Będzie nowa wersja Harry'ego Pottera?

Podobno w Warner Bros. Discovery trwają prace nad rebootem Harry'ego Pottera. Rzekome rozmowy obejmują ponowny casting na głównych bohaterów.

Chociaż magia oryginalnej serii o Harrym Potterze prawie wygasła od czasu premiery ósmego i ostatniego filmu, możliwe, że – według anonimowego źródła – już niedługo kolejna grupa czarodziejów może rzucić na nas kolejny czar.

Plotka zaczęła krążyć na początku tego miesiąca, kiedy anonimowy autor i znany z przecieków  informacji WDW Pro napisał na Twitterze, że franczyza fantasy ma rzekomo zostać wydana od nowa – włącznie z ponownym castingiem.

WDW Pro pojawił się następnego dnia obok YouTubera Vallianta Renegade, aby wyjaśnić sprawę bardziej szczegółowo i chociaż podkreślił, że w tym momencie to wciąż spekulacje, koncepcja jest rzekomo „żarliwie dyskutowana” w Warner Bros. Discovery.

Obecnie wydaje się bardzo prawdopodobne, że uniwersum Harry’ego Pottera, które wewnętrznie nazywa się The Wizarding Division, zostanie w przyszłości zrestartowane pod kątem nowych filmów. Nie mówimy o „Fantastycznych zwierzętach”, czy dodatkowych produkcjach. Mówimy o tym, co w branży określa się mianem „rdzenia Harry’ego Pottera”

powiedział WDW Pro. A ponieważ grono fanów HP jest coraz starsze i niegdyś wiecznie zielona franczyza staje się coraz bardziej uśpiona, to anonimowe źródło WDW Pro twierdzi, że wytwórnia  doskonale zdaje sobie sprawę z potrzeby ponownego rebootu serii, wraz z nowymi bohaterami, których pokochają nowe pokolenia.

Chociaż reboot jest zdecydowanie częścią (rzekomych) rozmów, rozwinięcie historii innych postaci w oryginalnym kanonie Harry’ego Pottera nie jest wykluczone, chociaż źródło twierdzi, że jest za wcześnie, aby nawet zacząć o tym myśleć. Plotka głosi, że WBD chce wykonać podobny ruch co DC Studios i znaleźć własnego Jamesa Gunna, zanim ruszy naprzód. Całą rozmowę możecie obejrzeć poniżej.


Najlepsze premiery streamingowe w styczniu

2023 rok już wychyla się zza rogu, a przed nami 2 najbardziej przygnębiające miesiące - styczeń i luty. Przez najbliższe 59 dni będziemy marzyć o wiośnie i wypatrywać jej pierwszych oznak, mimo że wiemy, że na to za wcześnie. Długie oczekiwanie skrócić mogą jednak filmowe seanse, dlatego zobaczmy, co umili nam styczniowe ciemności.

PREMIERY NETFLIXA

Zaczynamy od najpopularniejszego wciąż Netflixa, na którym w styczniu pojawi się kilka ciekawych pozycji. Już pierwszego będzie można zacząć oglądanie „Kalejdoskopu”, który poza obiecującą fabułą wyróżnia się też tym, że kolejność oglądanych odcinków jest dowolna i każdy z układów sprawi, że inaczej postrzegać będziemy rozgrywającą się na ekranie historię.

Tego samego dnia pojawi się wyczekiwany przez wielu drugi sezon serialu „Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu”. Oparty na komiksach Kōsuke Ōno serial animowany to doskonała mieszanka abstrakcji, czarnego humoru i oryginalnej kreski.

6 stycznia czeka nas premiera wyczekiwanego „Bielma”, opartego na powieści „The pale blue eye”. W tym serialu kostiumowym zobaczymy plejadę gwiazd, w tym Christiana Bale’a jako detektywa Augustusa Landora, Harry’ego Mellinga jako Edgara Allana Poe, czy Gillian Anderson w fantastycznie granej roli Julii Marquis.

