrowa w wykonaniu Johnny’ego Deppa.

Pierwszy film, „Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły”, miał premierę w 2003 roku, a kolejne sequele ukazały się w 2006, 2007, 2011 i 2017 roku. Chociaż liczba widzów znacznie spadła w późniejszych filmach, wszyscy wciąż wydają się uwielbiać kapitana Jacka.

„Piraci z Karaibów 6” zostali zapowiedzeni w 2018 roku. Jednak pomimo wielu lat, które od tego czasu minęły, rzetelnych informacji na temat filmu jest niewiele. Kilka rzeczy, w tym pandemia COVID-19 i głośny proces między Johnny’m Deppem a Amber Heard, utrudniło postępy prac nad filmem. Mimo że Depp wydaje się mieć dość franczyzy, wielu fanów wciąż chce zobaczyć powrót kapitana Jacka Sparrowa w jego wykonaniu. Jaki jest status szóstej odsłony popularnej franczyzy i czy zmierza w innym kierunku?

Piraci z Karaibów 6: fabuła

Od momentu ogłoszenia kontynuacji w 2018 roku, wielu scenarzystów próbowało swoich sił przy pisaniu scenariusza. Początkowo do zadania mieli przystąpić scenarzyści „Deadpoola”, Rhett Reese i Paul Wernick. Następnie w 2019 roku do zespołu dołączył Craig Mazin, twórca serialu HBO „The Last of Us”, który połączył siły z Tedem Elliotem, oryginalnym scenarzystą Piratów. Jedynym szczegółem fabuły, do którego można się odnieść, jest zakończenie poprzedniego filmu. „Dead Men Tell No Tales” zawierał po napisach scenę z Davy Jonesem. Chociaż Will sądzi, że Jones ukazuje mu się w koszmarze, widzowie – dzięki zbliżeniu kamery pokazującemu małże na podłodze – dowiadują się, że Jones faktycznie był w pokoju. Dlatego też szósty film może skupić się na powrocie mackowatego, czarnego charakteru do franczyzy.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by dogra s (@dogra_sd)

Czy Depp wróci do franczyzy?

Pytanie, czy Johnny Depp wcieli się ponownie w rolę Jacka Sparrowa, nie daje spokoju wielu fanom. Depp jest otoczony wieloma problemami prawnymi i osobistymi od czasu, gdy był oskarżony o przemoc domową przez swoją byłą żonę Amber Heard. Mimo że wydaje się, że wyszedł z procesu obronną ręką zarówno prawnie, jak i w oczach opinii publicznej, jego kariera i reputacja są teraz bardzo kruche. Chociaż inne firmy mogą być skłonne do ponownej współpracy z nim teraz, kiedy dowody z procesu stały się publiczne, znany z ostrożności Disney może nadal unikać kontaktów, aby chronić swój wizerunek publiczny.

Nie tylko Disney zerwał więzi z Deppem, ale również sam Depp odcina się od studia. Aktor podkreślił, że nie ma na świecie takiej rzeczy, która skłoniłaby go do powrotu do Disneya i stwierdził:

Poczucie zdrady ze strony ludzi, dla których tak ciężko pracowałem, było głębokie i wyraźne. Dostarczyłem im postać, której początkowo nienawidzili, ale uparcie trzymałem się swojego pomysłu i to zadziałało.

Mimo to, Depp wyraził również żal, że nie mógł pożegnać się z franczyzą w należyty sposób. Bruckheimer z kolei wyraził nadzieję na powrót Johnny’ego Deppa do serii.

Piraci z Karaibów 6: obsada

Obsada filmu nie została jeszcze potwierdzona. Jednak Kaya Scodelario, która grała Carinę Barbossa w filmie „Dead Men Tell No Tales” stwierdziła, że jest zobowiązana kontraktem do wystąpienia jeszcze w jednym filmie z serii. Dlatego spodziewamy się zobaczyć aktorkę w najnowszej odsłonie franczyzy. Być może nawet fabuła filmu będzie skupiać się na jej historii. Jednak mimo dobrego występu Kayi, Carina nie jest ulubienicą fanów. To postać, którą łatwo zapomnieć, a prośba do widzów o obejrzenie filmu o kimś, kogo nie pamiętają, to nienajlepsza technika marketingowa.

