
Niedawne Oskary nie rozpieściły nas w kontekście filmowego dźwięku, a przecież muzyka filmowa to jeden z najpotężniejszych, a zarazem najbardziej subtelnych elementów języka kina.
Muzyka w filmie buduje atmosferę – od klaustrofobicznego napięcia w thrillerze, przez epicki rozmach w filmie kostiumowym, po sielankowy spokój w dramacie obyczajowym, nadaje tempo narracji, tworzy napięcie i suspens, charakteryzuje postacie, a nawet ułatwia identyfikację gatunku – pewne style muzyczne są silnie związane z konkretnymi gatunkami filmowymi, np. jazz z kinem noir, symfoniczna orkiestracja z fantasy, a elektronika z science fiction.
Ciekawostka
Choć nagłe momenty strachu (jumpscary) są dziś znakiem rozpoznawczym horrorów, ich prawdziwy rozkwit nastąpił dopiero wraz z ewolucją technologii dźwięku. W erze kina niemego i wczesnego kina dźwiękowego możliwości manipulowania głośnością i dynamiką ścieżki audio były ograniczone. Dopiero rozwój zaawansowanych systemów nagrywania i odtwarzania dźwięku umożliwił tworzenie gwałtownych, przeszywających dźwięków, które w połączeniu z nagłym obrazem stały się kluczowym elementem budowania jumpscare’owego przerażenia, jakiego znamy dziś.
Jak to działa w praktyce?
Christopher Nolan i Hans Zimmer w „Dunkierce”: tykająca bomba
Film „Dunkierka” Christophera Nolana to mistrzowski przykład tego, jak dźwięk i muzyka mogą budować nieustające, fizyczne wręcz napięcie. Hans Zimmer, kompozytor ścieżki dźwiękowej, we współpracy z Nolanem, stworzył coś więcej niż tradycyjną ilustrację muzyczną. Wykorzystali m.in. tzw. „Shepard tone” – iluzję dźwiękową, która sprawia wrażenie ciągle wznoszącej się lub opadającej skali, choć w rzeczywistości dźwięk powtarza się w oktawach. W „Dunkierce” ten zabieg, połączony z tykającym zegarem, tworzy poczucie niekończącej się eskalacji napięcia i presji czasu.
Na plaży w Dunkierce, gdzie tysiące żołnierzy czeka na ewakuację, muzyka nie daje wytchnienia. Jest jak nieustający, narastający szum, dudnienie, które potęguje klaustrofobię i poczucie uwięzienia. Brak tradycyjnych, wpadających w ucho melodii sprawia, że muzyka nie odrywa nas od ekranu, ale wpycha głębiej w beznadziejną sytuację bohaterów, czyniąc doświadczenie widza niezwykle intensywnym i emocjonalnie wyczerpującym.
John Williams i „Gwiezdne Wojny”: potęga motywów przewodnich
Niewiele ścieżek dźwiękowych jest tak rozpoznawalnych i tak mocno związanych z filmową serią jak muzyka Johna Williamsa do „Gwiezdnych Wojen”. Williams to mistrz wykorzystania motywów przewodnich. Każda ważna postać (Luke Skywalker, Księżniczka Leia, Darth Vader) czy idea (Moc, Rebelia) ma swój własny, charakterystyczny temat muzyczny.
Te motywy powracają w różnych wariacjach w całej sadze, sygnalizując pojawienie się postaci, ewolucję ich charakterów (np. „Marsz Imperialny” staje się coraz bardziej złowieszczy wraz z potęgą Imperium) czy rozwój fabuły. Muzyka Williamsa nie tylko ilustruje akcję, ale stanowi emocjonalny i narracyjny kręgosłup opowieści, tworząc bogate uniwersum dźwiękowe, które stało się równie kultowe jak same filmy.
Zbigniew Preisner i filmy Krzysztofa Kieślowskiego: muzyka duszy
Twórczość Zbigniewa Preisnera, często związana z filmami Krzysztofa Kieślowskiego, to przykład muzyki, która nie dominuje, ale subtelnie oddaje najgłębsze emocje i duchowe poszukiwania bohaterów. W filmach takich jak „Podwójne życie Weroniki” czy tryptyk „Trzy kolory”, muzyka Preisnera jest liryczna, pełna melancholii, a często nawet wręcz dramatycznie gotycka.
Hans Zimmer i „Gladiator”: epicki rozmach
Powracamy do Hansa Zimmera, tym razem w zupełnie innym wydaniu – epickim i pełnym rozmachu, jak w ścieżce dźwiękowej do „Gladiatora”. Muzyka do tego filmu, często tworzona we współpracy z Lisą Gerrard, to połączenie potężnych orkiestracji, chórów i etnicznych brzmień.
W „Gladiatorze” muzyka odgrywa kluczową rolę w budowaniu skali widowiska – sceny bitewne zyskują na dynamice i brutalności dzięki intensywnym perkusyjnym rytmom i heroicznym motywom. Jednocześnie, utwory towarzyszące scenom refleksyjnym czy wspomnieniom Maximusa o rodzinie są pełne melancholii i wzruszenia, ukazując emocjonalną głębię bohatera. Muzyka Zimmera w tym przypadku nie tylko podkreśla heroizm i tragedię opowieści, ale także nadaje jej ponadczasowy, niemal mityczny wymiar.
Dlaczego zapamiętujemy filmy przez ich muzykę?
Wiele filmów pozostaje w naszej pamięci właśnie dzięki swojej muzyce. Kiedy słyszymy pierwsze nuty przewodniego motywu z „Indiany Jonesa”, od razu przenosimy się w świat przygody. Melodia z „Amelii” przywołuje uśmiech i paryski klimat. To dowód na to, jak silnie muzyka potrafi zakotwiczyć w naszej świadomości wspomnienia związane z filmem i wywołać emocje, których doświadczyliśmy podczas seansu. Albumy ze ścieżkami dźwiękowymi cieszą się popularnością, a koncerty muzyki filmowej gromadzą tłumy, co świadczy o tym, że muzyka filmowa ma ogromną wartość artystyczną i emocjonalną także poza kontekstem samego obrazu.