Jeśli dajecie się wciągnąć w Halloweenowy nastrój, pewnie też szykujecie się na maraton horrorów. Zamiast oglądać kolejną opartą na jump scare’ach produkcję, postawcie na klasykę.
1. Książę ciemności, John Carpenter, 1987 r.
Grupa studentów przyjeżdża do starego kościoła, żeby zbadać tajemnicę starożytnego pojemnika z zieloną cieczą. Nikogo z oglądających nie zaskoczy, że pojemnik jest źródłem zła, ale zaskoczyć może pojawiający się Alice Cooper – nie tylko jako Autor i Wykonawca piosenki do filmu, ale też jako uliczny szaleniec. W scenie, w której grany przez Coopera bezdomny zabija jednego z bohaterów, użyte zostało urządzenie do wbijania na pal wchodzące z show scenicznego piosenkarza.
2. Martwe Zło, Sam Raimi, 1981 r.
Budżet “Księcia Ciemności” wynosił 3 miliony dolarów, “Martwego Zła” – 350 tysięcy. Jednak to dzieło Sama Raimiego weszło na stałe do klasyki horroru, nie tylko dzięki szalonym efektom specjalnym, ale też (głównie?) dzięki odtwórcy głównej roli, królowi horroru, Brucowi Campbellowi. Absolutnie polecamy też drugą część (Martwe Zło 2), trzecią (Armia Ciemności) i nowy serial “Ash i Martwe Zło” na Netflixie. 10/10!
3. Mucha, Kurt Neumann, 1958 r.
Większość z nas zna wersję “Muchy” z 1986 r., z Jeffem Goldblumem w roli głównej. Ten doskonały remake też warto sobie przypomnieć, ale na ten maraton polecamy oryginał, szczególnie, że gra w nim kultowy aktor Vincent Price. A jeśli nie wiecie, jakim sukcesem była wersja z 1958 r., to dodamy, że rok później powstał “Powrót muchy”, a w 1965 r. “Klątwa muchy”.
4. Duch, Tobe Hooper, 1982 r.
Film twórcy “Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną” uznany nie dość, że za kultowy, to jeszcze przeklęty. Po jego realizacji zmarło bowiem wielu aktorów, w tym odtwórczyni roli dziewczynki, 13-letnia Heather O’Rourke.
5. Misery, Rob Reiner, 1990 r.
Oparty na bestsellerze Stephena Kinga film nie jest dla ludzi o słabych nerwach. Jego siłą jest narastający powoli terror, brak tanich sztuczek i to, jak bardzo realne zagrożenie z niego wyziera. Nie odmawiajcie sobie tego filmu nawet, jeśli łatwo Was przerazić – po prostu odwróćcie się na scenie z młotem.
6. Candyman, Bernard Rose, 1992 r.
Film uznany za najlepszy horror 1992 r. (a kiedyś to coś znaczyło 😉 ) opiera się na legendzie Candymana, wg której jeśli pięciokrotnie wymówisz przed lustrem jego imię, upiór pojawia się i morduje Cię hakiem, który zajmuje miejsce jego odciętej dłoni. Film doczekał się dwóch sequeli: “Pożegnanie z ciałem” i “Dzień umarłych” i sprawia, że boisz się, że jak wejdziesz do łazienki to nie będziesz mógł się powstrzymać.
7. Lśnienie, Stanley Kubrick, 1980 r.
Arcydzieło, od którego odciął się Stephen King, a jego brak wpływu na film uważamy za błogosławieństwo. Jeśli oglądaliście Lśnienie, Stanley Kubrick, 1980 r.pobłogosławiony przez Autora miniserial ze Stevenem Weberem w roli głównej (tak, to ten ze “Skrzydeł”) to wiecie o czym mowa.
Niestety trudno zachwycać się “Lśnieniem” wiedząc, że Kubricka wini się za obecną chorobę psychiczną Shelley Duval, aktorki grającej jedną z głównych ról. Stanley Kubrick doprowadzał ją na skraj wytrzymałości psychicznej po to, by wyglądała wiarygodnie w roli kobiety, która odchodzi od zmysłów. Kultowa scena, w której aktorka broni się przed mężem, była powtarzana 127 razy. Reżyser wraz z Jackiem Nicholsonem obmyślali za plecami Duvall metody, żeby ją wystraszyć. Duvall, odcięta od bliskich, spędziła na planie „Lśnienia” ponad rok. Za swoją genialną rolę dostała jedynie nominację do… Złotych Malin.
8. .Dziecko Rosemary, Roman Polański, 1968 r.
Jeśli mielibyście obejrzeć tylko jeden film o przyjściu Antychrysta, to powinno być “Dziecko Rosemary”. Wybitna rola Mii Farrow, która – będąc wegetarianką – zjadła w jednej ze scen surową wątróbkę, muzyka Krzysztofa Komedy i tyle dobra, że wersja reżyserska trwała 4 godziny – Polański nie wiedział co może jeszcze wyciąć, oddał więc kontrolę nad edycją Samowi O’Steenowi (który nakręcił sequel filmu). A kultową fryzurę Mii stworzył sam Vidal Sassoon.