Prawie dwa tygodnie później, 19-go stycznia czekają nas 2 świetne premiery. Na początek ekranizacja geniusza komiksowego gore, czyli „Junji Ito: Makabryczne japońskie opowieści, a dla rozluźnienia atmosfery kultowe „Różowe lata 70.” – amerykański serial liczący aż 8 naprawdę zabawnych sezonów.

Polecane premiery zamykamy kategorią fantasy. Pod koniec miesiąca, 27 stycznia na platformie pojawi się całkiem ciekawie się zapowiadający serial „Lockwood i spółka”,  który powinien ucieszyć wielbicieli produkcji dla young adults.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Jonathan Stroud (@jonathan.stroud)

HBO MAX

Najciekawsze premiery styczniowe w HBO Max to zarazem jedne z najmroczniejszych na naszej liście. 15 stycznia na platformie zadebiutuje serial „The last of us”, oparty na znanej grze komputerowej o tym samym tytule. W postapokaliptyczną walkę o przetrwanie wciągnięci zostaną m.in. znani z „Gry o tron” Pedro Pascal i Bella Ramsey.

W styczniu (data jeszcze nieokreślona) pojawi się też wyczekiwany czwarty sezon „True Detective” o podtytule „Night Country”. W rozgrywających się na Alasce wydarzeniach pojawiają się tajemnicze zniknięcia i śledztwo prowadzone przez Liz Denvers, którą gra sama Jodie Foster.

DISNEY+

Disney nie porozpieszcza w styczniu polskich kinomanów. Najciekawszą premierą będzie „Witamy w Chippendales”, którego wszystkie odcinki pojawią się na platformie 12 stycznia i który opowiada skandaliczną i fascynującą historię twórcy imperium męskiego striptizu, hinduskiego imigranta Somena „Steve’a” Banerjee.

AMAZON PRIME VIDEO

Jeff Bezos był w kosmosie, ale ewidentnie zostawił tam wszystkie gwiazdy, bo Prime również dostarczy niewiele rozrywki w styczniu, chociaż i tak jest lepiej niż na Disneyu. 6 stycznia zobaczymy bowiem wyczekiwany miniserial „The Rig”, 13 stycznia drugi sezon „Hunters”, a 21.01 „Cassandro” – historię Saúla Armendáriza, pierwszego otwarcie homoseksualnego wrestlera, granego przez Gaela Garcíę Bernala.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by CINECAST – OFICIAL (@cinecastnews)


Wydarzenia tygodnia (19-25.12)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

Przewiduje się, że Dolly De Leon, gwiazda „Trójkąta smutku”, zdobędzie nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Jeśli tak się stanie, będzie pierwszą Filipinką ze statuetką Oscara.

„Avatar: The Way of Water” w zaledwie 10 dni stał się piątym, najbardziej dochodowym filmem 2022 roku.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by HighQ (@highqmag)

Brooke Shields opowiedziała, jak podczas kręcenia „Błękitnej Laguny” była zmuszana do robienia podejrzanych rzeczy, w tym opalania się nago, krzywdzenia zwierząt (nabijanie ryb na dzidy), a nawet do rozpoczęcia romansu z partnerem ekranowym, który miał wówczas 18 lat (Brooke jedynie 14).

Dan Harmon ujawnił, że słynna sekwencja paintballowa nie zostanie uwzględniona w nadchodzącym filmie „Community”.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Quotologer (@quotologer)

Po pracy z Chrisem Hemsworthem przy serialu Disney+ „Limitless”, Darren Aronofsky chce obsadzić gwiazdę Thora w swoim kolejnym filmie.

Gaten Matarazzo rozpoczął kampanię na rzecz filmu „The Legend of Zelda”. Gwiazda „Stranger Things” mówi, że ten tytuł potrzebuje „filmu animowanego mocno skupionego na stronie wizualnej i muzycznej”.

