Photo by Steven Beyer on Unsplash

Nie każdy rozgłos jest korzystny – Disney uczy się tego boleśnie przy okazji niedawnej premiery aktorskiej adaptacji „Królewny Śnieżki”, która przy budżecie 270 milionów dolarów zarobiła w weekend otwarcia zaledwie 42,2 miliona.

„Śnieżka” była skazana na porażkę od samego początku – etap rozwoju projektu, okres zdjęciowy i późniejsza promocja były usiane wpadkami, a cała atmosfera wokół filmu była tak negatywna, że zniechęciła publiczność, zanim ta w ogóle miała szansę zobaczyć obraz. Magiczne zwierciadło Disneya powinno było to przewidzieć.


Niezależnie od stosunku do zalewu aktorskich remake’ów Disneya, rozwój „Królewny Śnieżki” rozpoczął się całkiem nieźle. Do głównej roli obsadzono debiutantkę Rachel Zegler, świeżo po zdobyciu Złotego Globu za występ w adaptacji „West Side Story” w reżyserii Stevena Spielberga. Mimo że dopiero wkraczała do branży, dosłownie wyciągnięta ze szkolnej ławki, by zagrać Marię u Spielberga, Zegler udowodniła, że posiada talent i głos pozwalający udźwignąć aktorską, musicalową wersję „Królewny Śnieżki”.


Na Złą Królową wybrano Gal Gadot, co wydawało się interesującym posunięciem, bo Gadot zdaje się mieć doskonałą umiejętność wyciągnięcia z siebie czegoś wystarczająco lodowatego, żeby być doskonałym złoczyńcą. Oba te wybory okazały się jednak nietrafione, chociaż z różnych powodów. Ale zacznijmy od tego, że pierwsze kontrowersje wywołało – oczywiście – idiotyczne przekonanie, że białe postaci z bajek powinny być białe, bo przecież inny kolor skóry W BAJKACH jest niewiarygodny.

Mała Syrenka 2

Ponieważ Zegler jest Kolumbijką bez „skóry białej jak śnieg”, aktorka natychmiast stała się celem rasistowskich trolli, którym nie podobało się jej obsadzenie w głównej roli. Niestety, stało się to powszechnym zjawiskiem, ilekroć postać, zazwyczaj przedstawiana w popkulturze jako biała, jest grana przez osobę kolorową. Jak pamiętamy obsadzenie Afroamerykanki Halle Bailey jako Ariel w aktorskiej wersji „Małej Syrenki” spotkało się z podobną rasistowską krytyką. Zegler niestety również musiała zmagać się z falą rasistowskich komentarzy, które trwały aż do weekendu otwarcia filmu. To negatywny rozgłos, którego ani Zegler, ani film nie prowokował, ale który stał się rzeczywistością z chwilą ogłoszenia obsady.


Niektórzy twierdzili, że ich krytyka nie miała podłoża rasistowskiego, a wynikała raczej z niezadowolenia, że Disney staje się „przebudzony” (woke), obsadzając Latynoskę jako Królewnę Śnieżkę, by pokazać swoją progresywność. Owszem, w działaniach Disneya jest coś performatywnego, ale internetowa reakcja na obsadę wykraczała daleko poza niezadowolenie fanów z „przebudzenia” studia. Wiele komentarzy było jednoznacznie i obraźliwie rasistowskich, a choć Disney publicznie poparł swoją decyzję obsadową, wydaje się, że nie zrobił wystarczająco dużo, by chronić Zegler przed tą burzą.

Kontrowersyjne wypowiedzi i polityka

Osobiste opinie Zegler również przyczyniły się do złej prasy, przynajmniej wśród internetowych trolli, którzy już wcześniej wzięli ją na cel wyłącznie ze względu na jej pochodzenie. Kiedy aktorka wyraziła, jak ta wersja Królewny Śnieżki będzie różnić się od animacji z 1937 roku, tylko dolała oliwy do ognia. W jednym z wywiadów nazwała animowany film „przestarzałym” i stwierdziła, że książę był przedstawiony jako „facet, który dosłownie prześladuje Śnieżkę”. Rozwinęła tę myśl, mówiąc:

Mam na myśli tylko to, że nie jest już rok 1937 i napisaliśmy Królewnę Śnieżkę, która nie zostanie uratowana przez księcia i nie będzie marzyć o prawdziwej miłości.

Fani oryginalnego filmu i miłośnicy Disneya skrytykowali Zegler za te komentarze, oskarżając ją o umniejszanie znaczenia oryginalnego filmu, niemniej jednak, obiektywnie patrząc na całą sytuację, trudno się nie zgodzić z tym, że „stare” bajki mają na koncie wiele problematycznych przekazów. Nie ma też nic dziwnego w tym, że twórcy próbują na nowo odkrywać klasyki, unowocześniając ich przekaz. Zegler nie pomogło jednak też to, że wydaje się ona niezbyt miłą osobą. Jej złościlwe komentarze w sieci, czy filmiki, w których mówi, że wierzy, że ludzie będą się ustawiać w kolejkach tylko po to, żeby ją zobaczyć, na pewno nie przysporzyły jej sympatii.

