Jurassic Park: Jak Spielberg zamienił tchórza w bohatera akcji
Ponad 30 lat po premierze "Parku Jurajskiego", Jeff Goldblum wreszcie wyjaśnił, dlaczego Steven Spielberg zmienił elementy jego postaci z powieści Michaela Crichtona.
Goldblum wciela się w rolę dr. Iana Malcolma w kultowym filmie Spielberga z 1993 roku. Oprócz wypowiadania słynnych kwestii, takich jak "Życie, uh, znajdzie sposób" i "To jest jedna wielka kupa g*wna", Ian jest powodem, dla którego Alan (Sam Neill), Ellie (Laura Dern) i dwójka dzieci przeżywają ikoniczny atak T-rexa.
Od książki do ekranu
W powieści Ian Malcolm służy jako porte-parole Crichtona do komentowania wydarzeń rozgrywających się w parku. Jednak film Spielberga wprowadza zauważalną zmianę w charakterze postaci. W niedawnym wywiadzie dla Vanity Fair, Jeff Goldblum ujawnił, że Steven Spielberg początkowo chciał, aby scena ataku T-rexa rozegrała się tak, jak w książce. Zamiast użyć flar do zwabienia T-rexa, Ian po prostu uciekał, ratując własne życie i porzucając Alana i resztę grupy wycieczkowej.
Goldblum wyjaśnił proces zmiany charakteru postaci:
Pan Spielberg i ja rozmawialiśmy i spytałem go 'Hej, a co jeśli zamiast powtarzać scenę z prawnikiem, może moja postać... ma w sobie trochę odwagi i poświęcenia?
Kulisy kręcenia sceny
Goldblum wspomina również samo kręcenie sceny, przypominając sobie "uciekanie przed niczym" z flarą w ręku. W scenie Ian Malcolm biegnie z flarą, by zwabić T-rexa z dala od wycieczki, sprintując przez ulewny deszcz. Co ciekawe, jedną z głównych rzeczy, które aktor pamięta z kręcenia tej sceny, jest uprzejmość Spielberga, który podgrzał wodę w maszynie do deszczu przed rozpoczęciem zdjęć. Goldblum powiedział:
Są inne filmy, które robiłem, gdzie też używają maszyn deszczowych, i chłopie, nie podgrzewają tej wody tak dobrze.
Ian Malcolm: Od książki do ekranu - kluczowe zmiany
Transformacja Iana Malcolma z powieści Michaela Crichtona do filmu Stevena Spielberga to fascynujący przykład ewolucji postaci w procesie adaptacji. W książce Malcolm jawi się jako cyniczny, pesymistyczny komentator wydarzeń, którego rola ogranicza się głównie do wygłaszania długich, nasyconych naukowym żargonem monologów i przewidywania katastrofy. Jego podejście do niebezpieczeństwa jest bardziej pasywne i analityczne, a wpływ na innych bohaterów ogranicza się do intelektualnych dyskusji. Co więcej, w powieści Malcolm ginie pod koniec historii, choć zostaje "wskrzeszony" w sequelu.
Filmowa wersja Malcolma, w mistrzowskim wykonaniu Jeffa Goldbluma, zachowuje sarkastyczne podejście postaci, ale czyni ją znacznie bardziej charyzmatyczną i przystępną. W adaptacji Spielberga Malcolm staje się aktywnym uczestnikiem wydarzeń, podejmującym heroiczne działania, jak chociażby odwrócenie uwagi T-Rexa. Jego relacje z innymi postaciami są bardziej rozwinięte, co widać w subtelnym flircie z Dr. Ellie Sattler. W przeciwieństwie do książkowego pierwowzoru, filmowy Malcolm przeżywa wydarzenia w parku, co otwiera drogę do jego powrotu w kolejnych częściach serii.
Najistotniejszą zmianą jest jednak ewolucja roli Malcolma w strukturze narracji. Z biernego komentatora staje się on inspirującym bohaterem, który nie tylko przewiduje problemy, ale aktywnie próbuje im zapobiec. Jego charakterystyczny czarny strój stał się ikonicznym elementem postaci, a sarkastyczne uwagi - jednym z najbardziej pamiętnych aspektów filmu. Spielberg i Goldblum stworzyli wersję Malcolma, która nie tylko pasowała do dynamicznej natury filmu akcji, ale także zachowała intelektualną głębię oryginału, jednocześnie czyniąc postać bardziej empatyczną i bliższą widzom.
Park w umyśle Michaela Crichtona
"Park Jurajski" Michaela Crichtona, wydany w 1990 roku, szybko stał się bestsellerem i zainspirował jedną z najbardziej udanych franczyz filmowych w historii. Oto kilka ciekawostek o książce:
- Crichton początkowo napisał scenariusz o studencie medycyny tworzącym dinozaura z kurczaka. To właśnie ten pomysł ewoluował w "Park Jurajski".
- Książka została napisana z perspektywy Alana Granta, podczas gdy w filmie narracja jest bardziej zrównoważona między postaciami.
- W powieści John Hammond jest znacznie mniej sympatyczną postacią niż w filmie. Jest opisywany jako chciwy i bezwzględny biznesmen.
- Crichton przeprowadził obszerne badania na temat paleontologii i genetyki, aby uczynić swoją historię jak najbardziej wiarygodną.
- Książka zawiera znacznie więcej szczegółów technicznych i naukowych niż film, w tym długie dyskusje na temat teorii chaosu i bioinżynierii.
- W przeciwieństwie do filmu, w książce park nigdy nie zostaje oficjalnie otwarty dla publiczności.
- Powieść Crichtona przyczyniła się do wzrostu zainteresowania paleontologią, zjawisko to zostało nazwane "efektem Parku Jurajskiego".
Filmowe uniwersa - fenomen, który podbił Hollywood
Filmowe uniwersa stały się w ostatnich latach jednym z najbardziej fascynujących zjawisk w przemyśle rozrywkowym. To, co zaczęło się jako eksperyment Marvel Studios, przerodziło się w trend, który zrewolucjonizował sposób, w jaki Hollywood tworzy i promuje filmy.
Koncepcja powiązanych ze sobą filmów nie jest nowa - wystarczy przypomnieć sobie serie o Jamesie Bondzie czy "Gwiezdne Wojny". Jednak to, co zrobiło Marvel Studios, było bezprecedensowe. W 2008 roku, wraz z premierą "Iron Mana", studio rozpoczęło ambitny projekt budowania spójnego uniwersum filmowego, znanego jako Marvel Cinematic Universe (MCU).
