Co zwiastuje Super Bowl?

Super Bowl to nie tylko emocjonujące (chociaż głównie dla Amerykanów) starcie drużyn sportowych, ale również ważny punkt w kalendarzu miłośników kina. Jak co roku wydarzenie stało się areną, na której studia filmowe prezentują ekskluzywne zwiastuny, podsycając apetyt kinomanów na kolejne hity. Wybraliśmy dla Was najciekawsze z nich.

Deadpool 3

Po „Loganie” z 2017 r. Hugh Jackman postawił sprawę jasno – nigdy więcej nie wcieli się w Wolverine’a. Jak wiadomo, słowa jednak nie dotrzymał, dając fanom nadzieję na powrót jednej z najbardziej lubianych postaci Marvela. I to nie byle jaki, bo w towarzystwie cieszącego się nie mniejszą estymą Deadpoola. Dzięki Super Bowl możemy zobaczyć pierwszą, blisko 2,5-minutową zapowiedź nadchodzącego filmu. Obraz w kategorii wiekowej R ma trafić do amerykańskich kin 26 lipca 2024 roku, a jego oficjalny tytuł to „Deadpool & Wolverine”.

A Quiet Place: Day One

Na tegorocznym Super Bowl nie zabrakło też kolejnej odsłony „Cichego Miejsca”. Trzeci film z popularnej serii będzie prequelem skupiającym się na samym początku wyniszczającej świat inwazji tajemniczych stworzeń. W filmie występują m.in. Joseph Quinn, Lupita Nyong’o, Djimon Hounsou i Alex Wolff.  John Krasinski ograniczył się tym razem do roli producenta i współscenarzysty, a za kamerą stanął Michael Sarnoski. Reżyser nie ma jeszcze na swoim koncie wielkiego dorobku, ale to właśnie on nakręcił docenioną przez krytyków „Świnię”, przywracając należny szacunek Nicholasowi Cage’owi. Premierę „A Quiet Place: Day One” zaplanowano na czerwiec 2024 roku.

Twisters

Od premiery „Twistera” z Billem Paxtonem i Helen Hunt minęło już blisko 30 lat. Wprawdzie moda na kino katastroficzne przeminęła z wiatrem, ale trzeba przyznać, że trailer sequela prezentuje się co najmniej widowiskowo. Pierwsza część zarobiła na całym świecie blisko pół miliarda dolarów i stała się jednym z najbardziej kasowych obrazów 1996 r. Zdania o jego artystycznej wartości były jednak podzielone. Film zdobył dwie nominacje do Oscara (za najlepsze efekty specjalne i dźwięk), ale zgarnął też Złotą Malinę jako „najgorszy film, który zarobił ponad 100 mln dolarów”. O tym, jak poradzi sobie sequel będzie można przekonać się już w lipcu. Jedno jest pewne – twórcom udało się zebrać solidną ekipę. W głównych rolach występują Glen Powell i Daisy Edgar-Jones, a za kamerą stanął Lee Isaac Chung („Minari”). Scenariusz wyszedł natomiast spod pióra Marka L. Smitha („Zjawa”).

IF

John Krasiński nie wyreżyserował kolejnej odsłony „Cichego Miejsca”, bo najwyraźniej był zajęty kręceniem „IF”, którego pierwszą zapowiedź mogliśmy zobaczyć właśnie na Super Bowl. Tym razem twórca uderza w zdecydowanie lżejsze tony. Otrzymamy kino familijne opowiadające o perypetiach dziewczynki, która odkrywa, że widzi wyimaginowanych przyjaciół innych osób. W filmie występują m.in. Ryan Reynolds, Steve Carell, Cailey Fleming, Fiona Shaw i Phoebe Waller-Bridge. Premiera została zaplanowana na 17 maja 2024 roku.

Wicked

Kinowa wersja bijącego rekordy popularności broadwayowskiego musicalu, który opowiada o czarownicach z Krainy OZ. Sama historia jest natomiast oparta na motywach powieści „Wicked: Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu”, którą napisał Gregory Maguire. Już teraz wiadomo, że film zostanie wydany w dwóch częściach, a pierwszą z nich będzie można zobaczyć 27 listopada 2024 roku. Za reżyserię odpowiada Jon M. Chu, mający na swoim koncie m.in. „Bajecznie bogatych Azjatów”. W rolach głównych występują Ariana Grande (jako Glinda) oraz Cynthia Erivo (jako Elphaba). Partnerują im. Michelle Yeoh, Jeff Goldblum, Ethan Slater oraz Jonathan Bailey.


Rogue Trooper od Duncana Jonesa

„Rogue Trooper” to nadchodząca produkcja reżysera Duncana Jonesa, oparta na popularnym brytyjskim komiksie, który zadebiutował w 1981 r. Film jest animacją zrealizowaną w całości na silniku Unreal Engine 5, wykorzystywanym przede wszystkim w grach video.

