Film, który odmienił całą branżę - "The Blair Witch Project" - może wkrótce dostać drugie życie.

Mijają 24 lata od premiery pierwszej części horrorowego cyklu, a siedem lat od premiery ostatniego filmu z franczyzy i fani wkrótce będą mogli przygotować się na nową, przerażającą „przygodę” w lesie.

Według informacji opublikowanych przez Production Weekly (za pośrednictwem Bloody Disgusting), reżyser filmu „The Offering” – Oliver Park – został zatrudniony przez Lionsgate, aby stworzyć nienazwany jeszcze sequel „Blair Witch Project” – film, którego zdjęcia mogą rozpocząć się już tego lata. Co więcej, strona informuje, że za projekt odpowiadać będzie Haxan Films – zespół odpowiedzialny za produkcję oryginalnego filmu.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by iHorror.com (@ihorrornews)

„The Blair Witch Project” miał swoją premierę w 1999 roku i był przełomem w świecie horrorów. Nie tylko ze względu na przerażającą fabułę i format, dzięki któremu stał się prekursorem tzw. found footage, ale też ze względu na innowacyjną strategię marketingową, która przyczyniła się do jego historycznego sukcesu.

Historia filmu opowiada o trzech studentach filmówki – Heather Donahue, Michaelu C. Williamsie i Joshui Leonardzie – którzy udają się do Maryland, aby zbadać legendę o czarownicy. W tym celu zagłębiają się w las, który znany jest z niewyjaśnionych wydarzeń i wielu zaginięć.

Od tego momentu oglądamy powolne popadanie bohaterów w szaleństwo i narastającą, duszną atmosferę terroru, a dzięki stylowi found footage wszystko to odbywa się wręcz w intymnej atmosferze i doskonale oddziałuje na widzów na poziomie psychologicznym.

„The Blair Witch Project” to film, który na zawsze wpisał się w historię kina i pozostaje jednym z najważniejszych przedstawicieli gatunku horroru.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Dom Richards (@domundead)

Nie ma jednak wątpliwości, że prawdziwym kluczem do sukcesu filmu „The Blair Witch Project” była jego kampania marketingowa, która miała niewiele wspólnego z plakatami, zwiastunami, eventami i tym, czego konwencjonalnie w tej branży używa się przed premierą, skupiono się natomiast na sprzedawaniu filmu jako czegoś, co wydarzyło się naprawdę. Reżyserzy Eduardo Sanchez i Daniel Myrick ogłosili podczas castingu, że ci, którzy zgłoszą się do głównych ról, będą musieli być gotowi na wszystko, co będzie wymagane w ramach nadania filmowi niespotykanego dotąd wymiaru realizmu. I faktycznie, trójka wybranych aktorów użyła swoich prawdziwych imion w filmie.

Przed premierą stworzono stronę internetową, która prosiła o pomoc w znalezieniu trzech głównych aktorów, sugerując, że faktycznie zaginęli, tak jak dzieje się to w filmie. Innym ważnym punktem, który dodawał wiarygodności historii, było to, że scenariusz filmu był naprawdę krótki, co pozwoliło aktorom na improwizację wielu kwestii i zachowań, sprawiając, że były one bardziej realistyczne.

Reżyserzy stosowali również nerwicogenne strategie podczas kręcenia scen, po to, by wywołać prawdziwy strach u swoich bohaterów. Trójkę odtwórców głównych ról zaskakiwały więc głośne dźwięki i zdarzenia, które nie były wcześniej uzgodnione.

W 2016 roku, zignorowawszy wydarzenia z drugiej części, ukazał się trzeci film zatytułowany „Blair Witch”. Tym razem, kolejna grupa studentów pod przewodnictwem Jamesa, brata Heather, wyruszała do lasu, aby odkryć prawdę o losie oryginalnej trójki.

Niestety, mimo że film ten starał się utrzymać styl i nastrój pierwszej części, nie odniósł on większego sukcesu. Podobne obawy mają fani jeśli chodzi o zapowiadany sequel. Producenci na pewno wiedzą, że nie ma szans na powtórkę sukcesu oryginału – nikt nie uwierzy już w prawdziwość wydarzeń, trudno też będzie wymyślić coś nowego jeśli chodzi o kampanię. Kolejna odsłona powinna zatem spróbować stworzyć coś, co uhonoruje oryginał, ale dodając do tego coś nowego.

W tym celu warto mieć z czego brać przykład. Jednym z nich jest sequel, który zdołał połączyć szacunek dla oryginału z nowymi pomysłami, czyli „Mad Max: Fury Road” z 2015 roku. Film ten powrócił do świata postapokaliptycznego, jednak reżyser George Miller wzbogacił ten świat o nowe elementy i postaci, dzięki czemu stworzył zupełnie nowe doświadczenie filmowe. Ostatecznie, „Mad Max: Fury Road” został uznany za jedno z najlepszych sequelów w historii kina, zdobył wiele nagród i cieszył się dużym uznaniem krytyków i publiczności.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by InsideHook (@insidehook)

Kolejnym przykładem udanego sequela, który uhonorował oryginał i dodatkowo wzbogacił jego uniwersum, jest film „Blade Runner 2049” z 2017 roku. Film ten kontynuuje historię oryginalnego „Blade Runnera” z 1982 roku, rozgrywając się trzydzieści lat po wydarzeniach pierwszej części. Reżyser Denis Villeneuve stworzył film o wciągającej narracji, przepięknej wizualnej szacie i skutecznie oddający atmosferę oryginału. Film cieszył się pozytywnymi recenzjami krytyków, zdobył kilka nagród i był sukcesem zarówno artystycznym, jak i komercyjnym.

Widać więc, że z dobrze dobraną załogą, każdy statek da się z sukcesem doprowadzić do portu. Mamy nadzieję, że kolejny BWP będzie jeszcze jednym chlubnym przykładem na to, że warto robić sequele.