Film „Rebel Ridge” niespodziewanie wspiął się na szczyt globalnego zestawienia filmów na Netflixie, zbierając po drodze entuzjastyczne recenzje krytyków i widzów. To, co początkowo zapowiadało się jako „kolejny film Netflixa”, szybko przerodziło się w najbardziej wyczekiwany thriller akcji 2024 roku.
Droga „Rebel Ridge” do sukcesu była wszystkim, tylko nie prostą. Projekt, który początkowo miał być gwiazdorskim pojazdem dla Johna Boyegi, został ogłoszony w 2019 roku. Pandemia COVID-19 opóźniła produkcję, a gdy w końcu ruszyła w 2021 roku, Boyega niespodziewanie opuścił plan, powołując się na „powody rodzinne”.
Dopiero kilka miesięcy później do obsady dołączył Aaron Pierre, a zdjęcia ostatecznie rozpoczęły się w kwietniu 2022 roku. Jeremy Saulnier, pełniący role scenarzysty, reżysera, producenta i montażysty, poświęcił kolejne dwa lata na postprodukcję. Ta benedyktyńska praca najwyraźniej się opłaciła – pięć lat po pierwszych zapowiedziach, „Rebel Ridge” stał się znacznie większym hitem, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
Fabuła „Rebel Ridge” koncentruje się wokół Terry’ego Richmonda (Aaron Pierre), który musi stawić czoła korupcji i rasizmowi w miasteczku Shelby Springs. Gdy pieniądze przeznaczone na kaucję dla jego kuzyna zostają skradzione przez lokalną policję, Richmond rozpoczyna walkę nie tylko o odzyskanie tego, co zostało ukradzione, ale także o uratowanie kuzyna przed trafieniem do więzienia stanowego. W miarę rozwoju akcji, bohater odkrywa mroczne sekrety miasteczka.
Sukces wśród krytyków i widzów
Film zebrał znakomite recenzje krytyków, osiągając 95% pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes przed premierą 5 września. Choć widzowie byli nieco bardziej krytyczni, to i tak miliony subskrybentów Netflixa zdecydowało się obejrzeć „Rebel Ridge”.
W obsadzie, oprócz Aarona Pierre’a, zobaczymy także AnnaSophię Robb i Dona Johnsona. Wydaje się, że w gatunku pełnym schematycznych produkcji, „Rebel Ridge” przyniósł powiew świeżości, którym widzowie nie mogą się nasycić.