W Polsce „Rogue Trooper” nie jest zbyt dobrze znany, ale w świecie komiksowych pasjonatów to ceniona i kultowa marka. Uniwersum stworzone przez pisarza Gerry’ego Finleya-Day’a i artystę Dave’a Gibbonsa opowiada historię zmodyfikowanego genetycznie żołnierza o niebieskiej skórze, uwikłanego w wojenny konflikt pomiędzy dwiema frakcjami,   i Southers. Kiedy jego oddział zostaje całkowicie zniszczony w zdradzieckiej masakrze, Rogue poprzysięga zemstę. Jak się okazuje, w jej realizacji pomagają mu polegli kompani. Ich umysły przechowywane są w specjalnych biochipach, które zostały umieszczone w plecaku, broni i hełmie bohatera. Sam Duncan Jones opisuje scenariusz filmu jako połączenie „Strażników Galaktyki” oraz „The Raid”, co zwiastuje mnóstwo dynamicznej akcji i zadziornych, okraszonych humorem dialogów.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Rebellion (@rebelliondevelopments)

Tym, co na pewno wyróżnia „Rogue Troopera” na tle innych akcyjniaków science-fiction są aspekty techniczne. Duncan Jones sięgnął po silnik Unreal Engine 5 (UE5), który powstał przede wszystkim z myślą o nowoczesnych grach video. Wykorzystują go takie produkcje, jak „Fortnite”, „Lords of the Fallen” czy powstający „Wiedźmin 4”. UE5 Bywa też stosowany w produkcji filmowej i telewizyjnej, ale zazwyczaj jako narzędzie pomocnicze, m.in. do tworzenia efektów specjalnych i wirtualnych scenerii. Tutaj natomiast odgrywa pierwsze skrzypce. Za ożywienie wizji Duncana Jonesa odpowiada studio Treehouse Digital. Jego przedstawiciel, Stuart Fenegan, podkreślił, że wykorzystanie UE5 pozwoliło na osiągnięcie bardzo wysokiego standardu animacji, nawet przy budżecie filmu niezależnego. „Rogue Trooper” jest tym samym pionierskim projektem, który pozwala na rozwinięcie nowego procesu twórczego w zakresie niezależnej produkcji filmów CGI.

„Rogue Trooper” jest wygenerowaną komputerowo animacją, ale nie oznacza to, że w filmie nie znalazło się miejsce dla interesującej obsady. W głównego bohatera wciela się znany z „Dunkierki” i serialu „1899” Aneurin Barnard. Partnerują mu m.in. Sean Bean, Hayley Atwell, Asa Butterfield, Jack Lowden, Daryl McCormack oraz Jemaine Clement.

Warto podkreślić, że nie jest to pierwsze spotkanie „Rogue Troopera” z komputerami. W 2006 r. światło dzienne ujrzała trzecioosobowa strzelanka o tym samym tytule, a w 2017 jej odświeżona wersja, czyli „Rogue Trooper Redux”. Chociaż żadnej  z tych produkcji nie udało się podbić świata gier, to jednak obie zyskały grono wiernych fanów.

Obecnie film znajduje się na etapie postprodukcji, a data jego premiery nie została jeszcze ogłoszona. Ostatnim obrazem nakręconym przez Duncana Jonesa jest raczej chłodno przyjęte „Bez słowa” z 2018 roku. Jak dotąd największym artystycznym osiągnięciem reżysera pozostaje debiut z 2006 roku, czyli „Moon” z Samem Rockwellem w roli głównej.


Rozmowa po nowemu

Jedno z największych dzieł Francisa Forda Coppoli doczeka się nowej wersji. Nie będzie to jednak kolejny z klasycznych remake’ów, do których w ostatnich latach przyzwyczaiło nas Hollywood. Tym razem historia zostanie opowiedziana w formie limitowanego serialu telewizyjnego.

„Rozmowa” („The Conversation”) to thriller psychologiczny z 1974 roku w reżyserii Francisa Forda Coppoli, a zarazem jeden z wielkich klasyków amerykańskiego kina. Fabuła filmu skupia się wokół postaci Harry’ego Caula, wybitnego specjalisty od inwigilacji i podsłuchów, który sam obsesyjnie strzeże swojej prywatności. Jego najnowsze zlecenie dotyczy śledzenia konwersacji pary młodych ludzi, której treść zdaje się mieć wpływ na ich życie. W miarę zgłębiania zawartości nagrania, Caul nabiera coraz większych wątpliwości i zaczyna odczuwać moralny konflikt związany z potencjalnymi konsekwencjami dla bohaterów podsłuchiwanej rozmowy.

Nadchodzący remake najprawdopodobniej przyjmie postać limitowanego serialu telewizyjnego, a odpowiadało za niego będzie studio MRC, spod którego skrzydeł wyszły m.in. „Ozark” i „House of Cards”. W produkcję zaangażowane jest też American Zoetrope, czyli wytwórnia założona w 1969 r. przez samego Francisa Forda Coppolę i George’a Lucasa. Stanowisko showrunnera powierzono Erin Levy („Mad Men”, „Mindhunter”), a funkcję scenarzysty i reżysera objął  J.C. Chandor – twórca nadchodzącego „Kravena Łowcy” oraz takich filmów, jak „Chciwość”, „Rok przemocy” czy „Wszystko stracone”.