Według nowych doniesień Gal Gadot powróci jako Gisele w „Fast X”.

Pomimo ostatnich plotek, nie będzie niestety nowego serialu animowanego we franczyzie „Powrotu do przyszłości”.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by @aceleradox (@aceleradox_midjourney)

Hideo Kojima, uznany autor gier wideo twierdzi, że filmowa adaptacja „Death Stranding” będzie inna niż wszystkie inne filmy bazujące na grach wideo.

Biografia Whitney Houston „I wanna dance with somebody” podoba się publiczności, ale nie została dobrze przyjęta przez krytyków, którzy krytykują film za płytkość i scenariusz, który sprawił, że tytuł nie wnosi nic do spuścizny Houston i bardziej przypomina składankę największych hitów, niż biografię.


Nicolas Cage nie zagrał jeszcze wszystkiego

Nicolasa Cage'a ostatnio sporo na ekranach wszelkiej maści i bardzo się z tego cieszymy. Jeszcze bardziej z tego, że filmowa przyszłość aktora wydaje się iść w wyjątkowo ciekawym kierunku.

Skarb narodów 3

Po tym, jak Nicolas Cage zagrał w oryginale z 2004 roku, a następnie w „National Treasure: Book of Secrets” w 2007 roku, franczyza była uśpiona przez wiele lat. Niedawno Skarb został wskrzeszony w postaci serialu Disney + „National Treasure: Edge of History” i chociaż Cage nie jest zaangażowany w tytuł, jest on osadzony w tym samym wszechświecie, a Harvey Keitel i Justin Bartha ponownie wcielają się w swoje role.

Jednak to, że Disney wypuścił „Skarb narodów” jako serial nie oznacza, że ​trzecia odsłona filmowej franczyzy została skreślona. W nowym czacie z E! News, Bruckheimer powiedział, że spin-off w postaci serialu nie wpływa na plany filmowe reżysera:

Pracujemy teraz nad scenariuszem. mam nadzieję, że Nicolasowi się spodoba, bo jest naprawdę dobry. Myślę, że wkrótce wyślemy go do Cage’a.

Co jeszcze nie było grane?

Na tym etapie jego kariery wydaje się, że niewiele jest rzeczy, których Nicolas Cage by nie zrobił. W wielu gatunkach grał prawie każdą postać, jaką można sobie wyobrazić, a niektóre z jego ostatnich ról to zbieracz trufli szukający swojej ulubionej świni, dozorca nocnej zmiany atakowany przez animatroniki i rewolwerowiec z Dzikiego Zachodu. Zagrał nawet przesadzoną wersję samego siebie w komedii „The Unbearable Weight of Massive Talent”, a wkrótce pojawi się jako Hrabia Dracula w horrorze komediowym „Renfield”.

Ale jest gatunek, w którym Cage jeszcze nie maczał swoich aktorskich palców i dlatego to na niego w tej chwili spogląda z największą chętką. Aktor znany jest ze śpiewania w niektórych filmach takich jak klasyk Davida Lyncha „Dzikość serca”, ale nigdy nie zagrał w prawdziwym musicalu. W wywiadzie dla Empire aktor powiedział, że chciałby, żeby jego następną rolą była ta w musicalu, może czymś takim jak „Jesus Christ Superstar”, chociaż nie w roli tytułowej:

Nie zrobiłem jeszcze musicalu i chciałbym tego spróbować. Nie jestem piosenkarzem, myślę, że  śpiewałem dobrze w „Dzikości serca”, ale od tamtej pory jedynie niepoprawnie interpretowałem  „Purple Rain” w barach karaoke. Myślę, że byłbym dobrym Poncjuszem Piłatem w „Jesus Christ Superstar”.