Kluczem do sukcesu MCU było staranne planowanie i stopniowe wprowadzanie postaci. Każdy film nie tylko opowiadał własną historię, ale także budował szerszy świat i przygotowywał grunt pod przyszłe produkcje. Sceny po napisach stały się nieodłącznym elementem filmów Marvela, tworząc oczekiwanie na kolejne odsłony i zachęcając widzów do śledzenia całego uniwersum.
Sukces MCU zainspirował inne studia do tworzenia własnych uniwersów filmowych. DC Comics, odwieczny rywal Marvela, rozpoczęło budowę DC Extended Universe. Universal Pictures podjęło próbę stworzenia Dark Universe z klasycznymi potworami, a Sony rozwija swoje Spider-Verse.
Trend ten wpłynął na sposób, w jaki studia planują swoje produkcje. Zamiast pojedynczych filmów, myśli się teraz o całych franczyzach i długoterminowych strategiach. To z kolei wpływa na decyzje castingowe, budżety i marketing.
Strategie marketingowe stojące za budowaniem filmowych uniwersów
Filmowe uniwersa to nie tylko serie powiązanych ze sobą produkcji, ale także kompleksowe strategie marketingowe, które mają na celu maksymalizację zaangażowania widzów i zysków. Oto niektóre z najpopularniejszych z nich.
Budowanie długotrwałego zaangażowania fanów
Kluczem do sukcesu filmowych uniwersów jest utrzymanie zainteresowania fanów między premierami kolejnych produkcji. Studia filmowe osiągają to poprzez tworzenie rozbudowanych fabuł z licznymi powiązaniami między filmami oraz intensywne wykorzystanie mediów społecznościowych.
Przykład: Marvel Cinematic Universe (MCU) mistrzowsko stosuje tę strategię. Sceny po napisach w filmach MCU stały się legendarne, zawsze zapowiadając przyszłe wydarzenia i postacie. Na przykład, scena po napisach w "Iron Manie" (2008) z Nickiem Fury'm zapowiadająca inicjatywę Avengers, stworzyła podwaliny pod cały szereg przyszłych filmów, utrzymując zainteresowanie fanów przez lata.
Cross-promocja
Wykorzystanie popularności jednej postaci lub filmu do promocji innych elementów uniwersum to potężne narzędzie marketingowe. Studia często organizują wspólne eventy promocyjne dla kilku filmów jednocześnie, maksymalizując zasięg i efektywność kampanii.
Przykład: Warner Bros. skutecznie wykorzystało tę strategię przy promocji filmu "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" (2016). Popularność Batmana i Supermana została użyta do wprowadzenia nowych postaci, takich jak Wonder Woman, Aquaman i Flash, co przygotowało grunt pod przyszłe filmy DCEU.
Merchandising
Produkcja szerokiej gamy produktów związanych z uniwersum, od zabawek po ubrania i gadżety, stanowi znaczące źródło dochodów dla studiów filmowych. Tworzenie ekskluzywnych kolekcji dla fanów dodatkowo napędza sprzedaż.
Przykład: Franczyza "Gwiezdnych Wojen" jest mistrzem merchandisingu. W 2019 roku, przed premierą filmu "Skywalker. Odrodzenie", Disney zorganizował globalny event "Force Friday", podczas którego jednocześnie w sklepach na całym świecie pojawiły się nowe produkty związane z filmem. To wydarzenie nie tylko zwiększyło sprzedaż, ale także podsyciło oczekiwanie na premierę filmu.
Rozszerzanie na inne media
Tworzenie seriali telewizyjnych, komiksów, gier wideo powiązanych z uniwersum filmowym pozwala na dotarcie do szerszej publiczności i głębsze zaangażowanie fanów. Wykorzystywanie różnych platform do opowiadania spójnej historii, znane jako transmedia storytelling, stało się standardem w budowaniu uniwersów.
Przykład: Disney+ wykorzystał tę strategię przy tworzeniu seriali MCU, takich jak "WandaVision", "Loki" czy "The Falcon and the Winter Soldier". Te produkcje nie tylko rozszerzają uniwersum, ale także bezpośrednio wpływają na fabułę filmów kinowych, tworząc spójny ekosystem narracyjny.
Ekskluzywne treści i wydarzenia
Organizowanie paneli na konwentach fanów z udziałem gwiazd i twórców oraz tworzenie ekskluzywnych materiałów "za kulisami" buduje lojalność fanów i tworzy poczucie ekskluzywności.
Przykład: Comic-Con w San Diego stał się kluczowym wydarzeniem dla filmowych uniwersów. W 2019 roku Marvel Studios zorganizowało tam panel, podczas którego ogłoszono plany na całą czwartą fazę MCU, wywołując ogromne poruszenie wśród fanów i mediów.
Wykorzystanie efektu nostalgii
Przywoływanie klasycznych postaci i wątków w nowych odsłonach pozwala na zaangażowanie fanów od lat związanych z franczyzą, jednocześnie przyciągając nowe pokolenie widzów.
Przykład: Film "Spider-Man: No Way Home" (2021) mistrzowsko wykorzystał nostalgię, wprowadzając postacie z poprzednichodsłon franczyzy, co spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem zarówno starych, jak i nowych fanów.
Angażowanie influencerów i liderów opinii
Współpraca z popularnymi twórcami internetowymi oraz organizowanie ekskluzywnych pokazów przedpremierowych dla influencerów pomaga w budowaniu buzz'u wokół premiery.
Przykład: Przed premierą filmu "Avengers: Infinity War" (2018), Marvel zaprosił grupę popularnych YouTuberów na plan filmowy, dając im możliwość przeprowadzenia wywiadów z gwiazdami. Wygenerowane w ten sposób treści dotarły do milionów fanów, zwiększając zainteresowanie filmem.
Lokalizacja
Dostosowywanie kampanii marketingowych do specyfiki różnych krajów i kultur oraz włączanie lokalnych gwiazd do promocji na konkretnych rynkach pozwala na lepsze dotarcie do globalnej publiczności.
Przykład: W promocji filmu "Avengers: Age of Ultron" (2015) w Chinach, Marvel stworzył specjalną wersję plakatu, na którym umieścił lokalnych aktorów występujących w niewielkich rolach w filmie. Ta strategia pomogła w zwiększeniu zainteresowania filmem na chińskim rynku.
Pamiętajmy, żeby plusy nie przysłoniły nam minusów
Filmowe uniwersa mają swoje niekwestionowane zalety. Oferują fanom bogate, rozbudowane światy do eksploracji i dają możliwość głębszego poznania ulubionych postaci. Z biznesowego punktu widzenia, zapewniają stały dopływ widzów i możliwość cross-promocji między różnymi mediami (filmy, seriale, komiksy, gry).
Jednak nie brakuje też krytyków tego trendu. Niektórzy uważają, że dominacja uniwersów filmowych prowadzi do homogenizacji kina, ograniczając przestrzeń dla oryginalnych, niezależnych produkcji. Inni wskazują na "zmęczenie superbohaterami" i powtarzalność niektórych wątków.
