Photo by Andrea De Santis on Unsplash

Dwa największe kanały publikujące „koncepcyjne zwiastuny” właśnie straciły przychody z reklam.

Masa ludzi nienawidzi mieszania się AI w proces artystyczny i nie bez powodu. Wysuwany przez twórców platform AI argument że dzięki ich produktom każdy może być artystą jest absurdalny, bo – jak każdy artysta wie – problem w zistaniu uznanym i docenionym jako artysta nie leży w liczbie prac, które się stworzy, tylko w dotarciu do ludzi, „wychodzeniu sobie” renomy i odrobinie szczęścia. W kanałach social media jest cała rzesza niezwykle utalentowanych ludzi z fantastycznymi pracami, których większość świata nigdy nie zobaczy.

Wiara, że tzw. „AI slop” czyli generyczne, usiane nieścisłościami i bezduszne rysunki zostaną uznane za sztukę, jest zaskakująca, szczególnie że biorąc pod uwagę jak działa algorytm sztucznej inteligencji, bazując na jego zasadach każdy mógł być artystą już od dawna – wystarczyło skopiować fragmenty kilkudziesieciu prac dowolnego artysty i połączyć je w całość. Głośnym echem odbiła się niedawno premiera generatora od OpenAI, który „tworzy” w stylu studia Ghibli, co można uznać za wyjątkową obelgę, biorąc pod uwagę podejście Hayao Miyazaki do komputerowych generacji treści.

Sztuczny styl, sztuczni aktorzy

Tak głośny medialnie sprzeciw wobec kopiowania stylu to dosyć nowa rzecz i nie da się ukryć, że wykorzystanie Studia Ghibli, z jego niewiarygodnie ludzkimi i nasyconymi emocjami animacjami, odegrało tu ogromną rolę. Dotychczas najczęściej słyszeliśmy o sprzeciwie wobec wykorzystania wizerunku i to jest jeden z głównych powodów, dla których YouTube zajął się fałszywymi trailerami. Platforma podjęła zdecydowane kroki przeciwko dwóm największym producentom „zwiastunów koncepcyjnych” w sieci i pozbawiła ich możliwości zarabiania na filmach, które przedstawiają hipotetyczne scenariusze i wizualizują potencjalny wygląd nadchodzących hollywoodzkich produkcji, zanim pojawią się jakiekolwiek oficjalne materiały promocyjne.

KH Studios oraz Screen Culture znalazły się w centrum kontrowersji dotyczącej tworzenia przez użytkowników online zwiastunów nadchodzących filmów i znanych marek przy użyciu sztucznej inteligencji, a następnie ich monetyzacji na kanałach YouTube. Według raportu Deadline, niektóre duże studia filmowe również czerpią korzyści finansowe z tych nieoficjalnych zwiastunów, co spotkało się z krytyką ze strony związków zawodowych. Głównym powodem sprzeciwu jest wpływ tej praktyki na aktorów, których wizerunek jest wykorzystywany w generowanych komputerowo materiałach bez ich zgody.

Jak donosi Deadline, że YouTube zajęło stanowisko w tej sprawie, usuwając oba kanały ze swojego programu partnerskiego, co skutecznie uniemożliwia im zarabianie na tworzonych treściach. Choć decyzja ta nie blokuje możliwości dalszego tworzenia filmów, interesujące będzie obserwowanie, czy ich działalność jest faktycznie motywowana chęcią dostarczania rozrywki, czy wyłącznie generowania przychodów.

Stanowisko twórców „fałszywych” zwiastunów

Założyciel KH Studio wypowiedział się na temat zaistniałej sytuacji, podkreślając, że intencją kanału jest dostarczanie rozrywki poprzez eksplorowanie koncepcji „co by było, gdyby”, a nie wprowadzanie odbiorców w błąd. W swoim oświadczeniu stwierdził:

Prowadzę KH Studio na pełen etat od ponad trzech lat, wkładając w to całe swoje zaangażowanie. Trudno zaakceptować klasyfikację naszych treści jako 'wprowadzających w błąd’ w decyzji o demonetyzacji, gdy moim celem zawsze było eksplorowanie możliwości kreatywnych – a nie przeinaczanie informacji o rzeczywistych premierach filmowych.