Cage opowiedział też o tym, skąd wzięło się takie, a nie inne przedstawienie postaci w „Dzikości serca”:

Starałem się tam zbliżyć do tego, jakie to uczucie oglądać wspaniałe kolaże Warhola przedstawiające Elvisa Presleya jako kowboja. Chciałem zobaczyć, czy dam radę zrobić to w tej roli, poza tym pomyślałem, że gdyby David Lynch mógł obsadzić kogokolwiek w którymkolwiek ze swoich filmów, chciałby obsadzić Elvisa, więc myślę, że był podekscytowany kiedy to zaproponowałem.

Zanim jednak aktor śpiewająco odegra kolejną swoją rolę, zobaczymy, jak wciela się w postać  wampira w „Renfieldzie”. Podczas gdy wcześniej Cage fantastycznie grał mężczyznę, który błędnie wierzył, że zmienia się w wampira w „Pocałunku wampira”, w nowym filmie gra najbardziej znanego krwiopijcę ze wszystkich, hrabiego Draculę. „Renfield” dostał niedawno kategorię R za zawartość, w tym krew i sceny zawierające okrucieństwo, ale reżyser Chris McKay dodaje, że produkcja ma  również dużo humoru, akcji i serca. Film zobaczymy już 14 kwietnia 2023 r.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Kelleigh (@horrordoll77)


Twój filmowy plan na świąteczny weekend

Patrząc na świąteczny program telewizyjny można pomyśleć, że "Listy do M" stały się klasyką wigilijnych seansów. No cóż, my wybraliśmy dla Was lepsze propozycje.

1. Zaczynamy od najprostszego wyboru – „Kevin sam w domu”. Przez pierwszych kilka lat ogłoszenia o tym, że na Polsacie będzie Kevin, śmieszyły większość z nas. Ale tak jak kłamstwo powtarzane wystarczająco dużo razy staje się prawdą, tak i ta amerykańska komedia stała się polskim klasykiem na święta. Ciekawostki o filmie znajdziecie tutaj, a sam film obejrzeć można będzie w Wigilię – zaskoczenie – na Polsacie o 20:00 i 25 grudnia o 16:30. A jeśli nie macie telewizji, Kevina znajdziecie też na Disney+.

2. Jeśli Wasze serca nie rosną na myśl o małym Macauley Culkinie, to świąt nie będzie. W sensie „Grinch – świąt nie będzie”, czyli kolejna propozycja, bez której wg nas trudno się obyć. Doskonały Jim Carrey nawet pod warstwami futra jest jedyny w swoim rodzaju, a całość jest wyjątkowo smaczna, mimo zgniło-zielonej „karnacji” głównego bohatera.

Grincha obejrzycie 24.12: o 11:35 na TVN Fabuła, o 16:00 na Vox, 25.12 o 11:15 i 31.12 o 15:50 na TVN, a o każdej porze na Netflixie, Prime VideoApple TV.

3. Na gwiazdkę gwiazdy, czyli „To właśnie miłość”. Plejadę fantastycznych aktorów, doskonałą ścieżkę dźwiękową i mistrzowskie rozgrywanie wątków tak, że nic się nie plącze, dostajemy w jednej z niewielu naprawdę śmiesznych komedii.

„To właśnie miłość” obejrzycie 25.12 o 18:45 na FOX, 23:10 na TVP1, a powtórki 26.12 odpowiednio o 1:10 i 15:00. Online TWM jest dostępne na Prime Video.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Dendy Cinemas (@dendy.au)

4. No właśnie, „Szklana pułapka” to świąteczny klasyk i nie wiemy czemu wciąż toczy się dyskusja, czy to prawda, czy nie. Jupikajej, prawda.

W tym roku pułapki nie obejrzymy w telewizji, ale dostępna jest na Disney+, Chili, Apple TV i vod.pl.