Mimo pewnych oznak nasycenia rynku, filmowe uniwersa wciąż mają się dobrze. MCU wkroczyło w nową fazę, eksplorując koncepcję multiwersum. DC, po kilku potknięciach, reorganizuje swoje uniwersum pod nowym kierownictwem. Jednocześnie widzimy próby tworzenia uniwersów w innych gatunkach. Monsterverse łączący Godzillę i King Konga czy planowane uniwersum "Władcy Pierścieni" pokazują, że koncept może być stosowany poza komiksowymi adaptacjami.
Filmowe uniwersa to więcej niż tylko trend - to fundamentalna zmiana w sposobie, w jaki tworzy się i konsumuje rozrywkę. Choć początkowo kojarzono je głównie z superbohaterami, koncepcja ta rozszerza się na inne gatunki i formaty. Niezależnie od tego, czy jesteśmy fanami, czy krytykami tego zjawiska, jedno jest pewne - filmowe uniwersa na dobre zagościły w Hollywood i będą kształtować krajobraz kina jeszcze przez wiele lat.
Ocean's Twelve: sequel, którego wszyscy kochają nienawidzić
Don Cheadle, gwiazda serii Ocean's, podzielił się niedawno zaskakującymi spostrzeżeniami na temat odbioru filmu Ocean's Twelve podczas występu w programie Late Night with Seth Myers. Promując swój nowy serial na Peacock, Cheadle ujawnił zadziwiającą tendencję: fani podchodzą do niego, aby otwarcie krytykować sequel z 2004 roku.
Ludzie uwielbiają podchodzić do mnie i otwarcie krytykować Ocean's Twelve
- powiedział Cheadle, porównując to doświadczenie do sytuacji, w której obcy ludzie nagle obrażaliby jego wybory modowe. Ta publiczna niechęć stoi w jaskrawym kontraście z doświadczeniami obsady podczas kręcenia filmu. Cheadle opisał produkcję jako pełen zabawy czas spędzony we Włoszech z członkami obsady i ich rodzinami.
Rozbieżność między przyjemnością obsady a reakcją widzów jest zauważalna. Ocean's Twelve ma najniższą ocenę CinemaScore w całej franczyzie - "B-", oraz przeciętne 60% na Popcornmeter Rotten Tomatoes.
Jednak mimo krytyki, Ocean's Twelve zdecydowanie nie był kasową porażką. Film zarobił na całym świecie 363 miliony dolarów, przewyższając zarówno Ocean's Thirteen, jak i Ocean's 8. Ten sukces rodzi pytania o rzeczywisty wpływ krytycznego odbioru na komercyjne wyniki filmu.
Kasa mimo krytyki
Ocean's Twelve to tylko jeden z wielu filmów, któe mimo krytyki doskonale poradziły sobie w Box Office. Oto niektóre z nich.
- Transformers: Zemsta Upadłych (2009)
- Rotten Tomatoes: 20%
- IMDb: 6.0/10
- Box office: $836,3 mln
- Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (2011)
- Rotten Tomatoes: 33%
- IMDb: 6.6/10
- Box office: $1,045 mld
- Zmierzch: Przed świtem - część 2 (2012)
- Rotten Tomatoes: 49%
- IMDb: 5.5/10
- Box office: $829,7 mln
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (2016)
- Rotten Tomatoes: 29%
- IMDb: 6.4/10
- Box office: $873,6 mln
- Suicide Squad (2016)
- Rotten Tomatoes: 26%
- IMDb: 5.9/10
- Box office: $746,8 mln
- Venom (2018)
- Rotten Tomatoes: 30%
- IMDb: 6.6/10
- Box office: $856,1 mln
- Aladyn (2019)
- Rotten Tomatoes: 57%
- IMDb: 6.9/10
- Box office: $1,051 mld
- Jurassic World: Dominion (2022)
- Rotten Tomatoes: 29%
- IMDb: 5.6/10
- Box office: $1,001 mld
- Czarna Wdowa (2021)
- Rotten Tomatoes: 79% (ale niższe oceny widzów)
- IMDb: 6.7/10
- Box office: $379,8 mln (uwaga: premiera w czasie pandemii)
- Avatar: Istota wody (2022)
- Rotten Tomatoes: 76% (niższe niż oczekiwano)
- IMDb: 7.6/10
- Box office: $2,320 mld
Dla tych, którzy chcieliby ponownie obejrzeć kontrowersyjny sequel, Ocean's Twelve jest obecnie dostępny na platformach streamingowych takich jak Hulu, YouTube i Sling TV.
Sequel "Jokera" zbiera cięgi - pierwsze recenzje
Fani "Jokera" z 2019 roku z niecierpliwością wyczekiwali jego kontynuacji. Niestety, wygląda na to, że "Joker: Folie à Deux" może nie sprostać oczekiwaniom. Pierwsze recenzje po premierze na 81. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji są dalekie od zachwytu.
Krytycy nie przebierają w słowach. IndieWire określa film jako "fascynująco bezżyciowy", sugerując nawet, że jest "celowo zły". IGN zwraca uwagę na niewykorzystany potencjał, szczególnie w kontekście udziału Lady Gagi. Variety z kolei krytykuje brak odważnej realizacji śmiałej koncepcji.
Musical, do którego noga nie fika
Jednym z najbardziej intrygujących aspektów sequela miały być elementy musicalu. Niestety, według BBC, zamiast wzbogacać fabułę, piosenki ją spowalniają. The Guardian dostrzega w nich pewną strukturę, ale nie wszyscy są tego samego zdania.
Czy jest nadzieja?
Mimo przeważającej krytyki, niektórzy recenzenci dostrzegli w filmie coś wyjątkowego. Deadline nazywa go "musicalem jak żaden inny", a Empire docenia nietypowy romans między dwoma psychopatycznymi mordercami. Pochwały zbierają też występy pary odtwórców głównych ról, Joaquina Phoenixa i Lady Gagi.
Warto przypomnieć, że pierwsza część "Jokera" również nie była jednogłośnie chwalona przez krytyków. Film osiągnął 69% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i 59 punktów na 100 możliwych w serwisie Metacritic. Mimo to, okazał się ogromnym sukcesem kasowym, zarabiając miliard dolarów na całym świecie. Dodatkowo, zdobył aż 11 nominacji do Oscarów, w tym za najlepszy film, a Phoenixowi zagwarantował statuetkę.
Czy sequel powtórzy sukces pierwszej części, mimo chłodnego przyjęcia przez krytyków? O tym przekonamy się już 4 października, kiedy "Joker: Folie à Deux" trafi do kin.