Screen Culture zostało poproszone o komentarz w tej sprawie, jednak do tej pory nie udzieliło odpowiedzi. Warto zaznaczyć, że oba kanały nadal mają możliwość odwołania się od decyzji YouTube.

Nic nowego?

Fałszywe zwiastuny filmowe towarzyszą YouTube od jego początków w 2005 roku. Jednym z pierwszych viralowych przykładów był wymyślony sequel „Titanica”, gdzie zamrożony w bryle lodu Jack Dawson zostaje po latach odnaleziony i przyjeżdża do Nowego Yorku.

VJ4rawr2, uznawany za jednego z pionierów tzw. zwiastunów koncepcyjnych, tworzył je początkowo dla zabawy, jednak z czasem mógł porzucić pracę i skupić się wyłącznie na działalności na YouTube, gdzie zgromadził 393 miliony wyświetleń. W ostatnich latach sztuczna inteligencja zmieniła zasady gry, pozwalając twórcom fałszywych zwiastunów zautomatyzować produkcję i wykorzystać algorytm YouTube.

AI trailery często stawiają intrygujące pytania: jak wyglądałby film „Kraina Lodu” z Anyą Taylor-Joy w roli Elsy czy Leonardo DiCaprio w „Squid Game”? Niektóre z tych trailerów zyskują tak dużą popularność, że doczekują się publikacji w prasie branżowej. Filmy te przyciągają znaczną publiczność, w tym osoby aktywnie ich poszukujące, jak również takie, które oglądają je z niedowierzaniem i wyrażają swoje oburzenie w komentarzach. Co istotne, część widzów jest całkowicie przekonana o autentyczności oglądanych materiałów, szczególnie jeśli nie są zaznajomieni z charakterystycznymi cechami treści generowanych przez AI.

Chaudhari, założyciel jednego ze zdemonetyzowanych kanałów (Screen Culture), w rozmowie z Deadline stwierdził, że jego produkcje pomagają w promocji filmów, co wyjaśnia, dlaczego studia nie egzekwują praw autorskich wobec zdecydowanej większości jego materiałów. Co więcej, studia aktywnie pobierają część zysków z trailerów wspomaganych technologią AI, nawet jeśli kwoty te są znikome w kontekście ich ogólnych przychodów. Wiadomości e-mail przeanalizowane przez Deadline pokazują, jak Warner Bros. Discovery (WBD) zgłaszał roszczenia do monetyzacji zwiastunów Screen Culture dla produkcji „Superman” i „House of the Dragon”. Oznacza to, że zamiast zgłaszać naruszenie praw autorskich (jeśli kanał otrzyma trzy ostrzeżenia w ciągu 90 dni, może zostać usunięty z YouTube), WBD prosi YouTube o zapewnienie, by to oni otrzymywali przychody z reklam wyświetlanych przy tych filmach. Podobnie Sony Pictures rościło sobie prawa do przychodów z fałszywych zwiastunów „Spider-Mana” i „Kravena Łowcy”, podczas gdy Paramount postąpił tak samo z podróbką zwiastuna „Gladiatora II”. WBD, Sony i Paramount odmówiły komentarza w tej sprawie.

SAG-AFTRA mówi „nie”

O ile Chaudhari twierdzi, że jego filmy nie są szkodliwe, SAG-AFTRA ma odmienne zdanie. W oświadczeniu udostępnionym Deadline związek zawodowy krytykuje studia za zarabianie na filmach, które bez pozwolenia wykorzystują wizerunki jego członków:

Tak jak SAG-AFTRA agresywnie negocjuje warunki umów i tworzy przepisy chroniące i egzekwujące prawa naszych członków do głosu i wizerunku, tak oczekujemy od naszych partnerów negocjacyjnych zdecydowanego egzekwowania ich własności intelektualnej przed wszelkimi nadużyciami AI. Monetyzacja nieautoryzowanych, niechcianych i niskiej jakości zastosowań własności intelektualnej skoncentrowanej na człowieku to wyścig na dno. Zachęca to firmy technologiczne do krótkoterminowych zysków kosztem trwałych ludzkich wysiłków twórczych.

Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę, że niektóre kanały aktywnie seksualizują wizerunki postaci kobiecych w fałszywych zwiastunach. Screen Culture nie stroni od takiej przynęty na zaangażowanie, tworząc miniaturkę AI przedstawiającą wydekoltowaną Riley Andersen w wymyślonym sequelu „W głowie się nie mieści 3”. Chaudhari broni tego obrazu, twierdząc, że jest to prawdopodobna linia fabularna w miarę dorastania Andersen.

Każde studio filmowe jest mizoginistyczne, dlatego nie zwracamy szczególnej uwagi na krytyków – dodaje mówiąc o sequelu filmu dla dzieci.

Według Chaudhariego egzekwowanie praw autorskich jest niekonsekwentne, a roszczenia do monetyzacji zgłaszane są jedynie wobec około 10% z 2700 filmów Screen Culture. WBD raz w 2023 roku złożyło skargę dotyczącą praw autorskich wobec kanału za fałszywy zwiastun „Furiosa: Saga Mad Max”, ale pozwoliło na kolejne fałszywe filmy o „Mad Maxie”. Chaudhari otrzymał uprzejmy e-mail od prawnika Amazona z prośbą o usunięcie zwiastuna „The Boys”, ponieważ wykorzystywał on „znaki towarowe Amazona i inne aktywa własności intelektualnej bez zgody Amazona”, ale to ostrzeżenie nie powtórzyło się w przypadku innych fałszywych zwiastunów „The Boys” na Screen Culture. Disney bardzo rzadko kwestionuje prawa autorskie do filmów Screen Culture, mimo że jego własność intelektualna stanowi główne źródło materiałów dla kanału. Disney odmówił komentarza.

Fałszywe zwiastuny na YouTube nie są nowym zjawiskiem, ale ich liczba i zaawansowanie rośnie. Jednocześnie zwiastuny stały się coraz ważniejszą częścią machiny marketingowej filmów, a studia chwalą się rekordowymi wyświetleniami, mając nadzieję, że przełoży się to na sprzedaż biletów kinowych lub subskrypcji. Wytwórnie zdają się reagować zbiorowym wzruszeniem ramion na to, co niektórzy uważają za AI-owy szlam na YouTube, mimo że dyrektorzy generalni tacy jak Bob Iger, wypowiadają się o potrzebie ochrony własności intelektualnej i szacunku dla talentów. Nawet stowarzyszenie branżowe studiów, Motion Picture Association, odmówiło komentarza do doniesień Deadline.

Nieustające kontrowersje wokół sztucznej inteligencji

W ostatnim czasie dyskusja dotycząca wykorzystania AI w przemyśle filmowym znacząco się nasiliła. Po działaniach wielkich firm widać bowiem ewidentnie, że technologia ta pozbawia ludzi pracy na rzecz redukcji kosztów i oszczędności czasu. Debata nabrała dodatkowo tempa po wypowiedziach braci Russo oraz dyrektora generalnego Netflixa, Teda Sarandosa, którzy przedstawili swoje wizje korzyści płynących z zastosowania sztucznej inteligencji w świecie rozrywki. Podczas gdy niezależni filmowcy z ograniczonymi budżetami mogą uznawać możliwość ominięcia kosztownych procesów produkcyjnych za przełom w procesie twórczym, identyczne działania podejmowane przez większe studia są jawnym przejawem chciwości i są szkodliwe dla całej branży. Czytaj: kapitalizm w pełnym rozkwicie.