Zwolnione tempo jest znakiem rozpoznawczym Zacka Snydera, a jego użycie wynosi filmy takie jak "Liga Sprawiedliwości" na zupełnie nowy poziom. Skąd ta miłość reżysera do slo-mo?
Snyder tworzy filmy w różnych gatunkach i konwencjach, ale jedną rzeczą, która jest niezmienna w całej jego filmografii, to stosowanie zwolnionego tempa. Jego najnowszy „Army of the Dead” rozpoczął się nawet epicką sekwencją akcji w zwolnionym tempie, w której zombie pustoszą Las Vegas.
Zack Snyder zadebiutował jako reżyser filmem „Świtem żywych trupów”, który był remakiem filmu o tym samym tytule z 1978 roku. Podczas gdy tam zwolnione tempo nie jest tak widocznie, jak w późniejszych produkcjach, wciąż jest łatwo zauważalne. Efekt o wiele mocniej widać w „300”, a po krytycznym i komercyjnym sukcesie filmu Snyder – jeśli można tak powiedzieć – znacznie przyspieszył ze zwolnionym tempem.
Niektórzy uwielbiają Snyderowskie slo-mo, a niektórzy uważają, że przyprawia ono o ból głowy, ale analizując filmy reżysera widać wyraźnie, że nie używa tego efektu bez powodu. Intencją Zacka Snydera jest raczej uchwycenie charakteru i zakresu materiału, na którym opierają się jego filmy. Od uchwycenia dokładnego wyglądu sceny po umożliwienie widzom rozkoszowania się najdrobniejszymi detalami ujęć, Snyder zmienia to, co może być tylko kolejnym filmem, w epicką odyseję.