Warner Bros. planuje rozwijać istniejące już franczyzy, w tym serię z uwielbianym przez pokolenia Harrym Potterem. By to się zadziało, wytwórnia potrzebuje J.K. Rowling
Seria z Potterem zarobiła na całym świecie ponad 7 mld dolarów, więc nic dziwnego, że wytwórnia chce wycisnąć z franczyzy jak najwięcej. Oczywiście w temacie Hogwartu nic nie może się zadziać bez autorki bestsellerów, a jak wszyscy wiemy, Pani Rowling to obecnie mocno śliski temat. Tak, wiemy o idei oddzielania dzieła od artysty, ale prawda jest taka, że zdecydowanie lepiej się to sprawdza w przypadku artystów sprzed dziesięcioleci. W przypadku JK sprawa nie tylko jest wciąż na tapecie, dotyczy tematów, które obecnie są bardzo drażliwe, to – last but not least – pokolenie Pottera jest na tyle świadome i wrażliwe na społeczne sprawy, że słowa Rowling były ciosem nie tylko w środowiska LGBQT+, ale też w miłość do sagi, która już nigdy nie będzie smakować tak samo.
JK za swoje tweety negujące transpłciowość nie tylko spotkała się z ostracyzmem fanów (czyt.: źródła przychodów), ale też branży filmowej. Jej postawę potępił The Rock i sam odtwórca głównej roli, Daniel Radcliffe, który napisał do Rowling list otwarty (można go przeczytać na stronie fundacji The Trevor Project). W obliczu tej sytuacji dziwi wyrażona przez prezesa WB chęć współpracy z autorką, szczególnie po tym, jak ta odrzuciła zaproszenie do produkowanego przez HBO „Powrotu do Hogwartu”. Możliwe, że w kulisach studia wybuchła panika po tym, jak „Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a” zarobiły zaledwie połowę z zakładanych 800 mln i pozostałe zaplanowane części usłyszały od zarządu avada kedavra.
Tryb paniki w Warner Bros zdecydowanie został włączony. Jeśli niewystarczającym dowodem na to jest skasowanie franczyzy z Newtem Scamanderem, to oświadczenie Chrisa Columbusa zdecydowanie o tym świadczy. Reżyser dwóch pierwszych części serii powiedział, że chciałby zająć się ekranizacją sztuki „Harry Potter i przeklęte dziecko”, którą w wersji książkowej znienawidziły całe pokolenia Potteromaniaków.
Plany skoncentrowania się Warner Bros. na obecnych franczyzach wyjaśniają niedawny powrót Henry’ego Cavilla jako Supermana w DCU i jego pojawienie się w „Czarnym Adamie” jako zaczyn do wielu planowanych projektów człowieka ze stali. Jak zasugerował Zaslav, ogromnie dochodowa seria z Supermanem i Harrym Potterem to torty, z których da się wykroić jeszcze więcej pieniędzy.