Główną bohaterką nowej wersji „Rozmowy” ma być wiodąca samotniczy tryb życia specjalistka od inwigilacji i technofobka, która zostaje uwikłana w korporacyjny spisek szpiegowski. Obsada pozostaje na razie w sferze plotek, ale najczęściej wspomina się o tym, że w serialu wystąpi Aubrey Plaza. Aktorka zyskała rozpoznawalność za sprawą roli w komediowym „Parks & Recreation”, gdzie do perfekcji doprowadziła żarty wygłaszane ze śmiertelną powagą (noszące w języku angielskim nazwę stylu „deadpan”).  Chociaż to właśnie z nich jest najlepiej znana, to w ostatnich latach z powodzeniem zaangażowała się w wiele produkcji o bardziej dramatycznym zabarwieniu, jak „Biały Lotos”, „Na złej drodze” czy „Ingrid wyrusza na zachód”.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez aubrey plaza (@plazadeaubrey)

Oryginalna „Rozmowa” zdobyła uznanie zarówno wśród krytyków, jak i widzów. Film został uhonorowany Złotą Palmą na 27. MFF w Cannes oraz otrzymał trzy nominacje do Oscara (w kategoriach „Najlepszy film”, „Najlepszy scenariusz oryginalny” oraz „Najlepszy dźwięk”). Rola Harry’ego Caula powszechnie uznawana jest też za jedną z najwybitniejszych w długoletniej karierze Gene’a Hackmana.

Film doskonale przeszedł próbę czasu i ma dziś status dzieła kultowego, które zdobyło uznanie w chwili premiery, jak i skutecznie utrzymało je w późniejszych latach. „Rozmowa” jest często analizowana i cytowana w kontekście historii kina, szczególnie na polu thrillerów psychologicznych. Doceniana jest nie tylko jej intrygująca fabuła, ale także jego głęboka tematyka, dotykająca takich spraw jak prywatność, etyka czy konsekwencje działań.


W krainie zwiastunów - nowe zapowiedzi

Rok 2024 nadal zaskakuje i nieustannie raczy nas zapowiedziami nowych produkcji. Oto kilka świeżych zwiastunów, które zdecydowanie warto mieć na kinowym celowniku w nadchodzących miesiącach.

The Ministry of Ungentlemanly Warfare

Guy Ritchie nie zwalnia tempa i już w kwietniu do kin trafi jego nowy film szpiegowski. Przedstawiona w nim historia oparta jest na książce o tym samym tytule autorstwa byłego reportera wojennego, Damiena Lewisa. Film opowiada o tajnej brytyjskiej jednostce z czasów II wojny światowej, która prowadziła niekonwencjonalne działania przeciwko nazistom, zmieniając bieg wojny i dając początek współczesnym operacjom specjalnym. A wszystko to w charakterystycznym dla Guy’a Ritchiego stylu, pełnym nietuzinkowych postaci, czarnego humoru i przerysowanej przemocy. W roli głównej wystąpi Henry Cavill, który współpracował już z reżyserem przy „Kryptonim U.N.C.L.E.” z 2015 roku. Partnerują mu m.in. Eiza González, Alan Ritchson i Cary Elwes.

Sleeping Dogs

Russell Crowe wciela się w byłego detektywa wydziału zabójstw, który po poddaniu się eksperymentalnemu leczeniu na Alzheimera wraca do nierozwiązanej sprawy morderstwa sprzed lat. Film jest adaptacją powieści rumuńskiego pisarza E. O. Chirovici, która została wydana także w Polsce, pod tytułem „Księga luster”. Nadchodzący thriller jest debiutem reżyserskim Adama Coopera, znanego dotychczas jako scenarzysta takich filmów, jak „Exodus: Bogowie i królowie”, „Wierna” czy „Assassin’s Creed”. Jak widać aktorska emerytura, którą jeszcze niedawno straszył Russell Crowe, nieco się oddaliła. Aktualnie na premierę czeka jeszcze co najmniej pięć filmów z jego udziałem.

Road House

Remake „Wykidajło”, czyli jednego z najbardziej znanych filmów lat 80-tych, w którym Patrick Swayze udowodnił, że wykręcanie piruetów na parkiecie to nie jedyne, co potrafi. Okazało się, że równie dobrze radził sobie z rękami pijanych imprezowiczów w szemranym klubie nocnym. Tym razem w rolę nieustraszonego bramkarza Daltona wciela się Jake Gyllenhaal, któremu dodano background w postaci zakończonej kariery zawodnika UFC. Z pewnością otrzymamy obraz utrzymany w mroczniejszym tonie niż oryginał, który dzięki swej niezamierzonej kiczowatości często uznawany jest za jeden z najlepszych złych filmów lat 80-tych. Film reżyseruje znany m.in. Z „Na skraju jutra” Doug Liman, a na ekranie zobaczymy także jednego z najpopularniejszych zawodników mieszanych sztuk walki, Connora McGregora.

Monkey Man

Pełnometrażowy debiut reżyserski Deva Patela, znanego dotychczas przede wszystkim z aktorskich występów w takich filmach jak „Slumdog. Milioner z ulicy” czy „Zielony Rycerz”. Patel nie tylko zasiada na stołku reżysera, ale wciela się też w główną rolę Kida – mężczyzny pochłoniętego żądzą zemsty na zabójcach swojej matki. Mająca zadebiutować w kwietniu produkcja to pełnokrwiste, brutalne kino akcji, pełne spektakularnych walk i pościgów w klimatach zbliżonych do serii o Johnie Wicku. Wśród producentów filmu znalazł się Jordan Peele, uznany twórca horrorów „Uciekaj!”, „To my” i „Nie!”

