Trudno uwierzyć, że ktoś może zapłacić 3 mln USD za zniszczenie swojego dzieciństwa...

E.T. Stevena Spielberga po 40 latach nadal fantastycznie się ogląda, ale sam kosmita niestety bardzo źle się zestarzał. Naprawdę przerażający animatronik z klasycznego filmu familijnego ma trafić na aukcję w grudniu z szacowaną ceną sprzedaży do 3 milionów dolarów. Rekwizyt używany w filmie jest jednym z kilku przedmiotów, które zostaną wystawione na sprzedaż podczas wydarzenia w Beverley Hills.

Podobnie jak wiele lalek i rekwizytów używanych w filmach z lat 80. i 90., mały kosmita z biegiem czasu nie radził sobie dobrze. Jak widać na filmie, który udostępnił Darren Julien z Julien’s Auctions, E.T. stracił „skórę” i stał się czymś z naszych najgorszych koszmarów. Mimo to, jako jedno z najbardziej rozpoznawalnych stworzeń, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ekranie, animatronik  będzie miał na grudniowej aukcji ogromną cenę.

Chociaż widok lalki nie należy do najprzyjemniejszych, idealnie pokazuje, jak wiele wysiłku zespół Spielberga włożył w opracowanie czegoś, co sprawiło, że miliony dzieciaków uwierzyły, że obserwują prawdziwego kosmitę biegającego po ekranie. Z 85 punktami ruchu, animatronik został zbudowany by stworzyć magię i trudno odmówić mu sukcesu.

Mimo że E.T. właściwie nie przypomina już siebie, to zmusza do zastanowienia nad urokiem praktycznych efektów w filmach. Kiedy patrzymy na krajobraz Mordoru we Władcy Pierścieni, realistyczne zwierzęta z przeróbek Disneya „Król lew” lub „Księga dżungli”, czy stwory, które pojawiły się w wielu horrorach, a w rzeczywistości są niczym innym jak piłeczkami do ping ponga umieszczonymi na patyku, nie można zaprzeczyć, że CGI ma swoje miejsce w czynieniu kina magicznym. Istnieje jednak mocny argument za zastosowaniem praktycznych efektów, ponieważ podczas gdy CG z lat 90. wygląda teraz na bardzo przestarzałe, wszelkie praktyczne efekty, które zostały wykonane prawidłowo i wyglądały dobrze trzy dekady temu, zwykle wyglądają tak samo dobrze i teraz.

Doskonałym tego przykładem są Gremliny, w których wykorzystano animację poklatkową i marionetki, które teraz wyglądają tak samo dobrze na ekranie, jak w 1984 roku. Jeśli macie wątpliwości, jak radzi sobie starsze CGI, porównajcie to do potworów CG z Willow z 1988 roku, czy Jaby the Hutta, który został dodany do Specjalnej Edycji Gwiezdnych Wojen.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by cynthia ♡ (@etherialfairies)

vs.

😛