"Tropic Thunder" powraca? Jest nadzieja po 15 latach
Minęło ponad 15 lat od premiery kultowej już komedii "Tropic Thunder", a temat potencjalnej kontynuacji wciąż rozgrzewa wyobraźnię fanów. Justin Theroux, scenarzysta i producent wykonawczy filmu, w niedawnym wywiadzie uchylił rąbka tajemnicy na temat możliwości powstania sequela.
Oryginalny "Tropic Thunder" to istna petarda obsadowa - Ben Stiller, Robert Downey Jr., Jack Black i Tom Cruise to tylko niektóre z hollywoodzkich gwiazd, które stworzyły niezapomniane kreacje w tym obrazie. Stiller nie tylko zagrał główną rolę, ale również stanął za kamerą jako reżyser i współscenarzysta.
Theroux w rozmowie z ComicBook zdradził, że choć obecnie pracuje nad innymi projektami, z chęcią wróciłby do świata "Tropic Thunder", gdyby pojawiła się odpowiednia koncepcja. Scenarzysta zauważył, że Hollywood nieustannie dostarcza inspiracji do satyrycznego spojrzenia, co mogłoby stanowić doskonały punkt wyjścia dla ewentualnej kontynuacji.
Co ciekawe, nie tylko twórcy, ale i aktorzy wydają się być entuzjastycznie nastawieni do pomysłu sequela. Jack Black, odtwórca roli uzależnionego Jeffa Portnoya, przyznał, że od lat namawia Stillera na realizację drugiej części, proponując nawet tytuł "Arctic Lightning". Robert Downey Jr. również wyraził zainteresowanie powrotem do swojej kontrowersyjnej roli.
Oczywiście, a właściwie niestety, potencjalny sequel musiałby zmierzyć się z wyzwaniami współczesnej widowni i zmieniającymi się standardami komedii. Oryginalny film, znany ze swojego bezkompromisowego humoru, mógłby spotkać się z krytyką ze strony niektórych środowisk. Jednak Ben Stiller pozostaje niewzruszony wobec potencjalnych kontrowersji, podkreślając, że jest dumny z "Tropic Thunder" i pracy całej ekipy.
Czy "Tropic Thunder 2" kiedykolwiek ujrzy światło dzienne? Na ten moment pozostaje to w sferze spekulacji. Jedno jest pewne - zainteresowanie zarówno twórców, jak i fanów, nie słabnie nawet po piętnastu latach od premiery.
Oryginalne jaja (w tropikach)
"Tropic Thunder" to amerykańska komedia akcji z 2008 roku w reżyserii Bena Stillera. Film opowiada o grupie aktorów kręcących wysokobudżetowy film wojenny, którzy nieoczekiwanie zostają wplątani w prawdziwy konflikt zbrojny w dżungli. Produkcja słynie z błyskotliwej satyry na Hollywood i przemysł filmowy, a także z kontrowersyjnych ról, w tym postaci w blackface granej przez Roberta Downeya Jr.
Oceny filmu:
- IMDb: 7.0/10
- Rotten Tomatoes: 82% (krytycy), 80% (widzowie)
Komiksowa perełka odkryta na nowo: Devilina zmierza do kin
W świecie kinowych adaptacji komiksów szykuje się perełka. Paramount Pictures postanowiło sięgnąć po mało znany tytuł "Devilina", z zamiarem stworzenia nowej, wysokobudżetowej franczyzy.
Devilina to postać stworzona w 1975 roku przez wydawnictwo Atlas/Seabound Comics. Choć doczekała się zaledwie dwóch zeszytów, jej koncept okazał się na tyle intrygujący, że przyciągnął uwagę Hollywood. Fabuła filmu ma koncentrować się wokół młodej kobiety, która odkrywa, że jest... siostrą Szatana. To odkrycie prowadzi do serii dramatycznych wydarzeń, w tym manipulacji ze strony jej brata bliźniaka i śledztwa w sprawie morderstw, które mogą być z nią powiązane.
Steven Paul’s Atlas Comics is developing a live-action version of Devilina for Paramount Pictures. https://t.co/gafNeYdzbp
— Deadline (@DEADLINE) August 24, 2024
Ambitne plany Paramountu
Paramount Pictures nie ukrywa swoich ambitnych planów związanych z tą produkcją. Studio ma nadzieję, że "Devilina" stanie się początkiem nowego uniwersum filmowego, podobnego do tych, które z sukcesem rozwijają Marvel czy DC. Steven Paul, przedstawiciel Atlas Comics, podkreśla, że od samego początku biblioteka postaci i historii Atlas Comics była tworzona jako połączony wszechświat. "Devilina" ma być wprowadzeniem do tego świata, otwierając drzwi do potencjalnych sequeli i spin-offów.
Drugie 5 minut
Można by pomyśleć, że adaptacja tak mało znanej postaci to spore ryzyko, szczególnie, że w wersji papierowej Devilinie nie poszło zbyt dobrze. Jednak historia kina zna wiele przypadków, gdy niszowe komiksy stawały się podstawą udanych filmów. Wystarczy przypomnieć sobie "The Rocketeer", "Barb Wire" czy "Spawn" z lat 90. Paramount ma doświadczenie w rozwijaniu franczyz - to właśnie to studio stało za początkami MCU, które wówczas również wydawało się ryzykownym przedsięwzięciem.
Na ten moment wiadomo, że scenariusz filmu napisze Rebecca Webb. Szczegóły dotyczące obsady czy daty premiery nie są jeszcze znane. Jedno jest pewne - branża filmowa i fani komiksów z zainteresowaniem będą śledzić rozwój tego projektu. Czy "Devilina" dołączy do grona udanych adaptacji komiksowych, czy podzieli los mniej fortunnych prób, jak niedawna adaptacja "Kruka"? Czas pokaże.
Niezależnie od wyniku, inicjatywa Paramountu pokazuje, że studia filmowe wciąż poszukują nowych, oryginalnych historii do przeniesienia na duży ekran. W erze dominacji znanych marek, taki ruch może przynieść powiew świeżości do świata blockbusterów. Pozostaje mieć nadzieję, że "Devilina" wykorzysta swój potencjał i zaskoczy widzów czymś naprawdę wyjątkowym.
Powąchaj to: jak kina próbowały wprowadzić zapach do filmów
Kino od zawsze starało się angażować jak najwięcej zmysłów widza, aby stworzyć pełne doświadczenie immersji. Wzrok i słuch są oczywistymi elementami odbioru filmu, ale co z węchem? Historia prób wprowadzenia zapachu do kina jest fascynująca, pełna innowacji, porażek i nieustannych prób ulepszenia doświadczenia filmowego.