W lutym 2022 roku Orlando Bloom wyraził zainteresowanie powrotem do franczyzy, a w marcu Keira Knightly oznajmiła, że nie wróci do Piratów, ponieważ jest zadowolona z zakończenia historii Elizabeth Swan. Zarówno Bloom, jak i Knightley wrócili na krótko do „Dead Men Tell No Tales”, ale film z ich głównymi rolami u boku Deppa mógłby pomóc serii wywołując pewien rodzaj nostalgii wśród fanów, podobnej do tej w „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”.

Piracka Margot Robbie

Przez krótki czas wydawało się, że Disney przesunął swoje zainteresowanie z samych „Piratów” na ich spin-offy. W czerwcu 2020 roku ogłoszono, że pierwszym z nich będzie obraz z Margot Robbie w roli głównej. Wydawało się, że wytwórnia znalazła dobry pomysł utrzymania franczyzy, jednocześnie odchodząc od postaci Jacka Sparrowa granej przez Johnny’ego Deppa. Christina Hodson, która wcześniej napisała scenariusz do „Ptaków Nocy” z Robbie, a także jest scenarzystką „The Flash”, miała napisać scenariusz do tej produkcji.

W listopadzie 2022 roku Robbie zasugerowała, że prace nad filmem zostały zatrzymane. Z drugiej strony producent Jerry Bruckheimer utrzymuje, że film jest nadal w fazie rozwoju. Przyznaje jednak, że skupia się na pracy nad scenariuszem i że projekt „Piraci z Karaibów 6” ma teraz priorytet. Robbie zajęta była nie tylko grą i produkcją filmu „Barbie”, ale też przygotowaniami do głównej roli w nowej odsłonie „Ocean’s 11”. Hodson z kolei jest teraz jednym z wielu scenarzystów, którzy pracują nad planami DCU Jamesa Gunna. To mogłoby wyjaśnić, dlaczego Bruckheimer wspomniał również, że w produkcji jest inny projekt – spin-off „Piratów z Karaibów” z młodszą obsadą.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Cinema art (@cinemaora)

Czy szósta część Piratów powinna w ogóle powstać?

Jeśli Johnny Depp, a więc Kapitan Jack Sparrow, nie powróci na ekran w szóstej odsłonie serii, czy warto kontynuować ten projekt? Poza morzem, legendarny Kapitan jest jedynym stałym elementem we wszystkich filmach. Dla wielu fanów film „Piraci z Karaibów” bez Deppa po prostu nie istnieje.

Popyt na jego powrót jest wyraźny – liczne internetowe petycje dosłownie domagają się, aby Disney przywrócił Deppa. Jednak jest to skomplikowana sytuacja, ponieważ tak jak jest wielu fanów pragnących powrotu Deppa jako Jacka Sparrowa, tak jest też wielu, którzy wierzą, że aktor jest odpowiedzialny za przemoc domową. To nie jest prosty problem, tak jak ten z niesprawiedliwym potraktowaniem Robina Williamsa przez wytwórnię, która zmuszona została do złożenia publicznych przeprosin. To znacznie bardziej złożony scenariusz, bez jednoznacznej odpowiedzi. Disney mógłby zarobić sporo pieniędzy, przywracając postać Jacka Sparrowa, ale mógłby też na tym stracić. Koszty produkcji filmów z serii „Piraci z Karaibów” znacznie wzrosły, więc czy ryzyko finansowe jest dla nich opłacalne?