Pierwotnie film miał trafić bezpośrednio do streamingu, ale dobre przyjęcie podczas pokazów testowych skłoniło wytwórnię do zapewnienia mu szerokiej premiery kinowej. A jeśli wydaje Wam się, że Dev Patel średnio pasuje do roli rozdającego kopniaki twardziela, to warto wspomnieć, że od 10 roku życia trenuje Taekwondo, a w wieku 16 lat zdobył czarny pas.

Niepokalana

Opowieść o głęboko wierzącej amerykańskiej zakonnicy (Sydney Sweeney), która trafia do klasztoru na malowniczej włoskiej prowincji. Ciepłe powitanie Cecilii szybko przeradza się w koszmar, gdy okazuje się, że jej nowy, pozornie idealny dom skrywa złowrogą tajemnicę. Za reżyserię nadchodzącego horroru odpowiada Michael Mohan, który wcześniej współpracował z Sydney Sweeney na planie thrillera „Kiedy nikt nie patrzy”. Światową premierę filmu zaplanowano na 24 marca, a do polskich kin film ma trafić 26 kwietnia.


Film o początkach Saturday Night Live z obsadą

Cory Michael Smith zagra Chevy Chase'a w filmie Jasona Reitmana o SNL z 1975 roku. Do obsady filmu dołączają także Dylan O'Brien, Matt Wood i Lamorne Morris w rolach Dana Aykroyda, Johna Belushiego i Garretta Morrisa.

Jason Reitman („Ghostbusters: Afterlife”) wkracza w świat telewizji z nowym projektem: filmem o początkach kultowego programu 'Saturday Night Live’ z 1975 roku. Film, który na nowo ożywi atmosferę pierwszego sezonu SNL, zaskakuje obsadą wcielającą się w ikoniczne postacie show.

W centrum uwagi znajduje się Chevy Chase, którego zagra Cory Michael Smith. Chase, mimo że pozostał w SNL tylko nieco ponad rok, zyskał status wybitnej gwiazdy programu. Wokół jego postaci kręcić się będzie wiele wątków filmu, co podkreśla wyjątkowość jego roli w historii SNL.

Do obsady dołączają także Dylan O’Brien jako Dan Aykroyd, Matt Wood w roli Johna Belushiego i Lamorne Morris jako Garrett Morris. W ten sposób Reitman skupia się na prezentacji „Graczy Niegotowych na Czas Antenowy” – grupy, która nadała SNL niepowtarzalny charakter.

Reitman, który oprócz reżyserii odpowiada także za scenariusz filmu razem z Gilem Kenanem, skupia się na ukazaniu kuluarów pierwszego sezonu. Ich praca opiera się na wywiadach z obsadą i ekipą SNL, co obiecuje głęboki wgląd w historię programu.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by 80s movies (@1980smovies)

W filmie nie zabraknie również innych znaczących postaci z pierwszego sezonu SNL. W role Jane Curtain, Laraine Newman i Gildy Radner wcielą się Kim Matula, Emily Farin i Ella Hunt. Warto zwrócić uwagę, że film nie ogranicza się tylko do aktorów przed kamerą, ale także przedstawia kluczowe postacie zza kulis – Dicka Ebersola, ówczesnego Dyrektora Programowego NBC, zagra Cooper Hoffman, a Rosie Shuster, znaczącą scenarzystkę programu, przedstawi Rachel Sennott.

Rzut oka na historię SNL nie byłby pełny bez wspomnienia o rywalizacji między Chevy Chase’em a Billem Murrayem, który dołączył do obsady po odejściu Chase’a. Ten ciekawy element historii SNL zostanie prawdopodobnie uchwycony w filmie, podobnie jak ich słynna bójka – temat, który Chase sam poruszał w wywiadzie dla The Howard Stern Show.

Jak na razie, data premiery filmu 'SNL z 1975 roku’ pozostaje nieznana, ale już teraz film budzi ogromne zainteresowanie zarówno wśród fanów SNL, jak i miłośników kina.


Czy będzie trzeci Top Gun?

Reżyser Joseph Kosinski przyznaje, że rozważa powrót Mavericka.

Reżyser „Mavericka”, wypowiedział się niedawno na temat potencjalnej trzeciej części „Top Gun”, podczas swojego udziału w podcaście „Happy Sad Confused”. Kosinski przyznaje, że pomysł kolejnej części filmu pojawił się w jego głowie, ale powrót na plan z Tomem Cruisem jest uzależniony od porywającej historii, która nie tylko usprawiedliwi powrót Pete’a „Mavericka” Mitchella, ale także wyniesie sagę na niespotykane dotąd poziomy:

Oczywiście nie można się powstrzymać od myślenia: jeśli miałby powstać kolejny TG, jaka byłaby jego historia? Jak możemy to zrobić – jaki jest emocjonalny powód, by sprowadzić z powrotem Mavericka? Jakie wyzwanie przed nim postawimy? Sequel już powstał, ale jak możemy pójść dalej? Prawda jest taka, że na „Mavericka” czekaliśmy 36 lat, z kolejnym filmem może być podobnie.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Top Gun Fans (@topgunclassics)

Kosinski rozmyśla nad Maverickiem, jednak jego aktualne zainteresowania sięgają daleko poza granice „Top Gun”. Pracując nad filmem o tematyce Formuły 1 i nad innymi projektami, Kosinski, wraz z Tomem Cruise’em, stawiają czoła nowym wyzwaniom w zupełnie nowych, nawet kosmicznych przestrzeniach, stawiając na ambitne i różnorodne projekty.

