Tegoroczna ceremonia wręczenia Oscarów zbliża się coraz większymi krokami. W wyścigu o najlepszy film nie bierze się jeńców, a historia tego prestiżowego wydarzenia pełna jest kontrowersyjnych decyzji. Dziś przyjrzymy się kilku zaskakującym wyborom, które wywołały burze emocji wśród krytyków i miłośników kina.
A jak będzie w tym roku? Przekonamy się już 10 marca. O miano najlepszego filmu zawalczą tym razem „American Fiction”, „Anatomia upadku”, „Barbie”, „Przesilenie zimowe”, „Czas krwawego księżyca”, „Maestro”, „Oppenheimer”, „Poprzednie życie”, „Biedne istoty” oraz „Strefa interesów”
Zielona dolina vs. Obywatel Kane
„Obywatel Kane” traktowany jest dziś jako synonim filmowego arcydzieła, ale w 1942 r. udało mu się zdobyć tylko jednego Oscara – za najlepszy scenariusz oryginalny. Pomimo powszechnego uznania za innowacyjne podejście do kinematografii i narracji filmowej, opus magnum Orsona Wellesa nie zdobyło więcej statuetek i przegrało w kategorii najlepszego filmu z „Zieloną Doliną” – familijnym dramatem Johna Forda. Ten ostatni zgarnął łącznie 5 Oscarów.
2001: Odyseja Kosmiczna vs. Oliver!
„2001: Odyseja Kosmiczna” to bezsprzecznie jedno z najważniejszych i najbardziej wpływowych dzieł w historii kina. W 1969 roku tradycyjne gusta Akademii nie były jednak gotowe na wizualne i narracyjne nowatorstwo Stanleya Kubricka. Głęboko filozoficzna i symboliczna natura filmu przegrała ze znacznie bezpieczniejszym musicalem opartym na klasycznej powieści Karola Dickensa. „Oliver!” (reż. Carol Reed) zdobył tytuł najlepszego filmu oraz cztery dodatkowe statuetki za najlepszą reżyserię, muzykę, scenografię oraz dźwięk. Stanleyowi Kubrickowi musiał wystarczyć Oscar za najlepsze efekty specjalne.
Rocky vs. Taksówkarz
Choć „Rocky” Sylvestra Stallone zdobył w 1977 r. Oscara za najlepszy film, wielu uważa, że „Taksówkarz” w reżyserii Martina Scorsese był obrazem bardziej innowacyjnym i o nieporównywalnie większym znaczeniu artystycznym. Z całym szacunkiem dla „Włoskiego Ogiera”, ciężko się z tym nie zgodzić. Ostatecznie Taksówkarz zakończył wyścig o Oscary z czterema nominacjami („Najlepszy film”, „Najlepszy aktor pierwszoplanowy”, „Najlepsza aktorka drugoplanowa”, „Najlepsza muzyka oryginalna”), a siedmiokrotnie nominowany Rocky zgarnął łącznie trzy statuetki (pozostałe dwie to „Najlepszy reżyser” oraz „Najlepszy montaż”).
Zakochany Szekspir vs. Szeregowiec Ryan
W 1999 roku zwyciężyła miłość i pewnie byłby to powód do radości, gdyby nie to, że wojnę reprezentował genialny „Szeregowiec Ryan” (oraz niewiele mu ustępująca „Cienka czerwona linia”). Wygrana „Zakochana Szekspira” w kategorii najlepszego filmu była jednym z ogromnych zaskoczeń 1999 roku i zapisała się w historii Akademii jako jedna z najbardziej niezasłużonych. Lekka i sympatyczna komedia kostiumowa zdobyła łącznie aż siedem Oscarów, w tym także za najlepszy scenariusz. Jako przyczynę porażki „Szeregowca Ryana” często wskazuje się, że film Spielberga padł ofiarą intensywnej i nie do końca czystej kampanii marketingowej, która skutecznie wpłynęła na wyniki głosowania.
Miasto Gniewu vs. Brokeback Mountain
Wygrana “Miasta Gniewu” jako najlepszego filmu na ceremonii wręczenia Oscarów w 2006 roku była uznawana za jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w historii tej nagrody. Obraz Paula Haggisa pokazuje złożone relacje rasowe w Los Angeles, ale jednocześnie był krytykowany za to, że robi to w sposób mało subtelny i często mocno uproszczony. W wyścigu o tytuł najlepszego filmu „Miasto Gniewu” pokonało m.in. „Brokeback Mountain” – faworyta publiczności i krytyków. Grono przegranych uzupełnili: „Monachium”, „Good Night, and Good Luck” oraz „Capote”
Jak zostać królem vs. The Social Network
W 2011 roku „The Social Network” Davida Finchera uchodziło za mocnego faworyta, ale to właśnie „Jak zostać królem” podbiło serca członków Akademii i zgarnęło najważniejszego Oscara. Historyczny film o królu Jerzym VI i jego wysiłkach w pokonaniu trudności związanych z mówieniem jest obrazem udanym i powszechnie cenionym. Wiele osób nie zgadzało się jednak z tym, że zasługuje on na aż tak duże wyróżnienie, zwłaszcza biorąc pod uwagę wpływ, jaki „The Social Network” wywarło na kulturę i społeczeństwo. Film Toma Hoopera zgarnął łącznie cztery Oscary (pozostałe kategorie to „Najlepszy aktor pierwszoplanowy”, „Najlepszy reżyser” oraz „Najlepszy scenariusz oryginalny”). „The Social Network” musiało zadowolić się nagrodami za najlepszy scenariusz adaptowany, muzykę i montaż.