
Jeśli myśleliście, że szał na kolorowe stworki z wystającymi kłami to tylko chwilowa moda z TikToka, Hollywood ma dla Was złe wieści. Labubu oficjalnie zmierza na wielki ekran. Co ciekawe, za kamerą stanie Paul King – człowiek, który dał nam „Paddingtona”. Czy to oznacza, że kinowa apokalipsa będzie przynajmniej ładnie wyglądać?
Wydawało się, że Labubu trafiły już wszędzie – na breloczki, plecaki, makijaż, cosplay i relacje influencerów. Teraz jednak ekspansja wchodzi w fazę ostateczną. Sony Pictures uznało, że skoro ludzie biją się o figurki w ciemno, to z pewnością zapłacą też za bilet do kina. I żeby nikt nie miał wątpliwości, że to poważna sprawa – do projektu zatrudniono jednego z najlepszych reżyserów kina familijnego ostatnich lat.
Paul King wchodzi do gry (i chyba wie, co robi)
To informacja, która każe przetrzeć oczy ze zdumienia. Paul King, reżyser odpowiedzialny za dwie fenomenalne części „Paddingtona” (tak, tego z 100% na Rotten Tomatoes) oraz kasowego „Wonkę”, zgodził się nakręcić film o zabawkach.
Można by pomyśleć, że po sukcesie filmu z Chalametem, który zarobił ponad 600 milionów dolarów, King może przebierać w scenariuszach. Wybrał jednak Labubu. Czy to desperacja Hollywood w poszukiwaniu jakiegokolwiek IP, czy może King dostrzegł w tych złośliwych potworkach potencjał na miarę misia w czerwonym kapeluszu? Na ten moment reżyser objął stery projektu i zajmie się też produkcją. Biorąc pod uwagę jego dorobek, istnieje cień szansy, że ten film nie będzie tylko dwugodzinną reklamą zabawek. Choć pewnie będzie.
Wszystko przez Lisę z Blackpink
Labubu to dzieło Kasinga Lunga, które przez lata funkcjonowało w niszowym świecie art toys. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy Lisa z zespołu Blackpink pokazała się z jedną z figurek.
Internet oszalał, a mechanizm „blind box” (kupujesz pudełko i nie wiesz, który wzór jest w środku) dopełnił dzieła zniszczenia portfeli kolekcjonerów. Mamy więc klasyczny scenariusz współczesnego kina: viralowy trend plus marketingowa machina. Sony liczy na to, że fani, którzy potrafią stać w kilometrowych kolejkach po kawałek plastiku, równie chętnie ruszą do multipleksów.
Poszukiwany: ktoś, kto napisze do tego fabułę
Jest reżyser, jest studio, są miliony sprzedanych zabawek. Czego brakuje? Scenariusza. Sony wciąż szuka śmiałka, który wymyśli sensowną historię dla postaci, których główną cechą jest to, że wyglądają na wredne i słodkie jednocześnie.
Zadanie nie jest proste – trzeba przenieść na ekran „psotny i zuchwały klimat” potworów, nie zamieniając tego w niestrawny chaos. Jeśli jednak Paul King zdołał sprawić, że cały świat pokochał misia uzależnionego od marmolady, być może uda mu się nadać choć odrobinę sensu fenomenowi Labubu.