5. Dorosły facet w stroju elfa udaje dziecko? Will Ferrel to genialny aktor i komik, którego z przyjemnością ogląda się zarówno w skeczach Saturday Night Live, jak i jako Sherlocka Holmesa, uczestnika Eurowizji, czy Harolda Cricka. W „Elfie” Ferrel dostarcza na niezmiennie wysokim poziomie i nawet tak absurdalny pomysł na głównego bohatera wychodzi mu absolutnie wybitnie.

„Elfa” obejrzycie w 26.12 o 10:20 w TVN, a online na HBO Max, Chili, Apple TV, Canal+ Online, Play Now i Playerze.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by 𝒟 ✨ (@cozycorner16_)

6. Chyba nie myśleliście, że obędzie się bez najlepszej adaptacji „Opowieści Wigilijnej”. Oczywiście mówimy o tej przedstawionej przez Muppety i Michaela Caine’a, która nie tylko zachwyca i śmieszy, ale też każe się zastanowić, czy Jim Henson był najlepszym prezentem, który otrzymała ludzkość.

„Opowieść Wigilijną Muppetów” obejrzycie na Disney+Chili.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by KJ (@theceliathlete)

7. Jak powszechnie wiadomo Chevy Chase jest jednym z najmniej lubianych aktorów na planie, ale jeśli nie musimy z nim rozmawiać, ogląda się go wspaniale. Dlatego „Witaj Święty Mikołaju” jest naszą kolejną świąteczną propozycją nie do ominięcia.

„Witaj Święty Mikołaju” obejrzycie na Warner Bros. 24.12 o 18:05 i 25.12 o 11:40 oraz online na Apple TV.

8. Magia świąt idealnie spina się z serią filmów, w których gwiazdka występuje w każdej odsłonie: czy jest to kolacja u Weasleyów, czy otwieranie prezentów w komnacie Gryffindoru, czy zasypane śniegiem Hogsmeade. Oczywiście mówimy o wszystkich częściach Harrego Pottera, z których żadna nie obyła się bez ducha świąt – nawet jeśli był on prawie zdekapitowany.

Wszystkie części przygód HP obejrzycie na HBO Max, CHili, Playerze i Apple TV.


Czego nie wiesz o filmie, który oglądasz co roku?

wydarzeniach tygodnia pisaliśmy o tym, że "Kevin sam w domu" właśnie wylądował na pierwszym miejscu najczęściej streamowanych filmów na Disney+. Jeśli nie macie subskrypcji Disneya nie ma co się martwić - Polsat jak zwykle dostarczy Kevina i to dwa razy - w wigilię o 20:00 i 25.12 o 16:30. Zanim, jak co roku, zasiądziecie do telewizorów, przeczytajcie czego - poza tym, jak McCallisterów było stać na taki dom - nie wiecie o tej klasycznej, świątecznej komedii.

1. Joe Pesci celowo unikał Macaulaya Culkina na planie, ponieważ chciał, aby chłopiec myślał, że aktor jest wredny.

2. Zdjęcie sympatii Buzza, które Kevin znalazł, było zdjęciem ucharakteryzowanego chłopca, ponieważ reżyser Chris Columbus uważał, że wyśmiewanie się z takiej dziewczyny byłoby zbyt okrutne. Chłopiec na zdjęciu to syn dyrektora artystycznego Dana Webstera.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Chapin Leigh (@chapinleigh)

3. Joe Pesci i Daniel Stern nie wierzyli w potencjał filmu, więc podczas zdjęć celowo grali przesadnie, nie podejrzewając nawet, że film odniesie ogromny sukces.

4. Chociaż John Hughes zaciekle bronił swojego scenariusza i nalegał, aby każdy wypowiadał swoje kwestie dokładnie tak, jak zostały napisane, pozwolił swojemu przyjacielowi Johnowi Candy improwizować. W rzeczywistości był to jego znak firmowy – w The Breakfast Club (1985) również kazał 5 uczniom improwizować w scenie, w której opowiadali sobie nawzajem, dlaczego zostali zatrzymani. W filmie prawie wszystkie dialogi Johna Candy są improwizowane.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by @thee.amandalorian

5. Strony w Playboyu, którego przegląda Kevin, były sklejone tak, żeby młody Macaulay Culkin nie zobaczył żadnej nagości. Okładka pochodzi z numeru z lipca 1989 roku.