Jednak potencjał „Top Gun 3” (i sukces sequela) sprawiają, że trudno jest oprzeć się pokusie nakręcenia kolejnej części. Oczekuje się, że Tom Cruise ponownie wcieli się w swoją legendarną rolę, a współgwiazdy „Mavericka”, Miles Teller i Glen Powell, też chętnie wskoczyłyby na pokład, co stwarza podstawy do kolejnego kinowego spektaklu. Ehren Kruger, współscenarzysta „Mavericka”, podobno tworzy nowy scenariusz, z potężnymi producentami, Jerzym Bruckheimerem i Davidem Ellisonem, kierującymi projektem. Pytanie, jak trafnie stwierdza Kosinski, brzmi, czy znajdzie się fabuła na tyle porywająca, aby ponownie odpalić silniki Mavericka.

Tom Cruise może już wytyczać kurs na „Top Gun 3”

W szerszej perspektywie, niedawne partnerstwo Toma Cruise’a z Warner Bros. Discovery również sprzyja temu projektowi. Ta współpraca, mająca na celu tworzenie zarówno oryginalnych filmów, jak i kontynuacji, może wpłynąć na harmonogram i charakter „Top Gun 3”, szczególnie biorąc pod uwagę napięty grafik Cruise’a i dynamiczny krajobraz branży filmowej.

Spuścizna „Top Gun” jest ceniona, a jej przyszłość, choć niepewna, jest przedmiotem ogromnej pasji i spekulacji. Fani mogą przeżywać okres oczekiwania i niepewności, ale mają nadzieję na kolejny rozdział ich ukochanej sagi. Gdy branża i jej giganci wytyczają swoje kursy, niebo jest gotowe na kolejną wielką przygodę – kiedykolwiek ona nadejdzie.


Superman w domenie publicznej a przyszłość DCU

James Gunn stanowczo zaprzeczył, jakoby status praw autorskich Supermana miał wpływ na produkcję filmu "Superman: Legacy", czy na włączenie do niego grupy The Authority.

Według Gunna takie twierdzenia są bezpodstawne i negują kreatywny wkład w film i jego artystyczną wizję. „Superman: Legacy”, uznawany za kluczowy element DCU, wzbudza ciekawość i ekscytację od momentu jego ogłoszenia. Gunn, aktywnie korzystający z mediów społecznościowych, regularnie dzieli się szczegółami swoich produkcji i zapewnia, że fabuła „Superman: Legacy” potwierdza jego oddanie tradycji Supermana.

Wprowadzenie Maríi Gabrieli de Faríi jako The Engineer szczególnie urzekło fanów. Jej postać została płynnie włączona do „The Authority”, grupy, która ma zaznaczyć swoje miejsce w DCU. Gunn, znany z tego, że potrafi z postaci wydobyć więcej niż tylko uśmiech, zapewnia, że każda nowa postać wzbogaca fabułę filmu, co jest dobrą wiadomością dla wszystkich, którzy martwili się, że to będzie kolejny film, gdzie superbohaterowie tylko latają i walczą.

Chociaż pełne szczegóły fabuły „Superman: Legacy” są pilniej strzeżone niż przepis na sos barbecue z KFC, włączenie do obsady Faríi wprowadza postać potężnego, ale nie dominującego przeciwnika i tworzy obraz, w którym sojusze są skomplikowane, a moralność nie jest czarno-biała. Dzięki temu ma powstać film, który nie tylko bawi, ale także zachęca do refleksji i angażowania się w głębokie moralne pytania, będące kluczowe dla mitologii superbohaterów.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Javier De Mingo (@total_moviegoer)

„Superman: Legacy” Jamesa Gunna tworzy nowy rozdział w mitologii superbohaterów

Im więcej aspektów „Superman: Legacy” zostaje ujawnionych, tym bardziej gorącym tematem dyskusji i oczekiwań staje się zaangażowanie innych członków Authority w uniwersum filmu. Potwierdzona rola de Faríi, wraz z plotkami o postaciach takich jak Jack Hawksmoor dołączających do ekipy, podkreśla ambicje Gunna, by stworzyć obszerne i złożone uniwersum DCU.

Podczas gdy publiczność z niecierpliwością czeka na dalsze szczegóły, jedno jest pewne: „Superman: Legacy” będzie łączył artystyczną pomysłowość z szacunkiem dla rzemiosła narracyjnego, tworząc kolejny rozdział ogromnej spuścizny, jaką jest opowieść o Supermanie. Czyli, krótko mówiąc, szykujcie popcorn, bo będzie się działo!


Nominacje do nagród BAFTA pełne niespodzianek

Nominacje do 77. Brytyjskich Nagród Akademii Filmowej są już znane, i oj, dzieje się...