Wczesne eksperymenty
Pierwsze próby włączenia zapachu do doświadczenia kinowego sięgają początków XX wieku. W 1906 roku, podczas pokazu filmu w Family Theater w Forest City w Pensylwanii, właściciel kina S.L. Rothafel użył waty nasączonej olejkiem różanym, którą umieścił przed wentylatorem elektrycznym podczas wyświetlania newsreela o Różowym Turnieju. To proste, ale innowacyjne podejście było jednym z pierwszych udokumentowanych prób połączenia zapachu z obrazem filmowym.
Smell-O-Vision
Jednym z najbardziej znanych eksperymentów z zapachem w kinie był system Smell-O-Vision, opracowany przez Hansa Laube w 1960 roku. Mimo że każdy kinomaniak o nim słyszał, system został użyty tylko w jednym filmie - "Scent of Mystery" w reżyserii Jacka Cardiffa.
-
W kinach zainstalowano specjalne urządzenia, które mogły emitować do 30 różnych zapachów.
-
Zapachy były przechowywane w małych buteleczkach, połączonych rurkami z siedzeniami widzów.
-
W odpowiednich momentach filmu, sygnał na ścieżce dźwiękowej uruchamiał mechanizm uwalniający zapach.
-
Zapach był wtłaczany pod ciśnieniem do sali kinowej, a następnie usuwany przez system wentylacyjny.
AromaRama
Konkurencyjnym systemem dla Smell-O-Vision był AromaRama, opracowany przez Charlesa Weissa. Został on użyty w filmie dokumentalnym "Behind the Great Wall", który miał premierę trzy tygodnie przed "Scent of Mystery". AromaRama różnił się od Smell-O-Vision sposobem dystrybucji zapachów:
- Zapachy były rozpylane przez system klimatyzacji kina.
- System mógł generować do 100 różnych aromatów.
- Zapachy były synchronizowane z filmem za pomocą taśmy magnetycznej.
Chociaż AromaRama uniknął niektórych problemów technicznych Smell-O-Vision, również nie zdobył popularności. Krytycy uznali użycie zapachów za rozpraszające i niepotrzebne, a sam film nie był wystarczająco interesujący, aby przyciągnąć widzów.
John Waters i "Polyester"
W 1981 roku kontrowersyjny reżyser John Waters postanowił wykorzystać ideę zapachu w kinie w swoim filmie "Polyester". Zamiast skomplikowanych systemów, Waters użył prostej i taniej metody znanej jako "Odorama". Odorama działała następująco:
- Widzowie otrzymywali karty z dziesięcioma ponumerowanymi obszarami do zdrapania.
- W odpowiednich momentach filmu na ekranie pojawiał się numer.
- Widzowie zdrapywali odpowiedni obszar na karcie i wąchali uwolniony zapach.
Waters, znany z prowokacyjnego podejścia do kina, wykorzystał zarówno przyjemne, jak i nieprzyjemne zapachy (w tym zapach benzyny i brudnych skarpetek), tworząc satyrę wcześniejszych prób wprowadzenia zapachu do kina.
Japońskie eksperymenty: Smellit
W 2013 roku japońska firma NTT Communications zaprezentowała system o nazwie "Smellit". To urządzenie, przypominające wyglądem drukarkę, było w stanie emitować różne zapachy w synchronizacji z obrazem na ekranie.
Smellit działał na następującej zasadzie:
- Urządzenie zawierało kartridże z olejkami zapachowymi.
- Specjalne oprogramowanie sterowało mieszaniem i uwalnianiem zapachów.
- System mógł generować szeroki zakres aromatów, od kwiatów po jedzenie.
Choć Smellit był bardziej zaawansowany technicznie niż jego poprzednicy, nie znalazł szerokiego zastosowania w kinach. Został jednak wykorzystany w niektórych instalacjach artystycznych i eksperymentalnych pokazach.
Technologia cyfrowa i zapachy
W erze cyfrowej pojawiły się nowe próby wprowadzenia zapachu do doświadczenia rozrywkowego. Jednym z przykładów jest Cyrano, przenośne urządzenie opracowane przez start-up Vapor Communications.
Cyrano działa w następujący sposób:
- Urządzenie zawiera kapsułki z różnymi zapachami.
- Użytkownik może kontrolować emisję zapachów za pomocą aplikacji na smartfonie.
- Zapachy mogą być synchronizowane z różnymi mediami, w tym filmami i muzyką.
Choć Cyrano nie jest przeznaczony specyficznie dla kin, pokazuje kierunek, w jakim może rozwijać się technologia zapachowa w kontekście mediów cyfrowych.
Wirtualna rzeczywistość i zapachy
Wraz z rozwojem technologii wirtualnej rzeczywistości (VR), pojawiły się nowe możliwości wprowadzenia zapachu do doświadczenia audiowizualnego. Firmy takie jak OVR Technology pracują nad urządzeniami, które mogą emitować zapachy w synchronizacji z doświadczeniami VR.
System OVR Technology działa następująco:
- Specjalna przystawka jest mocowana do gogli VR.
- Urządzenie zawiera kartridże z "cząsteczkami zapachowymi".
- Zapachy są uwalniane w precyzyjnie określonych momentach doświadczenia VR.
Technologia ta, choć wciąż w fazie rozwoju, pokazuje potencjał integracji zapachu z nowoczesnymi formami rozrywki audiowizualnej.
Zapach jak filmy 3D?
Mimo wielu prób, wprowadzenie zapachu do doświadczenia kinowego wciąż napotyka na szereg wyzwań:
- Subiektywność odbioru zapachów: W przeciwieństwie do obrazu i dźwięku, odbiór zapachów jest bardziej subiektywny i zależny od indywidualnych preferencji.
- Problemy techniczne: Trudności w kontrolowaniu rozprzestrzeniania się zapachów w dużych pomieszczeniach i ich szybkim usuwaniu.
- Koszty: Implementacja systemów zapachowych w kinach wiąże się z znacznymi kosztami.
- Potencjalne alergie i reakcje: Niektórzy widzowie mogą mieć alergiczne reakcje na certain zapachy.
- Artystyczna integralność: Pytanie, czy dodanie zapachów zawsze wzbogaca doświadczenie filmowe, czy może czasem rozprasza i odciąga uwagę od narracji.
Mimo tych wyzwań, idea wprowadzenia zapachu do doświadczenia filmowego wciąż fascynuje twórców i technologów. Przyszłość może przynieść nowe, bardziej wyrafinowane metody integracji zapachu z obrazem i dźwiękiem, np.:
- Bardziej spersonalizowane doświadczenia zapachowe, dostosowane do preferencji indywidualnych widzów.
- Integrację technologii zapachowej z platformami streamingowymi, umożliwiającą doświadczanie zapachów w domu.