6. Ujęcia Kevina na początku filmu były filmowane głównie znad jego głowy, przez co chłopiec wydaje się mały i bezradny. Pod koniec filmu Kevin jest głównie kręcony od dołu, przez co wydaje się wyższy i bardziej pewny siebie.

7. Dubler Macaulaya Culkina był bardzo niskim 30-latkiem.

8. Film, który Kevin ogląda na taśmie wideo, nie jest prawdziwym filmem, ale specjalnie stworzonym materiałem. Jego tytuł to „Anioły o brudnych duszach”, który – wraz z odniesieniami do epoki w filmie – nawiązuje do filmu „Anioły o brudnych twarzach” (1938) z Jamesem Cagneyem w roli głównej.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Liam Nee (@liamnee)

9. Podczas próby do sceny, w której Harry próbuje odgryźć Kevinowi palec, Joe Pesci naprawdę ugryzł Macaulaya Culkina, pozostawiając mu na pamiątkę małą bliznę.

10. Scena, w której Harry i Marv zatrzymują się w samą porę, aby nie potrącić Kevina vanem, była kręcona od tyłu. Ujęcie zaczynało się od Culkina stojącego przed furgonetką, a następnie cofającego się, podczas gdy furgonetka odjeżdżała od niego tyłem.

11. Pomysł na film zrodził się podczas kręcenia sceny w „Wujaszku Bucku” (1989), w której Macaulay Culkin gra postać, która przesłuchuje niedoszłą opiekunkę przez otwór na listy w drzwiach wejściowych.

12. Do swoich scen na bosaka Daniel Stern nosił gumowe stop, podobnie jak Bruce Willis jako John McClane w „Szklanej pułapce” (1988).

13. Podczas sceny, w której Kevin skacze na łóżku rodziców jedząc popcorn, kilku członków ekipy leżało na podłodze po obu stronach i w nogach łóżka. Zostali poinstruowani, aby być gotowi do złapania Macaulaya Culkina na wypadek, gdyby ten przypadkowo skoczył lub spadł z łóżka.

14. Zwiastun filmu zawierał usunięte i alternatywne sceny: prezentera telewizyjnego ostrzegającego  widzów, aby uważali na mokrych bandytów, kierownika supermarketu stojącego za kasjerką i zadającego Kevinowi pytania, które kasjerka zadaje mu w wersji kinowej, a także dodatkowy dialog między Harrym i Marvem tuż przed udaniem się do domu Kevina:

Marv: Dzieci są głupie. Wiem, bo sam taki byłem.

Harry: Nadal jesteś, Marv.


Wydarzenia tygodnia (5-11.12)

Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?

Nie tylko cała Polska ogląda Kevina – świąteczny hit znalazł się na pierwszym miejscu najczęściej streamowanych filmów na Disney+.

Paramount rozpoczął pracę nad musicalem „Wredne dziewczyny”. Za produkcję odpowiedzialni są: Tina Fey i Lorne Michaels, a reżyserią zajmą się: Arthuro Perez i Samantha Jayne.

Michelle Yeoh zdradziła, że planowała zrezygnować z głównej roli we „Wszystko wszędzie naraz”, jeśli imię jej postaci – Michelle Wang, nie zostanie zmienione.

Kina w Hong Kongu zaapelowały o zdjęcie COVID-owych restrykcji przed premierą najnowszego „Avatara”.

Taylor Swift ogłosiła, że zaczyna pracę nad swoim reżyserskim debiutem.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Taylor Swift (@taylorswift)

Will Smith tak bardzo chce, żebyśmy obejrzeli „Emancypację”, że zapłaci za 2-miesięczny okres testowy każdego, kto nie ma subskrypcji Apple TV+.