Znanymy już nominacje do 77. Brytyjskich Nagród Akademii Filmowej (BAFTA) i choć wielkie hity takie jak „Killers of the Flower Moon”, „Oppenheimer” i „Poor Things” przodują, to znalazło się też miejsce na kilka poważnych pominięć i niespodzianek. Największym zaskoczeniem jest brak nominacji dla gwiazdy „Killers of the Flower Moon”, Lily Gladstone, która zaledwie tydzień temu zgarnęła nagrodę za Najlepszą Aktorkę w Filmie Dramatycznym za swoją rolę Mollie Burkhart w westernowym kryminale Martina Scorsese.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Cill (@hanniibval)

A propos Scorsese, on również został pominięty w kategorii Najlepszego Reżysera, podobnie jak Greta Gerwig za „Barbie” i Yorgos Lanthimos za „Poor Things”. To spore zaskoczenie, szczególnie biorąc pod uwagę, jak dobrze poradziły sobie ich filmy w innych kategoriach. Wróćmy do aktorów – kolejny szok czeka zapewne fanów „Past Lives”, ponieważ wśród nominowanych zabrakło głównej aktorki, Grety Lee.

Film Christophera Nolana „Oppenheimer” prowadzi z łączną liczbą 13 nominacji, w tym za Najlepszy Film, Najlepszego Reżysera i Najlepszego Aktora dla Cilliana Murphy’ego. „Poor Things” plasuje się tuż za nim z 11 nominacjami, w tym za Najlepszy Film i Najlepszą Aktorkę dla Emmy Stone.

„Killers of the Flower Moon” w reżyserii Scorsese otrzymało łącznie dziewięć nominacji, ale ani jednej dla Leonarda DiCaprio, podobnie jak mocna historyczna drama Jonathana Glazera „The Zone of Interest”, która też zgarnęła dziewięć nominacji. Tymczasem „Barbie” zarobiła pięć, w tym za Najlepszą Aktorkę dla Margot Robbie.

Pozytywną niespodzianką jest nominacja francuskiego dramatu prawniczego „Anatomy of a Fall” w reżyserii Justine Triet w kategorii Najlepszego Filmu wśród siedmiu nominacji. Prawdopodobnym powodem (przynajmniej niektórych) z tych niespodzianek i pominięć jest dążenie BAFTA do wprowadzenia większej różnorodności, w tym promowania brytyjskich projektów. Godne uwagi jest to, że brytyjski romantyczny film fantasy „All of Us Strangers” otrzymał w tym roku sześć nominacji, a brytyjski finansista Film4 zdobył łącznie 30 nominacji dzięki udziałowi w takich filmach jak „Poor Things”, „The Zone of Interest”, „All of Us Strangers”, „How to Have Sex” i „Earth Mama”.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Gle 🌼 (@_heart_of_series_)

Gospodarzem tegorocznych nagród BAFTA będzie sam Doktor Who, czyli David Tennant. Aktor wcześniej oznajmił, że jest zachwycony możliwością pełnienia tej roli i nie może się doczekać „święta najlepszego kina”.

Poniżej znajdziecie nominacje w najważniejszych kategoriach.

Najlepszy Film

  • „Anatomy of a Fall”
  • „The Holdovers”
  • „Killers of the Flower Moon”
  • „Oppenheimer”
  • „Poor Things”

Najlepszy Reżyser

  • Bradley Cooper – „Maestro”
  • Andrew Haigh – „All of Us Strangers”
  • Justine Triet – „Anatomy of a Fall”
  • Alexander Payne – „The Holdovers”
  • Christopher Nolan – „Oppenheimer”
  • Jonathan Glazer – „The Zone of Interest”
  • Najlepszy Aktor w Rolii Głównej Bradley Cooper – „Maestro” jako Leonard Bernstein Colman Domingo – „Rustin” jako Bayard Rustin Paul Giamatti – „The Holdovers” jako Paul Hunham Barry Keoghan – „Saltburn” jako Oliver Quick Cillian Murphy – „Oppenheimer” jako J. Robert Oppenheimer Teo Yoo – „Past Lives” jako Hae Sung

Najlepsza Aktorka w Roli Głównej

  • Fantasia Barrino – „The Color Purple” jako Celie Harris-Johnson
  • Sandra Hüller – „Anatomy of a Fall” jako Sandra Voyter
  • Carey Mulligan – „Maestro” jako Felicia Montealegre
  • Vivian Oparah – „Rye Lane” jako Yas
  • Margot Robbie – „Barbie” jako Barbie
  • Emma Stone – „Poor Things” jako Bella Baxter

Najlepszy Aktor w Roli Drugoplanowej

  • Robert De Niro – „Killers of the Flower Moon” jako William King Hale
  • Robert Downey Jr. – „Oppenheimer” jako Lewis Strauss
  • Jacob Elordi – „Saltburn” jako Felix Catton
  • Ryan Gosling – „Barbie” jako Ken
  • Paul Mescal – „All of Us Strangers” jako Harry
  • Dominic Sessa – „The Holdovers” jako Angus Tully

Najlepsza Aktorka w Roli Drugoplanowej

  • Emily Blunt – „Oppenheimer” jako Katherine „Kitty” Oppenheimer
  • Danielle Brooks – „The Colour Purple” jako Sofia
  • Claire Foy – „All of Us Strangers” jako matka Adama
  • Sandra Hüller – „The Zone of Interest” jako Hedwig Höss
  • Rosamund Pike – „Saltburn” jako Lady Elspeth Catton
  • Da’Vine Joy Randolph – „The Holdovers” jako Mary Lamb


Kosmiczne kino po cichu: mało znane perełki o UFO, które warto znać

W ostatnich miesiącach temat UFO zawładnął wyobraźnią ludzkości jak nigdy dotąd. Przesłuchania w Kongresie USA, oficjalne oświadczenia rządu o niezidentyfikowanych obiektach latających... Brzmi jak scenariusz filmu science fiction, prawda?