- Rozwój subtelniejszych i bardziej precyzyjnych metod emisji zapachów w przestrzeniach publicznych.
- Wykorzystanie zapachów w edukacji i terapii, gdzie mogą wzbogacić doświadczenia immersyjne.
Czy warto próbować?
Historia prób wprowadzenia zapachu do kina jest fascynującym przykładem ludzkiej innowacyjności i dążenia do wzbogacenia doświadczenia artystycznego. Od prostych eksperymentów z początku XX wieku, przez ambitne systemy lat 60., aż po nowoczesne technologie cyfrowe i VR, idea "pachnącego kina" wciąż ewoluuje.
Choć żaden system nie odniósł jak dotąd wielkiego sukcesu komercyjnego, każda próba przyczyniła się do rozwoju technologii i poszerzyła granice tego, co możliwe w sztuce filmowej. Niezależnie od tego, czy przyszłość przyniesie powszechne adoptowanie technologii zapachowej w kinie, czy pozostanie ona niszowym eksperymentem, fascynacja łączeniem zapachu z obrazem i dźwiękiem z pewnością będzie trwać, inspirując kolejne pokolenia innowatorów i artystów.
Filmy, których nigdy nie zobaczysz: fascynująca historia niedokończonych arcydzieł
"Napoleon" Stanleya Kubricka
Jednym z najbardziej znanych niedokończonych projektów w historii kina jest "Napoleon" Stanleya Kubricka. Reżyser, znany z perfekcjonizmu i dbałości o detale, planował stworzyć epicki film biograficzny o Napoleonie Bonaparte. Projekt rozpoczął się w 1967 roku, tuż po sukcesie "2001: Odysei kosmicznej". Kubrick poświęcił lata na badania, gromadząc ogromną ilość materiałów historycznych. Jego zespół zrobił ponad 15 000 zdjęć lokacji w Europie i stworzył szczegółową kartotekę dokumentującą niemal każdy dzień z życia Napoleona. Reżyser planował wykorzystać 40 000 statystów do odtworzenia słynnych bitew.
Scenariusz, liczący 148 stron, był gotowy w 1969 roku. Kubrick chciał, aby w rolę Napoleona wcielił się Jack Nicholson, a Józefinę miała zagrać Audrey Hepburn. Niestety, studio MGM wycofało się z finansowania projektu, uznając go za zbyt kosztowny i ryzykowny. Porażka kasowa filmu "Waterloo" (sic!) z 1970 roku, również opowiadającego o Napoleonie, ostatecznie przekreśliła szanse na realizację.
Wpływ "Napoleona" Kubricka jest widoczny w jego późniejszym filmie "Barry Lyndon" (1975), w którym wykorzystał część badań i technik planowanych dla "Napoleona". W 2011 roku reżyser Steven Spielberg ogłosił plany realizacji miniserialu na podstawie scenariusza Kubricka, jednak projekt ten również nie doszedł do skutku.
"Dune" Alejandro Jodorowsky'ego
Kultowa powieść science fiction Franka Herberta "Diuna" doczekała się kilku adaptacji, ale żadna z nich nie dorównuje wizjonerskiej koncepcji chilijskiego reżysera Alejandro Jodorowsky'ego z lat 70. Jodorowsky planował bowiemstworzyć 14-godzinny film, który miał być "psychodelicznym doświadczeniem" i "mesjańskim projektem" mającym na celu zmianę świadomości widzów. Do projektu zaangażował niezwykłą grupę artystów, w tym:
- Salvadora Dalí jako Imperatora Galaktyki (z gażą 100 000 dolarów za godzinę)
- Orsona Wellesa jako Barona Harkonnena
- Micka Jaggera jako Feyd-Rautha
- Pinka Floyd do stworzenia ścieżki dźwiękowej
Zespół artystyczny obejmował również H.R. Gigera (późniejszego twórcę "Obcego"), Jeana Girauda (Moebiusa) i Dana O'Bannona. Jodorowsky i jego syn Brontis spędzili dwa lata na intensywnych przygotowaniach fizycznych i psychicznych do filmu.
Projekt ostatecznie upadł z powodu braku finansowania. Szacowany budżet 15 milionów dolarów był zbyt wysoki dla studiów filmowych, szczególnie biorąc pod uwagę kontrowersyjną reputację Jodorowsky'ego. Mimo że film nigdy nie powstał, jego wpływ na kino science fiction jest nie do przecenienia. Wiele pomysłów i projektów koncepcyjnych znalazło swoje miejsce w innych filmach, takich jak "Obcy" czy "Blade Runner". Historia tego niezrealizowanego projektu została opowiedziana w fascynującym dokumencie "Jodorowsky's Dune" (2013).
"The Other Side of the Wind" Orsona Wellesa
Orson Welles, legendarny reżyser "Obywatela Kane'a", spędził ostatnie 15 lat swojego życia pracując nad swoim ostatnim filmem "The Other Side of the Wind". Projekt rozpoczął się w 1970 roku i trwał, z przerwami, aż do śmierci Wellesa w 1985 roku. Film miał być satyrą na Hollywood i nową falę w kinie, opowiadając historię starzejącego się reżysera (granego przez Johna Hustona) próbującego ukończyć swój ostatni film. Welles zastosował innowacyjną technikę, łącząc różne style filmowe i formaty, tworząc coś, co określał jako "kalejdoskopowy film w filmie".
Produkcja jednak napotykała ogromne problemy i finansowe, i prawne. Welles kręcił film kawałek po kawałku, często używając własnych pieniędzy. Po jego śmierci, prawa do filmu stały się przedmiotem sporów prawnych między różnymi stronami, w tym córką Wellesa, jego partnerką Oją Kodar i irańskim producentem. Po latach starań, w 2018 roku Netflix sfinansował ukończenie filmu na podstawie notatek i wskazówek pozostawionych przez Wellesa. "The Other Side of the Wind" miał premierę na festiwalu w Wenecji w 2018 roku, 48 lat po rozpoczęciu produkcji. Choć nie jest to dokładnie film, który Welles zamierzał stworzyć, stanowi fascynujący wgląd w wizję jednego z największych reżyserów w historii kina.
"Ronnie Rocket" Davida Lyncha
Po sukcesie swojego debiutu "Głowa do wycierania" (1977), David Lynch planował zrealizować surrealistyczny film noir zatytułowany "Ronnie Rocket". Projekt ten miał być opowieścią o karle z problemami z elektrycznością, który zostaje wykorzystany jako ludzka bateria. Lynch pracował nad scenariuszem w latach 1976-1980, ale nigdy nie udało mu się zdobyć finansowania. Studio uważało projekt za zbyt dziwny i ryzykowny. Zamiast tego, Lynch nakręcił "Człowieka słonia" (1980), który odniósł sukces krytyczny i komercyjny.
