„Halloween” Johna Carpentera z 1978 roku jest powszechnie uznawane za film, który ustalił zasady gatunku slasherów. Jednak cztery lata wcześniej pojawił się inny tytuł, który nie tylko dostarczył schematu, ale którego niezrealizowany pomysł na kontynuację mógł być bezpośrednią iskrą dla powstania historii Michaela Myersa.

Mowa oczywiście o „Black Christmas” z 1974 roku.

Horror w reżyserii Boba Clarka to kanadyjska produkcja, która na pierwszy rzut oka wydaje się typową historią grozy. Grupa studentek z bractwa otrzymuje niepokojące, anonimowe telefony w okresie świątecznym. Wkrótce telefony przeradzają się w serię morderstw.

W obsadzie znalazły się m.in. Olivia Hussey, Margot Kidder i John Saxon. Film, zrealizowany przy niewielkim budżecie, z czasem zyskał status kultowego. Co ważniejsze, „Czarne Święta” wykorzystały wiele tropów, które później stały się standardem gatunku, w tym motyw „final girl” (ostatniej ocalałej dziewczyny). „Halloween” mogło ustanowić standardy, ale to film Clarka dostarczył pierwotnego projektu.

 

 

View this post on Instagram

 

A post shared by horrorboy.2005 (@horrorboy.2005)

Rozmowa, która (prawdopodobnie) zmieniła horror

Podobieństwa między filmami są uderzające, ale kluczowa wydaje się anegdota dotycząca przyjaźni reżyserów. Bob Clark i John Carpenter znali się i współpracowali nad niezrealizowanym projektem jeszcze przed premierą „Halloween”.

Według relacji Boba Clarka (potwierdzonej w wywiadzie dla Roberta V. Galluzzo), Carpenter zapytał go kiedyś, czy ten planuje sequel „Czarnych Świąt”. Clark odpowiedział, że nie, ponieważ nie chciał zajmować się wyłącznie horrorem. Carpenter drążył temat, pytając, jak taki sequel mógłby wyglądać.

Odpowiedź Clarka brzmiała następująco:

Akcja działałby się rok później, facet [morderca] zostałby złapany, uciekłby ze szpitala psychiatrycznego, wrócił do domu i wszystko zaczęłoby się od nowa. I nazwałbym to 'Halloween’.

John Carpenter nigdy wprost nie potwierdził, że ta rozmowa była bezpośrednią inspiracją. Niezależnie od tego, czy pomysł na „Halloween” był wyłącznie dziełem Carpentera i Debory Hill, trudno zignorować tę historię. „Czarne Święta” pozostają kluczowym tytułem dla zrozumienia, skąd wziął się współczesny slasher.

Znany nie tylko z tego, że mógł zainspirować Carpentera

Inspiracją do „Czarnych Świąt” była miejska legenda (i prawdziwa zbrodnia). Scenariusz filmu został luźno oparty na popularnej amerykańskiej miejskiej legendzie „Opiekunka i człowiek na piętrze” (tej samej, która zainspirowała później pierwszą scenę „Krzyku”). Drugim źródłem inspiracji była seria prawdziwych morderstw, do których doszło w okresie świątecznym w Montrealu.

Oryginalny tytuł roboczy filmu brzmiał „Stop Me” (Zatrzymaj mnie). Kiedy film trafił do amerykańskiej dystrybucji, jego tytuł zmieniono na „Silent Night, Evil Night” (Cicha noc, zła noc). Dystrybutorzy obawiali się, że tytuł „Black Christmas” zostanie mylnie odebrany jako film z nurtu „blaxploitation”, który był wtedy bardzo popularny.

Film miał bardzo znanego i dość niespodziewanego miłośnika. Był nim Elvis Presley. Podobno „Czarne Święta” były jednym z jego ulubionych filmów, który oglądał co roku na Boże Narodzenie w swojej posiadłości Graceland.

Metoda na głos „Billy’ego”. Przeszywające, obłąkańcze głosy w telefonie należą do kilku osób, ale głównym wykonawcą był aktor Nick Mancuso. Aby osiągnąć autentycznie niepokojący i niestabilny ton, Mancuso podczas nagrań… stawał na głowie, ściskając przeponę. Reżyser Bob Clark również nagrał kilka kwestii, aby głos mordercy był niespójny i trudny do zidentyfikowania.

Utracona rola Gilty Radner. W roli Phyl (którą ostatecznie zagrała Andrea Martin) pierwotnie obsadzono Gilde Radner. Była to jedna z jej pierwszych potencjalnych ról filmowych. Radner wycofała się jednak z projektu tuż przed rozpoczęciem zdjęć, aby dołączyć do obsady nowego programu komediowego – „Saturday Night Live”.

Jeśli chcecie już dziś wprowadzić się w nastrój Halloween, „Black Christmas” Boba Clarka można obejrzeć – za darmo – na Youtube.

Privacy Preference Center