W świecie kina zdarza się, że aktorzy osiągają prawdziwą sławę i uznanie dopiero w późniejszym wieku. Przykłady takich artystów pokazują, że talent i determinacja mogą przynieść sukces niezależnie od etapu kariery.
James Brolin
James Brolin zyskał rozpoznawalność już jako nastolatek dzięki występowi w kultowym „The Goonies” z 1985 roku. W żaden sposób nie udawało mu się jednak przekuć tego występu w aktorską karierę z prawdziwego zdarzenia. Było całkiem blisko, bo znalazł się w finale do głównej roli w serialu 21 Jump Street, która jednak ostatecznie przypadła Johnnemu Deppowi. Na prawdziwą trampolinę do kariery musiał poczekać aż do 2006 roku, kiedy to zdobył rolę w doskonałym „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coen. Film stał się wielkim sukcesem artystycznym i komercyjnym, otwierając dobiegającemu czterdziestki Brolinowi drogę do zasłużonej kariery.
Glen Powell
Jeszcze do niedawna, pomimo całkiem sporego dorobku aktorskiego, rozchwytywany dziś Glen Powell wcale nie oceniał swojej kariery jako udanej. Grywał głównie epizody i mniejsze role, a jego sytuacja była na tyle trudna, że przed wielkim przełomem groziło mu bankructwo. Tym przełomem był oczywiście występ w „Top-Gun: Maverick” – filmie, który okazał się oszałamiającym sukcesem komercyjnym i artystycznym. Chociaż Powell nie zagrał głównej roli, to jego popis okazał się na tyle elektryzujący, że aktor błyskawicznie stał się jednym z najgorętszych nazwisk w Hollywood. Obecnie na premierę czeka aż pięć produkcji z jego udziałem.
Pedro Pascal
Pedro Pascal jest obecny na ekranie od ponad 20 lat, ale mogłoby się wydawać, że do czasu pamiętnego występu w „Grze o Tron” zwyczajnie ukrywał się przed widzami. Zaczął od krótkiego występu w serialu „Buffy: Postrach wampirów”, pojawił się w kilku innych serialach i… ledwo wiązał koniec z końcem. Do tego stopnia, że regularnie musiał korzystać z pomocy finansowej przyjaciółki po fachu, Sarah Paulson. Podczas występu w „Grze o Tron” Pascal zbliżał się już do czterdziestki, ale doskonale wykorzystał swoją szansę. Jego nabierającą rozpędu karierę umocniły role w „Narcos” i „Mandalorianie”. Po występie w „Last of Us” kariera aktora wystrzeliła natomiast w kosmos, czyniąc z Pascala jeden z największych fenomenów współczesnego świata Hollywood.
Morgan Freeman
Występujący w filmach od lat 60-tych Morgan Freeman stał się prawdziwą gwiazdą dopiero po pięćdziesiątce, a powszechną rozpoznawalność przyniosła mu rola w „Skazanych na Shawshank” z 1994 roku. Jego rosnącą popularność ugruntowało wydane rok później „Siedem” i nic już nie mogło zatrzymać reputacji Freemana jako jednego z najbardziej cenionych aktorów Hollywood. Od tego czasu wystąpił w kilkudziesięciu produkcjach, zgarniając m.in. Oscara za najlepszą rolę drugoplanową w „Million Dollar Baby”. Dziś, pomimo 86 lat na karku, aktor nadal gra w filmach, a na premierę czekają obecnie cztery produkcje z jego udziałem.
Bryan Cranston
Bryan Cranston otrzymał pierwszą naprawdę dużą rolę dopiero w wieku 44 lat, wcielając się w Hala – głowę nieco dysfunkcyjnej rodziny w kultowym serialu „Zwariowany świat Malcolma”. Dzięki swojemu występowi Cranston zyskał całkiem spore uznanie, ale zamykało się ono przede wszystkim w kręgach pasjonatów absurdalnego humoru. Na prawdziwy skok popularności aktor musiał poczekać do 2008 roku. To właśnie wtedy zadebiutował serial „ Breaking Bad”. Spektakularnie odgrywając rolę Waltera White’a Cranston przebił się do powszechnej świadomości, a jego kariera nabrała prawdziwego rozpędu – zdobył mnóstwo nagród, wystąpił w ponad 30 filmach i wielu serialach. Na premierę czekają obecnie cztery filmy z jego udziałem.