Choć "Ronnie Rocket" nigdy nie został zrealizowany, wiele elementów z tego projektu znalazło swoje miejsce w późniejszych filmach Lyncha. Surrealistyczna estetyka i zainteresowanie elektrycznością są widoczne w "Twin Peaks" i "Inland Empire". Sam Lynch wielokrotnie wyrażał chęć powrotu do tego projektu, ale jak dotąd pozostaje on jednym z najbardziej intrygujących "co by było, gdyby" w historii kina.
"Megalopolis" Francisa Forda Coppoli
Francis Ford Coppola, reżyser "Ojca chrzestnego" i "Apocalypse Now", od dziesięcioleci marzył o realizacji swojego opus magnum - "Megalopolis". Film miał być epicką opowieścią o architekcie próbującym zbudować utopijne miasto w Nowym Jorku po wielkiej katastrofie.
Coppola rozpoczął prace nad projektem w latach 80., ale dopiero na początku XXI wieku wydawało się, że film zostanie zrealizowany. W 2001 roku reżyser rozpoczął zdjęcia próbne z gwiazdorską obsadą, w tym Russelem Crowe'em i Robertem De Niro. Niestety, ataki z 11 września 2001 roku sprawiły, że projekt stał się zbyt kontrowersyjny i kosztowny. Coppola zawiesił produkcję, ale nigdy nie porzucił marzenia o realizacji "Megalopolis".
W 2019 roku Coppola ogłosił, że wraca do projektu i planuje zainwestować własne pieniądze w jego realizację. Mimo wielu przeciwności, w tym pandemii COVID-19, zdjęcia do filmu rozpoczęły się w listopadzie 2022 roku z udziałem takich gwiazd jak Adam Driver, Forest Whitaker i Nathalie Emmanuel.
Wpływ niedokończonych filmów na kulturę filmową
Niedokończone projekty często stają się legendami, obrastając w mity i spekulacje. Fani tworzą teorie na temat tego, jak mogłyby wyglądać, gdyby zostały ukończone. Niektóre z nich, jak "Dune" Jodorowsky'ego, inspirują dokumenty i książki analizujące proces twórczy i wpływ tych niezrealizowanych wizji. Co więcej, wiele elementów z tych projektów znajduje swoje miejsce w innych filmach. Pomysły, projekty koncepcyjne czy techniki filmowe opracowane dla niedokończonych filmów często są adoptowane przez innych twórców, wpływając na ewolucję języka filmowego.
Niedokończone arcydzieła przypominają nam również o kruchości procesu twórczego w kinie. Pokazują, jak wiele czynników - od finansów, przez politykę studiów, po osobiste tragedie - może wpłynąć na realizację filmu. Jednocześnie są dowodem na niezłomność wizji artystycznej, która potrafi przetrwać dekady i inspirować kolejne pokolenia.
W świecie, gdzie każdy aspekt produkcji filmowej wydaje się być skrupulatnie zaplanowany i zrealizowany, te niedokończone projekty stanowią fascynujący kontrast. Są świadectwem ambicji, kreatywności i nieustępliwości wielkich twórców kina, nawet w obliczu przeciwności losu. Choć nigdy nie zobaczymy ich na ekranie w zamierzonej formie, te niedokończone arcydzieła na zawsze pozostaną ważną częścią historii i kultury filmowej.
Bill Skarsgård - król horrorów
Bill Skarsgård, szwedzki aktor znany z roli przerażającego klauna Pennywise'a w filmach "To", coraz mocniej zaznacza swoją pozycję w gatunku.
Niedawno do sieci trafił nowy klip z nadchodzącego filmu "Kruk", w którym Skarsgård wciela się w rolę Erica Dravena. Scena przedstawia brutalne starcie bohatera z przeciwnikami na schodach opery. Widać w niej charakterystyczny dla aktora fizyczny styl gry, który Stephen King określił kiedyś jako "bardzo fizyczny i baletowy".
"Kruk" to nowa interpretacja kultowego komiksu Jamesa O'Barra z 1989 roku. Film opowiada historię Erica Dravena, który zostaje wskrzeszony przez tajemniczą siłę znaną jako "Kruk", by pomścić swoją śmierć i morderstwo narzeczonej. Klip z filmu pokazuje, że możemy spodziewać się brutalnych, krwawych scen, ale też dramatycznych momentów godnych operowego otoczenia.
To nie jedyny projekt grozy, w którym zobaczymy Skarsgårda w najbliższym czasie. Jeszcze w tym roku ma pojawić się w remake'u klasycznego "Nosferatu", gdzie zagra samego hrabiego Orloka. Reżyser Robert Eggers jest pod ogromnym wrażeniem transformacji aktora, twierdząc nawet, że widzowie mogą go nie rozpoznać w tej roli. Eggers powiedział:
Pracował z trenerem operowym, aby obniżyć swój głos o oktawę. Myślę, że ludzie będą sądzić, że zmieniliśmy to w postprodukcji, ale to wyłącznie jesgo występ i zaangażowanie.
Transformacja to modus operandi aktora. Warto przypomnieć, że to właśnie rola Pennywise'a w "To" przyniosła Skarsgårdowi prawdziwy rozgłos. Jego interpretacja przerażającego klauna spotkała się z uznaniem nie tylko widzów, ale i samego Stephena Kinga. Autor bestsellerowej powieści chwalił fizyczność i balans w grze aktora. W materiale zza kulis "To: Rozdział 2", King podkreślał, jak ciężko Skarsgård pracuje nad swoją rolą.
50 twarzy Skarsgårda
Horrorowa filmografia Skarsgårda jest imponująca i wciąż się rozrasta. Oto przegląd jego najważniejszych ról w tym gatunku:
- "Hemlock Grove" (2013-2015) - serial Netflix, w którym Skarsgård wcielił się w Romana Godfrey'a, tajemniczego dziedzica potężnej rodziny w miasteczku pełnym mrocznych sekretów.
- "To" (2017) i "To: Rozdział 2" (2019) - przełomowa rola Pennywise'a, przerażającego klauna terroryzującego mieszkańców miasteczka Derry.
- "Assassination Nation" (2018) - czarna komedia z elementami horroru, w której Skarsgård zagrał Marka, chłopaka jednej z głównych bohaterek.
- "Villains" (2019) - czarna komedia z elementami horroru, gdzie Skarsgård wciela się w rolę Mickey'a, złodzieja, który wraz z dziewczyną trafia do domu pełnego mrocznych tajemnic.
- "Castle Rock" (2018-2019) - serial inspirowany twórczością Stephena Kinga, w którym Skarsgård gra tajemniczą postać znaną jako "The Kid".
