Trudno o lepszy moment na przypomnienie historii jednej z najsłynniejszych horrorowych franczyz w dziejach kina. W końcu dziś jest piątek trzynastego – data, która od ponad czterech dekad nieodłącznie kojarzy się z hokejową maską i krwawą zemstą nad Crystal Lake.

Wszystko zaczęło się od sukcesu „Halloween” Johna Carpentera z 1978 roku. Film o zamaskowanym mordercy terroryzującym małe miasteczko okazał się box office’owym hitem, zarabiając ponad 70 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym zaledwie 325 tysięcy. Producent Sean S. Cunningham postanowił wykorzystać tę falę popularności i stworzyć własny slasher.

Początek koszmaru (1980)

Pierwszy „Piątek 13-go” powstał za skromne 550 tysięcy dolarów. Historia obozu Crystal Lake, gdzie dochodzi do serii brutalnych morderstw, okazała się strzałem w dziesiątkę. Film zarobił niemal 40 milionów dolarów, mimo że krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. Co ciekawe, głównym antagonistą nie był Jason Voorhees, a jego matka, Pamela (Betsy Palmer), mszcząca się za śmierć syna. W filmie wystąpił młody Kevin Bacon, dla którego była to jedna z pierwszych ról. Aktor wspominał później, że scena jego śmierci (przebicie gardła strzałą) była jedną z najbardziej pamiętnych w jego karierze.

Jason powraca (1981)

Druga część wprowadziła postać dorosłego Jasona, który przeżył utonięcie i mieszkał w lesie, będąc świadkiem śmierci swojej matki. Nowa gwiazda na scenie niepowstrzymanych morderców nosiła wtedy jeszcze na głowie zwykły worek, wzorowany na „Miasteczku przeklętych”. Film wyreżyserował Steve Miner, który zdecydował się na bardziej dynamiczne sceny pościgów i większą liczbę efektów specjalnych. Tych nie dało się jednak wykorzystać wszędzie – aktor Warrington Gillette, grający Jasona, bał się wody i musiał być dublowany w scenach nad jeziorem.

Czas na maskę (1982)

Trzecia część przeszła do historii jako ta, w której Jason zdobył swoją ikoniczną hokejową maskę. Kupiono ją w lokalnym sklepie sportowym za 1,75 dolara i początkowo miała być tylko jednym z wielu rekwizytów. Reżyser Steve Miner zdecydował jednak, że maska idealnie pasuje do postaci. Film kręcono w technologii 3D, co znacznie wydłużyło produkcję i spowodowało wiele technicznych problemów. Mimo to, część trzecia zarobiła ponad 36 milionów dolarów i ugruntowała pozycję serii.

„Ostatni rozdział” (1984)

Czwarta część, pierwotnie planowana jako finał serii, wprowadziła postać Tommy’ego Jarvisa (Corey Feldman), młodego fana efektów specjalnych, który jako pierwszy skutecznie przeciwstawił się Jasonowi. Film wyreżyserował Joseph Zito, znany z umiejętnego budowania napięcia. Na planie pracował Tom Savini, legendarny twórca efektów specjalnych, który stworzył też charakteryzację do pierwszej części. To właśnie on wymyślił spektakularną scenę śmierci Jasona, gdzie maczeta zsuwa się po jego twarzy. Film zarobił ponad 32 miliony dolarów i do dziś uznawany jest przez fanów za jedną z najlepszych części serii.

„Nowy początek” (1985)

Piąta odsłona próbowała wprowadzić nowego mordercę, co spotkało się z mieszanym przyjęciem fanów. Dorosły Tommy Jarvis (John Shepherd) zmaga się z traumą po wydarzeniach z poprzedniej części. Shepherd przygotowywał się do roli, spędzając czas w prawdziwym szpitalu psychiatrycznym. Reżyser Danny Steinmann chciał nadać filmowi bardziej psychologiczny wymiar, ale studio naciskało na większą liczbę scen przemocy. Ciekawostką jest fakt, że w tej części padł rekord liczby ofiar w całej serii – zginęło aż 19 osób.