Tommy Wirkola, reżyser „Dzikiej nocy” już planuje sequel swojego „świątecznego” hitu.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Zander Rice (@ricereviewsofficial)

Warner Bros. nie rezygnuje z „Wonder Woman 3” z Gal Gadot w roli głównej.

Potwierdziły się również informacje o nadchodzącej piątej części „Shreka” i czwartej „Godzin szczytu”.


Prezent z okazji 30-lecia "Opowieści wigilijnej muppetów"

"Opowieść wigilijna Muppetów", czyli najlepsza adaptacja opowieści Karola Dickensa, właśnie stała się jeszcze lepsza.

Minęły trzy dekady, odkąd Muppety nauczyły Ebenezera Scrooge’a jakie jest prawdziwe znaczenie Świąt. 11 grudnia 1992 roku w kinach miała swoją premierę „Opowieść wigilijna Muppetów” z Michaelem Cainem w pamiętnej roli zrzędliwego lichwiarza. Dokładnie trzydzieści lat później dostaliśmy od Muppetów jeszcze jeden prezent.

To ważne wydarzenie dla wielu fanów na całym świecie, którzy co roku, w okresie świątecznym, zasiadają do oglądania filmu. Jak napisał jeden z fanów na Twitterze z okazji rocznicy:

Przy całym moim narzekaniu na Disneya muszę przyznać, że wreszcie coś im się naprawdę udało.  Wersję „Opowieści wigilijnej Muppetów” z balladą „When love is gone” wreszcie sprawia, że scena finałowa ma prawdziwy sens. Dobra robota, House of Mouse.

Jeśli nie macie wykupionej subskrypcji D+, poniżej znajdziecie wyciętą scenę.


Pierwszy rzut oka na nowego Jokera

Nowego Jokera nie zobaczymy wcześniej niż w 2024 r., ale reżyser już teasuje film.

Joker z 2019 r. stał się najbardziej dochodowym filmem kategorii R wszechczasów, kiedy – jako pierwszy w historii – przekroczył granicę 1 miliarda dolarów. Rozmowy o potencjalnym sequelu  zaczęły się toczyć niemal natychmiast, ale z powodu pandemii Covid trzeba było długo czekać, zanim wszystko stało się oficjalne. I tak na początku tego roku ujawniono tytuł filmu i podano  informację, że kontynuacja będzie miała motyw muzyczny, a w roli Harley Quinn wystąpi Lady Gaga.

Podczas gdy w internecie pojawia się mnóstwo fanartów, pokazujących jak Arthur Fleck Phoenixa i Harley Quinn Gagi mogliby wyglądać w nowym filmie, reżyser Todd Phillips postanowił pokazać na Instagramie coś o wiele bardziej realistycznego.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Todd Phillips (@toddphillips)

Oryginalny Joker został nakręcony za – bardzo umiarkowane jak na Holywood – 50 milionów dolarów, ale to wszystko zmieni się w sequelu dzięki ogromnemu sukcesowi pierwszego filmu. „Joker: Folie a Deux” ma mieć ponoć budżet zbliżony do 150 milionów dolarów, przy czym Phillips i Phoenix otrzymają po 20 milionów dolarów, a Lady Gaga zarobi 10 milionów. Same gaże trzech głównych postaci stanowią więc cały budżet pierwszego filmu.

Jak dowiedzieliśmy się na początku tego roku, powód, dla którego sequel ma mieć musicalowy sznyt to zmiana perspektywy – z Arthura Flecka na historię opowiadaną o Flecku z perspektywy Harley Quinn:

Joker 2 to nie tyle film o Jokerze, co o Harley Quinn i jej perspektywie Flecka, a powodem, dla którego jest to musical, jest to, że Harley właśnie tak postrzega swój związek z Jokerem.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by LG UPDATES (@joker.folieadeux)

Oprócz dwóch głównych gwiazd, „Joker: Folie a Deux” uzupełnił obsadę gwiazdami, dzięki którym filmowi nie zabraknie potencjalnych statuetek za role drugoplanowe. Brendan Gleeson jest jednym z ostatnich nazwisk dodanych do obsady, a dołączy on m.in. do Zazie Beetz, która ponownie wciela się w Sophie Dumond, Catherine Keener i Jacoba Loflanda.