- "Barbarian" (2022) - thriller z elementami horroru, gdzie Skarsgård gra Keitha, jednego z głównych bohaterów.
- "Kruk" (2024) - nadchodząca reinterpretacja kultowego komiksu i filmu z lat 90.
- "Nosferatu" (2024) - remake klasycznego horroru, w którym Skarsgård wciela się w rolę hrabiego Orloka.
Skarsgård zdaje się być stworzony do ról w horrorach. Jego umiejętność fizycznej transformacji i oddania nieludzkich, przerażających cech postaci sprawia, że z każdym kolejnym projektem umacnia swoją pozycję jako nowy "król kinowych dziwaków".
Czy "Kruk" i "Nosferatu" powtórzą sukces "To"? Tego dowiemy się już wkrótce. "Kruk" ma trafić do kin 23 sierpnia 2024 roku i obiecuje być jeszcze mroczniejszy i bardziej brutalny niż wersja z 1994 roku. Jedno jest pewne - na ekranie zobaczymy Billa Skarsgårda w pełnej krasie jego aktorskiego talentu. A to zawsze jest gwarancją dreszczu emocji!
Najciekawsze nowe zwiastuny
W kolejnych miesiącach 2024 roku z pewnością będzie co oglądać. Sprawdźcie zestawienie najciekawszych zwiastunów, jakie pojawiły się w ostatnim czasie.
Godzina ciszy
Staroszkolne kino akcji z twistem. Bostoński detektyw Frank Shaw (Joel Kinnaman) powraca do służby po wypadku, w wyniku którego doznał trwałej utraty słuchu. Pracując teraz jako tłumacz języka migowego trafia na sprawę, w której świadkiem jest głuchoniema kobieta (Sandra Mae Frank). Szybko okazuje się, że za przestępstwem stoi grupa skorumpowanych policjantów, którzy zrobią wszystko, aby wyeliminować każdego, kto może zagrozić ich interesom. Za kamerą nadchodzącego filmu stanął Brad Anderson, najlepiej znany z obchodzącego w tym roku swoje 20-lecie „Mechanika”, do którego Christian Bale schudł kilkadziesiąt kilogramów.
Śnieżka
Nowy aktorski film Disneya oparty na klasycznej animacji z 1937 roku. W tytułowej roli występuje Rachel Zegler, natomiast w zazdrosną królową wciela się Gal Gadot. Za scenariusz odpowiadają Greta Gerwig i Erin Wilson, a reżyserii podjął się Marc Webb. Produkcja ma zadebiutować w marcu 2025 roku, ale już od jakiegoś czasu wzbudza szereg kontrowersji. Poszło m.in. o zbyt ciemną karnację mającej polskie i kolumbijskie korzenie Rachel Zegler, która nie spodobała się części internautów. Ze sprzeciwem spotkały się też zapowiadane zmiany fabularne, a zwłaszcza to, że tym razem Śnieżka ma być postacią znacznie bardziej niezależną. Taką, która wcale nie marzy o wielkiej miłości ani ratunku ze strony księcia.
Greedy People
Komedia kryminalna z akcją osadzoną w małym nadmorskim miasteczku. Dwóch lokalnych policjantów odpowiada na rutynowe zgłoszenie, które zmienia się w miejsce zbrodni z dużą gotówką w tle. Decydując się na przywłaszczenie pieniędzy uruchamiają lawinę chaosu, która wywraca do góry nogami poukładane życie mieszkańców. W rolach głównych występują Joseph Gordon-Levitt oraz Himesh Patel. Partnerują im m.in. Lily James, Tim Blake Nelson, Simon Rex oraz Traci Lords. Za reżyserię odpowiada Potsy Ponciroli.
Saturday Night Live
Saturday Night Live nigdy nie miał szans obrosnąć w Polsce takim kultem, jak za oceanem, ale fani komedii doskonale wiedzą, że to właśnie z tego programu wywodzą się prawdziwe tuzy gatunku. Nakręcenia filmu o początkach SNL podjął się Jason Reitman, a w obsadzie znaleźli się m.in. Dylan O’Brien, który wcieli się w Dana Aykroyda, Matt Wood odgrywający Johna Belushiego czy Cory Michael Smith w roli Chevy’ego Chase’a. Film powstał na bazie serii wywiadów z członkami obsady i ekipy pracującymi przy programie, który powstał w1975 roku, czyli niemal pół wieku temu.
Beetlejuice Beetlejuice
Nowy zwiastun kontynuacji kultowego „Soku z żuka” z 1988 roku, który skradł serca widzów surrealistyczną, a zarazem niezwykle oryginalną mieszanką grozy i humoru. Jakość kontynuacji ma zagwarantować powrót reżysera Tima Burtona oraz wcielających się w główne role Winony Ryder i Michaela Keatona. Na ekranie pojawią się też m.in. Justin Theroux, Monica Bellucci, Catherine O’Hara, Willem Dafoe, Danny DeVito i Jenna Ortega – gwiazda serialu „Wednesday”.
Mufasa: Król lew
Kontynuacja „Króla Lwa” z 2019 r., czyli nowej wersji jednej z najpopularniejszych animacji lat dziewięćdziesiątych. Tym razem poznamy losy ojca Simby, który próbując przekonać potomka do pójścia w królewskie ślady opowie mu historię swojego życia. Widzowie zobaczą na ekranie zarówno trudne początki Mufasy jako osieroconego lwiątka, jak i jego drogę do objęcia tronu Lwiej Ziemi. „Mufasa: Król Lew” pogłębi popularne uniwersum i doda nowe warstwy do już znanej historii, co powinno przyciągnąć zarówno fanów oryginalnego filmu, jak i nowych widzów. Na stołku reżysera zasiadł tym razem Barry Jenkins, który zdobył Oscara za „Moonlight”, a za scenariusz ponownie odpowiada Jeff Nathanson.
Kraven Łowca
Nowy trailer nadchodzącego filmu o jednym z najsłynniejszych złoczyńców Marvela, który nie miał jeszcze okazji załapać się na swoje kinowe 5 minut. Aaron Taylor-Johnson wciela się w mężczyznę, którego skomplikowana relacja z bezwzględnym ojcem (Russell Crowe), prowadzi na ścieżkę krwawej zemsty. Przedsmak tego, jak bardzo krwawej daje nie tylko zwiastun, ale też nadana filmowi kategoria wiekowa R. Film reżyserowany przez J.C. Chandora miał pierwotnie zadebiutować już w październiku 2023, ale jego premierę kilkukrotnie przekładano. Miało to być podyktowane chęcią dopracowania produkcji, która ma trafić do kina 13 grudnia. Za projekt odpowiada Sony Pictures, więc nie jest on związany z Marvel Cinematic Universe.