© 1984 Metro-Goldwyn-Mayer Studios

Czasy zmieniają się tak szybko, że większość filmów, które kiedyś kochaliśmy, starzeje się bardzo źle. Ale nie Terminator. Jak się nad tym zastanowić, to naprawdę zaskakujące, jak doskonale oparł się upływowi czasu.

1. Metamorfoza Sary Connor

Na początku filmu Sarah jest everywomanką – kobietą, która pracuje od wypłaty do wypłaty jako kelnerka i próbuje sobie ułożyć życie uczuciowe. Pod koniec jest zabójczynią Terminatorów i gra aktorki sprawia, że ta podróż jest naprawdę przekonująca.

2. Stylistyka i wciąż aktualne obawy

Podczas gdy seria “Terminator” stała się z czasem “zwyczajną” serią filmów akcji, oryginalny Terminator jest utrzymany w stylu neo-noir. Cameron pokazał to nawet dobitnie, nazywając klub nocny, który pojawia się w filmie „Tech Noir”.

Pomijając robotykę, “Terminator” ma wszystkie cechy klasycznego noir: niejednoznaczna moralność, miejski rozkład, bezużyteczni gliniarze, obskurna kryjówka w motelu – ale przede wszystkim Cameron wykorzystał napędzaną akcją narrację, aby uchwycić wciąż współczesny lęk przed rozwojem technologii.

3. Idealne tempo

Odpowiednie tempo jest kluczowym elementem każdego thrillera, ponieważ decyduje o tym, jak bardzo zaangażowana w film będzie publiczność. “Terminator” pojawił się w 1984 roku jako najdoskonalszy pod względem tempa thriller science fiction od czasów “Obcego” Ridleya Scotta.

Scenariusz, przypisywany Jamesowi Cameronowi i Gale Anne Hurd, nie poświęca zbyt wiele czasu na zobrazowanie kontekstu sytuacji, ale od razu wprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo, przed którym stoi Sarah i wrzuca ją w jedną przerażającą sytuację za drugą.

4. Doskonała ścieżka dźwiękowa

“Terminator” to wyjątkowy film, dlatego Cameron zaangażował Brada Fiedela, aby równie wyjątkowa była towarzysząca produkcji muzyka. Skomponowana na syntezatorach ścieżka dźwiękowa Terminatora idealnie oddaje nie tylko lata 80., ale też styl „tech noir”.

Od motywu przewodniego, który pojawia się w napisach początkowych, po szybsze melodie odtwarzane w scenach akcji, partytura Fiedla jest wypełniona odpowiednio złowieszczymi i przerażającymi tonami.

5. Przekonująca dystopia

Powiązane z PTSD ataki Kyle’a Reese’a prowadzą do retrospekcji (a właściwie flash-forwardów) jego traumatycznych doświadczeń z wojny z maszynami w niedalekiej, dystopijnej przyszłości.

Same retrospekcje są bardziej ekscytujące niż cały “Terminator: Ocalenie”, który dosyć nieudolnie rozwinął założenie pierwszego filmu rozgrywającego się w rozdartej wojną przyszłości kontrolowanej przez maszyny.

6. Efekty specjalne

Stan Winston jest jednym z najbardziej kultowych artystów zajmujących się efektami specjalnymi w branży filmowej. Rezultaty jego pracy można zobaczyć w takich legendarnych filmach, jak “Park Jurajski”, “Obcy – decydujące starcie” czy “Predator”.

Tym co rozpędziło karierę Winstona są jego niesamowite efekty dla Terminatora. Winston ożywił przerażający, chodzący metalowy szkielet T-800 z nieprawdopodobnym w erze sprzed CGI  realizmem.

7. Przerażający Schwarzenegger

Historia desperackich prób uniknięcia śmierci z rąk T-800 podejmowanych przez Sarę Connor nie wypadłaby tak dobrze, gdyby nie przerażające przedstawienie postaci granej przez Schwarzeneggera.

Łatwo zażartować, że idealna rola Arniego to maszyna pozbawiona emocji, ale jest to zadanie naprawdę trudne do wykonania, a aktor poradził sobie z nim doskonale. Jego Terminator to  jeden z najbardziej zapadających w pamięć złoczyńców w historii kina.