Kontrowersje, nasiliły się jeszcze bardziej, gdy po zaprezentowaniu pierwszego zwiastuna filmu na D23 w 2024 roku, aktorka zamieściła w mediach społecznościowych podziękowania dla fanów, a następnie dodała osobny wpis o treści: „I zawsze pamiętajcie, wolna Palestyna.” Wiele napisano już na ten temat, a niedawno ujawniono, że producent Marc Platt poleciał do Nowego Jorku, by porozmawiać z Zegler o tym poście. Osobiste przekonania polityczne zarówno Zegler, jak i Gadot (która jest Izraelką, a jej posty wspierające Izrael również przyciągnęły uwagę – ceremonia wręczenia gwiazdy w Alei Sław została nawet przerwana przez protestujących zwolenników Palestyny) wysunęły się na pierwszy plan, zanim film w ogóle trafił do kin.

Polityka zawsze jest problematyczna jeśli chodzi o publiczne wypowiedzi gwiazd i może mocno namieszać w projektach, których są częścią. Z drugiej strony narzekamy, że gwiazdy, mając taką tubę medialną, nie wykorzystują jej do próby uczynienia świata lepszym. Wypowiedzi Zegler zdecydowanie pokazują, że nowe pokolenie aktorów poważnie traktuje odpowiedzialność, jaka na nich spoczywa, jednak pytanie o właściwy czas i miejsce pozostaje – łączenie tak trudnego tematu z bajką dla dzieci nie wydaje się dobrym posunięciem.

Problemy podczas produkcji i postprodukcji

Film borykał się również z licznymi niepowodzeniami podczas zdjęć. Po wycieku zdjęcia, które miało przedstawiać nowych siedmiu krasnoludków, Peter Dinklage publicznie skrytykował Disneya, zmuszając studio do zmiany kierunku i przekształcenia postaci w bohaterów CGI. Film dotknęły także różne opóźnienia z powodu COVID-19, zmiany harmonogramu, by Zegler mogła wystąpić na 94. ceremonii wręczenia Oscarów (na którą początkowo nie została zaproszona, mimo udziału w nominowanym do Oscara „West Side Story”), a także pożar drzewa, który uszkodził plan zdjęciowy w Pinewood Studios. Wkrótce zaczęły pojawiać się doniesienia, że budżet wymyka się spod kontroli, a ostateczna kwota 270 milionów dolarów nie była planowanym kosztem produkcji. Ostatnie opóźnienie nastąpiło, gdy premierę filmu przesunięto o pełen rok, tłumacząc to strajkiem SAG-AFTRA.

Większość tych historii trafiła do opinii publicznej przed premierą filmu, jeszcze zanim doniesiono (tuż przed weekendem otwarcia), że Disney zorganizuje ograniczoną premierę, nie chcąc, by prasa wypytywała kogokolwiek o kontrowersje sprzed premiery.

Przedziwny miszmasz

Miło by było, gdyby po tym wszystkim okazało się, że film jest dobry, ale nawet nie wiadomo od czego zacząć. Gal Gadot może potrafi spojrzeć jak złoczyńca, ale to tyle. Jej gra jest albo nijaka, albo absurdalnie przerysowana, co czyni Gadotową Złą Królową najgorszą Złą Królową, jaką widzieliśmy na ekranie.


Postać Śnieżki nie rozwija się w żaden sposób, przez co kompletnie traci wiarygodność – widzimy bowiem królewnę, która od początku kwestionuje poczynania macochy i nie boi się jej postawić, a jednocześnie pokornie myje podłogi w stroju służącej i która kompletnie psuje napięcie w finałowej scenie robiąc właściwie to samo, co od początku doradzała królowej.

Dodajmy do tego przerażające CGI-owe krasnoludki, postacie bandytów, które mogły wnieść coś do filmu, ale ich sceny zostały pocięte, jak konfetti i więcej nieścisłości, niż zawierają wypowiedzi Elona Muska, a dostaniemy pełen obraz tego, jak wygląda film, który na IMDB ma obecnie ocenę 1.6/10.

Ile można?

Oprócz wszystkich kontrowersji, które prawdopodobnie nie pomogły filmowi, widzowie mają też już dość aktorskich remaków Disneya. Mimo że wiele z nich okazało się dochodowych, większość uznawana jest za bezduszne próby zarobku. Wyjątkiem może być „Lilo i Stich”, którego zwiastun cieszy się rekordową liczbą wyświetleń, a sam film wzbudza ogromne zainteresowanie. Jednak zmęczenie kolejnymi przeróbkami jest widoczne nawet w wytwórni, Disney zawiesił bowiem produkcję aktorskiej wersji „Zaplątanych”.

„Śnieżka” jest obecnie wyświetlana w kinach, ale lepiej pójść na spacer.