Jak zauważył Phillips w udostępnionym na Instagramie poście, to dopiero pierwszy dzień zdjęć, co oznacza, że możemy mieć nadzieję na więcej zdjęć zza kulis filmu. W międzyczasie wygląda na to, że w sequelu zobaczymy jeszcze Arthura Flecka, a to, jak jego postać rozwija się jako Joker może być nadzwyczaj ciekawe. Czy tak będzie naprawdę, dowiemy się 4 października 2024 roku.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by LG UPDATES (@joker.folieadeux)


Shyamalan tylko dla dorosłych

Po "Zdarzeniu" z 2008 roku, "Pukając do drzwi" (Knock at the Cabin) będzie drugim filmem w reżyserii M. Night Shyamalana z ratingiem R.

„Pukając do drzwi” – horror psychologiczny, który wchodzi do kin w lutym, oficjalnie otrzymał ocenę R, co oznacza, że osoby poniżej 17 roku życia nie mogą oglądać filmu bez osoby dorosłej. Ocena dotyczy „przemocy i języka”, co ma sens biorąc pod uwagę gatunek i to, co wiemy o fabule, ale  rating i tak zaskoczył fanów, szczególnie że od 15 lat wszystkie filmy Shyamalana miały rating PG 13.

„Zdarzenie” z 2008 roku z Markiem Wahlbergiem i Zooey Deschanel nie jest postrzegane jako jeden z najlepszych filmów Shyamalana, mimo że osiągnęło bardzo dobre wyniki w box office. Od tego czasu reżyser grał dosyć bezpiecznie i trzymał się filmów, które nie przekraczają granicy PG-13. Jednak w przypadku „Pukając do drzwi” twórca jest dobrej myśli, mimo znaczącego – w porównaniu do poprzednich produkcji – „wzrostu” przemocy i użycia wulgaryzmów.

Pierwszy tydzień zdjęć zakończony. Bardzo mroczny, emocjonalny film. Jedno ujęcie tak mną wstrząsnęło, że musiałem wyjść, żeby się pozbierać. Mam nadzieję, że też to poczujecie podczas oglądania.

napisał filmowiec w mediach społecznościowych na początku produkcji.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by M. Night Shyamalan (@mnight)

„Pukając do drzwi” bazuje na książce „The Cabin at the End of the World” autorstwa Paula G. Tremblaya. M. Night Shyamalan napisał scenariusz do filmu wraz ze Stevem Desmondem i Michaelem Shermanem, a w produkcję zaangażowani są Mark Bienstock i Ashwin Rajan. W filmie występuje mocna obsada, w skład której wchodzą takie nazwiska jak Dave Bautista („Strażnicy galaktyki”), Jonathan Groff („Matrix Zmartwychwstania”), Ben Aldridge („The Long Call”), Abby Quinn („Zadzwoń do Saula”) i Rupert Grint (seria o Harrym Potterze).

Jak czytamy w oficjalnym opisie filmu:

Podczas wakacji w chacie na pustkowiu, młoda dziewczyna i jej rodzice zostają zakładnikami czterech uzbrojonych nieznajomych, którzy żądają, aby rodzina dokonała niemożliwego wyboru, który zapobiegnie apokalipsie. Odcięta od świata zewnętrznego, rodzina musi zdecydować w co wierzy, zanim wszystko będzie stracone.

Premiera „Pukając do drzwi” ustalona jest na 3 lutego 2023 r.


Privacy Preference Center