Co się wydarzyło w branży filmowej w minionym tygodniu?
Końcowy klaps na planie „Wyzwolenia” ewidentnie wyzwolił Willa Smitha od reperkusji innego, słynnego klaśnięcia na gali nagród Akademii. NAACP Image Awards przyznało bowiem aktorowi statuetkę Najlepszego Aktora za zrealizowany dla AppleTV+ dramat i jest to jego pierwsze zwycięstwo od wiadomego incydentu.
Jamie Lee Curtis oświadczyła, że sequel disneyowskiego klasyku „Freaky Friday” musi się zadziać.
„Cocaine Bear” zadebiutował z wynikiem 23 mln USD w box office i wylądował na 1. miejscu na liście najszybciej zarabiających debiutów filmowych.
Tom Cruise przyznał, że gdyby od tego zależała premiera kinowa, opóźniłby sequel „Top Guna” nawet o 10 lat. Dodał też, że ponowne spotkanie z Valem Kilmerem doprowadziło go do łez.
Scenarzysta „Avengers: Kang Dynasty” zapowiedział, że film zbierze bogate żniwo jeśli chodzi o śmierć bohaterów.
Ewidentnie ućpane zwierzęta to nowy trend w kinematografii, bo po kokainowym niedźwiedziu na ekranach ma się pojawić metamfetaminowy rekin. Biorąc pod uwagę franczyzę „Sharknado” jesteśmy pewni, że już wkrótce przyjdzie nam podawać datę premiery horroru „Meth Shark”.
Franczyza „Koszmaru z ulicy Wiązów” może napotkać spore problemy z rozwojem, jako że skomplikowana sytuacja z prawami autorskimi do filmów sprawia, że właściwie nie wiadomo do kogo iść z pomysłem na kolejne odsłony Freddiego.
Timothée Chalamet ogłosił, że wcieli się w rolę Willy’ego Wonki.