„Jason żyje” (1986)

Szósta część przywróciła oryginalnego Jasona, tym razem jako nieumarłego zabójcę. Reżyser Tom McLoughlin wprowadził do serii elementy czarnego humoru i nawiązania do klasycznych horrorów Universal Studios. C.J. Graham, który wcielił się w rolę Jasona, był byłym żołnierzem piechoty morskiej, co pozwoliło mu wykonać wiele własnych scen kaskaderskich. Podczas kręcenia sceny, w której Jason wychodzi z jeziora, Graham rzeczywiście musiał siedzieć pod wodą przez kilka godzin, oddychając przez ukryty aparat tlenowy.

„Nowa krew” (1988)

Siódma część, nazywana przez fanów „Carrie spotyka Jasona”, wprowadziła postać Tiny Shepherd (Lar Park Lincoln), dziewczyny z mocami telekinetycznymi. Kane Hodder zadebiutował w roli Jasona, stając się najbardziej rozpoznawalnym aktorem wcielającym się w tę postać. Hodder wykonywał wszystkie sceny kaskaderskie samodzielnie, włącznie z płonięciem przez ponad 40 sekund. Film został mocno ocenzurowany przez MPAA, co doprowadziło do wycięcia najbardziej krwawych scen.

„Jason zdobywa Manhattan” (1989)

Ósma część przeniosła akcję do Nowego Jorku, choć ze względów budżetowych większość zdjęć nakręcono w Vancouver. Kane Hodder powrócił jako Jason, dodając postaci charakterystyczne gesty, takie jak przechylanie głowy przed zabójstwem. Ekipa miała tylko jedną noc na zdjęcia na Times Square, co poskutkowało chaotycznym harmonogramem. Film spotkał się z chłodnym przyjęciem, głównie ze względu na niewykorzystany potencjał miejskiego settingu.

„Jason idzie do piekła” (1993)

Dziewiąta część radykalnie zmieniła formułę, wprowadzając elementy mistyczne i koncept „skaczącego” między ciałami ducha Jasona. Kane Hodder po raz trzeci wcielił się w rolę mordercy, ale tym razem spędził większość filmu bez maski. Film wprowadził złożoną mitologię rodu Voorheesów i magiczny sztylet, mogący zabić Jasona. Mimo interesujących pomysłów, fani nie przyjęli dobrze odejścia od klasycznej formuły.

„Jason X” (2001)

Dziesiąta część przeniosła akcję w przyszłość i w kosmos. Jason zostaje przypadkowo odmrożony na statku kosmicznym w 2455 roku. Film wyreżyserował James Isaac, długoletni specjalista od efektów specjalnych. Mimo skromnego budżetu, stworzono imponujące efekty cyfrowe, a Kane Hodder po raz ostatni zagrał Jasona. Powstała też „ulepszona” wersja mordercy – Uber Jason, którego zaprojektował legendarny artysta Stephen Dupuis.

Freddy kontra Jason (2003)

Długo wyczekiwane starcie dwóch ikon horroru doskonale połączyło elementy obu serii, z Robertem Englundem powracającym jako Freddy Krueger. Produkcja zarobiła ponad 116 milionów dolarów, stając się najbardziej dochodową częścią obu franczyz.

Remake i przyszłość

„Piątek 13-go” z 2009 roku, wyreżyserowany przez Marcusa Nispela, miał być nowym otwarciem serii. Derek Mears wcielił się w rolę Jasona, a film skupił się na pokazaniu transformacji bohatera z prymitywnego pustelnika w nieustraszonego zabójcę. Mimo dobrego otwarcia (40,6 miliona dolarów w pierwszy weekend), film rozczarował fanów uproszczeniem fabuły, zbyt dużym naciskiem na elementy erotyczne i brakiem charakterystycznego dla serii czarnego humoru.

Obecnie trwają prace nad serialem „Crystal Lake” dla platformy Peacock. Bryan Fuller, twórca „Hannibala”, zapowiada, że będzie to prequel opowiadający historię młodego Jasona i jego matki. Seria ma wykorzystać zarówno elementy znane z filmów, jak i wprowadzić nowe wątki do mitologii Crystal Lake.

Po 44 latach od premiery pierwszej części, franczyza „Piątek 13-go” pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w historii horroru. Mimo wzlotów i upadków, postać Jasona Voorheesa na stałe wpisała się do panteonu ikon grozy, a jego hokejowa maska stała się symbolem gatunku slasher.