Niedawno Molly Ringwald opowiedziała o tym, jak odrzuciła rolę w "Pretty Woman", dołączając do galerii gwiazd, których kariera mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej.

Film „Pretty Woman” uczynił Julię Roberts gwiazdą, ale historia filmu mogła by się potoczyć inaczej, gdyby Molly Ringwald przyjęła rolę Vivian Ward. Gwiazda filmu „Breakfast Club” początkowo otrzymała propozycję zagrania głównej roli w filmie z 1990 roku, ale ją odrzuciła, ponieważ nie czuła, że to dla niej właściwe. W wywiadzie dla The Guardian, aktorka opowiedziała dokładnie dlaczego zdecydowała się nie przyjąć roli u boku Richarda Gere. Powiedziała:

Julia Roberts była wspaniała w tym filmie, ale nie podobała mi się ta historia. Już wtedy czułam, że jest w niej coś nieodpowiedniego. Takie role nie były jeszcze dla mnie dostępne, a tych, które chciałam zagrać, nie dostałam. Byłam za młoda na pewne role. Byłam w tym dziwnym etapie przejściowym.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by vhssociety (@vhssociety)

„Pretty Woman” to jedna z najlepiej znanych komedii romantycznych lat 90-tych, chociaż historia prostytutki, która zakochuje się w bogatym inwestorze korporacyjnym po tym, jak została początkowo zatrudniona do towarzyszenia mu na wydarzeniach biznesowych, brzmi trochę zbyt poważnie jak na ten gatunek. Wydaje się, że ciemniejsza strona roli, która obejmowała motywy przemocy wobec kobiet, była tym, co powstrzymało Ringwald od zagrania tej roli i zdobycia potencjalnego rozgłosu, jaki przyniósłby jej film.

Oczywiście przypadków aktorów, którzy odrzucili główne role w kultowych filmach, jest mnóstwo. Jednym z najczęściej wspominanych jest Will Smith, który odrzucił rolę Neo w „Matrixie”. Scenariusz ostatecznie trafił do Keanu Reevesa i uczynił go jedną z największych gwiazd Hollywood. Smith wielokrotnie wyjaśniał, że nie zrozumiał w pełni scenariusza i koncepcji filmu, co skłoniło go do odrzucenia tej roli i wybrania… „Wild, Wild West”.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Minuto nerd (@minuto_nerdoficial)

Kolejnym aktorem, który odrzucił znaczącą rolę, jest Tom Selleck. Wąsata gwiazda lat 80. i 90.  odmówiła zagrania Indiany Jonesa w „Poszukiwaczach zaginionej Arki”, a rolę ostatecznie dostał Harrison Ford stając się z miejsca ikoną kina akcji.

Harrison Ford zdaje się zawsze miał nosa do dobrych ról. Tak, jak Indianę Jonesa, tak i Hana Solo otrzymał po tym, jak odrzucił ją inny aktor. Tym razem był to Al Pacino i chyba nie będziemy jedyni, którzy ogromnie cieszą się z takiego obrotu spraw.

John Travolta z kolei odrzucił rolę Forresta Gumpa w filmie o tym samym tytule. Rolę tę ostatecznie dostał Tom Hanks, który zdobył za nią Oscara, a Travolta później przyznał, że bardzo żałuje tej decyzji. Kariera aktora nie ucierpiała aż tak bardzo, a przynajmniej nie do czasu „Bitwy o Ziemię” – wstrząsająco złego obrazu bazującego na twórczości założyciela kościoła scjentologicznego Rona L. Hubbarda – który wyreżyserował i w którym zagrał główną rolę.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Kenneth Starcher (@kennethstarcher)

Nie zapominajmy również o tym, że Jack Nicholson odrzucił rolę Michaela Corleone w „Ojcu chrzestnym”. Jack Nicholson był jednym z pierwszych kandydatów do tej roli, jednak wybrał inny projekt zanim w ogóle pojawiła się szansa na casting. W rezultacie postać Michaela Corleone przypadła Alowi Pacino, który zagrał postać doskonale i zdobył za nią nominację do Oscara.

Dlaczego aktorzy rezygnują z tak znaczących ról? Może nie podoba im się scenariusz, boją się, że rola przysłoni ich wcześniejsze role lub boją się, że nie będą w stanie sprostać wymaganiom postaci. Bez względu na powody, fani zawsze będą spekulować, jak inaczej mogłaby wyglądać dana produkcja, gdyby aktor przyjął oferowaną mu rolę.