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Cine Siete 7 (@cinesiete_)

Innym istotnym czynnikiem do rozważenia jest fakt, że „Piraci z Karaibów” nie są już dla Disneya tym, czym byli w połowie lat 2000. Wówczas Disney mocno polegał na Piratach jako na swojej kluczowej franczyzie i przez lata nieudolnie próbował powtórzyć jej sukces. Teraz jednak mają zarówno Marvel Cinematic Universe, jak i Gwiezdne Wojny, które generują miliardy dolarów. Chociaż z pewnością chcieliby wyprodukować więcej filmów z serii „Piraci z Karaibów” ze względu na silną markę, nie potrzebują jej już tak jak kiedyś. Dlatego mogą sobie pozwolić na chwilę wstrzymania i przemyślenia dalszych kroków związanych z tą franczyzą.


Plan filmowy "Barbie" wykończył światowe zasoby różowej farby?

Firma zaopatrująca studia Warner Bros. w farby na potrzeby filmu o Barbie, wyczerpała cały swoje zapasy różowej farby.

Produkcja scenografii do nadchodzącego filmu o Barbie w wersji live-action była na tyle wymagająca, że spowodowała globalne braki różowej farby. Scenografka Sarah Greenwood wyjawiła, że to nieprzewidziane wyzwanie wynikło z zaangażowania zespołu w autentyczne odtworzenie świata Barbie, szczególnie ikonicznego Dreamhouse, z pedantycznym zwracaniem uwagi na detale, aż po kolor farby, jak podaje Variety.

Zespół, składający się z reżyserki Grety Gerwig, scenografki Katie Spencer i Greenwood, postanowił uchwycić bezkompromisowo zabawowy i kapryśny charakter świata Barbie. Gerwig podkreśliła, że niezwykle ważne było dla nich przekazanie esencji „dzieciństwa”, która dla niej i milionów innych na całym świecie definiuje Barbie:

Dlaczego schodzić po schodach, skoro możesz zjechać na zjeżdżalni prosto do basenu? Dlaczego wdrapywać się po nich na górę, gdy możesz skorzystać z windy, która pasuje do twojej sukienki?

Tę wizję ożywiono, przekształcając świat Barbie w morze różu, rozciągając ten kolorowy motyw na rekwizyty, scenografie, kostiumy i wszystko, co znajduje się w kadrze filmu.

Unikalny odcień różu, który był kluczowy dla projektu, dostarczyła firma Rosco. Jednak popyt był tak duży, że zespół produkcyjny wyczerpał cały zapas firmy. Niespodziewane braki tego charakterystycznego odcienia różu zaskoczyły nawet Greenwood, która żartobliwie skomentowała:

Światu skończył się róż.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Margo ♡ (@margowithoutt)

Zanim zespół spowodował kryzys z różową farbą, starannie zbudował scenografię na londyńskim terenie Warner Brothers, inspirację do projektu scenografii czerpiąc z różnorodnych źródeł, takich jak dom Kaufmanna w Palm Springs, Queen Anne Victorian w San Francisco, obrazy Wayne’a Thiebauda oraz znane filmy, takie jak „Wielka przygoda Pee-wee Hermana” i „Amerykanin w Paryżu”.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Adina Smith (@adinaadoors)

Film zapowiada się na żywiołowe i kolorowe widowisko, a fani, którzy nie mogą doczekać się zanurzenia w różowym świecie Barbie, w końcu będą mieli taką okazję już w przyszłym miesiącu. Emocje związane z filmem są namacalne i jasne jest, że film o Barbie w wersji live-action będzie dowodem na poświęcenie i wysiłki zespołu, by ożywić świat Barbie w całej jego różowej chwale.

Oficjalny opis filmu brzmi:

Życie w Krainie Barbie to bycie doskonałym istnieniem w doskonałym miejscu. Chyba że ma się pełnoprawny kryzys egzystencjalny. Albo jest się Kenem.

Premiera filmu „Barbie” odbędzie się w kinach 21 lipca 2023 roku.


Kolejna księżniczka powraca do koszmaru

"Sleeping Beauty's Massacre" dołączy do powrotu bajek do koszmarów.

