Zwiastun "Home Sweet Home Alone" może wygląda dobrze, ale pokazuje też, dlaczego reboot "Kevina samego w domu" nie zagrozi w święta oglądalności Polsatu.
Seria „Home Alone” powraca z „Home Sweet Home Alone”, ale zwiastun filmu wyraźnie pokazuje, że nie będzie tak dobry jak oryginał. „Kevin sam w domu” to świąteczny klasyk, a jego kontynuacja, czyli „Kevin sam w Nowym Jorku”, otrzymała równie pozytywne oceny widzów. Jednak każdy kolejny film z serii był poważnie krytykowany. Trailer „Home Sweet Home Alone” sugeruje, że twórcy zrobili wiele rzeczy dobrze, ale jest jeden problem, którego niestety nie da się ominąć.
Kiedy w 1990 r. „Kevin sam w domu” miał swoją premierę, nie stał się ulubieńcem publiczności. Nawet dzisiaj ma tylko 66% na Rotten Tomatoes, co ledwie wystarcza, by utrzymał się w kategorii „Fresh”. Jednak ta prosta świąteczna historia, która w dużej mierze opiera się na przyziemnym humorze, zadziałała. Film zarobił blisko 500 milionów dolarów przy budżecie 18 milionów, stając się częścią panteonu współczesnych klasyków bożonarodzeniowych.
Czemu film zawdzięcza aż taki sukces? Odpowiedź jest prosta – aktorowi grającemu tytułowego Kevina. Występ Macaulaya Culkina jest znakomity i niestety jest to coś, czego nie może odtworzyć Archie Yates, grający nowego bohatera – Maxa Mercera – w „Home Sweet Home Alone”. I nie chodzi o talent aktorski – Archie jest niezwykle utalentowanym młodym aktorem. Jednak Culkin nie był wybitny jako Kevin McCallister ze względu na swoje umiejętności aktorskie – był po prostu idealnym dzieciakiem do tej roli. Tak więc, chociaż reboot „Kevina samego w domu” może zapewnić rozrywkę, prawdopodobnie nie będzie w stanie osiągnąć wyżyn oryginału.