Biorąc pod uwagę, że zeznający twierdzą, że z UFO mamy do czynienia od dziesięcioleci, a jakoś nadal istniejemy jako ludzkość,może warto zanurzyć się w mniej znanych produkcjach, które z UFO zrobiły coś więcej niż tylko tło dla kosmicznych strzelanin?

„Wspólnota” (1989, reż. Philippe Mora)

„Wspólnota” to film, który w niekonwencjonalny sposób porusza temat obcej cywilizacji. Christopher Walken wciela się w główną rolę, prezentując jedną z najbardziej niedocenionych kreacji w swojej karierze. Film wyróżnia się nietypowym podejściem do tematu UFO, skupiając się bardziej na psychologicznych aspektach spotkania z obcymi niż na efektach specjalnych. Eric Clapton, który odpowiada za muzykę, dodaje produkcji głębi i nastroju. „Wspólnota” eksploruje relacje międzygatunkowe, pokazując, że kontakt z obcą cywilizacją nie musi być wyłącznie zagrożeniem, ale również okazją do głębszego zrozumienia siebie i innych. Film ten, mimo że trąci klasycznymi „Bliskimi spotkaniami 3. stopnia” Stevena Spielberga, wnosi własny, unikalny wkład w gatunek sci-fi.

„Bez baterii nie działa” (1987, reż. Matthew Robbins)

Ten uroczy film wprowadza nas w świat, w którym kosmici pomagają grupie seniorów w walce z problemami codziennego życia. „Bez baterii nie działa” to mieszanka komedii, dramatu i science fiction, która w ciepły i pouczający sposób opowiada o współistnieniu ludzi i obcych. Film, mimo niskobudżetowej produkcji, zyskał uznanie za swoje oryginalne podejście do tematu UFO i pozytywny przekaz. Jest to dzieło, które pokazuje, że obcy nie muszą być zawsze zagrożeniem, a mogą stać się sojusznikami w codziennych wyzwaniach.

„Siła witalna” (1985, reż. Tobe Hooper)

„Siła witalna” to film, który łączy elementy horroru i science fiction, dostarczając widzom nie tylko wyjątkowych doznań wizualnych, ale też filozoficznych, budząc pytania dotyczące natury obcych cywilizacji. Reżyseria Tobe Hoopera i rola Mathildy May tworzą niezwykłą atmosferę tajemniczości i grozy. Film opowiada o grupie astronautów, którzy odkrywają tajemniczy statek kosmiczny pełen obcych istot. Po powrocie na Ziemię okazuje się, że istoty te są nie tylko piękne, ale również niebezpieczne, co prowadzi do serii dramatycznych wydarzeń. „Siła witalna” to film, który zmusza do refleksji nad tym, jak reagujemy na nieznane i jakie mogą być konsekwencje naszych działań.

„UFO” (2018)

„UFO” to thriller science fiction, który łączy w sobie elementy dramatu i tajemnicy. Film opowiada historię Dereka Echevaro (Alex Sharp), genialnego studenta matematyki, który angażuje się w śledztwo dotyczące obserwacji niezidentyfikowanego obiektu kosmicznego na lotnisku Cincinnati. Film wciąga widza w świat naukowych poszukiwań i teorii spiskowych, ukazując, jak młody matematyk próbuje rozwikłać zagadkę, wierząc, że obcy mogli pozostawić matematyczny kod, który jest próbą nawiązania kontaktu. „UFO” to inteligentne kino, które łączy naukową dociekliwość z elementami thrillera, zachowując przy tym realistyczne podejście do tematu UFO

„Kokon” (1985, reż. Ron Howard)

Chyba najbardziej znany z tej listy „Kokon” to film, który łączy elementy science fiction, sensacji, komedii i dramatu. Reżyseria Rona Howarda i muzyka Jamesa Hornera tworzą niezapomniane wrażenia audiowizualne. Film opowiada historię grupy staruszków, którzy odkrywają tajemnicze kokony o cudownych właściwościach odmładzających. Okazuje się, że są one związane z obcą cywilizacją, która przybyła na Ziemię. „Kokon” to nie tylko opowieść o starości i młodości, ale również o przyjaźni, miłości i konfrontacji z nieznanym. Film łączy w sobie humor, dramat i fascynujące efekty specjalne, tworząc wielowymiarowe i pełne emocji kino.


Nieperfekcyjne dzieła mistrzów kina

W świecie kina wielcy reżyserzy często budują swoje niezapomniane kariery na dziełach, które stają się niepodważalnymi ikonami sztuki filmowej. Jednak nawet najbardziej utytułowani filmowcy miewają chwile słabości, w których ich artystyczne wizje nie osiągają oczekiwanego poziomu doskonałości. Oto kilka produkcji, które pozostają w cieniu innych osiągnięć swoich twórców.