Wygląda na to, że żadna klasyczna opowieść nie uniknie przekształcenia w horror, a Śpiąca Królewna będzie najnowszym tego dowodem. Po „Kubusiu Puchatku: Krew i Miód” oraz „The Mean One”, które zatrzęsły ekranem swoimi przerażającymi wersjami, przyszła kolej na słynne księżniczki.

Kilka tygodni temu potwierdzono, że Kopciuszek dołączy do tego trendu, który wkrótce obejmie również Piotrusia Pana. Teraz przyszła pora, aby Talia zamieniła swój sen w koszmar. Bloody Disgusting ogłosiło, że „Masakra Śpiącej Królewny” jest obecnie w fazie rozwoju, ze scenariuszem napisanym przez Jasmine Ebony („Nocne Dziewczyny”) i reżyserią Louisy Warren, która stoi także za „Klątwą Kopciuszka”.

Szczegóły fabuły zostały już potwierdzone. Zanurzona w tajemnicy i mrocznej magii, historia ukazuje piękną księżniczkę Talię, której świat legł w gruzach po niewyjaśnionej śmierci ojca. Przy boku ma ukochanego księcia Edisona, lecz utrata królewskiego statusu odbiera jej możliwość zawarcia małżeństwa. W tym samym czasie królowa Velma, pożądająca królestwa dla siebie, nie cofa się przed użyciem swoich mrocznych mocy i okultyzmu, aby osiągnąć swój cel.

Żądna władzy, Velma rzuca na Talię straszliwe zaklęcie – sen, z którego księżniczka ma się nigdy nie obudzić. Jednak nadejdzie dzień, gdy Talia przełamie mroczne uroki, a kłamstwa Velmy zaczną się sypać niczym domek z kart. Od tej chwili film ma stać się zaskakującym rollercoasterem, pełnym brutalnych zwrotów akcji i drastycznych scen śmierci, które na długo zapadną w pamięć widzów.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by ✨ASHLEY✨ (@simply.daffodils)

W „Masakrze Śpiącej Królewny” zagrają: Lora Hristova, Lila Lasso, Leah Glater, Robbie Taylor, Sophie Rankin, Charlotte Coleman i Judy Tcherniak.

„Prawdziwa” historia Śpiącej Królewny

Prawdopodobnie najbardziej znaną wersją historii jest ta od Disneya, która w swoim animowanym filmie przedstawia nam młodą Aurorę, księżniczkę, która z powodu klątwy czarownicy pogrąża się w wiecznym śnie. Maleficent skazuje ją na pozostanie w tym stanie, aż otrzyma pocałunek prawdziwej miłości.

Oryginalna opowieść, w której główną bohaterką jest Talia, a nie Aurora, sięga 1635 roku i jest częścią zbioru autorstwa Giambattista Basile, prezentującego o wiele bardziej niepokojącą historię niż ta spopularyzowana przez Walta. W niej, księżniczka pada ofiarą klątwy i zapada w głęboki sen, ale jest porzucona przez swoich rodziców, którzy zostawiają ją na zawsze w opuszczonej wieży.

Pewnego dnia król z innego królestwa przejeżdża obok wieży, znajduje Talię i, nie mogąc jej obudzić, robi pierwszą rzecz, jaką się robi, kiedy nie można obudzić kobiety, czyli wykorzystuje ją seksualnie.  W wyniku tego Talia rodzi bliźnięta, które budzą ją z jej snu.

Kiedy żona króla dowiaduje się o Talii i bliźniętach, próbuje zabić dzieci i nakłania kucharza, aby ugotował je i podał królowi do jedzenia. Kiedy jej plany zostają odkryte, żona króla zostaje ukarana, a Talia i jej dzieci zostają bezpiecznie przyjęte na dwór króla.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Drop it (@keepdumping)

Czy Śpiąca Królewna powróci do swoich makabrycznych korzeni dowiemy się szybko, bo premiera Masakry zaplanowana jest na ten rok.