Alfred Hitchcock – „Topaz”

Znany jako Mistrz Suspensu Alfred Hitchcock ma w swoim dorobku wiele filmów, które zdefiniowały gatunek thrillerów i w wielu przypadkach znacznie wyprzedzały swoje czasy. W jego liczącej kilkadziesiąt pozycji kolekcji nie zabrakło jednak tytułów, którym daleko do geniuszu „Psychozy”, „Ptaków” czy „Okna na podwórze”. Pomijając wczesne lata kariery reżysera, które były czasem eksperymentów i poszukiwania własnego stylu, za mało udany uznaje się thriller szpiegowski „Topaz”, nakręcony w 1969 roku. Rozgrywający się na Kubie film opowiada o francuskim agencie, który otrzymuje zadanie zweryfikowania militarnych planów ZSRR. Jak się jednak okazało, przed równie ciężkim wyzwaniem stał sam Hitchcock. Na planie musiał zmierzyć się m.in. z niskim budżetem i częstym ingerowaniem producentów, którzy nie podzielali jego artystycznej wizji. Trudności produkcyjne i ograniczona kontrola nad filmem wpłynęły na ostateczny rezultat, który ostatecznie nie porwał ani widzów, ani krytyków.

Steven Spielberg – „1941”

Lata 70. i 80. to niewątpliwie złoty okres Stevena Spielberga, w którym reżyser osiągnął ogromny sukces zarówno komercyjny, jak i artystyczny. W tym czasie powstał także „1941”, który nie zawojował jednak żadnego z tych obszarów i przez wielu uznawany jest za najmniej udany film w karierze twórcy. Obrazowi zarzucano m.in. mało zgrabne połączenie tematyki wojennej z komedią, co negatywnie wpłynęło na ogólny ton całego filmu. Krytykom nie spodobały się też chaotyczność, brak spójnej narracji i nagromadzenie wątków oraz postaci, które sprawiały, że historia stawała się trudna do śledzenia. Całości dopełniał przesadzony humor, w tym zbyt wiele slapstickowych gagów i żartów opartych na przerysowanych sytuacjach. Nie zmienia to faktu, że „1941” ma swoich wiernych fanów i zyskał w pewnych kręgach status filmu kultowego.

Francis Ford Coppola – „Jack”

Dzięki takim filmom jak trylogia “Ojca Chrzestnego”, „Czas Apokalipsy” czy „Rozmowa” Francis Ford Coppola na zawsze zapisał się w historii kina jako jeden z najwybitniejszych współczesnych reżyserów. Jego wszechstronność i chęć eksperymentowania z różnymi gatunkami filmowymi sprawiła jednak, że posiada w swoim dorobku obrazy, które nie spotkały się z – eufemistycznie rzecz ujmując – przychylnymi opiniami. Jednym z nich jest z pewnością „Jack” z 1996 roku, opowiadający o chłopcu który z powodu rzadkiej przypadłości medycznej starzeje się znacznie szybciej niż rówieśnicy. Filmowi nie pomógł nawet całkiem udany występ Robina Williamsa, który nie miał możliwości wykorzystania swojego ogromnego potencjału. Obraz krytykowany był także za nierówny scenariusz oraz słabe, zaburzające ton całości zbalansowanie komedii i dramatu. Finalnie, pomimo oryginalnego pomysłu i poruszającej tematyki, Jack nie zdołał wywołać u widzów głębokich, zapadających w pamięć emocji.

Martin Scorsese – „Wagon towarowy Bertha”

Pomimo przekroczenia 80-tki, Martin Scorsese nie zwalnia i nieustannie dostarcza światu znakomite filmy, które cieszą się ogromnym uznaniem zarówno krytyków, jak i widowni. Znaczna część jego dorobku to niezaprzeczalnie najlepsze tytuły w historii kina, a sam reżyser rzadko schodzi poniżej niezwykle wysoko zawieszonej samemu sobie poprzeczki. Na liście filmów każdego twórcy zawsze jednak musi znaleźć się coś, co zajmuje najmniej zaszczytną pozycję. W przypadku Martina Scorsese jest to „Wagon towarowy Bertha” z Barbarą Hershey i Davidem Carradine’m w rolach głównych. Ta nakręcona w 1972 roku mieszanka dramatu i kryminału jest filmem nierównym i niedoskonałym technicznie. Nie może równać się z późniejszymi dziełami Scorsese, ale z pewnością stanowi dziś ciekawą pozycję z perspektywy rozwoju jego trwającej do dziś kariery.

Quentin Tarantino – „Dead Proof”

Quentin Tarantino to jeden z niewielu reżyserów, którzy wyznają zasadę, że umiar jest cnotą. Jakiś czas temu świat obiegła informacja, że uznany twórca zamierza nakręcić jeszcze tylko jeden film pełnometrażowy, zamykając swój dorobek w dokładnie dziesięciu produkcjach. W jednym z wywiadów tłumaczył swoją decyzję tym, że w jego opinii reżyserzy nie robią się lepsi wraz z wiekiem, a ich najgorsze filmy to zwykle cztery ostatnie. W jego stosunkowo skromnej filmografii faktycznie ciężko znaleźć słaby punkt, ale zazwyczaj jako taki wskazuje się „Dead Proof” z 2007 roku. Pomimo oddania hołdu grindhouse’owej estetyce, film był krytykowany za dosyć powolne tempo i brak takiej siły oddziaływania, jaką mogą poszczycić się inne dzieła Tarantino.